wtorek, 29 września 2015

Ostrygi Rockefellera, czyli nasz pierwszy raz z otwieraniem ostryg

To były moje pierwsze w życiu ostrygi. Sama chyba nie miałabym odwagi z nimi eksperymentować.  Bo kojarzą się z luksusem, bo ciężko jest dostać, bo takie enigmatyczne. Wiadomo - tysiąc argumentów. A z ostrygami, podobnie jak w innymi owocami morza, jest tak, że w miejscu w którym się je poławia nie są żadną mecyją - ot, zwykły małż, którego można zjeść zawsze. Tylko w miejscach oddalonych od ostrygowych rajów, wszyscy traktują je z wielkim szacunkiem.

Ku memu wielkiemu zaskoczeniu, ostrygi Rockefellera robiliśmy na warsztatach poświęconych kuchni amerykańskiej organizowanych przez Ambasadę USA w Warszawie. Szef Kris Jabłoński, który na co dzień prowadzi restaurację Boys Meet Girls chciał przekonać nas, że kuchnia amerykańska to nie tylko hot-dogi i hamburgery. Nas nie trzeba przekonywać, bo mamy wielką słabość (OK, jedno z nas – M.) ma wielką słabość do smażonych w głębokim tłuszczu ciasteczek owocowych, mac and cheese, grilled cheese, beef jerky, deep dish pizza, clam chowder i innych amerykańskich dań. Ostrygi "po amerykańsku" to była zupełna nowość. Ostrygi Rockefellera to danie rodem z Nowego Orleanu, miejsca w którym ostrygi są na porządku dziennym.




Przygodę z ostrygami trzeba rozpocząć od ich otwarcia, co nie jest sprawą zbyt łatwą. Trzeba znaleźć ich bardziej wypukłą część, a potem położyć ją na ręczniku. Dzięki temu muszla nie będzie jeździła po blacie, a my się nie pokrajamy ostrym nożem. Potem trzeba w ostrydze znaleźć takie wgłębienie i postarać się włożyć tam specjalny nożyk do ostryg i otworzyć skorupkę. Nie jest to takie proste. Moją skorupkę otwierała Kasia, której ciepły głos można usłyszeć w Trójkowej Zagadkowej Niedzieli. Kolejne kroki są dużo prostsze. Starając się nie wylać płynu z ostrygi, wąchamy ją. Jeśli pachnie morzem, świeżą morską wodą, wszystko w porządku, ostryga jest świeża. Jeśli czujemy zapach glonów, żegnamy się z nią i sięgamy po kolejną. 

Ostrygi układamy na blaszce, na kopczykach z soli – dzięki temu nie wywrócą się w pieczeniu.
Ale nie pieczemy samych ostryg, ostrygi podajemy ze szpinakiem, parmezanem, dużą ilością czosnku i tabasco. Wszystko zajmuje 20 minut, jest absolutnie efektowne i wbrew komentarzom wielu Czytelników, wcale nie jest takie drogie. Jedna świeża ostryga kosztuje w makro 2.79 zł. Szef Kris twierdzi, że najlepiej kupować je w poniedziałki rano. To co? Spróbujecie?


Czas przygotowania: 20 minut

Składniki:
5 świeżych ostryg
5 łyżek masła
10 łyżek panko (japońskiej panierki)
2 ząbki czosnku
200 g szpinaku
4 łyżki parmezanu
5 kropel tabasco
1 cytryna

plus sól na blachę


1. Piekarnik nagrzać do temperatury 180 stopni Celsjusza.
2. Na blasze zrobić 5 kopczyków z soli (ok. 2 łyżki na kopczyk).
3. Ostrygi otworzyć i zachować płyn.
4. Czosnek posiekać, szpinak umyć i wysuszyć.
5. Na patelni rozpuścić masło.
6. Połowę masła wlać do miseczki, dodać panko i wymieszać.
7. Na reszcie masła przez 30 sekund smażyć posiekany czosnek. Dodać szpinak i podgrzewać, aż stanie się miękki – 2 minuty.
8. Do szpinaku dodać parmezan, tabasco i pieprz. Wymieszać.
9. Szpinak przełożyć na deskę i posiekać niezbyt drobo.
10. Na każdą ostrygę wkładamy porcję szpinaku, posypujemy bułką tartą.
11. Ostrygi wkładamy do pieca na ok. 7 minut – aż bułka tarta się zezłoci.
12. Cytrynę kroimy na 5 kawałków. Podajemy z gorącymi ostrygami.


1 komentarz:

  1. Anonimowy4/12/2016

    Dodaje sie jeszcze ociupinke Pernod.Uwielbiam to , mieszkalam wiele lat w USA I dalej czesto bywam.Syn mieszka w Seatlle, wiec raj na ziemi dla wielbicieli sea food.

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za odwiedziny!
M+A