środa, 31 października 2018

Hummus z pieczoną dynią, burakiem i pistacjami

Nie ma lepszej pory roku na dynię niż listopad. Dynia to nie tylko witaminy, ale też zniewający kolor.  Tak potrzebny w jesienne dni pracy.


Czy można zrobić hummus z dynią i burakiem w pół godziny? Widziałam to powątpiewające spojrzenie Adama, któremu zakomunikowałam co zamierzam zrobić mu na lunch do pracy. Hummus to oczywiste, ale dynia z burakiem. To przecież zajmuje tak dużo czasu. Jest jednak sposób na dynię. Jest też sposób na pieczonego buraka. Dynię hokkaido (lub piżmową) obieramy i kroimy w małe kawałki. Oprószamy solą i pakujemy w folię aluminiową. Podobnie postępujemy z burakiem - obieramy go, kroimy w małe kawałki, zawijamy w folię. Wszystkie warzywne paczuszki wkładamy do piekarnika na pół godziny. Jeśli burak będzie pokrojony w małą kostkę spokojnie się upiecze.

W pół godziny, niestety, nie da się namoczyć, ugotować i zmiksować ciecierzycy. Dlatego dzisiaj hummus zrobiłam z ciecierzycy z puszki. Żeby zmniejszyć wyrzuty sumienia kupiłam tę ekologiczną. Czy robię aquafabę z wody po ciecierzycy? Sama nigdy nie robię ani bezików ani wegańskiego majonezu. Próbowałam ich i są naprawdę dobre, więc jeśli macie ochotę ich spróbować to nie wylewajcie płynu z puszki do zlewu!

Pieczona dynia i pieczony burak to nie wszystko. Potrzeba jeszcze miodu, odrobiny octu jabłkowego, kuminu i kapkę rozmarynu. Oraz kilka pistacji. Wtedy hummus będzie po prostu zniewalający!

Przepis powstał we współpracy z restauracją Water and Wine


Czas przygotowania: 30 minut

Składniki:
1 puszka ciecierzycy
2 łyżki tahini
szczypta soli
1/2 łyżeczki kminu rzymskiego
1 ząbek czosnku
1 łyżeczka soku z cytryny

plaster dyni (ok. 100 g)
1/4 łyżeczki rozmarynu
1 mały burak
1 łyżeczka miodu
1 łyżeczka octu jabłkowego

1. Ciecierzycę miksujemy z tahini, solą, mielonym kminem, czosnkiem i sokiem z cytryny. Masa musi być gładka.

2. Dynię obieramy, kroimy w kosteczkę, oprószamy odrobiną soli i zawijamy szczelnie w folię alumioniową. To samo robimy z burakiem. Warzywa wstawiamy do pieca na 180 stopni na 30 minut.

3. Wyciągamy warzywa z pieca. Dynię oprószamy rozmarynem. Buraka mieszamy z miodem i octem.

4. Hummus wkładamy do pojemnika, dodajemy warzywa, posypujemy obranymi pistacjami.

Risalamande - duński deser bożonarodzeniowy

Risalamane to ryżowy pudding z migdałami podany z ciepłym wiśniowym sosem. Duńczycy jedzą go w Wigilię. My od pewnego czasu jemy go prawie codziennie.


Risalamande ma bardzo francusko brzmiącą nazwę. Dokładnie oznacza ryż z migdałami. Duńczycy wypierają z całej siły myśl, że to danie mogłoby być popularne gdzie indziej. Nie będziemy wnikać w to skąd na duńskich stołach pojawił się ryż, bo nie ma to sensu. Ryż z wanilią, mlekiem, śmietanką i sosem wiśniowym jest cudownym jedzeniem na pocieszenie. Tradycyjnie do wielkiej porcji ryżu wkłada się jeden cały migdał. Osoba, która go znajdzie zostaje obdarowana małym prezencikiem "mandelgave", który zwykle przyjmuje postać małej marcepanowej świnki. 

Duńczycy, podobnie jak Polacy, spotykają się na świętowanie 24.12. Jedzą kolację, wymieniają się prezentami i napełaniają żołądki ryżowym puddingiem. Jedzą go dopóki ktoś nie znajdzie migdała, który zwykle jest gdzieś na dnie miski. 

W duńskich sklepach można kupić już ugotowany ryż i gotowy sos wiśniowy. Gotowanie ryżu nie jest trudne, ale może być nieco upierdliwe. Ryż lubi się przypalać, więc możemy albo to zaakceptować albo przez 20 minut cierpliwie go mieszać. Ryż, którego używamy do przygotowania puddingu nazywa się "grodris" i jest to ryż krótkoziarnisty podobny do ryżu do risotto.
Wiśniowy sos to nic innego jak gęsty kisiel z kawałkami wiśni. 

Risalamande bardzo nam przypomina popularny deser belriso. Nasze dzieci uwielbiają zabierać ryżowy pudding z sosem do szkoły. Ugotowanie wszystkiego nie zajmie więcej niż 30 minut, a smak jest warty każdego poruszenia łyżką. 

Przygotowanie sosu wiśniowego przypomniało nam zdjęcie, które ostatnio widzieliśmy na fanpage'u restauracji Water&Wine. Tam zamykają jesień w słoikach. Zupełnie jak my zamykaliśmy w słoikach tegoroczne wiśnie robiąc z nich dżemy. Część z nich zamknęliśmy jednak w woreczkach i wrzuciliśmy do zamrażarki. Takie są najlepsze do sosów, kisieli i budyniu. 



Czas przygotowania: 30 minut
Liczba porcji: 5

Risalamande 
1 szklanka ryżu do risotto
1/2 szklanki wody
3 szklanki mleka
2 łyżki cukru waniliowego (lub 2 laski wanilii)
1 szklanka śmietanki 30%
1 cały migdał
1/2 szklanki posiekanych migdałów

Sos wiśniowy:
2 szklanki mrożonych wiśni 
3 szklanki wody
5 łyżek cukru
1 łyżeczka soku z cytryny
2 czubate łyżki mąki ziemniaczanej

1. Przygotowujemy pudding. Do garnka wsypujemy ryż, wlewamy wodę i doprowadzamy do wrzenia. Gotujemy 3 minuty. Wlewamy mleko, dodajemy cukier waniliowy (lub przekrojone laski wanilii). Ciągle mieszając gotujemy na małym ogniu przez 30 minut. W wersji dla leniwych: gotujemy na małym ogniu przez 20 minut, przykrywamy garnek pokrywką i zostawiamy na 15 minut.

2. W czasie kiedy gotuje się ryż przygotowujemy sos wiśniowy. Wydrylowane wiśnie, wodę, cukier i sok z cytryny przekładamy do garnka. Gotujemy na małym ogniu 3 minut po zagotowaniu. 

3. W szklance mieszamy mąkę ziemniaczaną z 1/4 szklanki wody. Owoce w garnku zaczynamy mieszać i powoli dolewamy zawiesinę z mąki ziemniaczanej. Nie przerywając mieszania doprowadzamy wszystko do wrzenia. Zdejmujemy z ognia. 

4. Śmietankę 30% delikatnie ubijamy i mieszamy z ostudzonym ryżem, posiekanymi migdałami i całym migdałem. Podajemy z ciepłym sosem. W wersji na drugie śniadanie do szkoły: ryż wkładamy do pudełeczka i polewamy sosem. 

poniedziałek, 29 października 2018

Marcepanowe ciasteczka z migdałami

Kiedy nie wiesz jak uratować świat - kup marcepan i upiecz ciastka. 


Historia marcepanowych ciasteczek jest prosta. Pewnego dnia piekłam klasyczne kruche ciasteczka. Pech chciał, że dodałam za dużo masła. Pierwsza partia ciasteczek zamiast przybrać pożądany kształt zaczęła w piekarniku żyć własnym życiem. Nie chciałam jednak, by reszta ciasta podzieliła ich los. Mieliśmy akurat w domu sporo marcepanu (o tym dlaczego dowiecie się w kolejnym akapicie), więc nie zważając na nic wzięłam 375 g kawałek i wrzuciłam do miski. Nie zapomnę nieco zaskoczonej i przerażonej miny Adama, która mówiła “co ona zrobiła z tą całą masą cudownego i delikatnego marcepanu”.

Skąd w domu marcepan? Mieszkamy chwilowo w Odense. To niezwykłe jak to miasto wcześniej przewijało się przez naszą kuchnię, ale tego nie zauważaliśmy. Kiedy wygraliśmy konkurs na Kulinarnego Bloga Roku pojechaliśmy do Szwecji i stamtąd przywieźliśmy sobie dwie rolki kolorowej masy marcepanowej  z Odense do zrobienia tortu księżniczki. Dwa lata później nasza droga przyjaciółka w prezencie podarowała nam kolorowy marcepan do robienia słodkich figurek (też był z Odense). Tuż przed wyjazdem do Danii ciocia Adama podarowała nam po raz kolejny rolkę różowego marcepanu, który kupiła on-line. Oczywiście, że był z Odense. Mamy tutaj w Odense niezwykłą fabrykę marcepanu. Marcepan to kwintesencja świąt Bożego Narodzenia i grudnia w Danii.
Produkuje się w niej nie tylko marcepan, ale też wspaniały nugat, kropelki czekoladowe, barwniki spożywcze i ogromne ilości fondantu do robienia tortów angielskich. My jesteśmy nudziarzami  i nas interesuje tylko marcepan. Dodajemy go do owsianki, do ciasteczek, do drożdżowych bułeczek i czekolady. Dzisiaj nasze dzieci zamówiły tartę jabłkową z marcepanem i tort bananowo-malinowy z marcepanem.

Wracając do ciasteczek – są po prostu cudowne. Mocno migdałowe, nieco miękkie w środku. Pachną niesamowicie i cudownie smakują z małym espresso, ze szklanką mleka i po tak po prostu. Nie wiem czy to marcepan czy coś innego, ale wszyscy dość nabożnie do nich podchodzimy i częstujemy się tylko jednym ciasteczkiem. Zbliża się grudzień, a w Danii to czas pieczenia ogromnych ilości ciasteczek. Będziemy mieli co robić!


Składniki:

125 g miękkiego masła
1/3 szklanki cukru pudru
1 jajko
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka cukru z prawdziwą wanilią
375 g miękkiego marcepanu
1 1/2 szklanki mąki pszennej
20 migdałów bez skórki



1. Masło ubijamy z cukrem na jednolitą masę przez 2 minuty.

2.  Dodajemy jajko i ubijamy chwilę (nie przejmujemy się, że się rozwarstwia).

3 Do miski dodajemy proszek do pieczenia, cukier waniliowy i mąkę. Miksujemy do uzyskania jednolitej masy.

4 Do masy dodajemy marcepan. Masę wstawiamy do lodówki.

5 Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni Celsjusza – grzanie góra/dół. Blaszkę wyściełamy papierem do pieczenia.

6 Z lodówki wyciągamy masę.

7 Łyżką odmierzamy masę ciasteczkową. Formujemy kulki i delikatnie spłaszczamy dłonią. W środek każdego ciastka delikatnie wciskamy migdał.

8 Powtarzamy do wyczerpania składników.

9 Ciastka układamy na blaszce. Pieczemy do zezłocenia około 10 minut.

10 Wyciągamy z pieca, zostawiamy na blaszce przez 5 minut i zdejmujemy.

czwartek, 25 października 2018

Nowe Moje Wypieki - książka idealna na prezent

Z wielką radością przyjęłam wiadomość o nowej książce autorki bloga Moje Wypieki. Wcale nie! Jestem nałogową czytelniczką jej bloga dlatego pierwsze informacje na temat jej książki przyjęłam tak jak to się przyjmuje wiadomość o ciąży przyjaciółki. Z wielkim piskiem! 


Książka, zgodnie z zapowiedzią na okładce, przedstawia przepisy Doroty Świątkowskiej na wypieki zgodne z porami roku. Mamy smaki wiosny, lata, jesieni i zimy. Są zatem truskawki, mnogość śliwek czy fig. Każda pora roku jest idealną porą na ... sernik. Moje Wypieki to królestwo serników, ale ta książka to serniokowa bonanza. Występują we wszystkich możliwych formach, smakach i strukturach. Bardzo mnie to zachęciło do testowania różnych sernikowych opcji i odejścia od klasyki - cytryna, czekolada, masło orzechowe. 




Książka to zbiór przepisów, które są już na blogu. Są one jednak odświeżone i ułożne zgodnie z porami roku. Czy to źle? Powiem Wam szczerze: uwielbiam takie książki w których wszystko ma swoje miejsce i czas. To prawda, można sobie poszukać tych receptur na blogu. Książka to jednak coś zupełnie innego - książkę przeglądasz, jesz oczami, a potem paćkasz jajkami i masami. Książka żyje swoim życiem. Poza tym, książka bardzo porządkuje życie. Oczywiście, kiedy widzisz któreś tam ciasto z jabłkami możesz mieć poczucie, że to już było. Ale właśnie wtedy dochodzi do Ciebie ta myśl, że oto właśnie ktoś ułatwia ci życie - następnym razem zamiast wertować blog w poszukiwaniu pomysłu na zużycie tony niechcianych jabłek czy śliwek po prostu sięgniesz po Moje Wypieki.



Książki Doroty Świątkowskiej, wszystkie cztery, są chyba jedynymi książkami kucharskimi w naszym domu do których z radością zagląda mama Adama. Dlaczego? Jej książki są nie tylko piękne, ale niezwykle praktyczne. Przepisy są jasno napisane i wychodzą za każdym razem (a nie jest to oczywiste i miłośnicy książek z przepisami dobrze o tym wiedzą). Poza tym, książki pięknie wyglądają na półce. Każda książka zdaje się być kontynuacją poprzedniczki - jest podobnie zaprojektowana, ma takie same czcionki i zdjęcia w takim samym stylu. Myślę, że Moje Wypieki to wspaniały prezent!


Moje wypieki na cztery pory roku
Dorota Świątkowska
strona: www.mojewypieki.com

Wydawnictwo Egmont
Format: 200x250
Cena: 59,99

piątek, 12 października 2018

Duńskie bułeczki z ogniska, czyli snobrød w praktyce

Ognisko zwykle kojarzy nam się z kiełbaską, pieczeniem chleba czy ziemniaków. W Danii na ognisku piecze się pszenne bułki oplecione wokół patyka. 


Z zakręconymi na patyk bułeczkami spotkaliśmy się po raz pierwszy podczas festiwalu Kulinarnego w Odense. Wielkie plastikowe pudełko wypełnione było surowym drożdżowym ciastem. Każdy mógł sobie wziąć patyk, trochę ciasta i zawinąć je wokół rzeczonego patyka. Potem ostrożnie trzeba patyk umieścić nad żarem (a nie ogiem) i czekać.

Pieczenie snobrød jest niesamowitym doświadczeniem. Patyk nie może dotykać ognia, bo ciasto się przypali i będzie niejadalne. Zbyt mały żar nie przypiecze ciasta i nici z bułeczki. Jest o co się starać. Mocno chrupiące i zapieczone z zewnątrz bułeczki są niesamowicie miękkie w środku. Są po prostu pyszne i naprawdę warto się z nimi trochę pogimnastykować. Z doświadczenia napiszę, że lepiej patyk trzymać w pozycji poziomej. W przeciwnym razie bułka spada i trawi ją ogień. Trzymanie ciasta nad zbyt małym żarem może sprawić, że zacznie brzydko wysychać lub co gorsza spływać z patyka (bo będzie ciepło, ale niewystarczająco, żeby ciasto upiec).

Do tej pory nie zauważyliśmy żadnych większych dodatków do snorebrod niż ketchup. Większość ludzi po prostu jadła gorące bułki prosto z patyka bez żadnych dodatków. Wydaje nam się, że odrobina solonego masła z czosnkiem byłaby idealna.



Czas przygotowania: 5 minut

Składniki:
1 ¼ szklanki wody
25 g świeżych drożdży
1 łyżka cukru
1 łyżeczka soli
½ kg mąki pszennej

1. Do miski kruszymy drożdże, dodajemy cukier i ciepłą wodę. Mieszamy i czekamy, aż drożdże ruszą.
2. Do drożdży dodajemy mąkę i sól. Wyrabiamy ciasto, aż będzie odchodziło od ręki.
3. Zostawiamy do wyrośnięcia na minimum pół godziny.
4. Odkrywamy kawałek ciasta, formujemy z niego wałek i zawijamy wokół patyka. Ciasto musi przykleić się do patyka.
5. Pieczemy nad żarem, aż będzie z zewnątrz zapieczone, a w środku upieczone (trzeba to delikatnie sprawdzić).