piątek, 25 grudnia 2015

Niezwykła Wigilia

Wigilia kojarzy nam się ze stołem zasłanym śnieżnobiałym obrusem, który po krochmaleniu ma takie charakterystyczne zagięcia, z dźwiękiem łamanego opłatka, intensywnym smakiem barszczu z grzybami i zapachem miodu i piernika. Smaki, zapachy, chwile, które kojarzą nam się ze Świętami są bezcenne i bardzo trudno byłoby nam z nich zrezygnować. Zdecydowanie jesteśmy tradycjonalistami w kwestii Świąt Bożego Narodzenia. 


szef Marek Flisiński

W tym roku po raz kolejny Marek Flisiński, szef kuchni restauracji Water and Wine w Nałęczowie przygotował dla nas absolutnie niezwykłą Wigilię. Jeśli popatrzycie na menu, zauważycie zupełnie tradycyjnie dania. Rzeczywiście, składniki były bardzo tradycyjne, ale sposób ich połączenia był niecodzienny. Wigilia w Water and Wine to nie tylko smaki, aromaty, tekstury. Wigilia w Water and Wine to przede wszystkim doświadczenie stołu. Po pierwsze, sposób przygotowania stołu - każde danie podane było na niezwykłym talerzu (wszystko widać na fotografiach), który podkreślał kolory potrawy. Talerze są robione na zamówienie specjalnie dla tej restauracji.  Po drugie - szkło i sztućce. Po trzecie - kelnerzy. Za każdym razem, kiedy widzę kelnerów współpracujących ze sobą, podających dania gościom w tym samym czasie (dokładnie w tym samym czasie), potrafiących opowiadać o daniach mam poczucie, że to zawód niezwykły. Zawód, który jest niedoceniany. To wszystko jest dowodem na to, że szef kuchni tworzy nie tylko smaki, ale przede wszystkim atmosferę. 



Wigilia w Water and Wine to doświadczenie niecodzienne. W doborowym towarzystwie ambasadorów Cisowianki mogliśmy cieszyć się nie tylko wspaniałym jedzeniem, ale przede wszystkim swoim towarzystwem. 

A oto zrekonstruowane wigilijne dania - pokaz tego, jak tradycja może inspirować. 


Skóra z troci i kawior z jesiotra. 


Herbatka z pęczaku przygotowana w syfonie (czyli zamiast alternatywnego sposobu parzenia jednorodnej kawy, mieliśmy pokaz parzenia jednorodnego jęczmienia) 


Grzanki z ziaren, mus z raków i majonez z nasturcji


Śledzik. Idealny śledź z olejem lnianym i majonezem tymiankowym. 


Tatar z raków i puder z kopru. 


Bezglutenowe pierogi z czarnej rzepy z pianą z palonego masła i grzybami. 





Tatar z węgorza, żółtko sous-vide, foie gras i ogórek. 



Pieczony ziemniak, trufla, kawior, kiszone rydze, barszcz grzybowy. Najlepszy grzybowy barszcz, jaki jadłam! 


Ryba po grecku. Żabnica, mus z marchewki, pomidorów, palona pietruszka.


Pora na deser. Pure z dyni, piana z białej czekolady z żubrówką, czekoladowa kruszonka. 


Buraczak. Bezglutenowa brioszka, lody makowe, piana z buraka cukrowego.


Lody z topinambura, masło z orzechów laskowych, obierki i mleko z topinambura. 

czwartek, 24 grudnia 2015

Smacznych Świąt!

Drodzy Czytelnicy!

Serdecznie dziękujemy, że jesteście z nami. Za Wasze odwiedziny, komentarze, mnóstwo inspiracji i motywacji. To dla nas wspaniały prezent! 

Życzymy Wam w te Święta Bożego Narodzenia przede wszystkim dużo miłości, radości i wzruszeń. Niech wszystkie karpie będą wspaniale maślane, barszczyki odpowiednio zakwaszone, uszka idealnie wypełnione farszem, a bakalie w keksie niech się równo panoszą po całym cieście.

Albo nie! 

Niech będzie zupełnie naturalnie, spontanicznie i dobrze. Bo przecież w Święta, mimo wielu godzin przygotowań, wcale nie chodzi o jedzenie...

Wesołych Świąt Bożego Narodzenia!

Magda i Adam 




środa, 16 grudnia 2015

Brownie w słoiku [Jadalne prezenty #15]

Jednym z pomysłów na jadalny prezent może być ciasto. W słoiku.

Słoiki wecka robią furorę. Są piękne, zgrabne i bardzo retro. Można w nich zamknąć konfitury, czekoladowy krem na kanapki czy herbatę z suszonymi owocami.  Niewiele osób jednak wie, że w takim słoiku można spokojnie upiec ciasto. Ciasto przygotowuje się zupełnie tak, jakbyśmy mieli je piec w blaszce. Zamiast blaszki, masa czekoladowa ląduje w słoikach, a te lądują w piekarniku. Jedyne o czym musimy pamiętać to to, że ciasto w słoiku piecze się nieco szybciej niż w zwykłej formie.

Najładniejszym i najprostszym ciastem "do słoika" jest brownie. Możemy do niego dodać trochę orzechów, posiekanej gorzkiej czekolady, kolorowych m&msów, wiórków kokosowych, masła orzechowego. My upiekliśmy klasyczne brownie, bez żadnych dodatków. 

Wpis powstał we współpracy z  Cisowianka - Gotujmy Zdrowo - Mniej Soli.


Czas przygotowania: 15 minut
Czas pieczenia: 20 minut
Liczba porcji: 2 słoiki po 290 ml

Składniki: 
200 g gorzkiej czekolady
100 g masła
6 jajek
1/3 szklanki cukru
1/3 szklanki mąki pszennej 


1. Piekarnik nagrzewamy do temperatury 180 stopni Celsjusza. 

2. Środek słoików smarujemy cienką warstwą masła. 

3. Czekoladę łamiemy na kawałki. Wkładamy do metalowej miski lub garnuszka. Do czekolady dodajemy resztę masła. Miskę/garnuszek stawiamy na garnku z gotującą się wodą (woda nie może dotykać dnia miski/garnuszka). Mieszamy czekoladę i masło do całkowitego rozpuszczenia. Zdejmujemy z ognia.

4. Jajka ubijamy z cukrem przez 2 minuty, dodajemy rozpuszczoną czekoladę z masłem i mąkę. Miksujemy do uzyskania jednolitej masy. Teraz jest czas na dosypanie naszych ulubionych dodatków (orzechów, wiórków kokosowych, etc.) 

5. Ciasto wlewamy do słoików (najlepiej do 3/4 wysokości). Wstawiamy do piekarnika i pieczemy 20 minut.

poniedziałek, 14 grudnia 2015

9 pomysłów na prezenty dla miłośników kuchni

Wiesz, że nie masz ochoty stać w długich kolejkach po prezenty? Szukasz prezentu dla kogoś, kto lubi jeść i gotować? 

Mamy propozycję 9 prezentów dla tych, którzy cenią sobie dobre smaki i ręczną produkcję. 



1. Krokus Powidła Truskawkowo-Jabłkowe bez dodatku cukru, 12 PLN. 

Idealny element "koszyka z pysznościami". Wystarczy kupić ładną skrzynkę lub pudełko, włożyć do niego poszarpany karton lub sianko i wypełnić dobrami. Krokus to nasza ulubiona firma produkująca przetwory. Oprócz tych bez cukru, bardzo polecamy uzależniający syrop z pigwowca do kawy i najlepszy ketchup. 

Wyroby Krokusa można nabyć w sieci Piotr i Paweł, Delikatesy Centrum i Top Markecie oraz w sklepach ze zdrową żywnością. 

2. Eterno Cytrynki z Rumem,  16 PLN.

Świetny dodatek do zimowej herbaty. Dobrze sprawdzają się również posiekane w deserach lub na tortach w całości. Najlepiej jednak pasują do herbaty. Oprócz cytryn, Eterno robi świetne powidła truskawkowo-czekoladowe i pigwę w syropie. 


3. RAJMAN jabłkowy krem, jabłkowy ocet, syrop jabłkowy, 17-35 PLN. 

Jabłkowe arcydzieła Rajmana produkowane są z ekologicznych jabłek. Smakują bosko! Są świetne do deserów i dań wytrawnych (jabłkowy krem świetnie komponuje się z pieczonymi mięsami). Produkty Rajmana były prezentem dla zagranicznych dziennikarzy uczestniczących w kolacjach promujących polską kuchnię - Eat Poland. 




4. Manufaktura Czekolady Chocolate Story. Czekolada Ghana 100% kakao, 16,90 PLN.

Jeśli ktoś jeszcze nie zna Manufakury Czekolady, polecamy przeczytanie wywiadu "skąd się bierze czekolada". Czekolada Ghana składa się z 100% kakao i jest jedną z najlepszych czekolad, jakie jedliśmy (mimo, że A. nie przepada za czekoladą z wysoką zawartością kakao). Ghana wolno rozpuszcza się na języku pozostawiając poczucie, że właśnie zjadło się najprawdziwszą czekoladę świata. Rewelacja! 


5. Kawa kenya Karma Roasters. 50 PLN.

Uwielbiamy kawę. Uwielbiamy porządną, jednorodną kawę, która pachnie i ma bogaty smak. Kenya smakuje owocowo - porzeczką, malinami i ma delikatnie kwaśny posmak. Jest idealna dla osób, które lubią dripa, chemexa czy syfon. 
Jeśli chcecie przeczytać o tym, jak pali się tę kawę kliknijcie tutaj

Do nabycia w sklepie internetowym Karma.

6. Herbata Jade Jasmine Pearls, 25 PLN. 

Delikatna zielona herbata w formie perełek. Liście obtaczane są kwiatem jaśminu dzięki czemu herbata nabiera wyjątkowego aromatu. Pięknie wygląda zapakowana w mały słoiczek. 


7. Porcelanowy paper cup i talerzyk, 80 PLN. 

Ręcznie wykonana filiżanka do espresso i talerzyk przypominające nieco pogniecione papierowe kubki i papierowe talerzyki. Wyglądają pięknie, wzbudzają zachwyt i dobrze wyglądają na stole. Występują w kolorze białym, szarym, kobaltowym i cherry. Sami mamy dwa komplety i je uwielbiamy. 

8. Talerz jaglany, miska jaglana, 90-180 PLN.

Talerze i miski z serii "mikrostruktura" wykonane ręcznie z kamionki, szkliwione. Inspirowane naturą i strukturą kaszy jaglanej. Pięknie wyglądają na stole i na zdjęciach (dla miłośników foodporn). 

9. Wałek z napisem Merry Christmas, 110 PLN. 

Grawerowany wałek z napisem Merry Christmas. Napis dobrze odbija się na klasycznych maślanych kruchych ciasteczkach. Wałek nadaje się również do zabawy ciastoliną. Można zamówić wałki z własnymi napisami czy grafikami. 

Delicje i łakocie - wygraj książkę

Bardzo cieszymy się, kiedy blogerzy wydają swoje książki. Tym razem radość jest o tyle większa, że Paula była pierwszą blogerką, którą poznaliśmy osobiście


Delicje i łakocie to pierwsza książka Pauli Krajewskiej, autorki bloga Just My Delicious. Na prawie 300 stronach Paula zdradza przepisy na chyba wszystkie możliwe desery i słodkości. Znajdziemy tu przepisy na "małe łakocie", takie jak lizaki, dżemy, galaretki, trufle, kremy kanapkowe; "większe łakocie" - chałwę, ciasta, torty, tarty i na "łakocie do picia" - czekolady, likiery i smoothies. Oprócz tradycyjnych przepisów, znajdziemy tutaj też receptury na zdrowe słodkości. np. czekoladowy krem z kaszy jaglanej. 

Przepisy są dobrze zredagowane - obok składników znajdują się informacje o czasie przygotowania, ilości porcji i ewentualnych wymiarach form i blach. Oprócz przepisu i zdjęcia, znajdziemy też sugestie serwowania deserów i sposoby na ich odchudzenie, np. "do posłodzenia marcepanu użyj ksylitolu lub stewii w proszku." Moja ulubiona uwaga dotycząca wersji light to: "w przypadku kremu czekoladowo-karmelowo-orzechowego coś takiego jak wersja light nie istnieje." 


Kiedy po raz pierwszy otworzyliśmy tę książkę, oboje stwierdziliśmy, że jest zupełnie jak Paula i jej blog. Przepisy są oryginalne i ładnie zaprezentowane, a fotografie mają dziewczęcy urok. Jest kolorowo i bardzo słodko. 

Polecamy tę książkę wszystkim miłośniczkom deserów. Wydaje nam się idealna dla osób, które zaczynają swoją przygodę w kuchni. Przykład? Masło orzechowe czy krem czekoladowy. Brzmi jak coś naprawdę trudnego (i pysznego jednocześnie), a Paula pokazuje jak można zrobić je w 10 minut.  A potem jeszcze poda receptury na kilka deserów z ich wykorzystaniem. Takie przepisy z pewnością ośmielą do kolejnych eksperymentów. 


KONKURS

sobota, 12 grudnia 2015

Domowa musztarda [Jadalne prezenty #14]

Domowa musztarda to chyba jeden z najszybszych przepisów na blogu. I jeden z najbardziej efektownych!

Musztarda to taki produkt, który zwykle kupujemy nie zastanawiając się ile zajęłoby zrobienie jej samodzielnie. W końcu to tylko musztarda. Ostatnio poszukując informacji o gorczycy, natknęliśmy się na krótki opis przygotowania musztardy w domu. Po pierwsze, delikatniejsza wersja musztardy wyjdzie nam przez zakwaszenie ziaren jasnej gorczycy. Ciemniejsza gorczyca (taka, którą dodaje się do musztardy francuskiej czy dijon) ma ostrzejszy smak. Po drugie, temperatura. Jeśli chcemy uzyskać ostrą musztardę, ziarenka zalewamy zimą wodą i zimnym octem. Nieco delikatniejszy smak uzyskamy zalewając ziarna wrzątkiem i dodając ocet. Po trzecie, najlepszy ocet do musztardy to ocet winny lub ocet jabłkowy. Ocet spirytusowy jest zbyt intensywny. Po czwarte, eksperymentujmy. My do naszej gorczycy dodaliśmy miód i odrobinę chilli, ale można do musztardy dodać odrobinę chrzanu, czosnku, ziół (świeżego drobno posiekanego rozmarynu, estragonu, tymianku),  syropu klonowego, zmielonej gorczycy czy kurkumy (która nada złotej barwy). Wystarczy te przyprawy zanurzyć w occie razem z gorczycą, a potem je razem zmiksować.
Musztardę można przełożyć do ładnego słoika (np. wecka) i obdarować ją najbliższych.

Wpis powstał we współpracy z  Cisowianka - Gotujmy Zdrowo - Mniej Soli.

  
Liczba porcji: 1 słoiczek 150 ml

Czas przygotowania: 10 minut
Czas oczekiwania: 2-3 dni 

Składniki:
55 g białej gorczycy
80 ml octu jabłkowego
80 ml zimnej wody
1 łyżka miodu 
1/2 łyżeczki chilli


1. Ziarna gorczycy wsypujemy do miseczki. Zalewamy octem, wodą. 

2. Dodajemy miód i chilli. Mieszamy. 

3. Miseczkę przykrywamy spodkiem lub folią spożywczą. Stawiamy na blat na 2-3 dni. 

4. Po maksymalnie 3 dobach zawartość miseczki dokładnie miksujemy blenderem. Jeśli musztarda wydaje się za gęsta, dodajemy odrobinę wody i mieszamy do uzyskania pożądanej konsystencji. 

5. Przechowujemy w lodówce. 

piątek, 11 grudnia 2015

Chutney ze śliwek kalifornijskich, z kolendrą i kuminem [Jadalne prezenty #13]

Chutney ze śliwek kalifornijskich to oryginalny pomysł na jadalny prezent, który przygotowuje się w pół godziny.

Chutney to wypadkowa między sosem, a gęstą konfiturą. W słoiczku zamknięta jest słodka śliwka kalifornijska, ostry imbir, pieprz i delikatnie kwaśny ocet balsamiczny. Bardzo łatwo można dopasować ją do własnych preferencji - wystarczy dodać więcej imbiru lub nieco zmniejszyć ilośc cukru. Śliwkowy chutney świetnie sprawdza się jako dodatek do pieczonych mięs (indyka, kurczaka, gęsi), pasztetów, pieczeni. 

Chutney można bardzo łatwo zapakować - wystarczy każdy słoik przewiązać kokardką i dołączyć mały bilecik z opisem zawartości. 

fot. Lawendowy Dom 
Czas przygotowania: 50 minut

Składniki:
500 g śliwek kalifornijskich
5 łyżek oleju słonecznikowego
2 szalotki
3 ząbki czosnku
3 cm świeżego imbiru
2 liście laurowe
1 laska cynamonu
4 ziarenka czarnego pieprzu
1 łyżeczka mielonego kuminu
300 g cukru dark muscovado
1 pomarańcza
200 ml octu balsamicznego
1/2 pęczka świeżej kolendry

1. Śliwki kroimy w cienkie plasterki. Zalewamy wodą tak, by je przykryła. Doprowadzamy do wrzenia.

2. Szalotki, czosnek, imbir bardzo drobno siekamy. 

3. Na dno rondla wlewamy olej słonecznikowy. Wrzucamy posiekane szalotki, czosnek i imbir. Smażymy na małym ogniu przez 1 minutę. Dodajemy cynamon, liść, laurowy, pieprz, kumin i cukier. Smażymy mieszając, aż zacznie się karmelizować - około 4 minut. 

4. Do rondla wlewamy śliwki z płynem, octem. Gotujemy do powstania gęstej konsystencji przypominającej powidła. 

5. Pomarańczę dokładnie myjemy, ścieramy skórkę. Dodajemy do gęstego chutney'a. 

6. Gorący chutney przekładamy do słoików. Przed sprezentowaniem posypujemy posiekaną kolendrą. 

poniedziałek, 7 grudnia 2015

Pierniczkowe biscotti [Jadalne prezenty #12]

Jak sprawić radość miłośnikowi kawy i słodkości? Wystarczy upiec chrupiące ciasteczka idealne do zanurzania w filiżance gorącej małej czarnej. 

Biscotti w języku włoskim oznacza pieczone dwa razy. Takie właśnie są te ciasteczka - pieczone dwukrotnie po to, by stać się chrupiącymi towarzyszami porannej kawy. Biscotti, zwane inaczej cantuccini, pochodzą z Włoch. Ich przygotowanie jest bardzo proste: najpierw formujemy z surowego ciasta nieco spłaszczony walec i pieczemy go. Potem nożem z piłką kroimy gorące ciasto w plasterki, które ponownie pieczemy. Dzięki temu otrzymujemy sucharki, które niezwykle długo się przechowują. Mówiąc wprost: od początku są "czerstwe" i dlatego można je trzymać w nieskończoność. Biscotti są uzależniające. Pewnie dlatego, że pięknie pachną i chrupią.


Jeśli chcecie kogoś nimi obdarować, musicie zaopatrzyć się w słoik (i nie musi to być najpiękniejszy słoik świata - wystarczy duży słoik po majonezie) i wstążeczkę do przewiązania go. Tyle wystarczy, żeby pozornie zwykłe ciasteczka do kawy stały się osobistym prezentem. 
Czas przygotowania: 30 minut
Czas pieczenia: 60 minut

Składniki:
2 1/2 szklanki mąki pszennej
1 łyżka przyprawy do piernika (np. takiej domowej) 
1 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
3/4 szklanki cukru
3 jajka
1/2 szklanki całych migdałów
5 suszonych moreli 


1.Piekarnik nagrzewamy do temperatury 160 stopni Celsjusza. Blaszkę wyścielamy papierem do pieczenia. 

2. Morele kroimy w małą kosteczkę. 

3. Mąkę mieszamy z przyprawą do piernika i proszkiem do pieczenia. 

4. Do miski wbijamy jajka, dodajemy cukier. Miksujemy 3 minuty.

5. Do jajek z cukrem dodajemy mąkę z proszkiem i przyprawą do piernika. Miksujemy do połączenia składników.

6. Do gotowej masy dodajemy migdały (ze skórką), posiekane morele i mieszamy. Odstawiamy na 5 minut.

7. Ręce zwilżamy wodą. Masę dzielimy na dwie części. Z każdej formujemy placek o wymiarach, mniej więcej, 30 cm x 10 cm. 

8. Ciasto wstawiamy do piekarnika i pieczemy 35 minut. Wyciągamy i studzimy 5 minut.

9. Delikatnie ostudzone ciasto kroimy nożem z piłką na plasterki o grubości ok. 2 cm. Układamy na blaszce. Pieczemy kolejne 25 minut, do zezłocenia. 

10. Ciasteczka dokładnie studzimy i przekładamy do słoików. 

Śliwkowy Yorkshire pudding z szałwią i boczkiem

Jak przygotować niebanalny dodatek do pieczonych mięs? Jak wykorzystać śliwkę kalifornijską na co dzień? Czym jest pudding Yorkshire?

W zeszłym tygodniu miałam niebywałą przyjemność uczestniczyć w warsztatach kulinarnych prowadzonych przez Witka Iwańskiego, szefa kuchni restauracji Aruana. W towarzystwie innych blogerów uczyliśmy się jak mądrze wykorzystywać suszoną śliwkę kalifornijską w kuchni. Jednym z przepisów, który mnie zachwycił był śliwkowy pudding Yorkshire. Bardzo proste danie, wymagające niewielkiego nakładu pracy okazało się idealnym dodatkiem do pieczonego indyka. Pudding może być również samodzielnym daniem, na przykład na kolację. 

Najważniejszym elementem przygotowania puddingu, o którym wcześniej nie wiedziałam, jest rozgrzanie formy i tłuszczu. Do rozgrzanej formy ostrożnie trzeba wlać składniki puddingu i jak najszybciej wstawić do pieca. Dzięki temu prostemu zabiegowi, na brzegach ciasta formuje się chrupiąca skorupka, a wnętrze pozostaje delikatne i konsystencją przypomina nieco gęstsze niż zwykle puree ziemniaczane. Dodatek świeżej szałwii i rozmarynu sprawia, że wokół piekarnika roznosi się obłędny zapach.

fot. Lawendowy Dom 

Czas przygotowania: 20 minut
Czas pieczenia: 20 minut

Składniki:
285 ml mleka
150 g mąki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
3 jaja
100 ml oleju słonecznikowego
garść świeżej szałwii
garść świeżego rozmarynu
100 g wędzonego boczku
1 cebula biała
2 ząbki czosnku
120 g suszonej śliwki kalifornijskiej 

1. Piekarnik nagrzewamy do 240 stopni Celsjusza.

2. Blaszkę lub formę o wymiarach ok 10 cm x 25 cm wykładamy papierem do pieczenia. Wlewamy na dno połowę oleju. Wstawiamy do piekarnika na 15 minut.

3. W czasie, gdy nagrzewa się blaszka przygotowujemy pudding. Wędzony boczek kroimy w kostkę, cebulę w małą kosteczkę, czosnek w plasterki, a śliwkę drobno siekamy.

4. Na patelnię wlewamy pozostały olej (ok. 50 ml), wrzucamy boczek, cebulę, czosnek, śliwkę kalifornijską. Smażymy na wolnym ogniu mieszając ok. 5 minut (aż boczek się delikatnie usmaży, ale nie będzie chrupiący).

5. W misce dokładnie rozkłócamy jajka. Dodajemy mleko i dokładnie mieszamy. Ostrożnie wsypujemy mąkę, proszek do pieczenia i mieszamy za pomocą rózgi. Powinniśmy otrzymać ciasto nieco gęstsze niż naleśnikowe (bez grudek!).

6. Zawartość patelni wkładamy do masy jajeczno-mącznej.

7. Z piekarnika bardzo ostrożnie wyciągamy nagrzaną formę i ostrożnie wlewamy do niej zawartość miski. Uwaga, może pryskać!

8. Na wierzchu puddingu szybko układamy szałwię i rozmaryn. Wstawiamy do pieca na ok. 20 minut. Pudding powinien mieć delikatnie brązowy kolor.

9. Gotowy pudding wyciągamy z piekarnika, delikatnie studzimy i serwujemy. 

piątek, 4 grudnia 2015

Stawy Milickie, czyli skąd wziąć dobrego karpia?

Piątek rano. Razem z grupą blogerów wyruszamy nad Stawy Milickie z poczuciem, że o karpiu dowiemy się absolutnie wszystkiego. Że ta świąteczna ryba, która u garstki wywołuje fale rozkoszy, a u pozostałych jęk obrzydzenia, stanie się dla nas źródłem inspiracji i kulinarnych wyzwań. Na miejscu okazuje się, ze karp to dopiero początek... 


Stawy Milickie to część Doliny Baryczy. Stawy objęte są ochroną i będąc na miejscu łatwo zrozumieć dlaczego - oprócz ryb, żyją tu czaple białe, czaple szare, kormorany, bobry i inne gatunki zwierząt objęte ścisłą ochroną. Z tego też powodu sposoby hodowli karpia, i innych ryb słodkowodnych, nie zmieniły się od XIX wieku. Karpie żywią się pokarmem naturalnie występującym w stawach, a trzy razy w tygodniu dokarmiane są paszami zbożowymi. Rybacy większość prac wykonują ręcznie i ciągle sami potrafią pleść sieci czy rzucać "parasol" służący do odłowu ryb (ryby odławia się raz na jakiś czas, żeby sprawdzić jak rosną i czy są zdrowe). Zresztą, praca na stawach to w wielu wypadkach rodzinna tradycja. 



Dlaczego karp z Milicza jest wyjątkowy?