Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kasza jaglana. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kasza jaglana. Pokaż wszystkie posty

środa, 7 października 2015

Jak smakuje jesień? Właśnie tak! Korzenne gniazda z kremem jaglanym i jarzębiną

Rozpoczął się ostatni głosowania w konkursie Poland at EXPO. Jeśli chcielibyście wysłać nas do Mediolanu, wystarczy, że klikniecie w TEN link i oddacie głos (żadnego podawania maili - 2 sekundy). Będziemy mieli szansę blogersko reprezentować Polskę na ‪Expo.


Korzenne gniazda brzmią nieco enigmatycznie. Tak naprawdę są to ptysie z dodatkiem gałki muszkatołowej, które ozdobiliśmy kremem z kaszy jaglanej i jabłek. Ten krem to jeden z ulubionych deserów w naszym domu. Czasem przygotowujemy go na mleku, czasem na wodzie. Najważniejsze w nim są dobrze rozgotowane jabłka, cynamon, kardamon i odrobina miodu. 

Te ptysie to nasze pierwsze ptysie w życiu. Mając poczucie, że zrobienie dobrej ptysiowej "skorupki", czyli chrupiącego ciastka pustego w środku, to nielada wyczyn, obejrzeliśmy chyba z 6 filmików na youtube z przygotowań ciasta. I dzięki nim dowiedzieliśmy się, 
1. że lepiej ciasto mieszać ciągle, aż do przestygnięcia, bo dzięki temu się napowietrza,
2. dobrze użyć jajek w temperaturze pokojowej,
3. najlepsza mąka to mąka chlebowa albo mieszanka mąki tortowej i chlebowej w proporcji 1:1,
4. gotowe ciasto powinno zostawać na łyżce, ale być plastyczne,
5. to wcale nie jest trudne.

Rzeczywiście, zrobienie ptysiów trudne nie jest - wystarczy odrobina cierpliwości i siła w rękach. 

piątek, 13 marca 2015

Kasza jaglana na dwa sposoby

Za każdym razem, gdy wrzucimy na instagram lub facebooka zdjęcie jaglanki sypią się na nas lajki (niczym ziarenka prosta ze źle otwartej torebki).  Jaglanka to symbol dobrego życia. Z kimkolwiek byśmy nie rozmawiali, wszyscy jedzą jaglankę albo bardzo chcieliby móc jeść ją codziennie. Nawet jak ktoś nie bardzo lubi jej smak, to raczej nie od razu się przyznaje. W szeregach wojowników o codzienny dostęp do kaszy jaglanej przodują alergicy i rodzice alergików. Czyli my. 
Kasza jaglana, czyli staropolskie jagły, to jedna z najstarszych polskich kasz. Otrzymuje się ją z ziaren prosta, które są bogate w witaminy z grupy B, żelazo i łatwo przyswajalne białko. Jest lekkostrawna i zasadotwórcza. Co to oznacza? Pozwala utrzymać równowagę w organizmie. Ponad to, ma właściwości wysuszające. Mówiąc wprost: jest cudownym naturalnym lekiem na katar i niedokrwistość. Uwielbiają ją osoby chore na egzemę, bo jaglanka cudownie łagodzi wypryski na skórze. 
Przygotowanie jaglanki jest proste, ale trzeba dokładnie trzymać się pewnych zasad. Inaczej, kasza będzie gorzka i kleista. 



Jak ugotować jaglankę idealną?

Idealna jaglanka jest miękka, sypka i delikatnie słodka. 
Jak to osiągnąć? Można surową kaszę włożyć na sito, przelać wrzątkiem i wrzucić do gotującej się wody. Gotować na małym ogniu pod przykryciem, aż kasza wchłonie wodę - około 15-20 minut. Na szklankę kaszy zwykle potrzeba 2 szklanek wody. 

Można też kaszę uprażyć. W jednym garnku doprowadzamy do wrzenia 2 szklanki wody. Na patelnię wrzucamy 1 szklankę kaszy jaglanej i prażymy na małym ogniu ciągle mieszając przez 4 minuty. Gorącą kaszę wrzucamy do wrzątku (uwaga! będzie pryskać). Gotujemy na małym ogniu pod przykryciem do momentu, aż kasza wchłonie wodę, a na powierzchni pojawią się "kratery". Kaszy nie mieszamy! Po ugotowaniu podajemy od razu lub zawijamy garnek w kocyk/ręcznik i wkładamy pod kołdrę. Po 3-4 godzinach kasza będzie wyjątkowo sypka i ... wciąż ciepła.

Ugotowaną kaszę jaglaną bez dodatków można włożyć do miski, przykryć folią i wstawić do lodówki. U nas taka kasza stoi przez 3 dni. Rano nakładamy odpowiednią porcję do garnka, wlewamy odrobinę wody i ciągle mieszając podgrzewamy. Podajemy ze wszystkim: miodem, syropem z agawy, musami z jabłek, domowymi powidłami, bakaliami, twarogiem, burakami, serem kozim. Dodajemy ją do zup, placków. Blendujemy z mlekiem na "jaglany budyń". Generalnie, nadużywamy. 


Jaglanka na słodko 
 dla 2 osób:

1/2 szklanki kaszy jaglanej
1 szklanka wrzątku 
1 jabłko
1 łyżka suszonej żurawiny
1 łyżka rodzynek
4 morele suszone
4 śliwki suszone
2 łyżki orzechów
2 łyżki siemienia lnianego (opcjonalnie)
4 łyżki jogurtu naturalnego (opcjonalnie) 

1. Kaszę gotujemy według przepisu podanego powyżej.
2. W czasie, kiedy kasza jest w garnku przygotowujemy dodatki. Jabłko dokładnie myjemy i kroimy w kawałki, orzechy siekamy (możemy je też uprażyć na patelni), morele i śliwki kroimy w paseczki. 3. Ugotowaną kaszę mieszamy ze wszystkimi dodatkami. Przekładamy do miseczek i serwujemy. 


Jaglanka na słono
dla 2 osób:

1/2 szklanki kaszy jaglanej
1 szklanka wrzątku 
2 łyżki oleju lnianego 
1/2 łyżeczki czarnego pieprzu
szczypta soli
2 plastry twarogu 
1 ugotowany burak

1. Kaszę gotujemy według przepisu podanego powyżej.
2. Buraka kroimy w plasterki.
3. Ugotowaną kaszę mieszamy z olejem lnianym, solą i pieprzem. Przekładamy do misek.
4. Na kaszy układamy plastry buraka i twaróg (twaróg możemy również pokruszyć). 


środa, 8 października 2014

Pierogi z kaszą jaglaną, twarogiem i prażonymi jabłkami [video]

Pierogi to jedno z naszych ulubionych polskich dań. Mimo, że ich przygotowanie wymaga trochę pracy, cierpliwości i sporo siły w rękach, to ich smak i piękna falbanka wynagradzają wszystko. Przyznamy się, że zwykle mamy w zamrażarce jakiś zapas domowych pierogów. Jak już je robimy, to od razu podwójną porcję. Wiadomo przecież, że kiedy dopadnie Cię głód, a lodówka zionie niewymowną pustką, zamrażarka i jej wypełnione pierogami (i drożdżówkami) szuflady mogą uratować życie. Chociaż, takie świeże pierogi, ugotowane zaraz po ulepieniu są najlepsze na świecie. Dzisiaj pierogi z kaszą jaglaną, twarogiem i prażonymi jabłkami. Idealnie jesienny farsz pachnący kardamonem i cynamonem wspaniale wpisuje się w akcję #jedzjablka. Z podanego przepisu wyjdzie około 30 pierogów. Pod warunkiem, że ciasto będzie cienko wywałkowane.


Na filmie możecie zobaczyć jaką piękną robię falbankę. Równiutką i symetryczną. Jestem zwolenniczką lepienia pierogów "w falbankę" i inne rodzaje lepienia uważam za dużo gorsze i niewarte uwagi. Wiem, że dyskryminuje tym samym większość pierogowych mistrzów, ale cóż - trudno. Falbankę znam od dziecka, a te wszystkie "szczypanki", metody "na widelec" czy zwykłe "gniotki" są dla mnie jakieś takie nieswoje... Jakbyście się chcieli nauczyć robić ładną falbankę to pamiętajcie - sklejamy, ciągniemy do siebie i zawijamy od spodu. Po trzydziestym pierogu zacznie Wam wychodzić!

Czas przygotowania: 60 minut

Składniki:
400 g mąki pszennej
1 szklanka letniej wody
250 g twarogu tłustego
200 g ugotowanej kaszy jaglanej
1 łyżeczka cynamonu
1 łyżeczka mielonego kardamonu
100 g cukru pudru

Jabłka obieramy, pozbywamy się gniazd nasiennych i kroimy w kostkę. Do garnka wlewamy wodę, wkładamy jabłka, przyprawy i cukier. Gotujemy pod przykryciem do miękkości - około 15 minut. Miękkie jabłka możemy zmiksować na jednolitą masę.
Na blacie usypujemy kopczyk z mąki, powoli wlewamy letnią wodę i zagniatamy ciasto. Zajmie to około 10 minut. Ciasto możemy zagniatać też w mikserze planetarnym używając do tego haka. Ciasto powinno być elastyczne, miękkie i nie kleić się do rąk. Gotowe ciasto wkładamy w folię spożywczą i dajemy mu odpocząć 10 minut.
Twaróg mieszamy z cynamonem, kardamonem i cukrem pudrem tak, by powstała jednolita masa. Dodajemy kaszę jaglaną i mieszamy do połączenia składników.
Ciasto wałkujemy na cienki placek, wykrawamy szklanką kółka. Na środek każdego kółka kładziemy kopiastą łyżkę farszu – tyle, by dało się zlepić ciasto. Gotowe pierogi odkładamy na blat delikatnie oprószony mąką i przykrywamy ściereczką. Do garnka wlewamy wodę i doprowadzamy do wrzenia. Pierogi wrzucamy do gotującej się wody tak, by swobodnie pływały. Gotujemy, aż ciasto będzie miękkie. Warto po 2 minutach wyciągnąć jednego pierożka i spróbować czy już jest ugotowany.
Ugotowane pierogi serwujemy z prażonymi jabłkami.

niedziela, 3 sierpnia 2014

Kaszotto jaglane z bobem

Kiedy bób pojawia się na straganach, nasza dobra koleżanka szaleje. Jej szaleństwo czasem studzą ceny pierwszych torebek z bobem - w tym roku zaczęło się od 22 złotych za pół kilograma! Kiedy cena wydaje się bardziej przyjazna, Aga nie przestaje jeść bobu. Nie żeby przestawała zimą... Zimą przychodzi jej w sukurs bób mrożony, który w trudne zimowe wieczory daje nadzieję na urodzajne lato. Co jednak, kiedy sam bób z dużą ilością soli się przeje? Można zrobić pastę z bobu o której często mówimy bummus. Można pójść kroczek dalej i szukać inspiracji marokańskich.
Kaszotto jaglane z bobem przypomina nieco tagine - pewnie ze względu na korę cynamonu, mieloną kolendrę, kumin i cytrynę, obowiązkowo ze skórką. Kaszotto to bardziej umowna nazwa niż prawdziwa inspiracja risotto. Robiąc risotto, bulion dolewamy stopniowo. Tutaj, możemy wlać wszystko od razu i uzupełnić w miarę potrzeby. Bardzo je lubimy ze względu na te smaki - słodki pomidor, delikatnie ostry cynamon, kwaśna cytryna i gorzka skórka. Poza tym, jest to kolejny sposób na przemycenie niezrównanie zdrowej jaglanki, którą czasem jemy na śniadanie, na obiad dużo rzadziej.



Czas przygotowania: 1 godzina
Liczba porcji: 4

Składniki:
250 g kaszy jaglanej
2 pory
3 pomidory
2 ząbki czosnku
3 łyżki oleju
1 łyżeczka mielonej kolendry
1/2 łyżeczki mielonego kuminu
1 laska cynamonu
500 ml bulionu warzywnego (lub wody)
300 g bobu
1/2 cytryny
sól
4 łyżki posiekanego kopru

Cytrynę dokładnie myjemy i kroimy w cienkie plasterki (ze skórą). Każdy plasterek nacieramy ok. 1/2 łyżeczki soli. Plasterki układamy w stosik i wstawiamy do lodówki.
Na palnik stawiamy garnek z wodą w której będziemy gotować bób. Doprowadzamy ją do wrzenia Pory, pomidory i bób dokładnie myjemy. Pory kroimy w cienkie plasterki. Pomidory przekrawamy na 4 części, pozbywamy się gniazd nasiennych, a miąższ kroimy w kostkę. 
Wodę do gotowania bobu solimy tak, by miała smak wody morskiej. Wrzucamy bób i gotujemy 3 minuty. Odcedzamy i pozbywamy się błonek.
Na patelni rozgrzewamy olej, wrzucamy pory i smażymy mieszając ok. 5 minut, aż zmiękną. Dodajemy posiekane pomidory, posiekany czosnek, kolendrę, kumin, cynamon. Smażymy 2 minuty ciągle mieszając. Dodajemy kaszę jaglaną i bulion. Gotujemy 10 minut. 
W międzyczasie drobno siekamy cytrynę i dodajemy ją do kaszy i bulionu. Po 3 minutach dodajemy bób i gotujemy, aż kasza będzie miękka. 
Uwaga! Jeśli kasza ciągle jest delikatnie twarda, a na patelni brakuje wody/bulionu, po prostu dolejmy 1/2 szklanki wody. Jak kasza "wypiję" wodę, sprawdźmy jeszcze raz czy nie jest dobra.
Do ugotowanego kaszotto dodajemy posiekany koperek zostawiając odrobię do dekoracji. Voila! 


czwartek, 1 sierpnia 2013

Buza

Skąd jesteście? My pochodzimy z miasta śledzi i... legendarnej buzy. Buza to napój na bazie kaszy jaglanej, który w przedwojennym Białymstoku można było skosztować "u Makiedońców", czyli Macedończyków, którzy serwowali go nieopodal rynku zawsze w towarzystwie kawałeczka chałwy. O buzie zapomniano, skutecznie wyparły ją PRL-owskie oranżady w dymionych butelkach, syfony, saturatory, a potem Ptyś i Krynka (z rozlewni wód w Krynkach). Kilka lat temu Białystok przypomniał sobie o buzie (i białysach, o których jeszcze napiszemy na blogu). Można jej skosztować np. w Kawiarni Esperanto, która mieści się w ratuszu - szklaneczka kosztuje 3 zł, z chałwą - 5 zł.


Smak buzy odkryliśmy właśnie tam. Zaintrygowani napojem, opowiadaliśmy o nim rodzicom, którzy ze stoickim spokojem powiedzieli, że przecież ich babcie robiły buzę latem niemal co tydzień. Poszliśmy więc do Esperanto wszyscy. Mama A., znana z powściągliwości, powiedziała, że ta buza nie do końca jest taka, jaką robiła jej babcia. Tata M., znany z niepohamowanej szczerości, powiedział "To g*** - nie buza". Okazało się, że znana rodzicom buza była gęsta niczym zsiadłe mleko lub świeża śmietana.
Postanowiliśmy wziąć więc byka, a raczej buzę, za rogi i zrobić rodzicom dokładnie to, co pili w dzieciństwie. Znaleźliśmy przepis na stronie Białostockiego Szlaku Kulinarnego, który cytuje też Gotowanie na gazie słusznie zauważając, że w przedwojennym Białymstoku na pewno do buzy nie dodawano esencji cytrynowej czy kwasku cytrynowego, ale prawdziwe cytryny. Wypróbowaliśmy, rodzice spróbowali i znowu orzekli, że to zdecydowanie nie to. Wtedy znaleźliśmy przepis u Smacznej Pyzy, która przepis dostała od laureatki konkursu "Nasze Kulinarne Dziedzictwo - Smaki Regionów". Byliśmy przekonani, że skoro ten przepis zdobywa laury, to na pewno jest to na pewno ten sam przepis, z którego korzystały nasze prababcie.
Po raz kolejny nastawiliśmy buzę. - Jeszcze za rzadka - odrzekli rodzice. - Ale w smaku przynajmniej lepsza od poprzednich. Wzięliśmy ich wskazówki do serca, podwoiliśmy ilość kaszy w przepisie, odjęliśmy trochę soku z cytryny (to kwestia gustu, bo niektórzy lubią kwaśne napoje) i czekaliśmy. Udało się wreszcie!
Przedstawiamy więc Wam przepis na buzę, którą nasi rodzice pili jako dzieci; buzę, którą robiły nasze babcie i prababcie. Nie ma w niej kwasku cytrynowego, nie ma ryżu. Jest naturalna, pięknie buzuje i... fermentuje po 3-4 dniach, więc trzeba ją pić szybko. Idealnie gasi pragnienie latem, jest doskonałą alternatywą kwasu chlebowego i podpiwku. I naprawdę świetnie łączy się z chałwą. 


Czas przygotowania: 1 godzina
Czas oczekiwania: 1 dzień

Składniki:
300 g kaszy jaglanej
5 szklanek wody do kaszy
3 g drożdży
250 g cukru
3 cytryny
3 litry wody
1/2 szklanki rodzynek

Kaszę zalewamy 5 szklankami wody i gotujemy na małym ogniu do miękkości. Jeszcze gorącą przecieramy przez sito o drobnych oczkach. W oddzielnym garnku zagotowujemy 3 litry wody z cukrem, studzimy, dodajemy przetartą przez sito kaszę (jeśli zrobią się grudki, można rozbić je blenderem lub trzepaczką)  i  sok wyciśnięty z cytryn. Odlewamy 1/2 szklanki wody z kaszą, delikatnie ją podgrzewamy, aby była ciepła i dodajemy drożdże. Mieszamy do rozpuszczenia, przykrywamy czystą ściereczką i odstawiamy do spienienia na 5 minut. Drożdże dolewamy do pozostałego płynu, dokładnie mieszamy. Na dno każdej butelki (najlepiej szklanej z kapslem, ale mogą też być plastikowe) wsypujemy kilka rodzynek, zalewamy świeżą buzą do 3/4 wysokości butelki (nie więcej - mikstura musi mieć miejsce, żeby buzować), zakręcamy i odstawiamy w ciepłe miejsce na 24 godziny. Potem butelki wkładamy do lodówki. Buzę podajemy schłodzoną, najlepiej z dobrą chałwą.

sobota, 2 lutego 2013

Pralinki z kaszy jaglanej

Pralinki z kaszy jaglanej to nasza propozycja na zdrowy deser. Pomysł na użycie kaszy jaglanej w tej formie nie jest nasz - podsunęła go nam autorka bloga Smakoterapia. Nasze pralinki nie zawierają innego cukru niż ten zawarty w rodzynkach. Poza tym, są niezwykle proste - składają się na nie trzy podstawowe składniki: kasza, rodzynki i posypka (np. wiórki kokosowe lub płatki migdałowe). Przez to, że jaglane kulki są wyjątkowo proste w przygotowaniu, można je robić nie tylko dzieciom, ale też z dziećmi. Formowanie kuleczek i obtaczanie ich w wiórkach to naprawdę świetna zabawa. Co więcej, nie trzeba potem za długo sprzątać. Sprawdziliśmy! Z podanych składników wyjdzie 40 pralinek.
Jeśli zasmakujecie w tych "oszukanych" słodyczach i zechcecie z nimi poeksperymentować, to warto spróbować jeszcze innych składników. Na przykład połowę rodzynek można zastąpić daktylami. Do wnętrza kulek można dodać startej skórki pomarańczowej. Zamiast migdałów i wiórków kokosowych kulki można obtaczać w krokancie (czyli pokruszonych orzechach laskowych lub fistaszkach), w posiekanych pistacjach albo w kakao.

 

Czas przygotowania: 1 godzina

Składniki:
1 szklanka kaszy jaglanej
1 szklanka rodzynek
4 szklanki wrzątku
1 łyżeczka cynamonu
1 szklanka wiórków kokosowych
1 szklanka płatków migdałowych

Rodzynki wsypujemy do miski, zalewamy 1,5 szklanki wrzątku i odstawiamy na 5 minut. Do reszty gotującej się wody wsypujemy kaszę jaglaną, przykrywamy garnek i gotujemy na małym ogniu, aż kasza wchłonie całą wodę - około 10-15 minut. Sparzone rodzynki odcedzamy i blendujemy. Do ugotowanej kaszy dodajemy rodzynki, cynamon, mieszamy i odstawiamy do ostygnięcia. Na płaski talerz wsypujemy wiórki kokosowe, na drugi płaski talerz wrzucamy płatki migdałowe pokruszone w dłoniach (możemy je wcześniej uprażyć na patelni - wystarczy je położyć na patelni bez tłuszczu i podgrzewać, aż nabiorą złotego koloru). Z ostudzonej kaszy i rodzynek formujemy kulki wielkości orzecha włoskiego i obtaczamy je w wiórkach lub płatkach migdałowych. Podajemy od razu lub przechowujemy w chłodnym miejscu.