środa, 30 września 2015

Chcesz zobaczyć nas w TV? Kilka słów o naszej przygodzie w programie Login:Kuchnia

W ten piątek, 2 października o 17:30 w TVP HD zostanie wyemitowany kolejny odcinek programu Login:Kuchnia. Login:Kuchnia to program o blogerach kulinarnych, którzy w studio mają zaprezentować swoje propozycje na śniadanie, obiad i kolację. Żeby nie było tak pięknie i prosto, prowadząca Aga Kozak postanawia rzucać im kłody pod nogi. Chcecie zobaczyć co zrobiła nam - kliknijcie


W czerwcu, czyli w naszym poprzednim kuchennym życiu, kiedy wszystko było w boazerii, skontaktowali się z nami producenci programu Login:Kuchnia. Chcieli, żebyśmy zostali bohaterami jednego z odcinków. Radość plus sto, wyzwanie (bo nigdy nie braliśmy udziału w programie dłuższym niż filmy dla Piotra i Pawła czy gotowanie w śniadaniówkach), a potem trochę strachu. Bo przecież mamy remont, bo mamy straszliwie dużo pracy, bo nie mamy z kim zostawić dzieci na pół dnia (a potem się okazało, że raczej pół nocy). Ale ciekawość nas zżerała. I ta obietnica splendoru i sławy.

wtorek, 29 września 2015

Ostrygi Rockefellera, czyli nasz pierwszy raz z otwieraniem ostryg

To były moje pierwsze w życiu ostrygi. Sama chyba nie miałabym odwagi z nimi eksperymentować.  Bo kojarzą się z luksusem, bo ciężko jest dostać, bo takie enigmatyczne. Wiadomo - tysiąc argumentów. A z ostrygami, podobnie jak w innymi owocami morza, jest tak, że w miejscu w którym się je poławia nie są żadną mecyją - ot, zwykły małż, którego można zjeść zawsze. Tylko w miejscach oddalonych od ostrygowych rajów, wszyscy traktują je z wielkim szacunkiem.

Ku memu wielkiemu zaskoczeniu, ostrygi Rockefellera robiliśmy na warsztatach poświęconych kuchni amerykańskiej organizowanych przez Ambasadę USA w Warszawie. Szef Kris Jabłoński, który na co dzień prowadzi restaurację Boys Meet Girls chciał przekonać nas, że kuchnia amerykańska to nie tylko hot-dogi i hamburgery. Nas nie trzeba przekonywać, bo mamy wielką słabość (OK, jedno z nas – M.) ma wielką słabość do smażonych w głębokim tłuszczu ciasteczek owocowych, mac and cheese, grilled cheese, beef jerky, deep dish pizza, clam chowder i innych amerykańskich dań. Ostrygi "po amerykańsku" to była zupełna nowość. Ostrygi Rockefellera to danie rodem z Nowego Orleanu, miejsca w którym ostrygi są na porządku dziennym.



środa, 23 września 2015

Wyślij Crust and Dust na EXPO! Krem porowo-jabłkowy z cydrem i uszkami z serem smażonym wielkopolskim i czosnkiem niedźwiedzim

Rozpoczął się drugi etap głosowania w konkursie Poland at EXPO. Jeśli chcielibyście wysłać nas do Mediolanu, wystarczy, że klikniecie w TEN link i oddacie głos (żadnego podawania maili - 2 sekundy). Będziemy mieli szansę blogersko reprezentować Polskę na ‪Expo.

Do 24.09 można głosować na nasz przepis oddając jeden głos dziennie. Tym razem proponujemy zupę krem porowo-jabłkowy z cydrem i uszkami wypełnionymi farszem z wielkopolskiego sera smażonego i czosnku niedźwiedziego.

Wielkopolski ser smażony to zupełny obłęd. Pierwszy raz spróbowaliśmy go w rodzinnym domu naszego przyjaciela w Bydgoszczy i na pierwszy rzut oka nie wydawał się niczym interesującym. Po jakiejś godzinie rozlał się po całej desce serów i wtedy zwróciliśmy uwagę, że jest jakiś inny niż wszystkie sery. To ser zgliwiały (czyli taki zżółkły twaróg), który się smaży doprawiając solą i czasami kminkiem. Wielkopolski ser smażony został wpisany do unijnego rejestru jako Chronione Oznaczenie Geograficzne. Pamiętam jak ten sam przyjaciel A. eksperymentował ze zrobieniem sera metodą chałupniczą. Ser świetnie nadaje się na kanapki, ale w tych uszkach jest po prostu cudowny. Po przegryzieniu cienkiego ciasta czujemy taki przyjemny, kremowy "sos" z nutką czosnku niedźwiedziego. Wspaniałe!


Czas przygotowania: 40 minut
Liczba porcji: 2

Składniki:
zupa:
200 g pora
100 g jabłek
2 łyżki oleju rzepakowego
100 ml cydru
300 ml wywaru drobiowego

uszka:
1 szklanka mąki orkiszowej
¼ szklanki ciepłej wody
50 g wielkopolskiego sera smażonego
½  łyżeczki czosnku niedźwiedziego

podanie:
1 łyżeczka czosnku niedźwiedziego
1 łyżka oleju rydzowego

1. Por kroimy w paski, jabłka siekamy.
2. Na oleju dusimy pory i jabłka przez 5 minuty mieszając, dodajemy cydr, wywar drobiowy i gotujemy kolejne 10-15 minut, aż por zmięknie.
3. W czasie, gdy gotujemy zupę, przygotowujemy uszka.
4. Mąkę mieszamy z wodą do uzyskania jednolitej masy pierogowej. Przykrywamy folią spożywczą i odstawiamy na 5 minut.
5. Ser mieszamy z czosnkiem niedźwiedzim.
6. Ciasto wałkujemy na grubość 2 mm, wykrawamy kwadraty. Na środek każdego wkładamy odrobinę sera z czosnkiem niedźwiedzim. Formujemy uszka.
7. Zagotowujemy 1 litr wody, delikatnie ją solimy. Gotujemy uszka do momentu, aż wypłyną. Wyjmujemy z wody i odstawiamy.
8. Gotową zupę miksujemy do uzyskania jednolitej konsystencji.
9. Serwujemy z uszkami, skropioną olejem rydzowym i oprószoną czosnkiem niedźwiedzim.


piątek, 18 września 2015

Spaghetti z boczkiem, kaparami i bursztynem w 10 minut

Kiedy pierwszy raz spróbowaliśmy sera bursztyn, pomyśleliśmy że to musi być jakiś produkt z importu. Smakował tak zacnie - był kremowy i wyrazisty, delikatnie rozpływał się na języku chociaż miał zwartą strukturę. Wszystko przez to, że zwykle kupowaliśmy ser morski, ser gouda, ser "jakiśtam" i one wszystkie smakowały prawie tak samo. I prawie nie robiło tu naprawdę wielkiej różnicy. Jak chcieliśmy kupić dobry ser, to kupowaliśmy jakieś polskie sery zagrodowe. Albo francuskie. 

Na szczęście, bursztyn jest już dostępny we wszystkich marketach i naprawdę jest warty swojej ceny.  (Jak ostatnio sięgaliśmy po niego w sklepie, dobrotliwa starsza pani zasugerowała, że sery paczkowane są na pewno równie dobre, a dwa razy tańsze. Nie są nawet w tej samej lidze.) Świetny na kanapki, do zapiekanek, sosów i makaronów. Dojrzewa przez 6 miesięcy i w tym czasie nabiera intensywnego smaku, który zostaje na kubkach smakowych i w pamięci.

Dlatego z wielką lubością ścieramy ten ser na tarce i dodajemy do makaronu razem z kaparami po to, by mieć pyszny obiad w 10 minut. Sekretem tego dania są delikatnie chrupiące kapary. Zwykle kapary po prostu wrzucaliśmy do makaronu tuż przed podaniem, ale tym razem zupełnie przez przypadek zamiast do makaronu wrzuciliśmy je na patelnię. Ten nieplanowany wypadek przy pracy okazał się rewelacyjny - chrupiące kapary mają zwartą strukturę, chrupiącą skorupkę i nie rozłażą się, a do tego wydają się ostrzejsze niż zwykle. 

Jeśli chcecie mieć gotowe danie w 10 minut musicie przygotować garnek, patelnię i nożyczki (szybciej się tnie boczek nożyczkami niż nożem - taki mały patent na oszczędność czasu). 

Wpis powstał we współpracy z  Cisowianka - Gotujmy Zdrowo - Mniej Soli.


Czas przygotowania: 10 minut
Liczba porcji: 2

Składniki:
200 g spaghetti
2 łyżki kaparów
2 łyżki oliwy z oliwek lub oleju
6 plastrów wędzonego boczku
4 łyżki tartego sera bursztyn 

1. Wstawiamy wodę na makaron i jej nie solimy (kapary i boczek są wystarczająco słone).
2. Boczek kroimy lub tniemy w cienkie paski.
3. Na patelnię wlewamy olej, wrzucamy kapary i smażymy 4 minuty.
4. Do zagotowanej wody wrzucamy makaron i gotujemy zgodnie z czasem podanym na opakowaniu.
5. Do kaparów dodajemy boczek i smażymy mieszając co jakiś czas kolejne 5 minut.
6. Spaghetti odcedzamy, wkładamy do garnka. Dodajemy zawartość patelni, dokładnie mieszamy. 
7. Makaron układamy na talerzach i posypujemy serem. 
8. Smacznego! 


czwartek, 17 września 2015

Miód wcale nie jest zdrowszy od syropu glukozowo-fruktozowego?

Miód kojarzy nam się z naturą, lasem, bartnikami, dobrem i szlachetną, ciężką pracą pszczół i pszczelarzy. Syrop glukozowo-fruktozowy kojarzy nam się z laboratorium, chemią, przemysłem i oszczędnościami. 
Czy rzeczywiście nasz organizm uważa, że miód jest fantastyczny, a syrop niekoniecznie?

zdjęcie: Wikipedia 

Kilka dni temu Washington Post opublikował artykuł w którym przedstawione są wyniki badań nad  wpływem miodu, cukru trzcinowego i syropu glukozowo-fruktozowego na organizm człowieka. USDA przebadało 55 osób - każda z nich przez dwa tygodnie codziennie dostawała porcję miodu, syropu i cukru. Po każdej porcji "cukrów" przeprowadzano badania krwi - mierzono poziom glukozy, cholesterolu, wagę ciała. Okazało się, że nasze organizmy reagują podobnie na każdy rodzaj cukru, niezależnie czy jest to naturalny miód czy sztucznie wytwarzany syrop glukozowo-fruktozowy. Naukowy tłumaczą, że są to podobne substancje pod względem chemicznym. 

Teraz pewnie większość z Was zada sobie bardzo ważne pytanie: kto zapłacił za te badania? Okazuje się, że badania finansowali nie tylko producenci syropów, brązowego cukru albo także National Honey Board (czyli amerykańskie stowarzyszenie producentów miodu). Ci ostatni zainwestowali w badania pewnie dlatego, że byli przekonani co do wyższości miodu nad innymi substancjami słodzącymi.

Badanie miało sprawdzić czy rzeczywiście cukrzyca i choroby serca są wyraźnie częściej wywoływane przez nadmierne spożywanie syropu glukozowo-fruktozowego. Okazuje się, że nie. "Cukier to cukier", zwykł mawiać mój znajomy cukrzyk, kiedy proponowałam mu syrop z agawy zamiast białego cukru. Okazuje się, że miał rację.

Badanie nie miało na celu opisania cudownych właściwości miodu, tylko sprawdzenie związku  między spożywaniem różnych cukrów a otyłością czy cukrzycą.

Abstrakt dotyczący badania dostępny jest TUTAJ.

wtorek, 15 września 2015

Zapiekane jajka z kurkami w miodzie pitnym z suską sechlońską i oscypkiem

Kurki w miodzie pitnym, suska sechlońska i oscypek. Trio żywcem wyciągnięte z kompendium wiedzy o polskiej kuchni. Za każdym razem, kiedy odnajdujemy perełki polskiej kuchni to czujemy mały dreszczyk emocji. Polska kuchnia jest tak niejednolita i tak bogata. Są jednak dwie rzeczy, które mówią nam "to musi być polskie". Mamy poczucie, że tylko my z taką niebywałą gracją wszystko wędzimy i fermentujemy. Nie lubimy niejednoznaczności i nieokreślonych smaków, więc traktujemy nasze mięsa, sery i owoce dymem tak, by poczuć ich intensywność. A jak boimy się, że coś nie przetrzyma zimy, to po prostu zaczynamy kisić. W końcu fermentujemy nie tylko ogórki, kapustę i buraki, ale też ziemniaki, ziarna i miód. Bo z czego innego robi się w naszym kraju najlepsze trunki?
Opisujemy składniki tego śniadania, bo chcemy, żebyście tak jak my poczuli radość z odkrywania polskich składników.

Zostaliśmy zaproszeni przez PARP i Magazyn USTA do wzięcia udziału w konkursie, którego celem jest komponowanie przepisów z tradycyjnymi polskimi składnikami. Jeśli nasza propozycja śniadaniowa wydaje Wam się godna, zachęcamy to głosowania - wystarczy kliknąć w ten LINK.
Nagrodą dla blogerów jest wizyta studyjna we Włoszech. Dziękujemy za Wasze wsparcie!



Suska sechlońska to chyba najbardziej enigmatyczny składnik tego zestawu śniadaniowego. A suska to nic innego jak suszona i podwędzana śliwka z okolic Sechny w Małopolsce. Śliwki suszy się i podwędza dymem w temperaturze 40-60 stopni przez 3-4 dni. Gotowa śliwka jest mięsista, słodkawa i dymna. Dobrze sprawdza się jako dodatek do mięs i kapusty. Legenda głosi, że proboszcz Sechny w akcie pokuty nakazał grzesznym parafianom sadzić śliwy. Kiedy drzewa obradzały, ludzie pędzili śliwowicę. Niezupełnie było to zgodne z założeniami księdza. Nakłonił więc parafian do konserwowania śliwek dymem. W ten sposób region stał się znany z tego oryginalnego przysmaku. Suską można kupić w delikatesach.

poniedziałek, 14 września 2015

Upiecz pierniczki w Toruniu!

Toruń to miasto, które kojarzy nam się z dwiema rzeczami: Kopernikiem i hordami niemieckojęzycznych turystów. Po zrobieniu pamiątkowego selfie pod pomnikiem Kopernika, po spróbowaniu przynajmniej pięciu smaków lodów od Lenkiewiczów, po kawie wypitej w kawiarni, która wygląda jak wyciągnięta wprost z serialu Przyjaciele przychodzi czas na pierniczki. Można je oczywiście kupić w jednym z wielu sklepów, ale można je też samodzielnie upiec. A pieczenie pierników w Toruniu to dopiero magia!

środa, 2 września 2015

Tarta z serem gruyere i pomidorami - piękna i szybka

Bardzo lubimy tarty i nie znamy nikogo, kto ich nie lubi. Tarty zawsze się udają, świetnie wyglądają, są szybkie i mają jedną wielką zaletę: są podzielne. Dziś są kolacją, a jutro lądują w pudełku na lunch. 

Dzisiejsza tarta to wspaniała przekąska do wina albo lekka kolacja. Pomidory, ser gruyere, opcjonalnie odrobina boczku i świeży tymianek. Pięć minut przygotowań i 20 minut w piekarniku. Pomidory w naszym domu są na liście produktów zakazanych ze względu na alergię naszej córki. Dlatego z taką radością przygotowujemy szybkie pomidorowe dania, którymi raczymy się we własnym towarzystwie. Wiemy, że dziecko z alergią powinno wiedzieć, że czegoś mu nie wolno. Ale nie wyobrażam sobie jak można przejść obojętnie obok tak pięknej tarty. A tarta jest piękna przede wszystkim ze względu na kolor pomidorów i te ładnie nacięte brzegi. Nacinanie ciasta zajmuje dosłownie chwilę, a dzięki temu tarta wygląda po prostu pięknie.

W tarcie nie ma dodatku soli - wystarczy tej, która zawarta jest w boczku i serze.



Czas przygotowania: 5 minut
Czas pieczenia: 20 minut

Składniki:
1 opakowanie ciasta francuskiego
2 pomidory średniej wielkości
100 g tartego sera gruyere
2 plastry wędzonego boczku
2 gałązki tymianku
1 łyżeczka oleju
1 jajko
1 łyżka wody


1. Piekarnik nagrzewamy do temperatury 180 stopni Celsjusza.
2. Blaszkę wykładamy papierem do pieczenia. Układamy na nim ciasto. Boki ciasta nacinamy w 5 miejscach. 
3. Pomidory myjemy i kroimy w plasterki.
4. Na patelni rozgrzewamy olej i wrzucamy boczek. Smażymy, aż stanie się chrupiący. Gotowy boczek łamiemy na kawałeczki.
5. Na środku ciasta francuskiego (tak na ok. 60% jego powierzchni) układamy ser, posypujemy boczkiem. Układamy pomidorki, oprószamy tymiankiem.
6. W kubeczku rozkłócamy jajko z wodą. 
7. Boki ciasta francuskiego zawijamy do środka tak, żeby było widać pomidory. Ciasto smarujemy jajkiem.
8. Gotową tartę wstawiamy do pieca i pieczemy do zezłocenia (ok. 20 minut).

Wpis powstał we współpracy z Cisowianka - Gotujmy Zdrowo - Mniej Soli

wtorek, 1 września 2015

Jak od dzisiaj będą wyglądały szkolne sklepiki?

To już dzisiaj! Rewolucja w szkolnych sklepikach i stołówkach właśnie się zaczyna. W październiku pisaliśmy o naszych obawach dotyczących sklepików szkolnych i reformy. Dzisiaj już wiemy, jakie produkty będą widniały na sklepikowych półkach.


W szkole będzie można kupić kanapki na bazie pieczywa razowego, pełnoziarnistego lub bezglutenowego. Do kanapek nie będzie można dodawać soli, sosów czy majonezu. Będzie za to można dodać do nich ketchup, jeśli wyprodukowany jest z co najmniej 120 g owoców na 100 g produktu. W kanapkach mogą znaleźć się chuda wędlina, ser żółty (ale nie topiony), jajka, warzywa, ryby, masło lub margaryna niearomatyzowana. Sklepiki będą mogły sprzedawać również sałatki - bez soli czy gotowych sosów. 

Ministerstwo Zdrowia dopuszcza również przetwory mleczne: jogurty, kefiry, maślanki, serki homogenizowane, sery. Ale pod pewnymi warunkami: zawartość cukru musi być mniejsza niż 10 g/100 g produktu, a zawartość tłuszczu niższa niż 10%. Produkty te nie mogą być słodzone sztucznymi słodzikami.

W sklepikach będzie można kupić owoce i warzywa - świeże, porcjowane, musy, koktajle. Nie mogą być dosładzane. Orzechy, warzywa i owoce suszone powinny być sprzedawane w porcjach po 50 g. Tak, by dzieci mogły je zjeść od razu.

Ugasić pragnienie będzie można wodą, naturalnymi sokami owocowymi i warzywnymi, kompotem,  koktajlami owocowo-warzywnymi na bazie wody, mleka, produktów mlekozastępczych, herbatą lub kawą zbożową słodzoną miodem, mlekiem, mlekiem sojowym, orzechowym, ryżowym. 

Wszyscy uczniowie mają też zagwarantowany dostęp do wody pitnej bez żadnych ograniczeń. 


Co zmieni się w stołówkach?

Stołówki muszą ograniczyć ilość soli dodawanej do posiłków. Kolejną ogromną zmianą jest sposób przygotowania potraw - tylko raz w tygodniu stołówka może wydawać smażone mięso lub rybę. To ogromna zmiana, bo w naszych szkołach kotleciki i placki były na porządku dziennym. Raz w tygodniu dzieci muszą dostać rybę, od dziś to wymóg ministerialny. W ciągu tygodnia przynajmniej 3 razy stołówka powinna serwować porcję surowych warzyw, reszta może być gotowana. Jeśli dzieci jedzą obiad w szkole przez 5 dni w tygodniu to powinny dostać przynajmniej 3 rodzaje produktów skrobiowych (np. ziemniaki, ryż, kasza gryczana, ziemniaki, ziemniaki). 
Stołówki mogą korzystać z koncentratów owocowo-warzywnych tylko, jeśli są wyprodukowane z naturalnych składników, nie mają dodatku cukru ani substancji słodzących. Ministerstwo zachęca do korzystania z ziół i przypraw, które nie mają dodatku soli.

Wszystkie te wymogi Ministerstwa składają nam się na absolutnie zdroworozsądkową dietę dla każdego człowieka - mało smażenia, ograniczenie soli, warzywa, owoce, kasze. Bardzo trzymamy kciuki za wszystkich właścicieli sklepików, którzy są przerażeni tymi zmianami (bo jednak trzeba będzie włożyć więcej pracy w przygotowanie kanapek, a zatowarowania nie załatwi wizyta w hurtowni słodyczy). Wierzymy też, że rodzice będą wspierać te zmiany. Bo nie ma co się łudzić, w szkole dzieci są przez kilka godzin w tygodniu. Jeśli po wyjściu ze szkoły dostaną butlę słodkiego napoju i batonika czekoladowego, to na nic wysiłki Ministerstwa i pań kucharek. A po spędzeniu wakacji nad polskim morzem stwierdziliśmy, że te dane dotyczące  otyłości wśród polskich dzieci nie są wyssane z palca.

Pełen tekst rozporządzenia Ministra Zdrowia możecie przeczytać TUTAJ

zdjęcie: Wholesale display Rungis via photopin (license)