wtorek, 31 maja 2016

5 przepisów na Dzień Dziecka, które wybrały nasze dzieci

Jutro Dzień Dziecka. Poprosiliśmy dzieci, żeby nam podpowiedziały co takiego w tym dniu chciałyby zjeść. Oto 5 ulubionych przepisów naszej dwójki. 



1. BUŁECZKI Z CZEKOLADĄ  

F.: Najbardziej to lubię te zakręcone bułki. Z czekoladą. Najbardziej lubię jak są ciepłe i jak czekolada jest rozpuszczona.

Delikatne drożdżówki wypełnione czekoladą w kształcie różyczek to najlepsza opcja na drugie śniadanie lub podwieczorek. Wystarczy blaszka do muffinów i czekoladowe kwiato-buły gotowe. A tak naprawdę to oni wszystkie jedzą od razu. 

Przepis na drożdżowe róże 




2. CIASTKA  

T.: Zrobisz nam na jutro ciastka? Tylko, żeby chrupały, i miały te czekoladowe kulki w środku, i żeby też miały masło orzechowe. Dobra? 

Wszyscy w naszym domu darzą masło orzechowe bezgraniczną i szczerą miłością. Dlatego do każdych ciasteczek owsianych dodajemy łyżkę masła orzechowego. Nawet bez masła są cudowne!

Przepis na czekoladowe ciastka owsiane 




3. LEMONIADA

F.:  A może po przedszkolu zrobimy sobie piknik? A potem pójdziemy na plac zabaw?

Jak mawia nasz syn, bez lemoniady nie ma pikniku. Coś w tym jest. Dużo soku z cytryny, nie za dużo cukru, świeża mięta. Lemoniada to magiczny napój. Nasza córka uczulona na cytrusy zamiast lemoniady zawsze dostaje porządnie schłodzony kompot rabarbarowy. 

przepis na lemoniadę
przepis na kompot rabarbarowy 




4. BAJGLE 

T.: Ja chcę tosty z dziurką. I łososiem. I serkiem. Ale nie tym serkiem twarogowym tylko tym w niebieskim opakowaniu! 

Najlepsze śniadanie to bajgle (koniecznie bez posypki) opieczone na cudownie złoty kolor, posmarowane świeżym masłem lub serkiem łaciaty (koniecznie tym!). Czasami na serku ląduje odrobina miodu (wersja 6 latka), a czasem dużo wędzonego łososia (wersja 4-latki). 





5. MAKARON Z SOSIKIEM 

F.: Najbardziej to lubię makaron z sosikiem.
T.: Ale będę mogła trochę pomidorów? 

Makaron z sosikiem to po prostu ragu bolognese, czyli klasyczne spaghetti z mieloną wołowiną i sosem pomidorowym. Ponieważ nasza córka nie może pomidorów, robimy jej wersję z pieczoną papryką (bo jest czerwona). Albo odkładamy jej odrobinę mięsa i dodajemy dużo tartej marchewki. A jak dorwiemy pyszne polskie pomidory, to robimy po prostu makaron z sosem ze świeżych pomidorów. 




poniedziałek, 30 maja 2016

Makaron z pesto ze szparagów

Szparagi same w sobie są tak dobre, że czasem boimy się zrobić z nich coś więcej. Warto je zmiksować i zrobić z nich pesto. Jest rewelacyjne!

Kiedy zaczyna się szparagowy sezon myślimy tylko o szparagach z wody z odrobiną masła (o tym jak je ugotować idealnie możecie przeczytać tutaj). Potem objadamy się szparagami z sadzonym jajkiem lub jajkiem w koszulce. Potem przychodzi czas na zupę ze szparagów, grzanki ze szparagami i makarony. Upojeni widokiem całych łodyżek, zaczynamy kombinować. 

Pesto ze szparagów to splot przypadku (zbyt mocno obrane szparagi wyglądały kiepsko i nie mogliśmy z nich zrobić nowego dania) i nadmiaru lektur magazynów kulinarnych (gdzieś widziałam zupę krem z zielonych szparagów). Akurat mieliśmy w domu dużo orzechów laskowych i kawałek oryginalnego parmezanu od ChilliBite Wszystko to zmiksowaliśmy i wyszło cudownie zielone szparagowe pesto.

Wpis powstał we współpracy z Cisowianka - Gotujmy zdrowo


Czas przygotowania: 20 minut
Liczba porcji:

Składniki:
250 g zielonych szparagów
1/2 szklanki tartego parmezanu 
3 łyżki oliwy z oliwek
15 orzechów laskowych
1 łyżka oleju
200 g makaronu (jakieś świderki)
świeżo zmielony pieprz


1. Zagotowujemy wodę w dużym garnku.

2. Szparagi dokładnie myjemy. Odkrajamy ok. 3 cm końcówek.

3. Szparagi wkładamy do gotującej się wody i gotujemy 5 minut.

4. W czasie, kiedy gotują się szparagi delikatnie prażymy orzechy. Na patelnię wlewamy 1 łyżkę oleju, wsypujemy orzechy. Smażymy na dużym ogniu ciągle mieszając patelnią przez 1 minutę. Orzechy przekładamy na ręcznik papierowy.

5. Z garnka wyciągamy szparagi. Nie wylewamy wody! 

6. Do wody po szparagach wrzucamy makaron i gotujemy według instrukcji na opakowaniu.

7. Przygotowujemy pesto ze szparagów. Bierzemy łodyżki szparagów i odkrawamy główki. Zostawiamy je na później. Resztę łodyżek kroimy w kawałeczki ok. 1 cm.

8. Orzechy zawijamy w ręcznik i delikatnie trzemy nimi tak, by pozbyć się skórek.

9. Orzechy i posiekane szparagi wrzucamy do misy blendera. Dodajemy parmezan i oliwę z oliwek. Miksujemy pulsacyjnie (20 sekund miksowania, przerwa i znowu miksowanie), aż otrzymamy jednolitą masę.

10. Makaron odcedzamy. Mieszamy z pesto szparagowym i główkami szparagów. Przekładamy na talerze i oprószamy świeżo zmielonym pieprzem.


sobota, 28 maja 2016

5 pytań do Natalii Paździor - MasterChefa Junior

O niezrównanych pierogach z serem, wymarzonym prezencie na Dzień Dziecka i babeczkach z proszku opowiada Natalka Paździor - pierwsza polska MasterChef Junior. 



Crust and Dust: Co było pierwszą rzeczą, którą kiedykolwiek ugotowałaś?

Natalia Paździor: Pierwszą rzeczą, którą kiedykolwiek zrobiłam była jajecznica. Coś bardziej wytrawnego? To pulpeciki w sosie. Desery? To na pewno były babeczki. Ale muszę się do czegoś przyznać - były z proszku. Miałam wtedy sześć albo siedem lat. Zaczęłam bardzo wcześnie.

Jakie smaki kojarzą Ci się z domową kuchnią?

Najbardziej kojarzy mi się kuchnia babci. Babcia jest mistrzynią pierogów. Szczególnie z serem. Babcię to można o dwunastej w nocy obudzić i ona będzie z zamkniętymi oczami lepiła te pierogi. Wszystko zrobi idealnie. Jak babcia przyjeżdża albo ja przyjeżdżam do babci, to od razu robimy razem pierogi. Ja też sama robię pierogi. Moje ulubione to ruskie. Nie będę konkurować z tymi babcinymi z serem, bo są najlepsze na świecie.

Czego najbardziej boisz się w kuchni? Jakiegoś składnika? Połączenia?

Nie ma rzeczy, której boję się przyrządzić albo zjeść. Wszystkiego bym spróbowała. Spróbowałabym też zrobić sama. Nie zjadłabym chyba mrówek. Może jakieś robaki bym zjadła, ale nie mrówki. 

Na pewno chciałabym spróbować kuchni Gordona Ramseya. Chciałabym spróbować kuchni prawdziwego i wybitnego szefa kuchni. Nie mam w głowie konkretnego dania, którego chciałabym skosztować. Jeśli coś mi się marzy, to próbuję to sama zrobić. Jak mi nie wyjdzie za pierwszym razem, to próbuję dalej i szukam rozwiązań. Ale tego Gordona Ramsaya to chciałabym odwiedzić. 

O jakim prezencie na Dzień Dziecka marzysz?

Większość sprzętów i gadżetów kuchennych mam albo kupuję sobie sama. Nie mam wielkich życzeń, nie błagam mamę "mamo, kupisz mi to". Idę, kupuję 40 jednorazowych worków cukierniczych. Marzę o opalarce. Takiej jak do creme brulee. Lubię też czekoladę, ale mleczną. Gorzkiej nie cierpię, ale jest świetna do deserów. Jest wytrawna, ale kostki nie zjem. Białej też nie lubię. Najbardziej to lubię mleczną z orzechami. Taką z okienkiem. Nie przesadzam z czekoladą. 

Jak wygląda wielki powrót MasterChefa Junior do szkoły?

Moja szkoła jest cudowna! Wróciłam do niej po programie i zobaczyłam wielki transparent. Koledzy i nauczyciele zebrali się w sali gimnastycznej, żeby mnie przywitać i mi pogratulować. Dostałam też miesiąc na nadrobienie wszystkich zaległości. Moi nauczyciele bardzo mnie wspierają i są wyrozumiali. Powrót do szkoły był fajny. Do domu też było dobrze wrócić. Mogłam zamknąć kuchnię i gotować, bo mama do kuchni ma wstęp tylko wtedy, kiedy mnie tam nie ma. Jak jestem w kuchni to mamę wyganiam do salonu. Ja lubię wszystko robić sama. I nie lubię jak ktoś mi się krząta po kuchni, szczególnie jeśli to ma być jakaś niespodzianka. Lubię robić niespodzianki. Na przykład, pavlovą na Dzień Matki albo jakiś torcik.


piątek, 27 maja 2016

Pieczony bakłażan z pomidorkami i śliwką kalifornijską

Warzywo, które zawsze wygląda zniewalająco, ale tylko czasami dobrze smakuje? 

Bakłażan to jedno z najpiękniejszych warzyw. Ma cudownie intensywny kolor i błyszczy. Ideał. Problemy zaczynają się, kiedy chce się go przygotować. Bakłażan jest delikatnie gorzki i uwielbia tłuszcz. Najczęściej więc serwuje się go nam w postaci ociekającej tłuszczem gorzkiej gąbki o której chce się jak najszybciej zapomnieć. 

Najlepszym sposobem na bakłażana jest sól i rozwaga. Bakłażana kroimy w plastry, oprószamy solą i zostawiamy na 5 minut. Osuszamy i smażymy na suchej patelni lub na patelni z odrobiną tłuszczu. Jeśli damy go więcej, warzywo wszystko wchłonie i będzie smakowało ... źle. Dlatego warto to kontrolować. Bakłażany można przesmażać na suchej patelni pilnując, żeby się za mocno nie przypiekły.

Okazuje się jednak, że dobrym sposobem jest również upieczenie bakłażana z czosnkiem i warzywami. Czosnek wetknięty bezpośrednio w nacięty miąższ nadaje mu niesamowicie wyrazistego aromatu, którego on zdecydowanie potrzebuje. Pomidorki, cebula, śliwka stanowią cudowną przeciwwagę dla nieco mdłego bakłażana. Pietruszka nadaje daniu świeżości. 

Pieczony bakłażan to świetne danie na kolację. Szczególnie taką proszoną. Można go przygotować nieco wcześniej, wstawić do piekarnika i czekać na gości. Może być przekąską lub dodatkiem do np. baranich koft czy grillowanych mięs. 

Czas przygotowania: 60 minut
Liczba porcji: 2

Składniki:
2 średniej wielkości bakłażany
3 łyżki oleju
2 ząbki czosnku
½ łyżeczki soli
½ łyżeczki pieprzu
1 mała czerwona cebula
3 łyżki octu winnego
1 łyżka miodu
50 g śliwki kalifornijskiej
200 g pomidorków koktajlowych
150 ml wody
50 g migdałów
3 łyżki natki pietruszki


wtorek, 24 maja 2016

Kruche babeczki z kremem waniliowym i owocami

Babeczki z kremem waniliowym i owocami to najpiękniejszy deser świata. Poza bezkonkurencyjnym sernikiem z oreo, oczywiście

Kruche babeczki to zwykle moc pracy, której nie warto żałować. Cudownie maślane, kruche ciasto, które dobrze trzyma krem z prawdziwą wanilią. Owoce, którymi można je ozdabiać w dowolnej konfiguracji. I dowolność w rozmiarze - możemy zrobić jedną dużą tartę lub 6 babeczek o średnicy 6 cm. 

Polecamy zrobić babeczki z podwójnej porcji. Dlaczego? Dlatego, że upieczone spody można spokojnie zamrozić i wykorzystać w dowolnym czasie. Krem również możemy przygotować wcześniej i zostawić w lodówce na 48 godzin. Generalnie, to jest nasza strategia. Najpierw robimy krem. Następnego dnia robimy ciasto i pieczemy spody. Nadziewamy i zostawiamy w lodówce. Dzięki temu przygotowanie tych małych cudeniek nie wydaje się takie obciążające. 

Przepis na spód i krem otrzymaliśmy od Alessi di Donato, niezwykłej cukierniczki, która prowadziła warsztaty w Akademii Kulinarnej Whirpool. Wykorzystywaliśmy ten przepis do przygotowania mazurka z masłem orzechowym. Kruchy spód jest genialny do wilgotnych kremów, ponieważ nie mięknie tak szybko. Z czasem staje się delikatniejszy, odrobinę wilgotny, ale ciągle kruchy. Dlatego warto babeczki wypełnić kremem kilka godzin przed podaniem (lub wypełnić je kremem przez imprezą i nie bać się, że nie dotrwają na paterach do deseru). 


Czas przygotowania: 2 godziny

Składniki:

na babeczki 
150 g miękkiego masła
200 g cukru
1 jajko
skórka z ½ cytryny
1/4 łyżeczki soli
250 g  mąki pszennej tortowej 

krem waniliowy
500 g tłustego mleka
½ laski wanilii 
3 jajka
35 g mąki kukurydzianej lub ryżowej
150 g cukru

1/2 kg truskawek lub innych owoców


1. Do miski wkładamy miękkie masło, cukier i skórkę z cytryny. 

2. Składniki mieszamy mikserem tylko do połączenia. Dodajemy jajko i sól. Miksujemy tylko do połączenia.

3.  Dodajemy mąkę. Wyrabiamy ręką przez chwilę, dopóki mąka wymiesza się z resztą składników. 

4. Z ciasta formujemy kulę, wkładamy w folię spożywczą i odstawiamy do lodówki na minimum 30 minut (max. 12 godzin). Na tym etapie ciasto można również zamrozić na maksymalnie 3 miesiące. 

5. Foremki smarujemy olejem. Ciasto rozwałkowujemy na cienki placek o grobości ok 3 mm. Układamy go na babeczkach i wałkiem wykrawamy kształt. Ciasto nakłuwamy widelcem. Można je również przykryć papierem do pieczenia, a formę wypełnić suchym grochem. Dzięki temu ciasto nie urośnie w piekarniku. 

6. Pieczemy do zezłocenia w piekarniku nagrzanym do 180 stopni Celsjusza ok. 20 minut (czas pieczenia zależy od wielkości foremek - im mniejsze tym krócej się będzie piekło).

7. Gotowe spody wyciągamy z piekarnika, studzimy 10 minut i delikatnie wyciągamy z formy. Studzimy. 



krem waniliowy 

1. W garnku z grubym dnem gotujemy mleko z laską wanilii.

2. W międzyczasie w innym garnku mieszamy za pomocą trzepaczki jajka, mąkę  i cukier. 

3. Przelewamy wrzące mleko do mieszanki jajecznej 
i całość gotujemy, ciągle mieszając, do momentu w którym się zagęści do konsystencji lekkiego budyniu. Wyciągamy wanilię.

4.  Przekładamy krem do pojemnika, przykrywamy folią 
i schładzamy.

5. Przed użyciem krem należy szybko wymieszać rózgą, żeby był jednolity. 

6. Kremem wypełniamy babeczki. Dekorujemy owocami. 


poniedziałek, 23 maja 2016

Wiosenne penne ze szparagami

Wiosną zaczyna się sezon na zielone, świeże i szybsze niż zwykle. Nikogo więc nie powinno dziwić, że te wszystkie cuda z warzywniaka najlepiej smakują z makaronem. 

Nasze wiosenne penne podaliśmy ze szparagami (o ich przygotowaniu i przechowywaniu możecie przeczytać tutaj), marchewką, pieczarkami i fasolką szparagową. Mieliśmy ochotę dorzucić groszek cukrowy, który jest naszą nową miłością, ale nie mogliśmy go nigdzie znaleźć. Makaron z warzywami smakuje wiosną, świeżością i radością. Można/trzeba go podawać na ciepło, ale niewiele traci serwowany na zimno. Można więc go spokojnie zabrać do pracy. 

Do makaronu dorzuciliśmy sporo bazylii, mięty i pietruszki. Nie żałujcie ziół, bo to one nadają temu daniu wyjątkowego smaku. Pięknie pachną i rewelacyjnie smakują. My używamy świeżych ziół z pewną powściągliwością, ale tym razem wrzuciliśmy po prostu wszystko, co nam rośnie na parapecie. Spróbujcie! To niesamowite jak różne zioła razem dają taki odlotowy smak. I ten zapach. Makaron po prostu pachnie zielonym! 

Mała parapetowa obserwacja: hydroponiczna bazylia i mięta (czyli taka sprzedawana w większości marketów) świetnie rośną na dobrze oświetlonym parapecie obficie podlewane raz dziennie. Po raz pierwszy udało nam się ich nie zabić po kilku dniach i zdecydowanie to zasługa słońca i wody. 



Czas przygotowania: 30 minut
Liczba porcji: 4

Składniki:
6 łyżek oliwy z oliwek
2 ząbki czosnku
2 dymki
 1 marchewka
6 pieczarek
1/2 kg szparagów 
200 g fasolki szparagowej
400 g penne
1/2 szklanki natki pietruszki
1/3 szklanki świeżej bazylii
1/3 szklanki świeżej mięty 
1/2 szklanki tartego parmezanu
świeży pieprz


1. Czosnek kroimy w plasterki.

2. Marchewkę kroimy w słupki 4 cm x 0,5 cm.

3. Pieczarki obieramy i przekrawamy na pół.

4. Szparagi dokładnie myjemy, odkrawamy główki, a łodyżki przekrawamy na pół.

5. Fasolkę szparagową myjemy i kroimy na 3 części.

6. Dymki siekamy.

7. Natkę pietruszki, bazylię, miętę siekamy.

8. Makaron gotujemy według instrukcji na opakowaniu, a w tym czasie przygotowujemy na patelni warzywa. 

9. Rozgrzewamy olej i wrzucamy czosnek i dymkę. Smażymy mieszając 1 minutę. 

10. Na patelnię dodajemy marchewkę, zmniejszamy ogień i mieszając smażymy 4 minuty.

11. Do marchewki dodajemy fasolkę szparagową i łodygi szparagów. Wlewamy 1/2 szklanki wody. Smażymy 5 minut.

12. Na patelnię wrzucamy pieczarki, główki szparagów. Smażymy kolejne 3 minuty. 

13. Makaron odcedzamy zostawiając 1/4 szklanki wody z gotowania.  

14. Do garnka z makaronem dodajemy warzywa z patelni, zioła i parmezan. Dokładnie mieszamy.

15. Serwujemy makaron oprószając go świeżo zmielonym pieprzem. 



Przepis powstał we współpracy z Cisowianka - Gotujmy Zdrowo

piątek, 20 maja 2016

Smakowita Ella - książka bez glutenu, laktozy i białego cukru

To pierwsza książka kucharska do której przeczytałam wstęp. Dzięki niemu zrozumiałam jak bardzo może pomóc nam w naszym życiu z atopią. 


Ella Woodward to autorka bloga Deliciously Ella. Kiedy zdiagnozowano u niej niezwykle rzadką chorobę POTS postanowiła całkowicie zmienić dietę. Wyeliminowała przetworzone produkty, gluten, nabiał, biały cukier i wszystkie produkty pochodzenia zwierzęcego. Jej dieta bogata jest w rośliny strączkowe, super foods (acai, goi, orzechy), świeże warzywa i owoce. Co najważniejsze, dieta działa cuda i autorka książki twierdzi, że czuje się świetnie. Sądząc po popularności bloga, dobrze czuje się nie tylko ona, ale też rzesza jej wiernych fanów.

Książka podzielona jest na rozdziały "składnikowe": podstawy, produkty zbożowe, orzechy i nasiona, rośliny strączkowe, warzywa, owoce, smoothie i soki, życie według Elli. Każdy rozdział rozpoczyna się od wstępu opisującego dokładnie wszystkie składniki i ich właściwości zdrowotne. Dowiecie się z nich dlaczego warto jeść soczewicę, dlaczego płatki owsiane są lepiej tolerowane niż pszenica, czym różnią się różne rodzaje komosy ryżowej. A potem będziecie mogli zatracić się w świecie prostych przepisów i ładnych zdjęć. 


Pisząc proste przepisy mam na myśli przepisy, których czas wykonania nie przekracza pół godziny. Jedną zasadzką mogą być składniki, które nie są dostępne w pierwszym lepszym sklepie. Komosa ryżowa, tapioka, acai, chia, spirulina to składniki, które dla niektórych znane są tylko z blogów i menu hipsterskich wegańskich restauracji. Trzeba więc obkupić się w ekologicznych delikatesach (lub Rossmanie) w te niecodzienne ingrediencje i robić przepis za przepisem. Albo traktować je jako punkt wyjścia, inspirację do tworzenia prostych smaków, a komosę zastępować jaglanką, acai naszymi rodzimymi jagodami. 


Smakowita Ella to pierwsza książka od bardzo dawna, która tak mocno mnie zaskoczyła. Wertuję ją raz po raz szukając inspiracji. Zrobiłam już miseczkę acai, przymierzam się do pizzy z komosy. Receptury Elli wydają mi się jakimś darem z nieba. Od ponad roku codziennie gotujemy wszystkie posiłki do przedszkola dla naszej córki z AZS. Kiedy więc nie mam już żadnych pomysłów na obiad czy podwieczorek, otwieram Ellę i znajduję jakieś nowe rozwiązania - kremowa owsianka kokosowa z jabłkami jest idealnym podwieczorkiem a curry z ciecierzycą to dobry jednogarnkowiec. Ta książka przekonuje mnie do poszukiwania prostoty (która leczy, jak się przekonaliśmy). Ostatnio polecałam ją Czytelniczce, która szukała książki niezwykłej. Jest zachwycona!


Smakowita Ella
Wydawnictwo Znak - cena okładkowa 49,90 PLN (zobacz)
oprawa twarda
stron: 255 



wtorek, 10 maja 2016

Wybieraj polskie produkty!

Hipermarket. Dział z warzywami i owocami. Na półce ze szparagami informacja "kraj pochodzenia: Hiszpania, Polska". Większość ludzi chwyta pierwsze z brzegu, a ja uparcie szukam tych polskich...

Wszyscy zachwycamy się nowalijkami, konwaliami, kwitnącymi bzami. Prawie wszyscy deklarujemy, że kupujemy polskie produkty. Kiedy Lidl przesłał nam informację o tygodniu polskim pomyśleliśmy, że przecież na co dzień mamy polski tydzień. Kupujemy chleb z pobliskiej piekarni, wędliny od polskiego wędliniarza, warzywa na bazarku. Jednak sytuacja szparagowa pokazała, że od deklaracji do czynów jest spora droga. Starsza pani, którą zapytałam dlaczego kupuje szparagi z Hiszpanii powiedziała, że nie ma dobrych oczu i nie sprawdza skąd są. Pewnie na poziomie deklaracji kupuje polskie szparagi od Majlertów. Niestety, przy kasie nie płaci Majlertom tylko hiszpańskiemu producentowi.



Dlaczego warto kupować polskie produkty?

1. Bo są świeższe. Warzywa i owoce rosnące w Polsce mogą spokojnie dojrzeć na polu czy w sadzie. Nie trzeba ich przewozić przez wiele godzin. 

2. Bo są produkowane tutaj. Do ich produkcji zatrudnia się Polaków, więc obniżamy bezrobocie. Ludzie mający pracę wydają pieniądze, więc ma to realny wpływ na gospodarkę. 

3. Bo możemy pomóc małym producentom. Kupując lokalne produkty, pytając o polskie sery, porządne wędliny sprawiasz, że stają się zauważane przez handlowców. Pomyśl o tym jaką karierę zrobił ser koryciński. Jeszcze 10 lat temu dostępny był w okolicach Korycina i Białegostoku, a dzisiaj można go dostać w dużych sieciach handlowych.

4. Bo wspieramy bioróżnorodność. Na szczęście, w Polsce nie mamy przeogromnych upraw jednego gatunku zboża, owoców czy warzyw. Zwykle rolnicy hodują wiele roślin. Dzięki temu ciągle mamy dostęp do różnych odmian jabłek, gruszek, śliwek, ziemniaków, itd. Takich, które mogłyby nie przetrwać długiego transportu i długiego oczekiwania na półce sklepowej. Dzięki tej różnorodności nasze pszczoły mają się całkiem dobrze w porównaniu do ich amerykańskich kuzynek.

5. Bo budujemy poczucie tożsamości. Świadomie sięgając po polskie produkty tworzymy poczucie wspólnoty. Wspólnoty z producentami, handlowcami. Po prostu, czujemy że kupujemy coś "naszego."

6. Bo są świetnej jakości. Zachwycacie się miodem manuka? A wiecie, że polski miód jest równie doskonały, czysty i różnorodny? Lubicie zielone jabłka importowane z Holandii? A wiecie, że najbogatsi szejkowie z Emiratów wybierają polskie jabłka? Lubicie pieczonego kurczaka? Gęsi? Wieprzowinę? Wiecie, że eksportujemy je do najbogatszych krajów gdzie są bardzo cenione?


Jak sprawdzić czy produkt jest polski?

Wystarczy popatrzeć na kod kreskowy. 590 na początku oznacza, że produkt został wyprodukowany w naszym kraju lub jest dystrybuowany przez przedsiębiorstwo zarejestrowane w Polsce.

Można korzystać z aplikacji Pola (klik!). Pola podpowiada skąd jest producent, czy opiera się na polskim kapitale, czy tworzy miejsca pracy w naszym kraju. 

Nie chodzi nam o to, że od dzisiaj wszyscy mamy kupować tylko i wyłącznie polskie produkty. Sami lubimy masło orzechowe (które ani nie jest robione w Polsce ani z polskich składników), hiszpańskie szynki czy sery. Chodzi o świadomość tego, co kupujemy i dlaczego. Jeśli obok nas spokojnie rosną szparagi, cebula, czosnek, jabłka to sięgajmy po nie. Tylko tyle i aż tyle.

Deserowy mus z białych szparagów wg. Oliwii Bernady

Szparagi zawsze kojarzyły mi się ze składnikiem dań wytrawnych. Tymczasem, Oliwia Bernady przekonała mnie, że szparagi to świetny dodatek do ... deserów.

Od dawna żadne warsztaty nie sprawiły mi tyle frajdy i nie otworzyły głowy tak mocno jak te prowadzone przez Oliwię Bernady. Przygotowywaliśmy dania z twarożkiem sernikowo-kanapkowym z Wielunia - Mój Ulubiony. Skład twarożku jest bardzo krótki: śmietanka i kultury bakterii mlekowych. Wiecie co to znaczy? Że twaróg jest po prostu prawdziwym, doskonałym serem bez dodatków. Sprawdził się w daniach wytrawnych i deserach. Stał się bazą do naszego ukochanego twarożku z rzodkiewką. Jest idealny do serników. 


Właśnie: twarożek kojarzy nam się z pastą kanapkową albo bazą do sernika. Oliwia Bernady poszła jednak na całość i nauczyła nas jak w inny sposób wykorzystać twarożek. Zmieszany z czerstwym razowcem, koperkiem i pietruszką dobrze sprawdza się jako element panierki do ryby, zmiksowany z sokiem pomarańczowym i whiskey stanowi genialny sos do ryby, a w połączeniu z trybulą daje idealne nadzienie do wytrawnego ciasta. 

Mus z białych szparagów, białej czekolady i twarożku to genialny deser. Jest lekki, delikatnie słodki, zupełnie nieoczywisty i szybki. Można go podać z karmelizowanymi zielonymi szparagami. Jeśli nie macie czasu, możecie je pominąć. Gwarantujemy, że ten deser zaskoczy nawet największych smakoszy i znawców kuchni (nie tylko piekielnej!).

Więcej o przygotowaniu szparagów przeczytasz w tekście - czym różnią się szparagi białe od zielonych? 


Czas przygotowania: 60 minut 
(razem z karmelizowaniem zielonych szparagów)

Składniki:
100 g twarożku " Mój ulubiony"
100 g białej czekolady
100 ml śmietanki 36%
pół pęczka białych szparagów 

karmelizowane zielone szparagi
2 zielone szparagi 
75 g cukru
50 ml wody
szczypta soli

1. Białe szparagi obieramy zaczynając pod główką. Dokładnie je myjemy i kroimy na małe kawałki. 

2. W rondlu zagotowujemy wodę tak, by zmieściły się w niej białe szparagi. Wodę solimy tak by przypominała smakiem wodę morską. Gotujemy szparagi na średnim ogniu do miękkości ok 15 min. 

3. Szparagi odcedzamy, studzimy i blendujemy. Jeśli masa nie jest jedwabiście gładka przecieramy mus przez sitko. 

4. Czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej umieszczając miseczkę z połamaną czekoladą na garnuszku z gorąca wodą, mieszamy do całkowitego rozpuszczenia. 

5. Śmietankę ubijamy. Dodajemy twarożek, mus ze szparagów i ostudzoną, rozpuszczoną czekoladę. Miksujemy do uzyskania jednolitej masy.

6. W rondelku zagotowujemy 50 ml wody, dodajemy cukier i gotujemy do uzyskania konsystencji gęstego syropu - około 2 minuty.

7. Zielone szparagi dokładnie myjemy i za pomocą obieraczki lub ostrego noża kroimy w cienkie wstążki lub plasterki. Każdy plasterek zanurzamy w syropie i gotujemy w nim około 30 sekund. Wyjmujemy i studzimy. 

8. Mus wykładamy na talerze i dekorujemy zielonymi szparagami.


Zdjęcia: Julita Strzałkowska, Wrząca Kuchnia 
Przepis: Oliwia Bernady 

poniedziałek, 9 maja 2016

Czym różnią się białe szparagi od zielonych? Jak gotować szparagi?

Od pierwszych promieni słońca zwiastujących wiosnę zaczyna się wielkie oczekiwanie. Z niecierpliwością czekamy na długie, delikatne pędy zwane szparagami. Jedni wolą te intensywnie zielone, inni białe. Czym w zasadzie różnią się białe i zielone szparagi?


SPOSOBEM UPRAWY 

Białe i zielone szparagi różnią się od siebie warunkami w jakich rosną. Białe szparagi rosną pod ziemią. Co to znaczy? Kiedy tylko z ziemi zaczynają się wychylać szparagowe główki, przykrywa się je grubą warstwą ziemi lub czarną folią. Nie mogą być wystawione na działanie światła słonecznego. Dzięki temu nie produkują chlorofilu, czyli zielonego barwnika. Pozostają zatem białe.

Z kolei zielone szparagi spokojnie rosną nad ziemią. Swobodnie wystawiają główki pod powierzchnię ziemi, łapią tyle światła ile chcą i stają się zielone.

SMAKIEM

Białe szparagi są zdecydowanie delikatniejsze w smaku niż te zielone. Są słodkawe, ale czasem można w nich wyczuć nutkę goryczy. Dlatego wiele osób twierdzi, że białe szparagi są zdecydowanie lepsze od tych zielonych. Zielone szparagi są za to świeże, mają smak zielonych nowalijek. 


SPOSOBEM PRZYGOTOWANIA 

Białe szparagi są zwykle dużo grubsze od tych zielonych. Dlatego ważne jest, żeby przyciąć je mniej więcej na 2/3 wysokości. Tę twardą część można jednak wykorzystać do zrobienia wywaru do kremu z białych szparagów (przepis jest tutaj). Białe szparagi myjemy i obieramy obieraczką. Zaczynamy zaraz pod główką i kierujemy ostrze obieraczki w stronę nasady. Gotujemy w osolonej wodzie, aż będą naprawdę miękkie - ok. 12 minut. Potem wystarczy je delikatnie posmarować świeżym masłem i posolić. Albo podać z sosem holenderskim. 

Zielone szparagi są zwykle dłuższe i cieńsze. Najpierw odłamujemy zdrewniałą końcówkę (około 1/5 od dołu - wystaczy delikatnie przegiąć szparaga i sam pęknie). Nie trzeba ich obierać. Najlepiej gotować je w osolonej wodzie na stojąco, główką do góry. Czas gotowania to około 3 minut. Szparagi mogą pozostać delikatnie chrupiące.

JAK GOTOWAĆ SZPARAGI - krok po kroku?
1. Umyj szparagi
2. Przygotuj dwa duże garnki (na tyle duże żeby szparagi swobodnie wypełniły ich dno). 
3. Jeden z garnków napełnij lodowatą wodą i kilkoma kostkami lodu. 
4. Drugi wypełnij wodą tak, by można było w nim zanurzyć szparagi. Zagotuj wodę. Posól tak, by miała delikatnie słony smak. Dodaj 1,5 łyżki cukru.
5. Delikatnie włóż  szparagi i gotuj - około 2 minut te zielone i około 12 minut te białe.  
6. Wyjmij z wrzątku i włóż do lodowatej wody na minutę. 
7. Gotowe! 

JAK PRZECHOWYWAĆ SZPARAGI?

Zarówno białe jak i zielone szparagi przechowujemy w lodówce. Najlepiej związać ich końcówki mokrym ręcznikiem papierowym i same końcówki włożyć w plastikową torebkę. Szparagi są bardzo delikatne, więc najlepiej przygotować je jak najszybciej. 

SZPARAGOWE INSPIRACJE