Podobnie jak blok, szyszki kojarzą nam się jednoznacznie z dzieciństwem. Nasze mamy czasami przygotowywały właśnie takie słodkie, nietwarde łakocie. Specjalnie piszemy, że nietwarde, ponieważ czasami można spotkać odpustowych sprzedawców szyszek zębo-łamaczy. Takie szyszki omijamy szerokim łukiem. Ponieważ jest to deser banalny, niedrogi, szybki i sentymentalny zachęcamy do wypróbowania. Szkoda, że nigdzie nie ma przepisu na gumy Donald. Albo Ptysia...
Czas przygotowania: 20 minut
Składniki:
1/4 kg krówek ciągutek
1/4 kg cukierków toffi
10 dkg ryżu preparowanego
100 g masła
W garnku na małym ogniu rozpuszczamy krówki, cukierki toffi i masło. Masę trzeba cały czas mieszać, żeby się nie przypaliła. Kiedy stanie się jednolita, wyłączamy palnik, a do garnka wrzucamy ryż preparowany. Dokładnie mieszamy, żeby każde ziarenko było pokryte słodką masą. Z gorącej masy formujemy szyszki. Można to robić rękoma, a można pomagać sobie łyżką - wszystko zależy od naszej odporności na wysoką temperaturę. Szyszki studzimy i jemy.
oj szyszki ... szkoda że nie są dietetyczne hihi ja robię szyszki z masy podobnej do blokowej i właśnie sobie uświadomiłam że dawno nie robiłam szyszek i trzeba by było zmienić to niedopatrzenie :)
OdpowiedzUsuńJadłam raz w życiu takie szyszki. Z bliżej nieznanego powodu Mama nie zrobiła nam ich nigdy więcej, później ja miałam fazę na dietę zdrową, a teraz wybieram czekoladę na rzecz innych słodyczy. Tak mi już zostało po prozdrowotnych odchyleniach.
OdpowiedzUsuńszyszki... pychota:) ale kusisz takimi smakolykami na noc:)
OdpowiedzUsuńNigdy nie robiłam ,a zdarzyło mi się jeść jeszcze za czasów szkoły podstawowej :)
OdpowiedzUsuńMoże skuszę się kiedyś i zrobię? Taki powrót do dzieciństwa :)
Pozdrawiam!
OJEJKU!!! :) pychotka... :)
OdpowiedzUsuńKasia
Dawno nie robiłam a uwielbiam je:)
OdpowiedzUsuńmniam mniam :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam... to także moje smaki dzieciństwa :)
OdpowiedzUsuńa wiesz.. w moich wspomnieniach z dzieciństwa nie ma takich szyszek. może to nie moje lata..? za to gumy donald.. uwielbiane.
OdpowiedzUsuńBabcine. Pyszne były.
OdpowiedzUsuńDzięki za garść wspomnień :)
pamiętam przepychanki do sklepiku szkolnego na długiej przerwie...
OdpowiedzUsuńkażdy chciał dostać szyszkę ;]
ale i tak domowe są najlepsze.
mnie jakims dziwnym trafem szyszki ominely, ale gumy donald...! zbieralam nawet tzw. historyjki ;-)
OdpowiedzUsuńNo smak dzieciństwa... :) I zielonych szkół w Zakopanym :) Zabieram jedną :)
OdpowiedzUsuńa ja to chciałam powiedzieć, że dodaję do tej całej masy kakao. i też jest dobre.
OdpowiedzUsuńI oczywiście przy formowaniu mam pod ręką miskę z zimną wodą, w której moczę ręce. Tylko tak daję radę przeżyć.