Czy na prawie 300 stronach da się przekonać, że zioła są dla
nas łatwym sposobem na lepszy wygląd i zdrowie? Małgorzata Kaczmarczyk
podejmuje tę heroiczną próbę.
Zioła kojarzą mi się z herbatkami z Herbapolu, KlaudynąHebdą i świętem Matki Boskiej Zielnej. Idąc na łąkę czy do lasu wiem, że one
tam są, ale trudno mi je rozpoznać. Zupełnie też nie wiem do czego miałyby
służyć. Książka opisuje działanie poszczególnych ziół, sposoby ich
konserwowania i przepisy z ich wykorzystaniem. Przy każdej substancji
zaznaczone są możliwe skutki uboczne przyjmowania jej w zbyt dużej ilości – wszystko zostało opatrzone przypisami do publikacji naukowych.
Przyznam się, że mnie najbardziej zainteresowały trzy
rozdziały: przeziębienia, kosmetyki i nalewki. Autorka opisując sposoby walki z
przeziębieniami odwołuje się do skutecznych metod naszych babek, podaje
przepisy na ziołowe antybiotyki i doradza które herbatki ziołowe pozwalają
pozbyć się przykrej choroby. Z wielką radością odkryłam, że nalewka z
jarzębiny, cytryny i miodu jest świetnym źródłem witaminy C i jest bardzo
prosta do zrobienia. Z wielką ekscytacją przejrzałam rozdział o ziołowych
kosmetykach. Oprócz samych receptur na kremy czy peelingi w książce znajdziemy
opisy całych rytuałów relaksacyjnych i pielęgnacyjnych. Są bardzo proste. Jeśli
ktoś ma poczucie, że wymagają zbyt długich przygotowań, Autorka podaje sposoby
na równie skuteczne, ale szybsze metody pielęgnacji. Dla przykładu: peeling
możemy zrobić z mielonych ziaren kawy, ale kiedy zupełnie nie mamy czasu na jego przygotowanie możemy
wykorzystać skrystalizowany miód.
Autorka we wstępie zaznacza, że jej książka nie jest
poradnikiem mającym na celu pokazanie jak sobie radzić z konkretną chorobą. Akceptuję
to podejście. Zupełnie zgadzam się z tym, że zioła mogą wspomóc leczenie, ale
jak każda substancja aktywna mogą przeszkodzić medycynie tradycyjnej (przeczytajcie co o tym mówiła onko-dietetyczka). Dlatego nie można bagatelizować ich
mocy.
Jedyną rzeczą, której bardzo mi brakuje w książce to zdjęcia
wszystkich wspominanych ziół. Rozumiem, że książka nie jest zielnikiem. Mam
jednak poczucie niedosytu, kiedy nie wiem jak wygląda konkretna roślina i raz po
raz muszę szukać jej zdjęcia w internecie. Można by rzec, że w ten sposób po
prostu się uczę. Ja jednak mam dość pobożne podejście do książek i jak już mam
ją w ręku, to chciałabym, żeby było w niej wszystko.
Zioła – dla smaku, urody i zdrowia to pozycja dla tych,
którzy wierzą w siłę natury, lubią alchemię i nie boją się eksperymentów. Bo
jednak trzeba mieć naturę alchemika, żeby do ketchupu dodać lebiodki i głogu, a
do zupy gwiazdnicy, nasturcji czy nagietka.
Małgorzata Kaczmarczyk
Zioła – dla smaku, zdrowia i urody
wydawnictwo Samo Sedno
Cena: 44,90