poniedziałek, 21 lutego 2011

Drożdżowe serduszka

Drożdżowe serducha z powidłami śliwkowymi pojawiły się na naszym stole zupełnie nieprzewidywanie. Mieliśmy trochę drożdży, słoiczek powideł i nieodpartą chęć na drożdżówki. Ponieważ piękne okrągłe bułeczki piekliśmy wiele razy, postanowiliśmy znaleźć inne sposoby plecenia ciasta i zakochaliśmy się w sercach Dorotus. Na jej blogu znajdziecie fotoinstrukcję przygotowywania takich drożdżówek. 
Same bułeczki były pyszne - delikatne i pulchniutkie. Niestety, ciasto trzeba wyrabiać ponad 30 minut, żeby osiągnąć pożądaną konsystencję. Nie wiadomo, czy ponownie się na nie skusimy - właśnie z lenistwa. Posiadaczom wszelkich maszyn do chleba czy robotów "mieszaczy" serdecznie polecamy. Tym, którym zależy na pięknie wyrzeźbionych mięśniach rąk - również!


Czas przygotowania: 60 minut
Czas oczekiwania: 120 minut
Czas pieczenia: około 20 minut

 Składniki:
1 słoiczek powideł śliwkowych
15 g świeżych drożdży
1/2 łyżeczki soli
3 łyżki cukru
1 jajko
160 ml ciepłego mleka
2 1/2 szklanki mąki pszennej
2 łyżki roztopionego masła
2 łyżki oleju

Do kubeczka wsypujemy drożdże, cukier i ciepłe mleko. Mieszamy, aż drożdże się rozpuszczą i odstawiamy w ciepłe miejsce na 5 minut. Miskę w której będzie wyrastało ciasto smarujemy olejem.
W misce mieszamy mąkę, sól, jajko, roztopione masło i drożdże. Wyrabiamy ciasto do uzyskania jednolitej, elastycznej masy, która będzie dobrze odchodziła od rąk i miski (około 30 minut). Gotowe ciasto wkładamy do miski, przewracamy je na drugą stronę tak, żeby każda strona pokryła się warstwą oleju, przykrywamy czystą ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na 90 minut.
Wyrośnięte ciasto przenosimy na blat i dzielimy na 12 części. Formujemy bułeczki korzystając z instrukcji opublikowanych na blogu Dorotus, ale zamiast orzechów ciasto smarujemy 1 łyżeczką powideł śliwkowych. Gotowe serduszka przenosimy na blaszkę wyścieloną papierem do pieczenia, przykrywamy ściereczką i odstawiamy do wyrośnięcia na kolejne 30 minut.
Piekarnik nagrzewamy do temperatury 180 stopni, wstawiamy bułeczki i pieczemy około 20 minut. Upieczone cudeńka wyjmujemy z piekarnika i studzimy na kratce. Idealne ze szklanką mleka.

niedziela, 20 lutego 2011

Szarlotka mamy

Już raz na tym blogu pojawił się przepis na szarlotkę. Bardzo bardzo kruchy spód, a na górze jabłka. Tamta szarlotka była dobra, ale nie była tym, czego szukaliśmy. W końcu M. postanowiła o przepis na szarlotkę zapytać swoją mamę, bo właśnie jej ciasto pozostanie szarlotkowym ideałem. Oczywiście,  maminy przepis jest delikatnie zmodyfikowany przez dodanie do jabłek - obok cynamonu - gałki muszkatołowej. Użyliśmy jabłek gloster i sprawdziły się idealnie. Jabłka przylegają do spodu, nie rozpadają się na boki, jak to często bywa, a przy tym nie ma w nich ani grama skrobii. Szarlotkę z tego przepisu piekliśmy już dwa razy (dwa razy w ciągu jednego tygodnia...) i dziwnym trafem znikała w okamgnieniu. Z podanych proporcji wychodzi duuuuuża blaszka ciasta, więc dla głodomorów - opcja idealna. 
Oczywiście, M. szanuje inne szarlotki, ale podobnie jak przedszkolaki uważa: "To moja mama jest najlepsza na świecie! I moja mama robi najlepszą szarlotkę!"


Czas przygotowania: 30 minut
Czas pieczenia: 30-40 minut

Składniki:
3 kg jabłek gloster
2 łyżeczki cynamonu
1 łyżeczka gałki muszkatołowej
3/4 szklanki i 5 łyżek cukru
200 g masła
2 łyżeczki proszku do pieczenia
400 g mąki
2 jajka
2 łyżeczki soku z cytryny

Najpierw przygotowujemy kruchy spód. Mąkę mieszamy z 3/4 szklanki cukru i proszkiem do pieczenia. Dodajemy zimne posiekane masło, jedno całe jajko i żółtko. Białko zostawiamy na później. Zagniatamy ciasto, formujemy je w kulę, przykrywamy folią spożywczą i wstawiamy do lodówki. Teraz zajmujemy się jabłkami.
Jabłka myjemy, obieramy ze skórki, ścieramy na tarce. Połowę jabłek wkładamy do garnka, posypujemy 5 łyżkami cukru i dusimy około 10 minut (mieszając). Do pozostałych jabłek dodajemy sok z cytryny i mieszamy. Kiedy jabłka w garnuszku zrobią się miękkie, zdejmujemy je z ognia, mieszamy z jabłkami surowymi. Dodajemy cynamon, gałkę muszkatołową i mieszamy.
Piekarnik nagrzewamy do temperatury 180 stopni.
Blaszkę wyściełamy papierem do pieczenia. Z lodówki wyjmujemy kruche ciasto, odkrawamy 3/4, a resztę chowamy do lodówki. Blaszkę wyklejamy kruchym ciastem, gęsto nakłuwamy widelcem i smarujemy białkiem. Na cieście układamy przygotowane jabłka. Z lodówki wyjmujemy pozostałe ciasto, ścieramy je na tarce nad blaszką z ciastem, rozkładamy je równomiernie po całym cieście. Teraz szarlotkę wstawiamy do piekarnika na około 35-40 minut. Wyjmujemy ją, kiedy kruszonka się zarumieni. Studzimy na kratce i podajemy ciepłą lub zupełnie ostudzoną.

środa, 16 lutego 2011

Bruschetta

Bruschetta jest idealną szybką przekąską, którą można przyrządzać na wiele sposobów. Jej podstawę stanowi wiejski chleb, ale my niestety akurat takiego nie mieliśmy. Zamiast niego użyliśmy więc bułki paryskiej, którą z obu stron posmarowaliśmy oliwą i podpiekliśmy. Potem dodaliśmy tylko pomidory ze świeżą bazylią i mozarellą. Pyszna przekąska była gotowa w 25 minut (z czego 15 minut zajęło  opieczenie kromek bułki w piekarniku).
Jeszcze jedna ważna uwaga. Ustaliliśmy, że nazwę tej przekąski wymawia się [brusketta], a nie [bruszetta], jak czyniła to pewna kulinarna celebrytka w swoim restauracyjnym reality-show.


Czas przygotowania: 10 minut
Czas pieczenia: 15 minut

Składniki:
18 kromek bułki paryskiej grubości 2 cm
8 łyżek oliwy z oliwek
1 ząbek czosnku (opcjonalnie)
2 duże pomidory
1/2 kulki mozarelli
20 listków świeżej bazylii

Piekarnik nagrzewamy do temperatury 150 stopni. Kromki bułki paryskiej układamy na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Smarujemy je z jednej strony oliwą z oliwek, przewracamy i smarujemy drugą stronę. Wstawiamy do piekarnika, po 10 minutach sprawdzając czy spód bułki się zarumienił - jeśli tak, przewracamy je i podpiekamy tak, żeby grzanki miały jednakowy kolor z obu stron. Upieczone pieczywo wyjmujemy na kratkę, jeszcze ciepłe smarujemy ząbkiem czosnku (to jest opcja dla miłośników czosnku) i studzimy. 
Pomidory siekamy w kostkę o boku ok. 0,5 cm. Listki bazylii myjemy, suszymy i siekamy. Do miseczki wrzucamy posiekane pomidory i bazylię, wlewamy 2 łyżki oliwy z oliwek, mieszamy. Mozarellę siekamy w kostkę. Na grzankach układamy pomidory z bazylią i obsypujemy mozarellą. 
Pomidorów nie posoliliśmy, bo nie chcieliśmy, żeby oddawały swój sok bułce. Mozarelli nie wymieszaliśmy z pomidorami, żeby nie straciły swojego intensywnego koloru.

sobota, 12 lutego 2011

Muffiny bananowe

Jak często zdarza się Wam kupić banany tylko po to, żeby sobie poleżały i dojrzały? Nam się to zdarza nieczęsto, ale tym razem było właśnie tak. Chcieliśmy upiec bananowe muffiny - takie wilgotne jak ciasto bananowe, a jednocześnie inne niż klasyczne muffiny z czekoladą. Trzy banany wylądowały więc na parapecie, spędziły na nim 3 dni, zrobiły się ślicznie czarne i miękkie. Przejrzałe. Idealne do naszych wypieków. Jeśli więc gdzieś w Waszym domu zalegają banany, których nikt już nie ma ochoty jeść - wrzućcie je do papilotek, a otrzymacie 12 bananowych babeczek.


Czas przygotowania: 10 minut
Czas pieczenia: 20 minut

Składniki: 
1 1/4 szklanki mąki
3 bardzo dojrzałe banany
1/4 łyżeczki soli
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1/2 kostki masła
1/3 szklanki brązowego cukru
1/3 szklanki białego cukru
1 jajko
1 tabliczka gorzkiej czekolady

Piekarnik nagrzewamy do temperatury 180 stopni, a formę na muffiny wykładamy papilotkami.
Masło rozpuszczamy w rondelku i studzimy. Czekoladę siekamy na drobne kawałki, banany miażdżymy widelcem. W jednej miseczce mieszamy mąkę, cukier biały i brązowy, sól, czekoladę i proszek do pieczenia. W drugiej miseczce mieszamy jajko, banany i rozpuszczone masło. Zawartość obu miseczek łączymy mieszając je tylko do połączenia składników. Powstałą masą napełniamy papilotki do 3/4 wysokości, muffiny wstawiamy do piekarnika i pieczemy około 20 minut. Warto sprawdzić patyczkiem, czy są upieczone. Uwaga, patyczek może nie być idealnie suchy, ponieważ banany nadają muffinkom wilgoci, ale nie powinien być mocno oblepiony ciastem.

środa, 9 lutego 2011

Ciasto klementynkowe

Wszystkim, którzy zastanawiają się, jak można wykorzystać mandarynki polecamy ten przepis na ciasto klementynkowe. Znaleźliśmy go na Joy of Baking dwa lata temu - zrobiliśmy wtedy wszystko według przepisu i uznaliśmy, że ciasto jest interesujące, ale zdecydowanie za słodkie. Drugi raz próbowaliśmy zrobić  je z pomarańczy, ale M. o nich zapomniała i się nieco przypaliły, więc główny składnik przepadł. Ostatecznie, za trzecim podejściem, w cieście wylądowały klementynki, które pomyślnie przeszły cały proces gotowania. Ciasto jest bardzo delikatne, pachnące i banalne, jeśli się tylko pamięta o sprawdzaniu garnka stojącego na ogniu.


Czas przygotowania: 15 minut
Czas oczekiwania: 2 godziny
Czas pieczenia: 1 godzina

Składniki:
450 g klementynek
6 jaj
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
1 szklanka cukru
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1/4 łyżeczki soli
2 3/4 szklanki mielonych migdałów

Do garnka wkładamy klementynki, zalewamy je zimną wodą i gotujemy na małym ogniu przez dwie godziny. W międzyczasie warto sprawdzać, czy w garnku jest woda. Po dwóch godzinach klementynki będą już miękkie - należy więc je odcedzić i odstawić do wystygnięcia. 
Piekarnik nagrzewamy do 190 stopni, a blaszkę wykładamy papierem do pieczenia. 
Schłodzone klementynki przekrawamy na pół, wyjmujemy z nich pestki, wrzucamy do blendera razem z jajkami i miksujemy aż do uzyskania jednolitej masy. Do powstałej masy klementynkowo-jajecznej dodajemy resztę składników, mieszamy do połączenia i wlewamy do przygotowanej wcześniej blaszki. Czas pieczenia może się wahać od 45 do 60 minut (nasz piekarnik piekł ciasto 55 minut). Po 45 minutach pieczenia najlepiej jest otworzyć piekarnik i zastosować metodę suchego patyczka (patyczek wbity w środek ciasta powinien być suchy). Jeśli ciasto jest niedopieczone, zostawiamy je w piekarniku na kolejne 5 minut i znowu sprawdzamy. Upieczone ciasto wyjmujemy na kratkę uważając, żeby się nie rozpadło. Studzimy i... zostawiamy na 3-4 dni. Dopiero wtedy serwujemy np. z lodami waniliowymi.

wtorek, 8 lutego 2011

Szyszki

Podobnie jak blok, szyszki kojarzą nam się jednoznacznie z dzieciństwem. Nasze mamy czasami przygotowywały właśnie takie słodkie, nietwarde łakocie. Specjalnie piszemy, że nietwarde, ponieważ czasami można spotkać odpustowych sprzedawców szyszek zębo-łamaczy. Takie szyszki omijamy szerokim łukiem. Ponieważ jest to deser banalny, niedrogi, szybki i sentymentalny zachęcamy do wypróbowania. Szkoda, że nigdzie nie ma przepisu na gumy Donald. Albo Ptysia... 


 Czas przygotowania: 20 minut

Składniki:
1/4 kg krówek ciągutek
1/4 kg cukierków toffi
10 dkg ryżu preparowanego
100 g masła

W garnku na małym ogniu rozpuszczamy krówki, cukierki toffi i masło. Masę trzeba cały czas mieszać, żeby się nie przypaliła. Kiedy stanie się jednolita, wyłączamy palnik, a do garnka wrzucamy ryż preparowany. Dokładnie mieszamy, żeby każde ziarenko było pokryte słodką masą. Z gorącej masy formujemy szyszki. Można to robić rękoma, a można pomagać sobie łyżką - wszystko zależy od naszej odporności na wysoką temperaturę. Szyszki studzimy i jemy.

poniedziałek, 7 lutego 2011

Czekoladowe muffiny Oli

Co zrobić w zimy wieczór, kiedy gości się u siebie w domu cudowną jedenastolatkę? Można oglądać TV, jeśli tylko się ją ma. Można grać w scrabble, ale to już zostało kilkakrotnie przećwiczone. Można też otworzyć swoją szufladę z akcesoriami do pieczenia i popatrzeć na jej zawartość. Owocem tego grzebania w papilotkach, wykrawaczkach i barwnikach są te muffiny. Jak się domyślacie z tytułu - są najprostszymi na świecie czekoladowymi muffinami. Ola koniecznie chciała dodać do nich białą czekoladę, absolutnie nie zgadzając się na gorzką. Na szczęście, na drodze negocjacji doszliśmy do porozumienia - my dajemy tabliczkę gorzkiej, a ona tabliczkę białej. Robienie muffinów nigdy nie wymagało takich kompromisów. Nigdy nam się też nie zdarzyło ważyć poszczególnych składników tylko po to, żeby pobawić się wagą. Dlatego dzisiaj nie podajemy czasu przygotowania, bo był on zupełnie niemierzalny. 


Czas pieczenia: 20 minut

Składniki:
1 1/2 szklanki mąki pszennej
1/2 szklanki kakao
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki soli
3/4 szklanki cukru
1 szklanka mleka
2 jaja
1/3 szklanki oleju
1 tabliczka gorzkiej czekolady
1 tabliczka białej czekolady

Piekarnik nagrzewamy do temperatury 180 stopni. Blaszkę na muffiny wykładamy papilotkami. 
Czekoladę siekamy. Mąkę, kakao, cukier, proszek do pieczenia, sól i czekoladę mieszamy w jednym naczyniu. W drugiej miseczce mieszamy jajka z mlekiem i olejem. Łączymy zawartość obu miseczek do połączenia składników - nie mieszamy za długo, żeby nasze muffiny nie były twarde i gliniaste. Powstałą masą wypełniamy foremki do 3/4 ich wysokości. Wstawiamy do piekarnika na około 20 minut - warto sprawdzić patyczkiem, czy nasze muffinki są już upieczone.