czwartek, 30 stycznia 2014

Konkurs! Karnawałowe pyszności z Russell Hobbs

Pączki, faworki, smażone róże, a może serowe obwarzanki? 
Churros czy pączuszki z ricottą? 
Hiszpańska paella a może pieczona szynka? 
Sushi a może steki? 
A może coś jeszcze innego? 
Co gotujecie w karnawale? Pokażcie nam, a będziecie mieli szansę wygrać robot planetarny Desire marki Russell Hobbs, szatkownicę Desire lub zestaw gadżetów. Zwyciężczyni lub Zwycięzca nie będzie już musiał przez 20 minut ręcznie zagniatać ciasta na brioszki ani męczyć rąk tarciem marchewki na ciasto marchewkowe. Żegnajcie palce porozcinane tarką do warzyw, żegnajcie brudne kciuki, żegnaj utytłany mąką blacie! 

Poniżej znajdziecie link do pełnego regulaminu konkursu, który każdy chcący wziąć w nim udział będzie musiał otworzyć i przeczytać (jest tam oświadczenie do podpisania!). Przedstawiamy Wam też najważniejsze zasady w telegraficznym skrócie. 
Już kilka razy mieliśmy szansę przekonać się o Waszej kreatywności, więc nie mamy wątpliwości, że nas czymś zaskoczycie. Czekamy na Wasze karnawałowe pyszności - wszystkie zdjęcia będziemy publikować na naszym Facebooku. Powodzenia! 


Zasady konkursu w telegraficznym skrócie:

- Konkurs podzielony jest na dwa etapy. Pierwszy etap odbywa się na naszym blogu (i na kilku innych), a drugi - w aplikacji konkursowej na Facebooku. 

ETAP I: 

1. Przygotowujecie swoją popisową karnawałową potrawę/wypiek/deser.
2. Robicie najlepsze zdjęcie jakie tylko potraficie.
3. Wskazujecie, który produkt marki Russell Hobbs świetnie nadaje się do przygotowania Waszej potrawy - nie musicie mieć tego produktu w domu! 
4. Zdjęcie, autorski przepis wraz z podpisanym oświadczeniem dostępnym na ostatniej stronie Regulaminu przesyłacie na nasz adres mailowy: crustanddust (malpa) gmail.com 
5. Wchodzicie na fanpage marki Russell Hobbs (https://www.facebook.com/RussellHobbsPolska) i klikacie "Lubię to!" 

Macie czas od teraz do 12.02.2014 do godz. 23:59.

Spośród nadesłanych prac Komisja Konkursowa (czyli my i przedstawiciel marki Russell Hobbs) wybierze trzy wyróżnione przepisy, których autorzy otrzymają zestawy kuchennych gadżetów oraz jeden zwycięski przepis, którego autor lub autorka otrzyma szatkownicę Desire, przejdzie do II etapu konkursu i tym samym będzie miał/a szansę na wygranie robota planetarnego.

Wyniki pierwszego etapu ogłosimy 18.02.2014


ETAP II:

Etap II trwa od 24.02.2014 od godz. 12:00 do 9 marca 2014 do godz. 23:59. 

Najlepsze przepisy wybrane na poszczególnych blogach zostają opublikowane w aplikacji na Facebooku www.facebook.com/RussellHobbsPolska i będą oceniane przez fanów marki Russell Hobbs. Tutaj oczywiście wiele w rękach Waszych i Waszych przyjaciół, których głosy pomogą Wam wygrać wymarzony robot planetarny. 
Spośród trzech najpopularniejszych przepisów, Komisja Konkursowa wybierze jednego zwycięzcę i swoją decyzję ogłosi 12.03.2014

Dokładne zasady konkursu znajdują się w Regulaminie dostępnym TUTAJ. Przystąpienie do konkursu jest równoznaczne z zapoznaniem się i zaakceptowaniem Regulaminu.

Powodzenia!

niedziela, 26 stycznia 2014

Drożdżowe wianuszki z marcepanem i migdałami na nudny wieczór

Masz wolny wieczór i się nudzisz? Świetnie! Masz do wyboru trzy rzeczy: 1) poczytaj, np. reportaże Tochmana albo Szczygła; 2) pooglądaj seriale - intelektualistom poleca się House of Cards (wkrótce nowy sezon) a tym, którzy chcą czegoś mniej wymagającego - 2 Broke Girls; albo 3) idź do kuchni i zrób drożdżówki. W zasadzie możesz robić wszystko na raz - wystarczy przygotować ciasto, poczytać czekając aż wyrośnie, zrobić nadzienie, trochę pooglądać, wstawić bułeczki do piekarnika, znowu poczytać i już.
Jeśli robienie takich ślicznych supełków z ciasta wydaje Wam się za trudne, wystarczy ciasto zwinąć w rulon, pokroić w 2-3 cm plastry i upiec. Też będą świetnie smakować!


Czas przygotowania: 120 minut 
Czas pieczenia: 15-20 minut

Składniki :
325 ml mleka
50 g masła
600 g mąki pszennej
2 łyżki kardamonu
70 g cukru
30 g drożdży świeżych
2 łyżki oleju

nadzienie marcepanowe:
75 g miękkiego masła
50 g płatków migdałowych
50 g masy marcepanowej
50 g cukru
3 łyżki śmietany 18% lub jogurtu naturalnego

 na wierzch bułeczek:
1 jajko
1 łyżka wody
50 g płatków migdałowych


Mleko zagotowujemy, zdejmujemy z ognia, dodajemy masło i mieszamy do rozpuszczenia. Studzimy mleko, aż będzie ciepłe (trzeba włożyć do niego palec - jeśli nie będzie nas parzyło, można iść dalej). W szklance mieszamy drożdże z cukrem. Do miski wsypujemy mąkę, kardamon, mieszamy. Dodajemy ostudzone masło z mlekiem i drożdże. Wyrabiamy ciasto, aż będzie elastyczne (5 minut w robocie planetarnym). Z gotowego ciasta formujemy kulę, smarujemy ją olejem, wkładamy do czystej miski i przykrywamy ściereczką. Odstawiamy do wyrośnięcia w ciepłe miejsce na 1 godzinę.
W międzyczasie do miseczki wkładamy miękkie masło, marcepan, płatki migdałowe, cukier, śmietanę (jogurt) i widelcem łączymy w jednolitą masę.
Blaszkę do pieczenia wykładamy papierem.  
Kiedy ciasto podwoi objętość, wyjmujemy je z miski. Rozwałkowujemy je na czystym blacie na prostokąt o wymiarach ok. 30 cm x 50 cm. Połowę ciasta smarujemy masą marcepanowo-maślaną. Przykrywamy drugą połową ciasta i dociskamy brzegi. Ostrym nożem kroimy ciasto na 16-20 pasków. Każdy pasek bierzemy w obie dłonie i trzymając za końce skręcamy w przeciwnych kierunkach (tak jak wyżymając pranie) - 3 razy. Zlepiamy brzegi, układamy na blaszce tak, by ciasto tworzyło w miarę kształtny wieniec. Powtarzamy z kolejnymi paskami. Gotowe wianuszki przykrywamy ścierką i odstawiamy ponownie w ciepłe miejsce na 10 minut. 
Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni Celsjusza.
Do miseczki wbijamy jajko, dodajemy wodę i mieszamy. Roztrzepanym jajkiem smarujemy wierzch bułek, posypujemy płatkami migdałowymi. Bułeczki wkładamy do nagrzanego piekarnika i pieczemy do zrumienienia ok. 10 minut, aż się zezłocą. Upieczone wyjmujemy z pieca, przekładamy na kratkę i przed podaniem studzimy. 

sobota, 25 stycznia 2014

Pulled pork - łopatka wieprzowa z wolnowaru

Jak się poogląda zdjęcia na Instagramie, to się okazuje, że ostatnio wszyscy jedzą same dobre rzeczy prosto z amerykańskiego stołu. Aż chce się sparafrazować angielski hymn i krzyknąć: long live the hamburger! Ci, którzy mają prenumeratę KUKBUKa albo chodzą do warszawskiego Meat Love (knajpa ze świetnymi kanapkami) i generalnie, lubią na kanapki wkładać to, co ma w składzie mało składników rozpoczynających się na E, jedzą pulled pork. Dziś będzie u nas właśnie o "wyciągniętej wieprzowinie".
Pulled pork to łopatka wieprzowa natarta przyprawami i pieczona przez wiele godzin (6-10h) w stosunkowo niskiej temperaturze (ok. 100 stopni). Długo pieczony kawałek mięsa po pewnym czasie po prostu się rozpada. I o to w tym wszystkim chodzi - żeby przygotować rozpadające się, wilgotne, pełne smaku mięso! Mięso, które będzie idealnie zastępować na kanapkach wędlinę i które z powodzeniem można odgrzać i podać na obiad w towarzystwie kaszy gryczanej.
Smak pulled pork zależy od użytych przypraw i - tutaj absolutna niespodzianka - od jakości mięsa. 
Jeśli ktoś ma dobry piekarnik, taki który dobrze trzyma ustawioną niewysoką temperaturę, to ma szczęście. Nasz piekarnik nie ma takiej funkcji, więc wykorzystaliśmy wolnowar (niektórzy mówią o nim "slowcooker"). To takie urządzenie elektryczne, które wystarczy podłączyć do prądu, a ono będzie utrzymywało stałą temperaturę ok. 90 stopni. To jest idealna temperatura do przyrządzenia pulled pork.


JAK TO ZROBIĆ W DOMU?

1.  Kupić dobre mięso. Najlepiej łopatkę wieprzową ze świni rasy puławskiej. To taka bardzo stara rasa świń, które hodowano na Kresach i z mięsa których robiono pyszne dojrzewające kindziuki i kumpiaki. Dzisiaj świnie hodują tylko nieliczni hodowcy, bo są one dość wymagające - szczególnie z perspektywy rynkowej. Otóż, świnia rasy puławskiej nie lubi być stłoczona w chlewiku i niechętnie przybiera na wadze. Prościej - potrzebuje wolności i nie można jej utuczyć w 6 miesięcy. Skąd wziąć taką wieprzowinę? Od dłuższego czasu można ją dostać na przykład w Auchan. Tak, jest 30% droższa niż "normalna" wieprzowina. Tak, wydaje się tłustsza. Wspaniale! Właśnie tak powinno wyglądać prawdziwe mięso, którego potrzebujemy.

2. Doprawić mięso. Możemy klasycznie mięso natrzeć solą, pieprzem i majerankiem. Na 700 g mięsa zużyliśmy około: 2 łyżeczek soli, 2 łyżeczek pieprzu, 6 łyżek majeranku i 1/4 szklanki octu winnego. Możemy też zrobić mieszankę przypraw. Na 700 g mięsa: 1 łyżka kuminu, 1 łyżka kolendry, 1 łyżka kopru włoskiego, 2 łyżeczki soli, 1 łyżeczka pieprzu cayenne zmielone razem w młynku do kawy plus 1 zmiażdżony ząbek czosnku i 1/4 szklanki wody. Można absolutnie zaszaleć i zrobić taką oto łopatkę w ananasach: 1 puszka ananasa (bez syropu), 1 łyżeczka pieprzu cayenne, 1 łyżka kuminu, 2 łyżeczki soli, 1 ząbek czosnku, 1 mała cebula, 2 garści liści kolendry - przyprawy mielemy w młynku na pył i nacieramy nimi mięso. Resztę składników blendujemy na jednolitą, gęstą masę i wlewamy do wolnowaru lub naczynia żaroodpornego. Wkładamy mięso i pieczemy.)

3. Upiec. Mięso w przyprawach podlewamy octem winnym, wodą lub zblendowanym ananasem, wkładamy do naczynia żaroodpornego lub wolnowaru. Czas pieczenia zależy od wielkości łopatki. W piekarniku taki kawałek pieczemy przez 7 godzin w temperaturze 100 stopni w ZAMKNIĘTYM naczyniu żaroodpornym. W wolnowarze mięso pieczemy 8-9 godzin w trybie niskiej temperatury lub 6-5 godzin w trybie "szybkiego duszenia". Przynajmniej tak to wygląda w wolnowarze Russell Hobbs, którego używaliśmy i który ma dwa tryby przyrządzania potraw. Pieczony kawałek mięsa warto przewracać do jakiś czas, by nie wysychało od góry. 

4. Sprawdzić czy jest upieczone. Wystarczy wbić w mięso widelec - jeśli bez oporów rozdziela się na charakterystyczne strzępy, pojedyncze włókna, to znak, że jest upieczone. Jeśli nie chce się rozdzielać, dajmy mu jeszcze chwilę.

5. Zredukować sos. Płyn zebrany w czasie pieczenia należy wlać do rondelka i podgrzewać na wolnym ogniu, aż zredukuje się o połowę. Idealnie nadaje się do kanapek z pulled pork lub jako baza do sosu do makaronu. 

6. Serwować. Najlepiej na świeżym domowym pieczywie, bagietce lub bajglu. Z chrzanem, majonezem, musztardą albo zredukowanym sosem (który w lodówce stężeje do postaci delikatnej galaretki).

czwartek, 23 stycznia 2014

Szybki konkurs z serwisem pyszne.pl

Już niedługo weekend, a jedna z popularniejszych weekendowych rozrywek to domowy seans filmowy. W domu możemy sobie pozwolić na filmowe przekąski takie jak lubimy - nie jesteśmy ograniczeni kinowym menu, w którym króluje popcorn... Oczywiście, zachęcamy do przygotowywania własnoręcznie "czegoś do chrupania". Ale wiadomo, że na takie okazje można również zamówić jedzenie na telefon.
Gdybyście chcieli wypróbować jak działa serwis pyszne.pl, który zbiera oferty barów i restauracji oferujących dostawę jedzenia w pobliżu Waszego domu, to zachęcamy do wzięcia udziału w naszym błyskawicznym konkursie.


Co trzeba zrobić?
Aby wygrać jeden z dwóch promocyjnych bonów o wartości 50 zł każdy do zrealizowania na stronie pyszne.pl wystarczy w komentarzu do tego posta napisać, jakie są Wasze ulubione przekąski na weekendowy filmowy wieczór.
Na odpowiedzi czekamy do dzisiaj (23. stycznia) do godziny 22.00.
Sprawdźcie tylko, jakie oferty dostawy jedzenia są dostępne w Waszym mieście.
Konkurs rozstrzygniemy błyskawicznie uruchamiając naszą domową maszynę losującą, tak żeby zamówienie można było złożyć już w ten weekend.
Bony można zrealizować tylko zamawiając jedzenie online w serwisie Pyszne.pl, w restauracjach, które posiadają w ofercie płatność online oraz które dowożą jedzenie pod adres wpisany przez zwycięzcę. Należy to sprawdzić podając adres dostawy na stronie pyszne.pl.

---------
WYNIKI:
Szczęśliwymi Zwycięzcami zostali autorzy komentarzy nr 5 i 8 - Moja Galeria Smaku i isetta. Miłego oglądania i testowania! 

wtorek, 21 stycznia 2014

Chrupkie pieczywo z ziarnami

Czy kiedykolwiek zastanawialiście się nad zrobieniem własnego chrupkiego pieczywa? Nie chodzi nam o zostawienie chleba na tydzień i czekanie, aż sczerstwieje i stanie się nieznośnie chrupki. W tym akurat mamy spore doświadczenie - i nie wymaga to specjalnych przepisów. Zrobiliśmy jednak ostatnio pieczywo typu "jestem za gruba, muszę się odchudzać, więc jem tylko coś co nie przypomina normalnego chleba". Jest to wypiek banalny w przygotowaniu. Trzeba go tylko naprawdę cienko rozwałkować, bo inaczej będzie przypominał zakalec lub inny piekarniczy niewypał. Wałki w dłoń i do dzieła!
Przepis pochodzi z książki Signe Johanssen Scandilicious - Baking. W końcu ojczyzną chrupiących podpłomyków jak te jest właśnie Skandynawia...



Czas przygotowania: 40 minut

Składniki:
150 g mąki orkiszowej
150 g mąki orkiszowej pełnoziarnistej
100 g mąki żytniej
50 g otrąb owsianych 
3 łyżki oleju 
2 łyżeczki soli morskiej
200-250 ml mleka

Posypka:
3 łyżki sezamu
2 łyżki siemienia lnianego
1 łyżka maku
2 łyżki kminku w ziarnach
1 łyżka ziaren anyżu
2 łyżeczki soli morskiej

W misce mieszamy wszystkie rodzaje mąki z otrębami, solą i olejem. Cały czas mieszając powoli dodajemy tyle mleka, żeby z ciasta dało się uformować kulę (i nie więcej, bo będzie klejące). U nas wystarczyło 200 ml. Wyrabiamy ciasto ręką kolejną minutę i dzielimy na 6 części. Z każdej z nich formujemy placuszek o średnicy ok. 10 cm, zawijamy w folię spożywczą i wkładamy do lodówki na 45 minut.
W międzyczasie w miseczce mieszamy wszystkie składniki posypki.
Piekarnik nagrzewamy do 200 stopni Celsjusza. Blaszkę na której będziemy piec podpłomyki wykładamy papierem do pieczenia. Z lodówki wyjmujemy 1 schłodzony placuszek. Na blaszkę wysypujemy 1 i 1/2 łyżki ziaren, kładziemy placek i wałkujemy aż do grubości ok. 2 mm, co jakiś czas obracając ciasto tak, by ziarenka wbiły się w podpłomykowe ciasto.
Gotowy placek wkładamy do piekarnika i pieczemy ok. 8 minut (aż się zezłoci). W czasie, gdy jeden placek jest w piecu, przygotowujemy drugi (można placek wywałkować na papierze położonym na stole i przełożyć go na blaszkę tuż przed pieczeniem). Placki wyjęte z pieca przekładamy na kratkę i studzimy - stygnąc stają się chrupkie.

środa, 15 stycznia 2014

Ciasto z migdałami w kajmaku (Toscakaka)

Niedawno przyjechała Agata i przywiozła do nas ze sobą kawałek Szwecji: pastę z kawiorem, lukrecjowe żelki, czekoladę Marabou. Dzięki niej przypomnieliśmy sobie o Scandilicious Baking autorstwa Signe Johansen - książce, którą kupiliśmy zaraz po powrocie z naszej wyprawy do Sztokholmu. Wróciliśmy do niej i mielibyśmy ochotę sprawdzić z niej wszystkie przepisy. Na pierwszy ogień poszło toscakaka czyli toskańskie ciasto z migdałami zanurzonymi w kajmakowym sosie. I choć Toskania nie leży w Szwecji, to ciasto jest standardem w wielu szwedzkich książkach kucharskich.
Nasza nowa miłość: wilgotne, gąbczaste ciasto, a na wierzchu gruba warstwa słodkich płatków migdałowych w kajmaku. Spód jest nieco cięższy niż klasyczny biszkopt, dzięki dodatkowi maślanki pozostaje sprężysty mimo tego, co musi na sobie udźwignąć. Migdały na wierzchu wyglądają idealnie. A ich zapieczone brzegi cudownie chrupią. Koniecznie spróbujcie.


Czas przygotowania: 20 minut
Czas pieczenia: 40 minut 

Składniki:
3 jajka
120 g cukru
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
150 g mąki pszennej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
75 g rozpuszczonego i ostudzonego masła
75 g maślanki
(plus masło do wysmarowania blaszki)

kajmakowe migdały
125 g masła
125 g cukru light muscovado
150 g płatków migdałowych
50 ml mleka

Piekarnik nagrzewamy do temperatury 170 stopni Celsjusza. Dno tortownicy wykładamy papierem do pieczenia, a boki smarujemy masłem. Jajka ubijamy z cukrem i ekstraktem na jasną i puszystą masę - 3 minuty. W misce mieszamy mąkę z proszkiem do pieczenia. Do jajek dodajemy maślankę i masło, miksujemy. Dodajemy mąkę z proszkiem, delikatnie mieszamy. Gotową masę wlewamy do tortownicy, potrząsamy delikatnie tak, by wyrównać powierzchnię. Wstawiamy do piekarnika na 25-30 minut (ciasto powinno być złote i sprężyste - można dotknąć palcem).
Przygotowujemy migdały w kajmaku. Do rondla wsypujemy wszystkie składniki i podgrzewamy do rozpuszczenia masła, a następnie gotujemy 4 minuty mieszając co jakiś czas. Zdejmujemy z ognia. Na zezłocone ciasto wykładamy migdały w kajmaku, wyrównujemy powierzchnię i wstawiamy do piekarnika na 5-10 minut, aż migdały nabiorą delikatnie brązowego koloru. Wyciągamy z piekarnika, delikatnie studzimy. Przed otwarciem tortownicy przejeżdżamy nożem wokół ciasta tak, by oddzielić ciasto od blaszki. 


niedziela, 12 stycznia 2014

Bułeczki drożdżowe z czekoladą - na "dzień ze słodyczami"

Co dla Was oznacza czerwona kartka w kalendarzu? Niedzielę, święto, dzień bez szkoły, pracy, budzika i całodziennego pośpiechu. W naszym domu czerwona kartka w kalendarzu zwiastuje dzień ze słodyczami. Czyli taki dzień w którym z namaszczeniem można zjeść czekoladkę czy ciastko.
Generalnie, nie mamy obsesji niejedzenia słodyczy, bo sami je uwielbiamy i nie wyobrażamy sobie, żebyśmy jedli je cichaczem zaszyci w szafie. Mamy jednak poczucie, że ich nadmiar zabiera naszym dzieciom (i nam) radość ze słodyczy ukrytej w marchewkach, jabłkach czy bananach. I z doświadczenia wiemy też, że zabiera ochotę na "prawdziwe" jedzenie. Nie twierdzimy też, że słodycze są zupełnie niezdrowe i godne potępienia - bo niezdrowy wydaje nam się jedynie ich nadmiar.
Oczywiście, są pewne wyjątki w kwestii "czerwonej kartki". Na przykład w urodziny, nawet w dniu powszednim, ma się prawo do tortu :) Podobnie przy odwiedzinach u przyjaciół. Gdy oni częstują dzieci czymś słodkim, nie widzimy w tym problemu. Przede wszystkim dlatego, że chcemy ich nauczyć szacunku do ludzi, którzy częstują ich tym, co przygotowali specjalnie dla nich. A poza tym zdrowego rozsądku, a nie żelaznego trzymania się zasad. Czasem pieczemy coś słodkiego - tartę, drożdżówki, ciastka - w środku tygodnia. Nie czekamy na najbliższą "czerwoną kartkę" z degustacją. Czy to wszystko sprawia, że dzieciaki nie mają ochoty na słodycze w inne dni tygodnia? Jasne, że mają - choć generalnie akceptują zasadę "czerwonej kartki" i to nam zdecydowanie pomaga jeść mądrzej.
Pachnące wanilią drożdżówki z czekoladą, o których będzie dzisiaj, powstały właśnie z myślą o "czerwonej kartce". Ciasto przez noc rosło w lodówce, rano po przebudzeniu wyjęliśmy je na blat, szybko uformowaliśmy bułeczki, włączyliśmy piekarnik i zanim wszyscy zdążyli się porządnie obudzić, ciepłe bułeczki były już na stole. A dokładnie - 11 bułeczek.


Czas przygotowania: 20 minut 
Czas pieczenia: 15-20 minut

Składniki :
160 ml mleka
25 g masła
250 g mąki pszennej
1 łyżka cukru waniliowego
30 g cukru
7 g drożdży świeżych
2 łyżki oleju
12 kostek czekolady (1/2 tabliczki)
1 jajko
1 łyżka wody
3 łyżki cukru perlistego (opcjonalnie)

Mleko zagotowujemy, zdejmujemy z ognia, dodajemy masło i mieszamy do rozpuszczenia. Studzimy mleko, aż będzie ciepłe (trzeba włożyć do niego palec - jeśli nie będzie nas parzyło, można iść dalej). W szklance mieszamy drożdże z cukrem. Do miski wsypujemy mąkę, cukier waniliowy, mieszamy. Dodajemy ostudzone masło z mlekiem i drożdże. Wyrabiamy ciasto, aż będzie elastyczne - ok. 5 minut w mikserze planetarnym. Z gotowego ciasta formujemy kulę, smarujemy ją olejem, wkładamy do czystej miski i przykrywamy folią spożywczą. Uwaga! Ciasto podwoi swoją objętość, więc trzeba wybrać odpowiednio dużą miskę. Ciasto wstawiamy na noc do lodówki. (Uwaga! jeśli chcemy bułeczki piec jeszcze tego samego dnia musimy podwoić ilość drożdży do 14g). Rano wyjmujemy z lodówki ciasto.
Czekoladę łamiemy na kawałki. Ciasto dzielimy na 10-12 części. Z każdej formujemy placek wielkości naszej dłoni, kładziemy na środku kawałek czekolady i brzegi zawijamy do środka. Gotową bułeczkę wkładamy do góry nogami (tj. sklejeniem do dołu) do tortownicy wysmarowanej olejem. Powtarzamy ze wszystkimi bułkami. 
Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni Celsjusza.
Do miseczki wbijamy jajko, dodajemy wodę i mieszamy. Roztrzepanym jajkiem z wodą smarujemy wierzch bułek, posypujemy cukrem perlistym. Bułeczki wkładamy do nagrzanego piekarnika i pieczemy do zrumienienia - 15-20 minut. Upieczone wyjmujemy z pieca, czekamy 5 minut i ostrożnie wyjmujemy z blaszki. 


sobota, 11 stycznia 2014

Peparkakor - pieprzne pierniczki

Upiekliśmy kolejną porcję kruchych chrupiących pierniczków - korzennych, ale tym razem bardziej pieprznych niż zwykle. O ich istnieniu dowiedzieliśmy się dzięki IKEA i peparkakor z żółto-niebieskiego sklepu uznajemy nadal za wzorcowe. Te domowe nie wyszły nam aż tak cienkie, ale są równie pyszne. I mają zdecydowaną przewagę: ciekawsze kształty. Nareszcie przydały się wykrawaczki do ciastek z naszej kolekcji (na razie naliczyliśmy 102 sztuki). Z absolutnym przekonaniem stwierdzam, że Pippi Pończoszanka, okulary przeciwsłoneczne i kaktus są moimi ulubionymi foremkami. I nadal uważam, że brakuje mi kształtów - mam nadzieję, że w przyszłym roku będę mogła zrobić jednorożca, karton z mlekiem albo kolibra.
Przy okazji - w tym roku dopiero odkryliśmy, że jeszcze nigdy nie piekliśmy takich porządnych pierniczków a'la toruńskie - grubych, mięciutkich, oblanych lukrową skorupką. Albo jeszcze bardziej ascetycznych katarzynek - bez lukru i czekolady. Lubimy właśnie takie i nie przestaje nas dziwić dlaczego ten produkt Kopernika jest u nas całkiem trudno dostępny. Rok temu chcieliśmy je zabrać ze sobą w prezencie naszemu amerykańskiemu znajomemu i mieliśmy spory problem ze znalezieniem ich w warszawskich marketach. Pojechaliśmy po nie do delikatesów na drugi koniec miasta. Podczas pierwszych zakupów w amerykańskim sklepie spożywczym (bynajmniej nie w wyspecjalizowanym polskim markecie) okazało się, że mają większy asortyment pierniczków toruńskich niż my w Warszawie. Może więc to wszystko przez eksport za ocean? Niedługo spróbujemy zrobić je sami w domu.


Składniki:
500 g mąki orkiszowej (lub pszennej)
100 g mąki razowej
300 g miodu
100 g cukru pudru
110 g masła
1 jajko
2 łyżeczki sody oczyszczonej
1/2 łyżeczki mielonego pieprzu

Do rondelka wlewamy miód, dodajemy masło i podgrzewamy do rozpuszczenia. Studzimy. W misce mieszamy dwa rodzaje mąki, cukier puder, sodę, przyprawę do piernika i dodatkowy pieprz. Dodajemy do tego rozpuszczone masło z miodem i jajko. Wyrabiamy do powstania gładkiej i jednolitej masy. Zawijamy w folię spożywczą i wkładamy do lodówki na co najmniej godzinę. 
Teraz najważniejsza część. Przygotowujemy dwa arkusze papieru do pieczenia (równe wymiarom blaszki na której będą się piekły). Z lodówki wyciągamy ciasto, odrywamy kawałek i wałkujemy go między arkuszami papieru (dzięki temu ciasto nie będzie się kleić do wałka) na grubość ok. 2 mm. Wykrawamy kształty zostawiając między nimi ok. 1-2 cm wolnej przestrzeni. Nożem z ostrą końcówką "wybieramy" ciasto tak, by na papierze zostały tylko ciasteczka do upieczenia. Ostrożnie przenosimy papier z ciastkami na blaszkę do pieczenia, wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni i pieczemy 4-7 minut (czas zależy od stopnia nagrzania blaszki; pierwsza partia zwykle piecze się dłużej niż kolejne). Upieczone ciastka ostrożnie przekładamy na kratkę do ostudzenia. Trzymamy w metalowej puszce. 

środa, 8 stycznia 2014

Zapiekanka z chałką, chorizo i warzywami

Co zrobić z nieco sczerstwiałym pieczywem? Niektórzy oddają je kaczkom, inni przerabiają na bułkę tartą, a jeszcze inni używają do zrobienia tostów francuskich.
My czasem robimy mięsno-warzywne zapiekanki wykorzystując czerstwą chałkę. Jej delikatna słodycz świetnie współgra z warzywami, trochę nasiąknie aromatyczną oliwą i jajkiem, ale i tak będzie chrupać pomiędzy miękkimi kawałkami warzyw. Całkiem jesteśmy dumni z tego "recyklingu jedzeniowego", zwłaszcza że wychodzi zdrowo, elegancko i oryginalnie. Żeby było ciekawiej - inspiracją do włączenia chałki do lekkich warzywnych zapiekanek były dla nas przepisy na tzw. stuffing (po naszemu "farsz") do indyka, który Amerykanie przygotowują na Święto Dziękczynienia. Nie nadziewają nim pieczonego indyka, ale pieką razem z nim, w oddzielnej brytfannie, a potem stawiają na stole obok - jako dodatek, równouprawniony z ziemniakami.
Tym razem w naszej zapiekance znalazło się chorizo, bo to jedna z ulubionych kiełbas M. Przypomina jej o katalońskiej przygodzie i małym pokoiku bez okna…  


Czas przygotowania: 40 minut

Składniki: 
300 g kiełbasy chorizo 
5 łyżek masła
1 jabłko
¼ szklanki żurawiny suszonej (opcjonalnie)
1/4 szklanki orzechów włoskich (opcjonalnie)
1 cebula
2 ząbki czosnku
2 pędy selera naciowego
12 brukselek 
1 średniej wielkości cukinia
½ szklanki białego wytrawnego wina lub bulionu wieprzowego
1 jajko
½ pęczka natki pietruszki
1 mała lekko sczerstwiała chałka
3 łyżki tartego sera parmiggiano reggiano

Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni Celsjusza. Zdejmujemy osłonkę z chorizo i siekamy w kostkę. Jabłko myjemy, obieramy i kroimy w kostkę. Cebulę, czosnek obieramy i drobno siekamy. Seler naciowy myjemy, kroimy w cienkie plasterki. Cukinię myjemy i kroimy w cienkie plastry. Brukselkę myjemy i każdą przekrawamy na dwie części. Natkę pietruszki myjemy i drobno siekamy. Do miseczki rozbijamy jajko, mieszamy z posiekaną natką. Chałkę kroimy w kostkę o boku ok. 1 cm. Naczynie żaroodporne smarujemy 2 łyżkami masła. Patelnię stawiamy na średnim ogniu, wrzucamy chorizo i smażymy ok. 3 minut. Zdejmujemy z patelni kiełbasę, a na pozostały tłuszcz wrzucamy cebulę i seler naciowy. Smażymy mieszając 5-6 minut, dodajemy czosnek i smażymy 30 sekund mieszając. Zdejmujemy z ognia. W dużym garnku mieszamy chorizo, jabłko, żurawinę, orzechy, podsmażoną cebulę z czosnkiem, seler naciowy, brukselki, cukinię, chałkę, dodajemy jajko z natką, wywar wieprzowy lub wino. Mieszamy. Wszystko przekładamy do naczynia żaroodpornego. Pozostałe masło siekamy w kostkę i posypujemy nim wierzch zapiekanki. Naczynie wstawiamy do piekarnika i pieczemy 30 minut – do zezłocenia. Przed podaniem zapiekankę oprószamy serem. 

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Muffiny orzechowo-cebulowe

Kiedy facet z wypiekami na twarzy opowiada o programie, w którym inny facet robił "takie angielskie ciastka z cebulą i orzechami", możesz się tylko domyślać, że chodziło o jakieś wytrawne muffiny. Z nieco niezgrabnej narracji wyłuskałam, że owe "ciastka" są miękkie, mają bardzo mało mąki i taką samą ilość surowej cebuli ("naprawdę, surowej zmiksowanej w takim, wiesz, szybkim mikserze, co wszystko rozdrabnia") oraz orzechów włoskich ("ale znowu miksowanych w tej dziwnej maszynie na taki proszek").
Z tymi wskazówkami już jakoś poszło i przepis zrekonstruowałam. Wytrawne muffiny z cebulą świetnie smakują w towarzystwie koziego sera (ale takiego o twarożkowej konsystencji). I rzeczywiście mogą być dobrym prezentem dla faceta, który może z kuchnią ma niewiele wspólnego, ale czasem ogląda coś kulinarnie inspirującego w telewizji.


Czas przygotowania: 10 minut
Czas pieczenia: 20 minut

Składniki:
200 g orzechów włoskich
5 łyżek mąki pszennej
1 łyżka proszku do pieczenia
200 g cebuli
2 jajka
5 łyżek oleju
1/2 łyżeczki soli morskiej

Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni Celsjusza. Blaszkę do muffinów wykładamy papilotkami. Orzechy przebieramy (sprawdzając czy nie ma kawałków łupin) i mielimy w malakserze lub blenderze na mąkę (blender włączamy na 20 sekund, wyłączamy, włączamy i powtarzamy do uzyskania "mączki" orzechowej). Wysypujemy do miski, mieszamy z proszkiem do pieczenia, mąką i solą. Do misy malaksera lub blendera wrzucamy pokrojone w mniejsze kawałki cebule i miksujemy je do uzyskania jednolitej papki. Dodajemy jajka, olej, miksujemy 30 sekund, dodajemy zawartość miski z mąką, mąką orzechową i miksujemy kolejne 30 sekund. Gotową masą wypełniamy foremki do 3/4 wysokości. Wstawiamy do piekarnika i pieczemy 20 minut (wyjmujemy, kiedy patyczek włożony w środek muffina będzie suchy po wyjęciu). Wyjmujemy z piekarnika. Podajemy ciepłe lub ostudzone.

niedziela, 5 stycznia 2014

Babka z marcepanem i gruszkami - bezmleczna

Czy wiecie, jak to jest, kiedy nagle z diety wypada Wam jeden z kluczowych składników? I bynajmniej nie dlatego, że jesteście w ciąży i nie możecie na coś patrzeć... Nasza dieta co prawda nie ucierpiała, ale ostatnio musieliśmy okroić dietę naszej córki (szukamy przyczyn alergii), a i nasza przyjaciółka przez jakiś czas nie może pić krowiego mleka. Pomyśleliśmy, że upieczemy babkę - dla wszystkich, ale z myślą o tym, żeby również bezmleczni mogli ją bez kłopotów jeść.
Mleko sojowe jest dostępne dziś prawie wszędzie (alleluja!), a bezmleczne ciasto właśnie takiego rodzaju mleka potrzebuje. Olej roślinny zastępuje z kolei masło. Użyliśmy mąki orkiszowej dlatego, że nie mieliśmy na podorędziu zwykłej szymanowskiej. To ci dopiero czasy - nie mieć mąki pszennej w domu... Może dopada nas kryzys świadomego jedzenia? Ale oczywiście nie jesteśmy ortodoksyjni - jeśli macie mąkę pszenną, użyjcie jej. I kupujcie marcepan póki jest w sklepach. Może traficie nawet na przeceny po Bożym Narodzeniu. Potem może być trudniej go dostać, a tej babki warto spróbować!


Czas przygotowania: 10 minut
Czas pieczenia: 40 minut

Składniki:
2 1/2 szklanki mąki orkiszowej (lub pszennej)
1 łyżka proszku do pieczenia
1/3 szklanki cukru
1/4 szklanki oleju
2 jajka
2 gruszki
1/2 szklanki mleka sojowego
200 g marcepanu
2 czubate łyżki cynamonu

Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni. Blaszkę smarujemy 2 łyżkami oleju. Gruszki obieramy i kroimy w kostkę o boku 0,5 cm. Marcepan ucieramy z cynamonem na jednolitą masę. W jednej misce mieszamy mąkę, proszek do pieczenia, cukier. W drugiej mikserem na wysokich obrotach ubijamy na jajka, mleko i olej. Dodajemy sypkie składniki i miksujemy do uzyskania jednolitej masy. Dodajemy gruszki, mieszamy łyżką. Masa będzie gęsta. Na dno blaszki wykładamy połowę masy. Z marcepanu ugniatamy placek, odrywamy z niego kawałki i układamy w blaszce na warstwie ciasta. Przykrywamy pozostałym ciastem, mokrą łyżką równamy powierzchnię ciasta. Wstawiamy do piekarnika i pieczemy 40-45 minut, aż patyczek włożony w ciasto po wyjęciu będzie czysty. Jeszcze gorącą przekładamy na talerz. Studzimy i podajemy. Można posypać cukrem pudrem.