sobota, 30 kwietnia 2016

Sałatka na ciepło z pieczonym łososiem i quinoa

Jak można w 20 minut przygotować kolację i lunch do pracy? Wystarczy upiec kawałek łososia. 

Zawsze lubiliśmy szybkie dania - indyka marynowanego w cytrynie w "pół godziny", makarony z dyniowym sosem, burgery z czarnej fasoli, warzywne stir-fry. Dzięki nim mieliśmy więcej wolnego czasu. Ostatnio w ramach ułatwiania sobie życia, próbujemy podwajać porcje albo robić czegoś odrobinę więcej - gotujemy większą porcję kaszy, bo łatwo ją odgrzać i na szybko przygotować do niej warzywa; pieczemy nieco większe porcje mięsa, bo można je wykorzystać na kanapki. Dzięki temu możemy przygotować sobie obiad w 5 minut. 

Ta sałatka jest idealna, bo wszystko można przygotować w większej ilości, a potem tylko wyciągać z lodówki i ze sobą łączyć. Oczywiście, najlepiej smakuje z ciepłym łososiem. ale bez przesady. Taki z lodówki też jest w porządku. 

Quinoa, czyli komosa ryżowa, to ostatnio nasza ulubiona kasza. Wygląda jak małe robaczki, zabawnie strzela pod zębami. Podobno jest też niesamowicie zdrowa. Dobrze smakuje w sałatkach i świetnie sprawdza się rano zamiast owsianki. Też gotujemy jej więcej. Chwała plastikowym pojemnikom, które ratują nam życie!

Łososia przed pieczeniem potraktowaliśmy sokiem z cytryny i pieprzem. Zamiast tego można użyć odrobiny sosu sojowego. Dzięki temu łosoś będzie delikatnie słony i aromatyczny. Nie dodawaliśmy do ryby soli, bo tego nie potrzebowała. Dodatek soku nadaje jej charakteru i wyrazistości. 

Wpis powstał we współpracy z  Cisowianka - Gotujmy Zdrowo - Mniej Soli.


Liczba porcji: 2
Czas przygotowania: 20 minut

Składniki:
200 g łososia 
1 łyżka soku z cytryny
1/2 łyżeczki świeżo mielonego pieprzu
2 łyżki quinoa
½ sałaty lodowej
4 liście radicchio
100 g groszku cukrowego
6 pomidorków koktajlowych

cytrynowy vinaigrette
skórka z ½ cytryny
sok z ½ cytryny
2 łyżki białego octu winnego
1 łyżka miodu
2 łyżeczki musztardy Dijon
4 łyżki oliwy z oliwek 


1. Łososia skrapiamy sokiem z cytryny, oprószamy pieprzem i wstawiamy do piekarnika ustawiając funkcję grilla i temperaturę 250 stopni Celsjusza.
2. Quinoa wsypujemy do rondelka, dodajemy ¾ szklanki wody. Doprowadzamy do wrzenia i gotujemy 7 minut. W międzyczasie przygotowujemy warzywa. 
3. Sałatę i radicchio myjemy, suszymy i rwiemy na kawałki.
4. W garnku doprowadzamy do wrzenia wodę. Wrzucamy groszek cukrowy. Gotujemy minutę, odcedzamy i przelewamy zimną wodą. 
5. Pomidorki przekrawamy na pół. 
6. W miseczce przygotowujemy cytrynowy vinaigrette. Dokładnie mieszamy skórkę i sok z cytryny, ocet, miód, musztardę. Wolno dolewamy oliwę z oliwek nie przerywając mieszania. Mieszamy do powstania gęstego sosu.
7. Z piekarnika wyciągamy łososia i delikatnie rozdzielamy go na kawałki.
8. Do miseczki wkładamy sałatę, groszek, pomidorki, quinoa i sos. Mieszamy. Na wierzchu układamy kawałki łososia. 


piątek, 29 kwietnia 2016

Croissanty z migdałami

Rogaliki z nadzieniem orzechowym to najprostsze i najokrutniejsze wypieki. 

Nie ma nic przyjemniejszego niż pachnący masłem, świeży rogalik francuski, który najpierw kruszy się pod zębami, a potem delikatnie ciągnie. Nie potrzebuje żadnego towarzystwa. No może poza domowej roboty nutellą czy jej mniej kaloryczną kuzynką. Po prostu piekarniczy ideał. Jak bardzo trzeba się zatem poświęcić, żeby kupić świeże rogaliki tylko po to, by pozostawić je na pastwę czasu? Po to, żeby leżały w szafce i kusiły za każdym razem, kiedy się ją otworzy?

Rogaliki migdałowe są mało wymagające - kilka prostych składników i kilka dni czekania, aż ukochane croissanty zrobią się czerstwe. My czekaliśmy 5 dni. To bardzo ważne, żeby rogaliki były suche. Dzięki temu napiją się przyjemnie rumowego syropu, wchłoną trochę masła pozostając przy tym zwarte. W skrócie: świeże rogaliki po takich syropowo-maślanych przejściach po prostu by się rozpadły. 

Zwykle rogaliki migdałowe mają nadzienie z mielonych migdałów. Zamiast migdałów użyłam tym razem orzechów włoskich. Chciałam, żeby miały bardziej intensywny smak. Rogaliki podobno dobrze się przechowują - nasze zjedliśmy dość szybko. Tylko jeden przetrwał w zamrażarce i po rozmrożeniu był naprawdę dobry. 

Musicie zrobić te rogaliki dla gości - padną z zachwytu. One wyglądają i smakują tak, jakby trzeba było poświęcić im cały dzień. I tylko Wy będziecie wiedzieli jak prosto się je robi. 



Czas przygotowania: 40 minut
Czas pieczenia: 12-15 minut

Składniki:
6 czerstwych croissantów maślanych
2 jajka
1 łyżka wody
100 g płatków migdałowych

syrop
100 g cukru pudru
2 łyżki rumy
200 ml wody

nadzienie
100 g miękkiego masła
100 g cukru pudru
100 g mielonych orzechów włoskich


1. Croissanty przekrawamy na pół. 

2. Przygotowujemy syrop. W garnuszku zagotowujemy cukier puder i wodę. Delikatnie studzimy, dodajemy rum. 

3. Mikserem na wysokich obrotach ucieramy miękkie masło z cukrem pudrem i orzechami - zajmie to 2 minuty. Dodajemy 1 jajko i miksujemy do połączenia składników.

4. Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni Celsjusza. 

5. Blaszkę wyściełamy papierem do pieczenia. 

6. Każdą połówkę croissanta zanurzamy na chwilę w syropie cukrowym. Spodnią część rogalika smarujemy masą orzechową, przykrywamy górną częścią. Kładziemy na blaszce. Powtarzamy z kolejnymi rogalikami. 

7. W szklance rozkłócamy jajko z 1 łyżką wody. Powstałym jajkiem smarujemy wierzch rogalików. 

8. Rogaliki obsypujemy płatkami migdałowymi. 

9. Gotowe croissanty wstawiamy do piekarnika na 12-15 minut - do zezłocenia migdałów i rogalika. 

10. Upieczone rogaliki wyciągamy z piekarnika, zdejmujemy z blaszki i studzimy. 


środa, 27 kwietnia 2016

Ciasto chałwowe z orzechami

Chałwa to jedno z największych zdobyczy ludzkości. Wyrazista i słodka, pasuje do wszystkiego.

Pamiętam, że w moim rodzinnym domu zawsze było dużo chałwy. Mama kupowała zwykle taką najprostszą chałwę waniliową lub kakaową. Zwykle wedlowską, ale czasem też kupowała ją gdzieś na kilogramy. Małym rodzinnym rytuałem było więc odkrajanie małych kawałeczków nieziemsko słodkiego bloku i serwowanie po obiedzie. 

Chałwa jest rewelacyjnym dodatkiem do deserów. Dobrze sprawdza się w sernikach, szczególnie takim prostym z białą czekoladą, kruchych ciastach w towarzystwie kwaśnych powideł śliwkowych i szybkich deserach z jogurtem greckim. Najlepszy chałwowy deser to ciągle mus z dodatkiem granatów autorstwa Agaty Wojdy, który uzależnia. 

Przepis na ciasto z chałwą znaleźliśmy w książce Plenty More Yotama Ottolenghiego. Ottolenghi jest londyńskim restauratorem serwującym wyłącznie wegetariańskie dania. Jego podejście do warzyw, zestawiania ich z ziołami czy innymi składnikami jest inspirujące. Przeglądając jego książki naprawdę ma się poczucie, że takie coś widzimy po raz pierwszy, że nigdy byśmy sami na to nie wpadli i nigdzie wcześniej tego nie jedliśmy. Dlatego zrobiły taką furorę. Są źródłem inspiracji i bardzo je polecamy (w Polsce wydano jego dwie książki Jerozolimę i Obfitość - obie świetne!). 

Ciasto chałwowe to ucierane ciasto z dodatkiem orzechów włoskich. Jest proste w wykonaniu, dobrze się przechowuje, idealnie pasuje do filiżanki kawy czy herbaty. Jednocześnie nie zabija słodyczą (czego można by się spodziewać po dodatku chałwy). 



Czas przygotowania: 30 minut
Czas pieczenia: 40-45 minut

Składniki:
85 g miękkiego masła
1/2 szklanki cukru
2 jajka
1 2/3 szklanki mąki pszennej 
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1/2 szklanki śmietany 18%

nadzienie
60 g masła
120 g orzechów włoskich
1 łyżeczka cynamonu
3 łyżki cukru brązowego
170 g chałwy

1. Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni Celsjusza. Keksówkę wyścielamy papierem do pieczenia.

2. Przygotowujemy nadzienie. Orzechy siekamy niezbyt drobno. Chałwę łamiemy na kawałeczki. Do rondelka wrzucamy masło i podgrzewamy na wolnym ogniu, aż zacznie skwierczeć. Zostawiamy je na małym ogniu na 3 minuty, aż zbrązowieje delikatnie. Odstawiamy z ognia, żeby delikatnie przestygło. 

3. Do ostudzonego masła (może być ciepłe, byle nie było gorące, bo spali orzechy) dodajemy cynamon i orzechy. Dokładnie mieszamy. Połowę masy orzechowej przekładamy do miseczki i mieszamy z brązowym cukrem. 

4. Przygotowujemy ciasto. Mikserem ucieramy masło z cukrem przez 3 minuty. Dodajemy po jednym jajku nie przerywając miksowania. Kiedy jedno jajko się dokładnie wmiesza w masę, dodajemy drugie. 

5. Do masy maślano-jajecznej dodajemy mąkę, proszek do pieczenia, śmietanę. Miksujemy tylko do połączenia składników. 

6. Na dno blaszki wykładamy połowę ciasta. Na wierzchu układamy orzechy bez cukru. Posypujemy chałwą (nie musi być idealnie równo). 

7. Do blaszki po łyżce wkładamy pozostałe ciasto - trudno je wlać tak, żeby równomiernie wypełniło blaszkę, więc łatwiej to robić nakładając kolejne porcje ciasta łyżką. Na wierzchu układamy orzechy z cukrem. Polewamy pozostałym masłem z cukrem. 

8. Ciasto wstawiamy do piekarnika na 40-45 minut. W środek ciasta wbijamy patyczek i sprawdzamy czy jest suchy. Jeśli tak, ciasto wyciągamy z piekarnika. Jeśli nie, pozwalamy mu na jeszcze 5 minut pieczenia. Sprawdzamy ponownie. 

9. Gotowe ciasto wyciągamy z piekarnika. Odstawiamy na kratkę na 20 minut, żeby delikatnie ostygło. Po tym czasie ostrożnie wyciągamy z blaszki. Ostudzone ciasto jest zwarte, więc wyciąganie go nie jest problemem. Studzimy.

10. Ciasto przechowujemy w temperaturze pokojowej w plastikowym pojemniku lub owinięte w folię aluminiową. 


środa, 20 kwietnia 2016

Zapiekanka z białych warzyw z parmezanem

Moje dziecko zbudowane jest z kurzych jaj i... trzech kebabów. 

W ciąży miewa się różne zachcianki. Niektóre dziewczyny w środku nocy jeżdżą po frytki (albo bezwarunkowo żądają frytek), inne jedzą kanapki z dżemem i ogórkami kiszonymi. Ja na początku zjadałam trzy kebaby. W ciągu jednego tygodnia. A potem to już pozostałam wierna jajkom. Jajka mają moc magiczną - dobrze zacząć nimi dzień, bo dają mnóstwo energii i uwielbiają różne dodatki. Dlatego dzisiaj, kiedy w ciągu dnia nie mam czasu na wielkie gotowanie sięgam po ... jajka.

Ta zapiekanka jest idealną opcją obiadową na ciepło i na zimno. Białe warzywa delikatnie udusiłam na wodzie (unikam smażonego), a potem razem z czerwoną cebulką i masą jajeczną zapiekłam. Mimo pięciu jajek, całość jest cudownie lekka i sycąca. Nie jest to przepis "na jedną rękę", bo naprawdę ciężko siekać warzywa z małym człowiekiem na boku. Jest za to szybki, więc spokojnie można go przetestować wieczorem. 

Do zapiekanki nie dodałam soli poza tą naturalnie występującą w parmezanie. Ostatnio złapałam się na tym, że tak ograniczyłam dodatek soli w diecie, że nie dam rady zjeść bułek z pobliskiej piekarni - takie wydają mi się słone. Wybieram więc żytni chleb na zakwasie. Jednocześnie nie dodając soli do warzyw odkrywam codziennie ich niesamowitą słodycz. 

Wpis powstał we współpracy z  Cisowianka - Gotujmy Zdrowo - Mniej Soli.



Czas przygotowania: 20 minut
Czas pieczenia: 40 minut

Składniki:
3 łyżki oliwy z oliwek
4 łyżki sezamu
1 piet(r)uszka
1 fenkuł
1 średniej wielkości cukinia
1 czerwona cebula
1 ząbek czosnku 
1 łyżka tymianku
5 jajek
1/2 szklanki otartego parmezanu (lub sera bursztyn)
1/2 szklanki mąki (użyłam orkiszowej)
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki czarnego pieprzu
1 łyżeczka kurkumy (opcjonalnie)


1. Blaszkę o średnicy ok. 23 cm smarujemy oliwą z oliwek. Dno i brzegi posypujemy sezamem. 

2. Piekarnik nagrzewamy do temperatury 180 stopni Celsjusza. 

3. Pietruszkę obieramy i kroimy w cienkie plasterki. 

4. Fenkuł myjemy, przekrawamy na pół. Wycinamy kłąb, a resztę kroimy w cienkie kawałeczki.

5. Cukinię myjemy i kroimy w cienkie plasterki pozostawiając skórkę. 

6. Cebulę obieramy, odkrawamy 2 cienkie plasterki. Resztę drobno siekamy. 

7. Czosnek siekamy.

8. Na patelnię wlewamy 1/3 szklanki wody, wrzucamy pietruszkę, fenkuła i posiekaną czerwoną cebulę, czosnek i tymianek. Przykrywamy i dusimy na małym ogniu przez 5 minut. 

9. W miseczce rozbijamy jajka, dodajemy parmezan, mąkę, proszek do pieczenia, pieprz, kurkumę. Mieszamy do uzyskania jednolitej masy. 

10. Uduszone warzywa zdejmujemy z patelni. Wrzucamy do miski, dodajemy pokrojoną cukinię i masę jajeczno-mączno-serową. Dokładnie mieszamy. 

11. Gotową masę z warzywami wlewamy do blaszki. Na górę kładziemy plasterki cebuli. 

12. Zapiekankę wstawiamy do pieca na 40 minut, aż się zezłoci. Wyciągamy i serwujemy na ciepło lub na zimno. 


środa, 6 kwietnia 2016

Bułki cukrówki - najprostsze drożdżówki

Mimo, że zjadłam już kilogramy wypasionych, napuszonych i eleganckich ciast i ciasteczek, te proste bułki pozostają najlepszymi z najlepszych. 

Mam takie wspomnienie. Mam nie więcej niż sześć lat. Jestem z rodziną w jakiejś małej miejscowości. Takiej w której na rynku jest kościół, niedaleko szkoła, a dookoła pola. Nagle czuję niesamowity głód - taki dziecięcy głód, kiedy aż boli brzuch. Kiedy nie można myśleć o niczym innym niż o jedzeniu. Kiedy chce się płakać i jęczeć i marudzić. I robię to wszystko, bo przecież jestem taka głodna. Nagle widzę mały sklep gs-u. Wchodzimy z mamą i nie ma tam nic poza bułkami cukrówkami.

Bułki cukrówki to takie zwykłe, maślane drożdżowe bułeczki posypane grubym białym cukrem. Sama pszenica, sam biały cukier, samo dobro. Od czasów mojego dzieciństwa nie widziałam ich nigdzie. Skutecznie wyparły je słodkie bułki z makiem, budyniem i czekoladą. Dlatego ostatnio zrobiłam sobie dokładnie takie jak pamiętam. 


Czas przygotowania: 15 minut
Czas oczekiwania: 90 minut
Czas pieczenia: 18-20 minut

Składniki na 12 bułeczek:

500 g mąki pszennej
40 g drożdży świeżych
80 g cukru
2 jajka
1 łyżka cukru waniliowego 
125 ml ciepłego mleka
100 g rozpuszczonego masła 
2 łyżki oleju
5 łyżek grubego cukru
1 łyżeczka cynamonu (opcjonalnie)


1. Drożdże mieszamy z 1 łyżką cukru i połową mleka. Odstawiamy pod przykryciem na 5 minut.

2. Do miski wlewamy pozostałe mleko, dodajemy mąkę, resztę cukru, cukier waniliowy, 1 jajko, masło. 

3. Zagniatamy ciasto do momentu, aż będzie elastyczne. Nam zajęło to 10 minut. 

4. Gotowe ciasto przekładamy do miseczki wysmarowanej olejem, przewracamy ciasto na drugą stronę tak, żeby całe było pokryte olejem, przykrywamy czystą ściereczką. 

5. Odstawiamy na godzinę w ciepłe miejsce do wyrośnięcia. 

6. Blaszkę wykładamy papierem do pieczenia. 

7. Wyrośnięte ciasto uderzamy pięścią i dzielimy na 12 równych części. Z każdej części formujemy kuleczkę. Wszystkie kuleczki kładziemy na blaszce zostawiając między nimi odstępy. Przykrywamy ściereczką i zostawiamy do wyrośnięcia na 20 minut. 

8. W tym czasie gruby cukier mieszamy z cynamonem.

9. Kiedy bułeczki urosną odkrywamy je. Jajko roztrzepujemy i smarujemy nim bułeczki. Posypujemy cukrem.

10.  Bułeczki wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 200 stopni na 20 minut.


niedziela, 3 kwietnia 2016

Koktajle na drugie śniadanie - z marakują i acai

Od dłuższego czasu obserwujemy modę na koktajle i do tej pory zupełnie nie rozumieliśmy czym tu się zachwycać. 

Gdziekolwiek nie zajrzeliśmy, wszyscy pili koktajle i świeżo wyciskane soki. Oczywiście, nie mogły być to zwyczajne koktajle z mrożonych truskawek i mleka jakie znamy z dzieciństwa. Soki też nie mogły być wyciskane zwykłą sokowirówką. Zdrowe soki to tylko sokowirówka ślimakowa. Im więcej ich oglądaliśmy, tym mniej mieliśmy na nie ochotę. Do czasu.

Podczas wizyty u Kasi, autorki bloga Chillibite, piłam najlepszy koktajl świata. Miks owoców i ziaren skutecznie zburzył moje wszystkie uprzedzenia. Po kolei...

Po pierwsze, był to koktajl z czarnej porzeczki, której otwarcie nie znoszę od kiedy zatrułam się porzeczkowymi lodami z Zielonej Budki w wieku lat ośmiu. Po prostu, od ponad 20 lat na widok porzeczek, soku porzeczkowego, nektaru porzeczkowego i porzeczkowych powideł robiło mi się gorzej niż słabo. Po drugie, wyglądał zupełnie tak ładnie jak te wszystkie inne koktajle, którymi molestuje mnie facebook. Czyli zbyt idealnie, by mogło być dobrze. Po trzecie, w koktajlu było siemię lniane, które kojarzy mi się z mdłą papką na zgagę. Wszystko na nie. I tak bym trwała w swoim anty-koktajlowym okopie, gdyby nie ten zacny napój Kasi. Porzeczna z bananem, siemienem lnianym i płatkami owsianymi zamieniła się w cudownie gęsty, delikatnie słodki i sycący napój. Stworzony, żeby go pić na drugie śniadanie. Bo koktajl nie dość, że smakuje jak prawdziwy deser, to skutecznie zaspokaja głód na kilka godzin. Cudo!

zdjęcie: Vanessa 

Kiedy więc w naszej zamrażarce znalazły się mrożone musy z acai, papai, ananasa i marakui postanowiłam potwórzyć koktajl Kasi. Przepadłam absolutnie. Od dawna nie piłam, a może nie jadłam, czegoś tak pysznego i lekkiego. Z jednej strony nie czułam głodu, a z drugiej ciągle było mi zupełnie lekko i przyjemnie. Dlatego zakochana w gotowych mrożonych musach z Acaimania, które można kupić tutaj, polecam Wam dwa koktajle, które podbiły nasze serca i podniebienia. 

Jeden z nich to koktajl z acai z bananem, siemieniem lnianym, płatkami owsianymi i mlekiem ryżowymAcai (czyt. assai) to jagoda pochodząca z tropikalnych lasów Amazonii. iąższ Acai jest wykorzystywany w tradycyjnej kuchni brazylijskiej. W Amazonii jest wręcz podstawą diety jej mieszkańców, stanowiąc wagowo do 42% pożywienia. Owoce Acai zawierają wyjątkowo dużą część antyoksydacyjnych antocyjanów, które zwalczają wolne rodniki i tym samym zapobiegają powstaniu wielu chorób - np. nowotworów i zawałów serca. Dodatkowo pozwalają zachować młodość i poprawiają ogólny stan organizmu. Owoce acai zawierają więcej antyoksydantów niż borówki i ciemne winogrona, a nawet żurawina – dotychczasowy rekordzista w tej dziedzinie! Do tego mają piękny głęboko purpurowy kolor. Zrobienie tego koktajlu zajęło mi ... 2 minuty. Aż 2 minuty, bo przez 1 minutę czekałam, aż płatki delikatnie zmiękną. 


Drugim koktajlem, który pomógł mi wstać o nieludzkiej porze (4:30 to naprawdę wcześnie!) jest koktajl zupełnie słoneczny - marakuja, pomarańcza, banan, płatki owsiane, siemię lniane i woda. Jest delikatnie kwaskowaty, ma cudowny kolor i tę nieco gęstą konsystencję. Naprawdę jego widok poprawia humor i pozwala się obudzić. Marakuja ma właściwości uspokajające i to pewnie dlatego tak dobrze działa na zmuszoną do porannego wstawania "sowę".  

Marakuja, czyli owoc pasji, to według niektórych teorii zakazany owoc, którym Ewa poczęstowała Adama. Marakuja  ma właściwości uspokajające, jest bogata w alkaloidy i flawonoidy, które mają działania relaksujące dla organizmu. Zawiera witaminę B1, B2, B3 i C oraz minerały takie jak wapń, żelazo i potas. Wskazana dla osób z wysokim ciśnieniem krwi. Ma żółty kolor i jest charakterystycznie kwaskowata. 

Płatki owsiane i siemię lniane ułatwiają trawienie i są fantastyczne dla osób mających problemy z żołądkiem. Chronią błonę śluzową żołądka. Spożywane regularnie zmniejszają objawy choroby wrzodowej. Oba składniki są zresztą bardzo pożywne. 


Koktajl acaico/banan

Składniki na 2 porcje:

1 opakowanie acaico
1/2 banana
1/2 szklanki mleka ryżowego
2 łyżki płatków owsianych
1 łyżka mielonego siemienia lnianego 
1/2 szklanki wrzątku

Do szklanki wsypujemy płatki owsiane i siemię lniane. Zalewamy wrzątkiem i odstawiamy na minutę. Do misy blendera wrzucamy acaico, banana, płatki owsiane z siemieniem, wlewamy mleko ryżowe. Wszystko miksujemy i już!


Koktajl marakuja/pomarańcza

Składniki na 2 porcje:
1 opakowanie musu marakuja
1 pomarańcza
1/2 szklanki wody
1/2 banana
2 łyżki płatków owsianych
1 łyżka mielonego siemienia lnianego 
1/2 szklanki wrzątku

Do szklanki wsypujemy płatki owsiane i siemię lniane. Zalewamy wrzątkiem i odstawiamy na minutę. Do misy blendera wrzucamy mus z marakui, obraną pomarańczę (z błonkami!), banana, płatki owsiane z siemieniem, wlewamy wodę. Wszystko miksujemy i gotowe!