niedziela, 26 września 2010

Tiramisu najprostsze

Tiramisu zrobiło niezłą furorę, zresztą jak wiele innych potraw kuchni włoskiej. W Polsce też jest coraz bardziej znane, a w kawiarniach śmiało konkuruje z sernikiem, szarlotką czy wuzetką... Publikujemy dzisiaj przepis z opakowania serka mascarpone Piątnicy (zmniejszyliśmy tylko trochę ilość cukru), który już wielokrotnie wypróbowaliśmy. Po co przepisywać przepis z opakowania? Po pierwsze - nie każdy zagląda na spód wieczka. Po drugie - wiele osób uważa, że tiramisu się trudno robi - a to nieprawda! I po trzecie - ten przepis jest tak uproszczony, że nie wymaga nawet dodawania jajek, jak w oryginalnej włoskiej wersji. Włosi pewnie by się na to zbuntowali, ale my uznajemy że im prościej tym lepiej. Najlepiej przygotować tiramisu kilka godzin wcześniej - żeby biszkopty dobrze nasiąkły kawą z likierem, a krem zastygł na dobre w lodówce. Można ten deser przygotować w pucharkach albo w większym naczyniu (my robiliśmy w prostokątnym naczyniu żaroodpornym o powierzchni zbliżonej do kartki A4) - wtedy kroimy tiramisu jak ciasto, w kostkę. Smakuje wybornie!


Czas przygotowania: 20 minut
Czas oczekiwania: minimum 5 godzin

Składniki:
150 g biszkoptów "języczków"
250 g serka mascarpone
130 g śmietanki 30%
4 łyżki cukru pudru
150 ml kawy
1 kieliszek rumu lub amaretto
1 łyżka kakao

Na początku zaparzamy dużą filiżankę mocnej kawy (rozpuszczalnej lub z kawiarki) i odstawiamy ją do ostudzenia. Dopiero wtedy dolewamy do niej kieliszek rumu lub likieru amaretto (mogą być również inne, pokrewne aromatyczne alkohole). W naczyniu lub pucharkach układamy warstwę biszkoptów i nasączamy je połową przygotowanej wcześniej kawy z alkoholem. Bardzo dobrze schłodzoną śmietankę ubijamy na puszystą bitą śmietanę. W drugim naczyniu mieszamy (mikserem na wolnych obrotach lub ręcznie) serek mascarpone z cukrem pudrem i stopniowo dodajemy ubitą śmietankę, delikatnie mieszając aż do uzyskania jednolitej masy. Połowę tej masy wykładamy na biszkopty. Na masę kładziemy kolejną warstwę biszkoptów, nasączamy pozostałym płynem, a na sam wierzch wykładamy pozostałą kremową masę. Pora wstawić naczynie (lub pucharki) do lodówki, żeby wszystko zastygło i się schłodziło. Wierzch tiramisu należy oprószyć dokładnie kakao - najlepiej zrobić to bezpośrednio przed podaniem.

piątek, 24 września 2010

Babka ziemniaczana

Dość słabo wywiązujemy się z obowiązku promowania kuchni regionu, z którego pochodzimy. Na szczęście nikt nas z tego obowiązku nie rozlicza... Gdybyśmy jednak mieli wybrać jakieś danie z kuchni Podlasia (a może nawet więcej - z kuchni Kresów), gdyby to miało być danie proste, niedrogie i oryginalne - to wybralibyśmy babkę ziemniaczaną. Wbrew nazwie, nie jest to słodkie ciasto wielkanocne, ale całkiem pożywne danie główne.
Ciasto na babkę jest bardzo podobne jak to do placków ziemniaczanych - tyle że trzeba zetrzeć zdecydowanie więcej ziemniaków (przydaje się malakser albo ręczna tarka na korbkę). Poza tym do babki ziemniaczanej zwykle dodaje się "wsad mięsny" - najczęściej boczek albo kiełbasę, niektórzy dodają pokrojoną w kostkę słoninę. Składniki nie są więc wyszukane, choć oczywiście istnieje wiele różnych przepisów na babkę ziemniaczaną. Nawet w naszych rodzinnych domach robiło się je inaczej. W babce u M. było więcej pieprzu i majeranek, jadło się ją z mlekiem, czasem podsmażaną z jajkiem sadzonym. Wzorcową babkę u A. należało jeść z kefirem, najlepiej podsmażaną (bez jajka) z chrupiącą skórką. Dobrym towarzyszem dla babki ziemniaczanej jest również ogórek kiszony.
Na Podlasiu robi się również - i je, oczywiście - kiszkę ziemniaczaną. Nadzieniem prawie takim jak to do babki ziemniaczanej wypełnia się odpowiednio wymoczone jelita, zupełnie jak przy domowym wyrobie kiełbas. Smak w każdym razie podobny do babki ziemniaczanej.

Nasza wczorajsza babka ziemniaczana kosztowała nas trochę wysiłku. Trzeba było zetrzeć ziemniaki na tarce - nie mamy malaksera... Potem było już z górki - piekła się prawie 2 godziny, a w całym mieszkaniu unosił się niesamowity zapach! Wszystkim, którzy nigdy jeszcze nie próbowali tego dania - polecamy.



Czas przygotowania: ok. 1 godziny
Czas pieczenia: co najmniej 1 godzina

Składniki:
2,5 kg ziemniaków
1 średnia cebula
2 łyżki mąki pszennej
1 łyżka kaszy manny
4 jajka
sól
pieprz
majeranek (opcjonalnie)
20 dkg kiełbasy lub boczku (opcjonalnie)

Ziemniaki obrać, umyć i zetrzeć na tarce o najdrobniejszych oczkach (albo na cieniutkie wiórki albo na papkę). Razem z ziemniakami trzeba zetrzeć cebulę. Jeśli ziemniaki są wodniste, warto delikatnie odsączyć i zlać kilka-kilkanaście łyżek płynu znajdującego się w ziemniaczanej masie. Czasem ziemniaki ciemnieją, nie należy się tym przejmować. Jeśli babka ma być mięsna, to dodajemy do ziemniaków pokrojoną w kostkę i podsmażoną kiełbasę lub boczek. Następnie dodajemy mąkę i kaszę mannę, 4 jajka i doprawiamy solą (na taką porcję ziemniaków ok. 1 łyżeczki) i świeżo mielonym pieprzem (ok. pół łyżeczki) do smaku. Można dodać też majeranku. Masę wylewamy do blachy wyłożonej papierem do pieczenia i pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180 stopni aż skórka babki będzie wyschnięta, twarda i zarumieniona. Czas pieczenia zależy od rodzaju blaszki i ilości ciasta - zwykle to ok. 1,5 godziny. Babkę można jeść od razu albo ostudzić i odsmażyć na niewielkiej ilości oleju.

czwartek, 23 września 2010

Biało-czarne biscotti

Biscotti czy cantuccini? Dwie nazwy funkcjonują równolegle, a wszechwiedząca Wikipedia twierdzi, że obie są poprawne. W oryginalnym przepisie autorka nazywa je cantuccini. 
Czarno-białe biscotti, my używamy tej nazwy, zrobiliśmy z okazji wieczoru panieńskiego Ju. Każde ciacho zapakowane było w rękaw cukierniczy do którego przyklejona była mała niebieska kartka ze stereotypowym cytatem dotyczącym kobiet, mężów lub małżeństwa. Kilka zostawiliśmy sobie i stwierdzamy, że były niezłe.
Cały ich urok tkwił jednak w połączeniu kolorów. Masa biała i kakaowa idealnie się łączą, więc nie ma obaw, że ciastka się rozpadną. Trzeba je tylko delikatnie ścisnąć. Część biscotti miała dwa, część trzy kolory. Można z nich pewnie zrobić również szachownicę, ale to chyba niepotrzebna ekstrawagancja.


Czas przygotowania: 30 minut
Czas oczekiwania: 30 minut
Czas pieczenia: 30 minut

Składniki: 
300 g mąki pszennej
80 g miękkiego masła
2 jajka
szczypta soli
1 łyżeczka proszku do pieczenia
150 g migdałów
1 łyżka ekstraktu waniliowego
150 g cukru
15 g kakao
60 g suszonych moreli (tym razem pominęliśmy)

Migdały zalać wrzątkiem, odczekać 5 minut, odcedzić i obrać ze skórki.  Obrane przełożyć na sitko i pozostawić do wyschnięcia. Morele pokroić na małe kawałeczki. W misce wymieszać mąkę, 70g masła, jajka, sól, proszek do pieczenia, cukier waniliowy i cukier. Wszystkie składniki zagnieść, aż powstanie jednolite ciasto. Ciasto podzielić na pół. Do jednej połowy dodać kakao i 10g masła, a do drugiej morele. Obie połówki ciasta ponownie zagnieść. Migdały podzielić na dwie części i każdą z nich dodać do jednej z mas. Ciasta zawinąć oddzielnie w folię spożywczą i wstawić do lodówki na 30 minut. 
Nagrzać piekarnik do 200 stopni. 
Oba ciasta podzielić na 4 części. Z każdej części uformować długi, cieniutki wałeczek o długości 30 cm. Biały wałek skleić z ciemnym tak, aby powstał wałek dwukolorowy. Gotowe wałki ułożyć na blasze wyłożonej papierem do pieczenia w szerokich odstępach (najlepiej przedzielić wałki kawałkami papieru do pieczenia, aby podczas pieczenia się nie posklejały; ciasto rozchodzi się na boki - instrukcja obrazkowa w oryginalnym przepisie). Uformowane wałki piec 15 minut. Wyjąć z piekarnika na 20 minut po czym pokroić w poprzek w plastry o grubości ok. 1,5 cm. Ułożyć na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i piec kolejne 10 minut w temperaturze 180 stopni. Przewrócić i pozostawić w piekarniku na 10 minut. Biscotti mają być mocno wysuszone. Dzięki temu można je bardzo długo przechowywać w zamkniętym pojemniku.

wtorek, 14 września 2010

Najprostsza tarta z owocami

Czasami mamy ochotę na coś dobrego, estetycznego i niewymagającego wielkich nakładów pracy. To taka odskocznia od ważenia, dodawania, próbowania, zagniatania, formowania. Spód do tarty można przygotować dzień wcześniej lub tego samego dnia rano. Budyń i galaretkę robimy wg. przepisu na opakowaniu z jednym wyjątkiem: ilość płynu redukujemy o połowę. Jeśli chodzi o owoce, mamy pełną dowolność. Co można zarzucić tej tarcie? Czas oczekiwania - najpierw na kruche ciasto, potem na budyń, a potem na galaretkę. Czas ten jednak można wykorzystać i każdy na pewno sobie jakoś z jego nadmiarem poradzi.



Czas przygotowania: 20 minut
Czas oczekiwania: minimum 2 godziny
Czas pieczenia: 20 minut

Składniki:
1 szklanka mąki pszennej
1/4 szklanki cukru pudru
1/2 kostki zimnego masła
1 żółtko
szczypta soli
1 opakowanie budyniu waniliowego
1/2 ilości mleka podanej na opakowaniu
1 opakowanie galaretki cytrynowej
1/2 ilości wody podanej na opakowaniu
owoce dowolne; u nas:
5 śliwek
1/2 pomarańczy
3/4 brzoskwini

Zimne masło pokroić w drobną kostkę. Mąkę, cukier, sól wymieszać. Składniki sypkie i masło połączyć do powstania grudkowatej masy. Dodać żółtko, zagnieść ciasto, uformować kulę, zawinąć w folię spożywczą i włożyć do lodówki na jedną godzinę. Z ciastem postępujemy tak, jak z każdym kruchym - nie wyrabiamy zbyt długo, tylko do połączenia składników.
Nagrzewamy piekarnik do 180 stopni. Formę do tarty smarujemy masłem i równomiernie wyklejamy kruchym ciastem. Nakłuwamy ciasto widelcem lub obciążamy grochem/ kulkami do pieczenia. Wstawiamy do piekarnika na 20 minut. Gdy ciasto się zarumieni, wyjmujemy i studzimy.
Budyń przygotowujemy według przepisu na opakowaniu z jednym wyjątkiem - rozpuszczamy go w połowie sugerowanej ilości mleka. Przekładamy do miseczki, przykrywamy folią tak, by folia dotykała budyniu. Zapobiegnie to powstaniu kożucha. Czekamy, aż budyń wystygnie. 
Czas na galaretkę, którą przygotowujemy według przepisu na opakowaniu znów używając tylko połowy sugerowanej ilości wody. Studzimy, czekamy aż zacznie tężeć. Galaretka ma być ciągle płynna, ale gęstniejąca. Najlepiej ją prostu spróbować - jeśli czujemy, że jest gęsta, możemy jej użyć. 
Ciasto wyjmujemy z formy na talerz, smarujemy budyniem, układamy na nim umyte owoce i smarujemy je delikatnie galaretką. Jeśli ktoś ma ochotę, może wylać całą galaretkę na owoce. My owoce delikatnie posmarowaliśmy po to, by nabrały ładnego połysku. Resztę galaretki wstawiliśmy do lodówki, a potem po prostu ją zjedliśmy.
Tartę przechowujemy w lodówce. 

niedziela, 12 września 2010

Tarta tatin z morelami

Sezon na morele się kończy, a przynajmniej tak nam się wydaje obserwując stragany na Hali Mirowskiej. Dlatego dzisiaj chcemy Wam zaprezentować tartę tatin z morelami. O tym jak powstała tarta tatin pewnie czytacie na wszystkich blogach, więc nie będziemy powtarzać historii o pomysłowej pani domu, która zapomniała dno blaszki wyłożyć kruchym spodem... 
Kilka słów o tej tarcie.  Jest bardzo, bardzo słodka. Naprawdę bardzo. Jeśli chodzi o przepis sugerujemy, żeby przestrzegać wszystkich wskazówek np. trzeba naprawdę uważać z karmelem i odparować cały płyn, w przeciwnym razie ciasto przesiąknie płynem i będzie się brzydko rozpadało. Moreli też nie należy zbytnio przewracać, bo się rozpadną i nici z efektu. Zamiast moreli można użyć innych owoców np. jabłek czy gruszek. Generalnie, tarta wymaga cierpliwości, której nam czasami brakuje. Wymaga też uwagi, bo karmel może nieźle poparzyć. Tarta jest bardzo efektowna, więc z pewnością może dostojnie pełnić funkcję niedzielnego deseru.


Czas przygotowania: 30-40 minut
Czas pieczenia: 40 minut

Składniki:
150 g mąki pszennej
140 g zimnego masła
1 łyżka + 140 g cukru pudru
1 łyżka zimnej wody
2 łyżki soku pomarańczowego
1/2 kg moreli

Mąkę, 80 g zimnego masła, 1 łyżkę cukru pudru i 1 łyżkę wody mieszamy niezbyt długo do otrzymania zwartej masy. Z ciasta formujemy kulę, owijamy folią spożywczą i wkładamy do lodówki. Pamiętajmy, że zbyt długo wyrabiane ciasto przestaje być kruche i po upieczeniu staje się gumowate i twarde.
Morele myjemy, przekrawamy na pół, wyrzucamy pestki. 
Na patelni przygotowujemy karmel mieszając sok pomarańczowy z pozostałym masłem i 140g cukru. Podgrzewamy na małym ogniu mieszając do uzyskania jasnozłotego karmelu. Na powstałym karmelu układamy morele przekrojoną stroną do góry. Podgrzewamy od czasu do czasu mieszając bardzo delikatnie (w przeciwnym razie morele się rozpadną). Zajmie nam to około 15-20 minut. Możemy przerwać dopiero wtedy, kiedy karmel jest ciemnobrązowy i naprawdę gęsty. Ta część wymaga cierpliwości i uwagi. Nie poparzmy się i nie spalmy karmelu! Owoce i karmel pozostawiamy na patelni na godzinę. 
Podgrzewamy piekarnik do temperatury 170 stopni. Z lodówki wyjmujemy kruche ciasto, rozwałkowujemy na okrąg odpowiadający średnicy formy do tarty. Najłatwiej będzie to zrobić na papierze do pieczenia.
Owoce i karmel bardzo delikatnie przenosimy do formy do tarty uważając, żeby nie zniszczyć owoców 
(morele leżą w formie przekrojoną stroną do góry.) Przykrywamy płatem ciasta, wciskając go w boki formy. Wstawiamy do piekarnika na pół godziny. Po tym czasie wyjmujemy tartę z piekarnika, czekamy 10 minut i podkładając talerz przewracamy ją. Owoce teraz znajdują się na górze zachęcając do szybkiego spożycia. Idealna z bitą śmietaną lub lodami waniliowymi.

sobota, 11 września 2010

Pomarańczowo-cynamonowe pancakes

Nie przystoi, żeby przepis na blogu kulinarnym nie był opatrzony stosowną fotografią. Dzisiejsze babskie śniadanie spożyłyśmy z A. pośpiesznie i o zdjęciach nawet nie myślałyśmy. Placuszki były jednak tak rewelacyjne, że nie mogę się powstrzymać i muszę się podzielić przepisem. Pretekstem do ich zrobienia był nowy nabytek - nóż ozdobny do cytryny z IKEI. Idealnie spisał się w roli tarki do skórki z pomarańczy. Pancakes smakowały wyśmienicie - były pomarańczowe, cynamonowe, miękkie, delikatne. Idealne na sobotnie śniadanie!


Czas przygotowania: 20 minut

Składniki:
1 szklanka mąki
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/8 łyżeczki soli
1 łyżeczka brązowego cukru
1 łyżka cynamonu
1 jajko
1 łyżka skórki pomarańczowej
1/8 kostki masła
400 ml. maślanki

Masło rozpuszczamy i studzimy. Przygotowujemy dwie miseczki. W pierwszej mieszamy wszystkie składniki sypkie. W drugiej miseczce rozbijamy jajko, dodajemy maślankę, skórkę pomarańczową, rozpuszczone masło i mieszamy dokładnie. Łączymy zawartość obu miseczek. Na rozgrzaną, suchą patelnię nakładamy ciasto formując placki o średnicy około 5 cm. Smażymy na średnim ogniu, aż na powierzchni pojawią się bąbelki. Przewracamy i smażymy jeszcze minutę. Podajemy z syropem klonowym.

poniedziałek, 6 września 2010

Roladki z musztardą pomidorową

To już ostatni przepis z cyklu "musztarda pomidorowa w kilku odsłonach". Domyślamy się, że zaczyna się już robić nudno - i w zasadzie brakuje już tylko deseru z dodatkiem tego składnika.  Nie, nie próbowaliśmy tego - przynajmniej tym razem spożytkowaliśmy cały słoiczek bez ekstrawagancji. Wysyp "musztardowych przepisów" usprawiedliwiamy ponadto tym, że nawet mały słoiczek jest bardzo wydajny i jak chce się go zużyć, to trzeba wymyślić kilka różnych dań z wykorzystaniem jego zawartości (no chyba że się musztardę wykorzysta do kanapek...). A skoro już staliśmy te dwa dni nad garnkiem z parującym octem, to musimy coś mieć od życia w zamian.
Nasze roladki z musztardą są wyjątkowo aromatyczne, korzenno-pomidorowy intensywny aromat przenika każdą część mięsa. Cieniutka skorupka z boczku chroni delikatne mięso przed wysuszeniem i dodaje nuty wędzonki. I wreszcie młotkowany pieprz na samym wierzchu sprawia, że roladki smakują szlachetniej. Nasze roladki piekliśmy razem z ziemniakami, w drugim naczyniu zrobiliśmy znaną już części naszych Czytelników cukinię z pomidorami. Równie dobrym dodatkiem powinny być sałaty czy ogórek kiszony. Z podanych składników wychodzi 8 roladek, ale wiele zależy od tego, jak wykorzystamy kawałek mięsa.


Czas przygotowania: 25 minut
Czas oczekiwania: co najmniej 1 godzina
Czas pieczenia: 1 godzina

Składniki:

1 kg szynki wieprzowej
sól
pieprz
3 łyżki octu balsamicznego
2 łyżeczki tymianku
16 plastrów wędzonego boczku
5 łyżek musztardy pomidorowej
3 łyżeczki czarnego pieprzu młotkowanego
wykałaczki do spinania zrazów

Szynkę myjemy, kroimy na możliwie długie, cienkie plastry (już w momencie wybierania mięsa na tę potrawę warto sprawdzić, czy kawałek da się ładnie pokroić, bez specjalnych strat - albo poprosić zaufanego sprzedawcę na stoisku mięsnym, żeby nam pomógł). Plastry mięsa przyprawiamy solą, pieprzem, tymiankiem i octem balsamicznym. Wkładamy do szklanego naczynia, przykrywamy folią i wstawiamy do lodówki na minimum godzinę (mięso w marynacie można zostawić nawet na całą noc).
Nagrzewamy piekarnik do 180 stopni. Dno żaroodpornego naczynia smarujemy oliwą z oliwek i wlewamy kilka łyżek wody na dno. Zamarynowane plastry szynki smarujemy musztardą pomidorową po jednej stronie, zawijamy w rulon, który po zwinięciu owijamy dwoma plastrami boczku i spinamy ściśle wykałaczkami tak, by roladki się nie rozwijały (my zużywaliśmy po 3 wykałaczki na każdą roladkę). Układamy w naczyniu, żaroodpornym (same lub z ziemniakami do upieczenia - jeśli z ziemniakami, to dodajemy ciut więcej wody na dno naczynia) przykrywamy pokrywką, wstawiamy do piekarnika i pieczemy. Godzina powinna w zupełności wystarczyć.
Najcudowniejszy jest ten moment otwarcia pokrywy naczynia żaroodpornego (ostrożnie! można się oparzyć) - zapach wychodzi wtedy z więzienia i woła wszystkich na obiad... Smacznego!

niedziela, 5 września 2010

Zawijańce z łososiem

Na imprezy ze szwedzkim stołem trzeba przygotować dużo przekąsek, zwłaszcza jak spodziewamy się wielu gości. Dlatego pracowicie kolekcjonujemy i wypróbowujemy różne przepisy na szybkie, cieszące oko przekąski. To naprawdę użyteczne dania - również w sytuacjach, gdy idąc do kogoś wypada zabrać coś ze sobą. Jamie Oliver, opisujący swoją kulinarną podróż po Włoszech (mamy teraz tę książkę kucharską na warsztacie) przypomina najważniejszą zasadę rządzącą przekąskami: musi ich być kilka i muszą się od siebie odpowiednio odróżniać: na tle zimnych jedna powinna być ciepła, na tle słonych jedna powinna być kwaśna, na tle czerwonych jedna powinna być zielona itd. Tego Oliver nie pisze wprost, ale dobrze by było gdyby dały się przygotować szybko.
Inspiracją do wykonania tego dania były przekąski sugerowane przez szwedzki sklepik w IKEA. Te oryginalne, sprzedawane w IKEI, mają w środku łososia marynowanego i sos koperkowy. Ale nie chcieliśmy iść po linii najmniejszego oporu i przygotować danie z trzech gotowych półproduktów. Wykorzystaliśmy więc w naszych zawijańcach wyborną musztardę pomidorową i łososia wędzonego. Te smaki idealnie się komponują, a z wyglądu przypominają trochę sushi.


Czas wykonania: 10 minut

Składniki:
1 opakowanie chlebka polarnego (do nabycia w IKEA)
100 g łososia wędzonego
4 łyżeczki musztardy pomidorowej

Płaty chleba smarujemy cieniutką warstwą musztardy pomidorowej. Z jednej strony płata układamy paseczki wędzonego łososia, zwijamy w rulony i kroimy na plastry o grubości 2-3 cm. Koniec - przekąska imprezowa gotowa.