Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ser kozi. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ser kozi. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 31 lipca 2016

Jak przekonać dzieci do koziego sera?

Kiedy dzieci są malutkie i poznają nowe smaki nie gardzą niczym. A potem idą do przedszkola i na niewinnie brzmiące nazwy składników reagują stanowczym i pełnym odrazy "bleeee". Są jednak sposoby na przekonanie ich, że warto próbować.


Ostatnio kupiliśmy kozi ser. Na ich pytanie "co to" odpowiedzieliśmy zgodnie z prawdą. Na nasze pytanie czy chcą spróbować odpowiedzieli, również zgodnie z prawdą, "kozi ser. Z Koziołka Matołka może." Nie wdaliśmy się w dyskusję na temat pochodzenia mleka i płci Matołka. Po prostu wciągnęliśmy kozi ser na dziecięcą czarną listę. 

Nie zmuszamy dzieci do jedzenia. Nie szantażujemy ich emocjonalnie mówiąc, że zrobiliśmy to specjalnie dla nich, a oni nie chcą jeść. Nie siadamy przy stole na długie godziny udając latające samolociki. Wiemy, że jedzą kiedy są głodne i szanujemy to. Za każdym razem jednak pytamy czy nie chcą spróbować tego, co akurat robimy. 

Kozi ser kupiliśmy specjalnie, żeby spróbować go w nowym połączeniu. Zwykle latem dodajemy go do sałatki z pomidorami i malinami, którą podpatrzyliśmy u Agaty Wojdy. Tym razem spróbowaliśmy go w połączeniu z brzoskwiniami, śliwkami i miodem mniszkowym, który dostaliśmy w Fundacji Pogranicze. Wszystko wyglądało na tyle interesująco, że dzieci spróbowały tego miksu i nagle polubiły kozi ser. Nie są jego wyznawcami, ale nie reagują tak zasadniczo. 

Nasze dzieci dają się przekonać do nowych smaków tylko wtedy, kiedy widzą coś dobrego i mogą same zdecydować czy chcą tego spróbować czy nie. I uprzedzając Wasze pytania - jeśli nie chcą spróbować to też nie zmuszamy. Jak byliśmy mali nie lubiliśmy śledzi, kaszanki, budyniu z sokiem. Dzisiaj nie tylko to tolerujemy, ale uwielbiamy! 

Wpis powstał we współpracy z Cisowianka - Gotujmy zdrowo.


Czas przygotowania: 10 minut
Liczba porcji: 2

Składniki:
1 brzoskiwnia
6 śliwek
50 g sera koziego 
2 łyżeczki miodu mniszkowego
garść liści mięty

1. Brzoskwinię i śliwki myjemy. Owoce przekrawamy na pół, usuwamy pestki i kroimy w ósemki.

2. Owoce układamy na talerzu, posypujemy pokruszonym kozim serem, skrapiamy miodem mniszkowym.

3. Posypujemy listkami mięty i serwujemy.


niedziela, 21 lutego 2016

Babeczki gryczane z kasztanami

Kasza gryczana to zwykle dodatek do drugiego dania. Taki, który kojarzy się z buraczkami i gulaszem. A przecież kasza gryczana palona ma w sobie tyle smaku i niewykorzystanego potencjału.

Dziś babeczki - można powiedzieć, że "cudze", bo tylko powstały w naszej kuchni. Jakiś czas temu zaprzyjaźniona z nami Ania (vel. Boska Matka) przygotowała je na imprezę i A. zakochał się w ich smaku od pierwszego spróbowania. Często wracał do gryczanych babeczek myślami, przypominał o konieczności zakupienia kasztanów lub sera koziego i... nic. Sami babeczek nie zrobiliśmy do czasu, kiedy na wyprzedaży w Marks and Spencer trafiliśmy na ugotowane już kasztany.

Skąd wziąć kasztany? Ania kupiła zapuszkowane kasztany w Kuchniach Świata. My kupiliśmy kasztany w Marks and Spencer. Ale surowe kupowaliśmy też w Auchan i Biedronce. Takie świeże kasztany wystarczy gotować przez 20 minut, a potem obrać z łupinek.
Serek kozi pochodzi z Krakowskiego Kredensu i jest naprawdę wyśmienity. Jego delikatnie kwaskowaty smak idealnie współgra ze zdecydowanym i śmiałym smakiem kaszy i kasztanów. Babeczki najlepiej smakują ciepłe, ale jedliśmy je również na drugie śniadanie na zimno - i były równie dobre. Polecamy wszystkim poszukiwaczom dobrej przystawki! 

I oczywiście przypis bibliograficzny: przepis został wycięty z papierowego wydania Wysokich Obcasów.


Czas przygotowania: 45 minut
Czas pieczenia: 25 minut

Składniki:
1-1,5 szklanki ugotowanej kaszy gryczanej 
100 g gotowych (ugotowanych) kasztanów
50 g łuskanych włoskich orzechów 
1 cebula 
3 łyżki oliwy 
sól, pieprz 
1/2 szklanki śmietany kremówki 
2 jaja 
masło 
bułka tarta do wysypania foremek


1. Kaszę gotujemy i studzimy.


2. Piekarnik nagrzewamy do temperatury 180 stopni. Blaszkę do muffinów wykładamy papilotkami. Możemy użyć też ramekinów - wtedy smarujemy je masłem i wysypujemy bułką tartą.

3. Orzechy i kasztany siekamy.

4. Cebulę kroimy w kosteczkę i podsmażamy na patelni.

5. Kaszę, kasztany, cebulę mieszamy i przyprawiamy solą i pieprzem.

6. Jajka roztrzepujemy ze śmietaną i dodajemy do pozostałych składników. Powstałą masą wypełniamy foremki po brzegi (babeczki nie rosną ani troszeczkę).

7. Pieczemy do zrumienienia około 25 minut. Podajemy posmarowane kremowym serem kozim (można zastąpić go serkiem typu philadelphia).


środa, 28 października 2015

Tarta tatine z czerwoną cebulą i kozim serem

Myśląc o pysznej jesiennej przekąsce, przyszła mi na myśl cudowna bruschetta z konfiturą z czerwonej cebuli i koziego sera. Długo duszona czerwona cebula jest na naszej liście "słoiczków", których zawartość jemy praktycznie od razu. Słodka, aż karmelowa, głęboko zapadająca w kubki smakowe, idealnie podkreśla delikatny i nieco kwaskowaty smak koziego sera. Konfitura z cebuli to naprawdę rewelacja i nie ma nic wspólnego z syropem z cebuli. Cebulę trzeba dusić dość długo, na bardzo małym ogniu po to, by skarmelizował się zawarty w niej cukier. Dlatego smakuje tak wspaniale.

Tarta z cebulą to szybka wersja konfitury. Cebuli nie trzeba długo dusić - wystarczy położyć ją w karmelu z brązowego cukru, przykryć kruchym ciastem i wstawić do piekarnika. Jej smak świetnie podkreśla rozmaryn i młotkowany pieprz. Uwielbiam, kiedy małe kawałki pieprzu raz po raz pękają po zębami. Tarta pysznie smakuje na ciepło i na zimno. Koniecznie trzeba wykonywać ją w wersji "tatin", czyli odwracanej. Dzięki temu w trakcie pieczenia cebula mięknie i nabiera karmelowego smaku. Pieczona w sposób klasyczny po prostu by wysychała... Tarta pięknie wygląda, więc można  ją spokojnie podać ważnym gościom.

Wpis powstał we współpracy z  Cisowianka - Gotujmy Zdrowo - Mniej Soli.


Czas przygotowania: 15 minut
Czas pieczenia: 20-25 minut

Składniki: 

cebula
5 małych czerwonych cebul
20 g masła
2 łyżki cukru muscovado
1 łyżeczka rozmarynu
1/2 łyżeczki pieprzu młotkowanego
100 g sera koziego 

ciasto
2 szklanki mąki orkiszowej pełnoziarnistej (można użyć pszennej)
180 g zimnego masła
1 jajko
2 łyżki lodowatej wody

wtorek, 19 maja 2015

Sałatka z musem kozim, grillowanymi nektarynkami i śliwkami kalifornijskimi

Kiedy jest ciepło bez żalu zapominamy o czerwonym mięsie i z wypiekami na twarzy kupujemy kolejne sałaty, szparagi, owoce. Cieszymy się tym, co lekkie i absolutnie wiosenne. 
Taka jest właśnie ta sałatka. Grillowane nektarynki i śliwki kalifornijskie świetnie smakują z musem z koziego sera. Kozi ser zwykle po prostu siekamy lub kruszymy w palcach przez dodaniem do sałatki. Piotr Bruś-Klepacki, który jest autorem tego przepisu, proponuje ubijcie śmietanki i dodanie do tego sera. W rezultacie otrzymujemy krem z koziego serka. Taki mus jest cudownie lekki, dobrze robi się nim na talerzu esy-floresy, które można z łatwością nabierać na delikatne listki roszponki. 
W przepisie wykorzystujemy grillowane nektarynki. Jeśli ktoś nie ma patelni grillowej, nektarynki można usmażyć na suchej patelni. Po prostu, należy je pokroić i położyć na patelni. Smażymy na wolnym ogniu, aż się zezłocą z obu stron. 
Z podanych składników otrzymamy 4 porcje sałatki.


Czas przygotowania: 30 minut

Składniki:
16 orzechów laskowych
1 główka sałaty rzymskiej
100 g roszponki
50 g radicchio
2 nektarynki
16 suszonych śliwek kalifornijskich
100 g serka koziego śmietankowego
100 ml śmietany kremówki
2 łyżki mleka 
2 łyżeczki soku z cytryny
szczypta soli
4 łyżki oliwy z oliwek

1. Piekarnik nagrzewamy do 160 stopni Celsjusza. Orzechy wykładamy na blaszkę do pieczenia i wstawiamy do piekarnika na 10-15 minut (aż się zezłocą). Wyciągamy z piekarnika, studzimy. Bierzemy kawałek ręcznika papierowe. Na środku ręcznika układamy orzechy, zamykamy i pocierając nim pozbywamy się skórek. 
2. Sałatę rzymską myjemy i suszymy. Wykrawamy twardy środek liści. Resztę rwiemy na kawałki. 
3. Roszponkę myjemy i suszymy. 
4. Radicchio myjemy, suszymy, rwiemy na kawałki.
5. Nektarynki kroimy w plasterki. Kładziemy na patelni grillowej i grillujemy do zezłocenia. 
6. Do miseczki wlewamy sok z cytryny, dodajemy szczyptę soli i mieszając powoli dolewamy oliwę z oliwek, aż otrzymamy gęsty sos. 
7. Śmietankę kremówkę ubijamy do uzyskania bitej śmietany, dodajemy serek i mleko. Miksujemy do uzyskania jednolitego musu.
8. Śliwki drobno siekamy. 
9. Orzechy laskowe siekamy. 
10. Na talerzu układamy sałatę, skrapiamy ją sosem. Na sałacie układamy śliwki kalifornijskie, grillowane nektarynki, orzechy. Wszystko dekorujemy musem z koziego sera. 

poniedziałek, 29 września 2014

Sałatka z wędzoną makrelą i jeżynami - bez soli!

O tym, że większość z nas beztrosko nadużywa soli w codziennym gotowaniu  pisano już wiele. My chcemy pokazać, że sól można ograniczać i nie trzeba się specjalnie wysilać, żeby się tego nauczyć. W poprzednim tekście zachęcaliśmy do pozbywania się nawyku dosalania i proponowaliśmy przepis na galette ze śliwkami i serem pleśniowym
Dzisiaj chcemy skupić się na kolejnym kroku: wykorzystywaniu soli naturalnie występującej w różnych produktach. Na czym to polega? Większość produktów spożywczych zawiera sól - począwszy od wędlin skończywszy na serach. Co za tym idzie, jedząc je - zjadamy jakąś część naszej maksymalnej dziennej dawki soli (dla przypomnienia, ta dawka to jedna łyżeczka). Często jednak zapominamy o tym i automatycznie dosalamy np. makaron, który ląduje na talerzu z wędzonym łososiem i kaparami albo z parmezanem i suszonymi pomidorami. Zastanawiając się chwilę nad smakiem tych składników odkrywamy, że wszystkie są naturalnie słone - i pomidory, i kapary, i łosoś. Do tej listy można spokojnie dodać anchois, oliwki, szynkę długo dojrzewająca czy solone orzeszki. Ktoś już je posolił. Chcąc ograniczać ilość soli w diecie, nie powinniśmy jej dodawać do tych dań, których składniki już ją zawierają. Po prostu, chwilę pomyślmy o tym, co  mamy w garnku i zastanówmy się czy koniecznie musimy dosalać. 
Dla ułatwienia zadania, przedstawiamy przepis na doskonałą, pięknie prezentującą się na talerzu sałatkę z naturalnie słoną wędzoną makrelą, jeżynami i ciecierzycą. Nie ma w niej ani grama dodatkowej soli, jest tylko ta naturalnie występującą w składnikach - i uwierzcie, zupełnie jej nie brakuje.

Wpis powstał we współpracy z Cisowianką w ramach akcji "Gotuj zdrowo - mniej soli"


Czas przygotowania: 20 minut

Składniki:
1 średniej wielkości makrela
1 puszka ciecierzycy
1 średniej wielkości świeży ogórek
1 czerwona cykoria
200 g roszponki
2 łyżki posiekanych liści bazylii
1 czerwona cebula
100 g sera koziego
5 łyżek oliwy z oliwek
300 g jeżyn 
1 łyżka soku z cytryny
1 łyżka miodu


Roszponkę dokładnie myjemy i osuszamy. Mieszamy z liśćmi bazylii. Makrelę obieramy ze skóry, pozbywamy się ości, a mięso rwiemy na kawałki. Ciecierzycę odcedzamy. Umytego ogórka przekrawamy na pół i kroimy w cienkie półplasterki. Z cykorii obrywamy listki. Ser kozi kroimy w kosteczkę. Połowę jeżyn miażdżymy widelcem, dodajemy sok z cytryny, miód i oliwę z oliwek. Dokładnie mieszamy do uzyskania jednolitego sosu.
Na dnie miski układamy roszponkę, makrelę, ciecierzycę, ogórka, cykorię, ser kozi. Delikatnie mieszamy. Następnie na sałatce układamy jeżyny, wszystko skrapiamy sosem i serwujemy. 


niedziela, 14 września 2014

Pomidory z serem kozim i jeżynami

Pomidory, kozi ser, jeżyny i oliwa z oliwek. Tyle wystarczy, żeby przygotować szybką i zaskakującą przekąskę. Pomidory, najlepiej różnokolorowe, pięknie kontrastują z czernią jeżyn. W tym zestawieniu wydają się też niesamowicie słodkie. Plasterek pomidora jest też bardzo poręczny, więc doskonale nadaje się na finger food.
Lubimy takie przekąski. Wiemy, że nie są standardową sałatką, która ma na celu nasycenie pierwszego apetytu gości. Nie są też tak wyszukane jak mule w białym winie. Są za to piękne i takie sezonowe, że aż nas skręca, żeby zrobić je jeszcze raz.


Czas przygotowania: 10 minut

Składniki:
2 pomidory
50 g sera koziego (użyliśmy rolady)
10-12 jeżyn
2 łyżki oliwy z oliwek

Pomidory dokładnie myjemy i kroimy na cienkie plasterki. Układamy na talerzu. Ser kozi również kroimy w małe kawałki i układamy je na plastrach pomidora. Na wierzch kładziemy umyte jeżyny. Wszystko skrapiamy dobrą oliwą z oliwek. Serwujemy. 


wtorek, 24 czerwca 2014

Kozi ser / rozmaryn / lody czekoladowe / sorbet porzeczkowy

Co powstaje, kiedy spotykają się dwie osoby, które a) bardzo się lubią, b) bardzo lubią jeść, c) bardzo lubią przełamywać schematy? Powstaje dream team Chilli Bite i Crust&Dust. Zgrabny duecik wykorzystał warsztaty Grycan do stworzenia deseru, który deserem wcale nie jest. Połączenie lodów, sorbetu i wytrawnego sosu z koziego sera sprawia, że nagle lody - te, które kojarzymy z morzem, beztroskimi wakacjami, lepkimi palcami - stają się bohaterem czegoś nieoczywistego i niecodziennego. To lodowe "coś" jest świetną letnią przystawką albo przerywnikiem między kolejnymi grillowanymi daniami, jest też idealną odpowiedzią na deser dla osób, które "z deserów najbardziej lubią kiełbasę." Myślę, że spokojnie można byłoby to zaserwować twierdząc, że inspirację czerpałyśmy z dwugwiazdkowej restauracji Michelin albo Modernist Cuisine
Składniki na 3 porcje.


Czas przygotowania: 15 minut

Składniki:
150 ml śmietanki 36%
75 g dojrzewającej rolady koziej
2 gałązki rozmarynu
1 łyżeczka różowego pieprzu
3 kulki sorbetu porzeczkowego (użyłyśmy Grycan)
3 kulki lodów czekoladowych (użyłyśmy Grycan)

Pucharki do lodów lub talerze wkładamy do zamrażarki. Rozmaryn myjemy, osuszamy. Z jednej gałązki ściągamy igiełki, drugą gałązkę wkładamy do rondelka. Dodajemy śmietankę i pokrojony w kostkę ser. Cały czas mieszając gotujemy, aż ser się rozpuści. Zdejmujemy z ognia i przecedzamy przez drobne sito. Resztę rozmarynu drobno siekamy. Brzegi pucharków smarujemy sosem z sera koziego, oprószamy posiekanym rozmarynem, wkładamy po kulce lodów czekoladowych i sorbetu porzeczkowego. Oprószamy czerwonym pieprzem i podajemy natychmiast. 



piątek, 23 sierpnia 2013

Pomidorki koktajlowe z malinami i kozim serem

Kto wpadł na pomysł, żeby połączyć malinowe pomidory ze świeżymi malinami i kozim serem (prawdopodobnie Kozią Rurą)? Agata Wojda w Opasłym Tomie PIW-u! Takie danie było jednym z elementów menu degustacyjnego, którego próbowali ostatnio nasi przyjaciele. Wieści o tym, jakie było smaczne, rozeszły się szybko. Spróbowaliśmy więc zrobić coś "na wzór". Warto było spróbować, żeby przekonać się, że pomidory i maliny są dla siebie stworzone. Użyliśmy pomidorków koktajlowych z krzaka mamy M. (nie chcieliśmy kupować malinowych, skoro akurat dostaliśmy świeżo zerwane z krzaka). Spróbujcie! 


Czas przygotowania: 10 minut

Składniki:
2 szklanki pomidorków koktajlowych
1 szklanka malin
1 łyżka miodu
5 łyżek oleju rzepakowego lub z pestek winogron
szczypta soli
100 g rolady koziej dojrzewającej 

Pomidory myjemy, osuszamy, przekrawamy na pół. Maliny delikatnie myjemy i zostawiamy na ręczniku papierowym do osuszenia. Połowę malin blendujemy z łyżką miodu i olejem. Dodajemy szczyptę soli i mieszamy. Kozią roladę kruszymy na kawałki, dodajemy do pomidorów, obficie skrapiamy malinowym sosem. 

czwartek, 20 czerwca 2013

Bliny gryczane z botwiną i kozim serem

Wyobraźcie sobie, że macie przed oczami piękny ogród warzywny. Na wyciągnięcie ręki świeża botwina, szalotki i młodziutki czosnek. Z lodówki wyjmujecie niepozorną bryłkę koziego sera. Już wiecie, że to, co zrobicie będzie nieprawdopodobnie świeże i aromatyczne. Puszyste, delikatne bliny to znak, że drożdże dobrze wykonały swoją pracę. I ten wyrazisty smak mąki gryczanej...
To kolejny przepis z naszej kulinarnej wyprawy do Sioła Budy.

 

Czas przygotowania: 40 minut
Czas oczekiwania: 30 minut

Składniki:

Bliny:
200 g mąki gryczanej
150 g mąki pszennej
25 g świeżych drożdży
2 łyżeczki cukru
2 szklanki ciepłego mleka
1 żółtko
50 g roztopionego masła
1 łyżeczka soli
olej do smażenia

Duszona botwina:
1 pęczek botwinki (z buraczkami)
1 mała szalotka
1 ząbek czosnku
2 łyżki oliwy z oliwek
1 łyżka masła
1 łyżka miodu
2 łyżki octu balsamicznego
sól
pieprz

100 g koziego sera (użyliśmy rolady dojrzewającej)




Świeże drożdże rozrabiamy z cukrem i 1/2 szklanki ciepłego mleka. Odstawiamy w ciepłe miejsce na 5 minut. W dużej misce (lub garnku) mieszamy wszystkie składniki, włącznie z aktywnymi już drożdżami, tak aby powstała jednolita masa. Przykrywamy czystą ściereczką, odstawiamy w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na 30 minut. Botwinkę myjemy, buraczki obieramy, kroimy w drobną kostkę. Łodygi siekamy, liście rwiemy na małe kawałki. Szalotkę i czosnek drobno siekamy. Na patelni rozgrzewamy oliwę i masło, szklimy cebulkę przez 4 minuty, dodajemy czosnek, posiekane buraczki i łodygi. Dusimy na małym ogniu przez 5 minut, dodajemy liście (botwiny), oprószamy ¼ łyżeczki soli, dodajemy miód i ocet balsamiczny. Mieszając smażymy jeszcze minutę. Doprawiamy do smaku solą i pieprzem. W międzyczasie kruszymy do miseczki ser kozi.
Wracamy do blinów. Z gotowego ciasta formujemy placki i smażymy na rozgrzanej patelni z odrobiną oleju. Na każdym blinie układamy botwinkę, posypujemy serem i podajemy.