Upiekliśmy kolejną porcję kruchych chrupiących pierniczków - korzennych, ale tym razem bardziej pieprznych niż zwykle. O ich istnieniu dowiedzieliśmy się dzięki IKEA i peparkakor z żółto-niebieskiego sklepu uznajemy
nadal za wzorcowe. Te domowe nie wyszły nam aż tak cienkie, ale są
równie pyszne. I mają zdecydowaną przewagę: ciekawsze kształty.
Nareszcie przydały się wykrawaczki do ciastek z naszej kolekcji (na razie
naliczyliśmy 102 sztuki). Z absolutnym przekonaniem stwierdzam, że Pippi
Pończoszanka, okulary przeciwsłoneczne i kaktus są moimi ulubionymi
foremkami. I nadal uważam, że brakuje mi kształtów - mam nadzieję, że w
przyszłym roku będę mogła zrobić jednorożca, karton z mlekiem albo
kolibra.
Przy okazji - w tym roku dopiero odkryliśmy, że jeszcze nigdy nie piekliśmy takich porządnych pierniczków a'la toruńskie - grubych, mięciutkich, oblanych lukrową skorupką. Albo jeszcze bardziej ascetycznych katarzynek - bez lukru i czekolady. Lubimy właśnie takie i nie przestaje nas dziwić dlaczego ten produkt Kopernika jest u nas całkiem trudno dostępny. Rok temu chcieliśmy je zabrać ze sobą w prezencie naszemu amerykańskiemu znajomemu i mieliśmy spory problem ze znalezieniem ich w warszawskich marketach. Pojechaliśmy po nie do delikatesów na drugi koniec miasta. Podczas pierwszych zakupów w amerykańskim sklepie spożywczym (bynajmniej nie w wyspecjalizowanym polskim markecie) okazało się, że mają większy asortyment pierniczków toruńskich niż my w Warszawie. Może więc to wszystko przez eksport za ocean? Niedługo spróbujemy zrobić je sami w domu.
Przy okazji - w tym roku dopiero odkryliśmy, że jeszcze nigdy nie piekliśmy takich porządnych pierniczków a'la toruńskie - grubych, mięciutkich, oblanych lukrową skorupką. Albo jeszcze bardziej ascetycznych katarzynek - bez lukru i czekolady. Lubimy właśnie takie i nie przestaje nas dziwić dlaczego ten produkt Kopernika jest u nas całkiem trudno dostępny. Rok temu chcieliśmy je zabrać ze sobą w prezencie naszemu amerykańskiemu znajomemu i mieliśmy spory problem ze znalezieniem ich w warszawskich marketach. Pojechaliśmy po nie do delikatesów na drugi koniec miasta. Podczas pierwszych zakupów w amerykańskim sklepie spożywczym (bynajmniej nie w wyspecjalizowanym polskim markecie) okazało się, że mają większy asortyment pierniczków toruńskich niż my w Warszawie. Może więc to wszystko przez eksport za ocean? Niedługo spróbujemy zrobić je sami w domu.
Składniki:
500 g mąki orkiszowej (lub pszennej)
100 g mąki razowej
300 g miodu
100 g cukru pudru
110 g masła
1 jajko
2 łyżeczki sody oczyszczonej
2 czubate łyżki domowej przyprawy do pierników
1/2 łyżeczki mielonego pieprzu
Do rondelka wlewamy miód, dodajemy masło i podgrzewamy do rozpuszczenia. Studzimy. W misce mieszamy dwa rodzaje mąki, cukier puder, sodę, przyprawę do piernika i dodatkowy pieprz. Dodajemy do tego rozpuszczone masło z miodem i jajko. Wyrabiamy do powstania gładkiej i jednolitej masy. Zawijamy w folię spożywczą i wkładamy do lodówki na co najmniej godzinę.
Teraz najważniejsza część. Przygotowujemy dwa arkusze papieru do pieczenia (równe wymiarom blaszki na której będą się piekły). Z lodówki wyciągamy ciasto, odrywamy kawałek i wałkujemy go między arkuszami papieru (dzięki temu ciasto nie będzie się kleić do wałka) na grubość ok. 2 mm. Wykrawamy kształty zostawiając między nimi ok. 1-2 cm wolnej przestrzeni. Nożem z ostrą końcówką "wybieramy" ciasto tak, by na papierze zostały tylko ciasteczka do upieczenia. Ostrożnie przenosimy papier z ciastkami na blaszkę do pieczenia, wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni i pieczemy 4-7 minut (czas zależy od stopnia nagrzania blaszki; pierwsza partia zwykle piecze się dłużej niż kolejne). Upieczone ciastka ostrożnie przekładamy na kratkę do ostudzenia. Trzymamy w metalowej puszce.
Witam,
OdpowiedzUsuńwłaśnie przeczytałam o Was w Gazecie i weszłam na bloga, uwielbiam blogi kulinarne, sama uwielbiam gotować i chciałam dodać kilka uwag odnośnie pepperkakorów, które uzyskałam od zaznajomionych Szwedów, bo mieszkam w Szwecji. Po pierwsze oni nie używają miodu do tych ciastek, tłuszcz to masło, które lekko słone i przyprawy jakich używają to cynamon i pieprz mielony. W okresie okołoświątecznym można kupić już wyrobione ciasto w każdym sklepie spożywczym i wystarczy tylko je rozwałkować i gotowe. Pepperkakor przegryza się z gorącym glöggiem - coś jak polski grzaniec, ale z małą zawartością alkoholu lub bez niego, wino nalewa się do takich malutkich filiżanek jak do espresso do filiżanek należy wrzucić mieszankę rodzynek, obranych migdałów i orzeszków laskowych, włoskich. W karnawale natomiast królują tu Semlror - czyt. semlur bułki z masą migdałową i bitą śmietaną - tylko śmietana nie jest słodka.
Pozdrawiam :-)
Marta
Marta, Wooow Dziękuję za tyle informacji.musze koniecznie zrobi c i podać glögg tak jak Piszesz!!Semlor czekają na publikację- zrobiliśmy je z przepisu Signe Johansson.
OdpowiedzUsuńPrzepadam za pepperkaker! Teraz będę mogła zrobić je sama :-) Dzięki za przepis.
OdpowiedzUsuń