piątek, 28 marca 2014

Ciasteczka z melisą

Mieliśmy w domu piękną doniczkę z liśćmi melisy i nie wiedzieliśmy co można z nimi zrobić. Z pomocą przyszła książka "Fika" wydana przez IKEA. Próbowaliśmy upiec ciastka zwane Sny Gunneberg i niestety nie wyszły tak, jak powinny (pewnie dlatego, że "płynny olej do pieczenia" to raczej nie olej rzepakowy, którego użyliśmy za pierwszym podejściem). Zwiększyliśmy ilość masła, dodaliśmy odrobinę mleka i … okazało się, że z piekarnika wyjęliśmy zupełnie białe i smaczne ciastka. Przedstawiamy Wam zatem delikatnie zmodyfikowany przepis na szwedzkie ciasteczka, które są bardzo słodkie i troszkę twarde -  zupełnie jak sny po ciepłym wiosennym dniu.  


Czas przygotowania: 10 minut
Czas pieczenia: 10-12 minut

Składniki:
100 g miękkiego masła
1/4 szklanki mleka
250 g mąki pszennej
1 łyżeczka cukru waniliowego
1 łyżeczka proszku do pieczenia
150 g cukru pudru
1/2 szklanki liści melisy

Piekarnik nagrzewamy do temperatury 180 stopni Celsjusza. Blaszkę do pieczenia wykładamy papierem. Masło ubijamy z cukrem pudrem na jasną i puszystą masę - około 2 minut. W misce mieszamy mąkę, cukier waniliowy i proszek do pieczenia. Liście melisy siekamy. Do ubitego masła dodajemy mąkę z proszkiem do pieczenia i mleko. Miksujemy do połączenia składników, dodajemy liście melisy i mieszamy ręką. 
Z ciasta formujemy kulki o kształcie orzecha włoskiego i delikatnie spłaszczamy je dłonią. Układamy na blaszce zostawiając ok. 2 cm odstępy między ciasteczkami. Wkładamy do piekarnika i pieczemy 10-12 minut - do zezłocenia. Wyciągamy z pieca, przekładamy na kratkę i studzimy. Przechowujemy w puszce. 

środa, 26 marca 2014

Mały Wspaniały – wygraj ekspres TASSIMO Vivy!

Puszyste cappuccino, trójwarstwowe latte, esencjonalne espresso, czy może gorąca czekolada i herbata o niezwykłym indyjskim aromacie? W nowym ekspresie TASSIMO Vivy przyrządzisz nie tylko szeroki wybór kaw Jacobs i Carte Noire, ale również czekoladę Milka albo herbaty Twinings. 
Jest on bardzo wygodny i prosty w obsłudze - sam dostosowuje ilość, temperaturę i czas parzenia wody do konkretnego napoju. Jak to się dzieje? Na każdej kapsułce umieszczony jest kod kreskowy. Ekspres skanuje kod i automatycznie wybiera program zaparzania konkretnego napoju. Jedyne co musisz zrobić, to włożyć kapsułkę z ulubionym napojem do ekspresu, zaopatrzyć go w wodę, przycisnąć przycisk i podstawić ulubiony kubek. Po chwili napój jest gotowy. 
Zaletą TASSIMO Vivy jest również nowoczesny design i kompaktowość. Ekspres jest bardzo mały, dlatego zmieści się w każdej kuchni. Ma szerokość zaledwie 17 cm i wysokość 25 cm, czyli dużo mniej niż kartka A4.



Więcej informacji na temat ekspresu TASSIMO Vivy znajdziesz na stronie  www.tassimo.pl.

Jeżeli chciałbyś mieć w swojej kuchni właśnie ten ekspres, mamy dla Ciebie dobrą wiadomość! 

Weź udział w naszym konkursie i rozwiń zdanie: „Tassimo Vivy –  tak mały jak…” 

Zwycięzcą zostanie osoba, która udzieli najbardziej niebanalnej odpowiedzi. Swoje pomysły publikujcie w komentarzu i nie zapomnijcie o podaniu adresu e-mail. 

Na zgłoszenia czekamy do 9.04.2014.

Wraz z przedstawicielami marki  TASSIMO wybierzemy jednego Zwycięzcę. 
Wynik konkursu opublikujemy 13.04.2014. 

WYNIKI KONKURSU:
Dziękujemy wszystkim autorom porównań - naprawdę były świetną lekturą i udowodniły nam, że większość z nas marzy rano o wspaniałej kawie lub aromatycznej herbacie.

Serdecznie gratulujemy Autorowi porównania:
Tassimo Vivy - tak mały, jak krótka jest chwila spokojnego poranka, gdy wszyscy jeszcze śpią i aromat espresso daję nadzieję na resztę miłego dnia. 

Mamy nadzieję, że dzięki Tassimo Vivy te spokojne poranne chwile będą jak najdłuższe.

niedziela, 23 marca 2014

Ciastka z karmelizowanym boczkiem

W naszej lodówce może brakować mleka, może brakować jogurtu, może brakować warzyw (tak też się zdarza...), ale nie może zabraknąć boczku i masła. Z niewiadomych przyczyn, jakieś międzyplanetarne siły zawsze wsuną do naszego koszyka paczkę wędzonego boczku. Czasem dodajemy go do jajecznicy, czasem robimy z niego bardzo chrupiące chipsy, na których ląduje jajko sadzone, a ostatnio... zrobiliśmy ciastka z boczkiem.
Jeśli ktoś czyta nas dłużej, na pewno zauważył słabość M. do słodyczy i boczku. W końcu musiał przyjść ten moment. Moment na ciastka z dodatkiem boczku. Spokojnie, ciastka są słodkie, jak na ciastka przystało, ale przy okazji czuć w nich intensywny smak boczku, wcześniej skarmelizowanego z miodem. Jeśli Panie czują się zniechęcone liczbą kalorii - cóż… może warto zrobić je na dzień łasucha? Albo podarować je komuś, kto nie może żyć bez chrupiącego, słodkiego, wędzonego boczku?


Czas przygotowania: 20 minut
Czas pieczenia: 12-15 minut

Składniki:
5 plasterków wędzonego boczku
1 łyżeczka oleju
2 łyżki miodu
100 g miękkiego masła
1/3 szklanki cukru
1 jajko w temperaturze pokojowej
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
1 1/4 szklanki mąki pszennej

Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni Celsjusza. Blaszkę wyściełamy papierem do pieczenia. Na patelnię wylewamy łyżeczkę oleju, kładziemy boczek tak, by plasterki się nie stykały i podsmażamy około 2 minut z każdej strony, aż boczek będzie chrupiący. Pod koniec dodajemy miód i smażymy jeszcze 30 sekund.  Pamiętajmy, żeby cały czas mieszać. Boczek wyjmujemy na talerz. Ręcznikiem papierowym zbieramy delikatnie nadmiar tłuszczu (uwaga! nie kładźmy boczku na ręcznik, bo się przyklei). Lekko ostudzony boczek tniemy nożyczkami na kawałki o boku 5 mm x 5mm. 
Mikserem na średnich obrotach ubijamy masło z cukrem, aż powstanie jasna i puszysta masa - około 3 minut. Dodajemy jajko, ubijamy do uzyskania jednolitej masy. Dosypujemy mąkę, proszek do pieczenia i boczek. Miksujemy hakami lub mieszamy ręką do uzyskania jednolitej masy. Powstałą masę nabieramy łyżeczką do herbaty, formujemy w kulkę i delikatnie spłaszczamy. Układamy na blaszce pozostawiając odstępy między ciasteczkami, ponieważ  rosną. Pieczemy około 12-15 minut (do zezłocenia). Z podanych składników otrzymamy około 20 ciasteczek. 


wtorek, 18 marca 2014

Mus chałwowy z granatem

Chałwa, biała czekolada, śmietanka. Agata Wojda opanowała ten deser do perfekcji (tutaj przepis oryginalny). Na własne oczy widziałam kobiety na "wiecznej diecie", które nie potrafiły mu się oprzeć i nakładały go łyżeczką z miną "ojej, tylko troszeczkę". Jeśli zrobicie wszystko zgodnie ze wskazówkami, wyjdzie Wam niesamowicie puszysty i słodki mus chałwowy. Świetnie smakuje z granatem, truskawkami i malinami. Dobrze sprawdza się jako dodatek do pieczonych jabłek. Najlepiej jednak smakuje jedzony łyżeczką z miski w środku nocy. Na takie przyjemności pozwalamy sobie tylko po wizycie gości i czujemy, że to taki przywilej gospodarza. Kiedy zamkną się drzwi naszego domu, a ostatni talerzyk wyląduje na suszarce, siadamy sobie na kanapie w piżamach, włączamy Saturday Night Live i opychamy się resztkami musu. Z podanych składników wychodzi go naprawdę sporo. Obrazowo: z podanych składników wyjdzie 8 porcji deseru dla łasuchów, czyli 16 standardowych porcji. 


Czas przygotowania: 15 minut
Czas oczekiwania: 30 minut

Składniki:
600 ml śmietany kremówki
250g białej czekolady
100 g chałwy waniliowej 
1 granat lub 200 g truskawek


500 ml śmietany schładzamy w lodówce. Czekoladę łamiemy na kawałki, chałwę drobno siekamy. 100 ml śmietanki nalewamy do metalowej miski i wrzucamy połamaną czekoladę. Ustawiamy na garnku z gotująca się wodą tak, aby nie dotykała płynu i mieszając, rozpuszczamy. Dodajemy posiekaną chałwę i dokładnie mieszamy. Chałwa powinna dobrze połączyć się z czekoladą. Odstawiamy na godzinę, aby dokładnie ostygło. Teraz ubijamy śmietanę. Do ubitej śmietany dodajemy po 1 łyżce masy chałwowo-czekoladowej i mieszamy najdelikatniej jak umiemy. My śmietankę ubijaliśmy w mikserze planetarnym. Kiedy śmietana była już prawie ubita nie wyłączając miksera i nie zmniejszając obrotów dodawaliśmy po 1 łyżce masy czekoladowo-chałwowej. Mus wstawiamy do lodówki na pół godziny i serwujemy z owocami. 


niedziela, 16 marca 2014

Krystian Zalejski: Coś z tą mąką nie tak, panie Zbyszku
[Nie znasz życia w gastronomii #2]


O tym jak się zaopatruje restauracje, o surowcach do gotowania i o ludziach, którzy pomagają restauratorom karmić gości, rozmawialiśmy z Krystianem Zalejskim, szefem kuchni i właścicielem warszawskiej restauracji Christian’s Bakerhouse.

Fot. Archiwum K. Zalejskiego

K.Z.: Godzina 3.20, dostaję smsa: „Panie Krystianie, nie będzie selera”.

C&D: Dlaczego?

Nieraz tak bywa, czasem na targu czegoś nie ma.

Kto do Ciebie pisze o trzeciej nad ranem w sprawie selera?

Pani z firmy, która robi mi zaopatrzenie. Jak przychodzę do pracy, to o szóstej przyjeżdżają warzywa. Wtedy okazało się, że seler akurat przyjechał, bo gdzieś tam go jednak kupili.
Warzywa mam z kilku źródeł. Jak jest zima, to zaopatruję się w firmie, która robi zakupy, ściąga towar z różnych miejsc. W zimie jest strasznie z warzywami… A jak już są nasze, lokalne, to zaopatruję się u rolników, którzy przywożą mi tutaj to, co im obrodziło na polu.

Jak znajdujesz tych rolników?

To są znajomości ciągnące się od lat. Nie ma takich rolników wielu na polskim rynku, bo im się to nie opłaca. Albo to jest trudne dla nich. Albo im się nie chce. Albo trzy dni im się chce, a potem tydzień się nie chce…
U mnie ta współpraca to jest często wymiana, coś za coś. Mam takich dwóch panów, którzy odbierają ode mnie czerstwe pieczywo i dlatego są u mnie cyklicznie. I dzięki temu, że trochę ich przywiązałem do siebie, to oni mi przywożą różne produkty. Oddaję im pieczywo, a za to dostaję mleko, ser biały, kapustę, ogórki.
Najdłużej pracuję z panem Wojtkiem, który ma duże, fajne gospodarstwo. Ma trzech synów, już  żonatych. On ma chyba już siedemdziesiątkę i twierdzi, że ledwo daje radę, ale mówi, że ani synowie ani synowe nie są zainteresowani gospodarstwem. A to gospodarstwo ma duży potencjał. Mają chyba z 80 hektarów ziemi – krowy, kury… wielobranżowe gospodarstwo rolne. Choć z drugiej strony to jest trochę pokusa, że chcą robić wszystko na raz...
Pan Wojtek ma trochę rozeznania w gastronomii. Na wiosnę, odkąd mu tylko coś na polu rośnie, to przyjeżdża i mówi: „za tydzień będę miał pomidory, za jakieś 10 dni będę miał rzodkiewkę”. I ja mogę sobie zaplanować, co będę miał w karcie. Mogę też jemu powiedzieć, że na przykład odbiorę od niego 100 kilo pomidorów. W zeszłym roku zasadził hektar szpinaku, to powiedziałem mu żeby nikomu tego nie sprzedawał. Obiecałem, że odbiorę wszystko.

czwartek, 13 marca 2014

Pancakes z jeżynowym Somersby

[WPIS SPONSOROWANY]

Somersby od teraz to nie tylko cydr jabłkowy, ale też napój piwny jeżynowy. Z tej okazji odrobinę nowego jeżynowego Somersby wlaliśmy do amerykańskich pancakes, które zyskały delikatny owocowy aromat. Dzięki temu placki były puszyste jak nigdy. Wystarczyło je oprószyć cukrem pudrem i śniadanie gotowe.




Czas przygotowania: 15 minut

Składniki:
1 szklanka mąki
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 jajko
1/3 szklanki maślanki
2/3 szklanki Somersby Blackberry
4 łyżki oleju
4 łyżki cukru pudru

Przygotowujemy dwie miseczki. W pierwszej mieszamy wszystkie składniki sypkie. W drugiej miseczce rozbijamy jajko, dodajemy maślankę, Somersby, olej i mieszamy dokładnie. Łączymy zawartość obu miseczek. Na rozgrzaną, suchą patelnię nakładamy ciasto formując placki o średnicy około 5 cm. Smażymy na średnim ogniu, aż na powierzchni pojawią się bąbelki. Przewracamy i smażymy jeszcze minutę. Podajemy z cukrem pudrem.





środa, 12 marca 2014

Chutney z mango i pakora

Kuchnia indyjska to dla nas zupełnie nieodkryty ląd, który zaskakuje aromatami, kolorami i połączeniami. Tym razem chcemy podzielić się naszym przepisem na chutney z mango, który jest i słodki i ostry i aromatyczny. Świetnie sprawdza się jako dodatek do dań warzywnych i pieczonych mięs (zupełnie nieindyjskich). Tradycyjną pakorę robi się z mąki z ciecierzycy. Jeśli macie do niej dostęp, koniecznie jej użyjcie. Jeśli nie, świetnie sprawdzi się nieco delikatniejsza w smaku mąka kukurydziana. Wyjątkowo, oprócz przepisu jest też instrukcja video.



Czas przygotowania: 60 minut

Składniki:

pakora
2 szklanki mąki z ciecierzycy lub kukurydzianej
½ łyżeczki sody oczyszczonej
1 łyżeczka soli
2 łyżeczki garam masala
1 1/4 szklanki wody 
1 zielona papryczka chili
2 cm korzenia imbiru
2 cebule
1 ziemniak
garść liści kolendry
olej do smażenia 

chutney:
1 łyżka oleju
2 dojrzałe owoce mango
2 cm korzenia imbiru
1 ząbek czosnku
½ łyżeczki mielonego pieprzu kajeńskiego 
1 łyżeczka kuminu
1 łyżeczka ziaren kolendry
1 łyżeczka kurkumy
5 łyżek octu
5 łyżek cukru

Mango obieramy i kroimy na małe kawałki. Czosnek i imbir drobno siekamy. W moździerzu lub młynku ucieramy kumin i kolendrę. Na dno garnka wlewamy olej. Ciągle mieszając podsmażamy imbir i czosnek. Po minucie dodajemy chili, kumin, kolendrę, kurkumę. Mieszamy i podsmażamy 30 sekund, dodajemy pokrojone mango, ocet, cukier. Gotujemy na małym ogniu przez 30 minut mieszając co jakiś czas.
W trakcie, gdy w rondelku gotuje się chutney, przygotowujemy pakorę. Mąkę kukurydzianą mieszamy z sodą, solą i garam masala. Dodajemy wodę i mieszamy łyżką do uzyskania jednolitej gęstej masy. Odstawiamy na 10 minut.
W międzyczasie, drobno siekamy korzeń imbiru. Chilli przekrawamy na pół, wybieramy pestki i siekamy ok. 1,5 cm kawałek (jeśli nie lubimy ostrych potraw, pomińmy ten składnik). Cebulę obieramy i bardzo drobno siekamy. Ziemniaki obieramy i kroimy w bardzo drobną kostkę. W misce mieszamy wszystkie warzywa wraz z posiekanymi liśćmi kolendry. Zawartość miski mieszamy z ciastem z mąki kukurydzianej tak, by wszystkie warzywa były otulone ciastem. 
Na patelni rozgrzewamy ok. 1 cm warstwę oleju. Czekamy, aż olej się nagrzeje (można to sprawdzić wrzucając na olej odrobinę ciasta – jeśli ciasto zaczyna się szybko smażyć, można zaczynać). Łyżką nabieramy warzywa w cieście i delikatnie wrzucamy na rozgrzany tłuszcz. Smażymy do uzyskania złotego koloru ok. 4 minut, przewracając każdy placek w połowie smażenia. Wyjmujemy i kładziemy na talerzu wyłożonym ręcznikiem papierowym. Podajemy ciepłe z dodatkiem chutney z mango. 

niedziela, 9 marca 2014

Aksamitna szarlotka

Przepis na tę szarlotkę znalazłam w jakiejś amerykańskiej gazecie o gotowaniu i niestety nie zapamiętałam jej tytułu. Wydaje mi się, że było to Cook's Illustrated, ale nie dam sobie ręki uciąć. Zdołałam za to zrobić zdjęcie przepisu w formie tekstowej, bo zdjęcia gotowego ciasta w gazecie nie było (co mnie tylko przekonuje, że mogło to być Cook's Illustrated).
Co mnie ujęło w tej niby zwykłej szarlotce? Opis! Według autora tekstu, ciasta tego nie powinno nazywać się szarlotką, bo jabłka są tak delikatne, że wydają się jakimś kremem spowitym w delikatne waniliowe ciasto z chrupiącą skorupką. Czy to nie brzmi zjawiskowo? Wszystko miało się udać pod warunkiem że dobrze potraktowało się jabłka. Była tam też dokładna instrukcja zmiękczania jabłek i sprawdzania czy są już odpowiednio miękkie. Zbyt twarde jabłka sprawią, że szarlotka będzie zwykłym ciastem z kawałkami jabłek. Zbyt miękkie dadzą efekt jabłkowego zakalca.
Nie mogłam nie sprawdzić, cóż takiego wyjdzie z tego przepisu, skoro składniki wydają się tak banalne. Wyszło absolutnie nietuzinkowe ciasto jabłkowe. O spodzie kremowym i delikatnym, zupełnie nieszarlotkowym i górze przypominającej amerykańskie coffee cakes. Zakochałam się!  


Czas przygotowania: 40 minut
Czas pieczenia: 60-70 minut

Składniki:
750 g jabłek (najlepsze będą glostery)
1 łyżka rumu
1 łyżeczka soku z cytryny
1 szklanka mąki + 2 łyżki
3/4 szklanki cukru + 1 łyżka 
2 łyżeczki proszku do pieczenia
3/4 szklanki oleju z pestek winogron lub rzepakowego
1 szklanka mleka
1 jajko
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego

Jabłka obieramy, kroimy w ósemki, pozbywamy się gniazd nasiennych i kroimy w cienkie plastry. Na dno garnka wlewamy 1/4 szklanki wody, dodajemy jabłka i stawiamy garnek na małym ogniu. Zostawiamy jabłka pod przykryciem na 5 minut, delikatnie przewracamy i dusimy je do momentu, kiedy będą miękkie, ale nie będą się rozpadały. Jak to sprawdzić? Wyciągamy plasterek jabłka z garnka - jeśli uda nam się wygiąć w palcach, jest idealnie. Jeśli plaster się łamie, dusimy jeszcze chwile. Jabłka zdejmujemy z ognia, dodajemy sok z cytryny i studzimy. Mieszamy z rumem.
Tortownicę wykładamy papierem do pieczenia. Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni Celsjusza. 
W misce miksujemy szklankę mąki, 3/4 szklanki cukru, proszek do pieczenia, olej, mleko, jajko i ekstrakt waniliowy. Odkładamy 1 szklankę masy do oddzielnej miski. Pozostałą masę delikatnie mieszamy z jabłkami i wlewamy do tortownicy. Wyrównujemy brzeg. Do masy, która czeka w misce dodajemy 2 łyżki mąki i dokładnie mieszamy. Gotową masę układamy na wierzchu masy jabłkowej. Posypujemy 1 łyżką cukru i wstawiamy do piekarnika na 60-70 minut. Po godzinie trzeba w środek ciasta włożyć drewniany patyczek - jeśli po wyjęciu jest suchy, czas wyłączyć ciasto. Gotowe ciasto wyciągamy z piekarnika. Za pomocą noża oddzielamy brzeg ciasta od blaszki i odstawiamy je do ostygnięcia. Ostudzone ciasto wyjmujemy z tortownicy i podajemy. 

piątek, 7 marca 2014

Bułeczki orkiszowe na śniadanie

Jakiś czas temu odkryliśmy, że pieczywo z naszej pobliskiej piekarni jest dość słone. A przynajmniej na tyle słone, że zaczęło to nam przeszkadzać. Dlatego ostatnio wpadliśmy w wir wieczornego pieczenia domowych kajzerek. Lubimy wypieki z mąki orkiszowej, bo są proste, w smaku jakby treściwsze, w wyglądzie nieco ciemniejsze. Wydają się bliższe naturze. Do ich przygotowania wykorzystujemy mikser planetarny (tym razem testowaliśmy mikser marki Russell Hobbs), który świetnie sobie radzi z wyrabianiem ciasta drożdżowego. Przestaliśmy się już przejmować zakwasami w mięśniach rąk i zabobonami (według ludowych prawideł są takie dni w miesiącu, kiedy kobieta nie powinna kisić ogórków, piec biszkoptów i wyrabiać ciasta drożdżowego). Tak naprawdę nie przejmowaliśmy się ani jednym ani drugim... chociaż lenistwo czasem brało górę i nikomu nie chciało się wyrabiać ciasta.
Świeże bułki potrzebują jedynie porządnego masła. Dzięki niemu świetnie smakują również kolejnego dnia.


Czas przygotowania: 30 minut
Czas oczekiwania: 90 minut

Składniki:
250 ml mleka
50 g masła
400 g mąki orkiszowej
100 g mąki orkiszowej pełnoziarnistej
2 łyżeczki soli
15 g świeżych drożdży 
1 łyżka cukru
1 jajko
1 łyżka wody
2 łyżki maku
2 łyżki sezamu
2 łyżki otrąb owsianych


W rondlu podgrzewamy mleko i masło tak, by się prawie zagotowało. Studzimy do takiej temperatury, by móc włożyć do mleka palec i czuć, że nie parzy.
Drożdże mieszamy z cukrem do rozpuszczenia. Mieszamy mąkę, sól, rozpuszczone drożdże i mleko z masłem. Wyrabiamy ciasto hakiem, aż będzie elastyczne i będzie odchodzić od misy miksera. Przykrywamy je czystą ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce na godzinę. Po tym czasie wyrośnięte ciasto dzielimy na 12 części. Z każdej formujemy w dłoniach kształtną kulkę i układamy na blaszce do pieczenia. Uformowane bułeczki przykrywamy ściereczką i odstawiamy do napuszenia na 20 minut.
Piekarnik nagrzewamy do 200 stopni. W misce rozkłócamy mleko z jajkiem i smarujemy nim wierzch każdej bułeczki. Posypujemy makiem, sezamem lub otrębami. Wstawiamy do piekarnika i pieczemy do zezłocenia ok. 7 minut (bułeczki uderzone w spód powinny wydawać głuchy dźwięk).  
Gotowe bułki można mrozić (gdy ostygną).


środa, 5 marca 2014

Pieczone pierogi z wołowiną

O co prosi żona swojego męża, który wyjeżdża do Anglii? O nową torebkę z Primark, o perfumy z lotniska, o pudełko angielskiej herbaty? Może jak jest normalną żoną to tak. Ale jak jest wielkim łakomczuchem to prosi go o paczkę wędzonego boczku w plastrach, butelkę angielskiego cydru i paczkę angielskiej mąki (bo jest idealna do scones). A ponieważ mąż też jest łakomczuchem to żona oprócz tego dostaje 3 książki kucharskie (z wyprzedaży) i nowy numer magazynu Jamiego Olivera.
Otworzyłam tę gazetę w sobotę rano, zobaczyłam przepis na kornwalijskie pieczone pierogi i już wiedziałam, co będziemy jeść przez najbliższe dwa dni. 
Kornwalia to region Anglii, w którym było wiele kopalni miedzi i cyny. Co to ma wspólnego z gotowaniem? To, że na drugie śniadanie górnicy dostawali od swoich żon takie duże pieczone pierogi wypełnione farszem mięso-warzywnym. Po pierwsze, nie wymagały odgrzewania. Po drugie, można je było zjeść bez wykorzystywania sztućców (panowie brudnymi rękami chwytali pieroga za warkocz i gdy zjedli prawie całego, ubrudzony warkocz po prostu wyrzucali). Po trzecie, były bardzo sycące - ziemniaki, mięso, warzywa i ciasto na bazie masła i smalcu. My zamiast sugerowanych sześciu zrobiliśmy aż 25 mniejszych pierożków. Były idealne na zimno i na ciepło. Dobrze się też mrożą, więc można je zostawić na "czarną godzinę". Świetnie smakują z musztardą i domowym ketchupem.


Czas przygotowania: 2 godziny
Czas pieczenia: 40-50 minut

Składniki:
600 g mąki pszennej
150 g smalcu 
150 g masła
100-120 ml lodowatej wody

farsz:
400 g łopatki wołowej
1 średniej wielkości cebula
1 marchew
250 g ziemniaków
50 g masła
2 łyżeczki soli
2 łyżeczki pieprzu

do smarowania pierogów:
1 jajko
1 łyżka wody


Smalec i masło drobno siekamy, dodajemy do mąki i wyrabiamy palcami do uzyskania masy przypominającej ziarenka grochu. Dodajemy 100 ml wody i wyrabiamy ciasto do uzyskania jednolitej masy. Jeśli ciasto nie będzie chciało się kleić, powoli dolewamy zimną wodę. Z gotowego ciasta formujemy kulę, zawijamy w folię spożywczą i wkładamy do lodówki. 
W międzyczasie przygotowujemy farsz. Łopatkę bardzo drobno siekamy (w kostkę wielkości 3-5 mm). Marchewkę, ziemniaki obieramy i bardzo drobno siekamy. Cebulę obieramy i bardzo drobno siekamy. Masło drobno siekamy. Wszystkie składniki farszu wkładamy do miski, doprawiamy solą i pieprzem, mieszamy. 
Z lodówki wyjmujemy ciasto i dzielimy na 8 kawałków. Każdy z nich wałkujemy na placek o grubości 2-3 mm i wykrawamy kółka o średnicy 10 cm. Uwaga! Tradycyjne pierogi z Korwalii są bardzo duże i podanych składników powinniśmy zrobić ich 6, maksymalnie 8. My robiliśmy mniejsze pierożki.
Na każde kółko kładziemy po kopiastej łyżce farszu. Sklejamy brzegi i formujemy z nich falbankę lub robimy wyżłobienia widelcem. Z tyłu każdy pieróg nacinamy ostrym nożem tak, by para wodna miała ujście. My nacinaliśmy je z tyłu zaraz pod falbanką tak, by pierożki ładnie wyglądały i sok nie wylewał się na ich powierzchnię. Kontynuujemy wałkowanie do wykorzystania całego ciasta i farszu. My zrobiliśmy 25 pierogów. 
Piekarnik nagrzewamy do 190 stopni Celsjusza. 
W miseczce rozkłócamy jajko z wodą. Pierogi przekładamy na blaszkę do pieczenia wyłożoną papierem do pieczenia, smarujemy jajkiem i wstawiamy do piekarnika na 40-50 minut. Pierogi powinny się zezłocić na wierzchu.

wtorek, 4 marca 2014

10 pomysłów na ostatki

To już dziś - ostatki czyli dzień wszystkiego, co słodkie, tłuste i pyszne. W Polsce od wieków był to ostatni moment na przygotowanie i pałaszowanie: pączków, racuchów, pampuchów i chruścików. O północy bowiem dzwoniły kościelne dzwony i zwiastowały post. Nie tylko Polacy obchodzą ostatki. W niektórych krajach jest to dzień naleśnika (m.in. w Wielkiej Brytanii) czy dzień kardamonowych bułek z bitą śmietaną (m.in. w Szwecji czy Norwegii). Chcecie zdążyć przed północą? Oto nasze propozycje na Mardi Gras, Shrove Tuesday, Fastelavnssøndag...


Pączki - klasyka, która zawsze się sprawdza - Zobacz przepis 


hiszpańskie churrosZobacz przepis 

poniedziałek, 3 marca 2014

Gulasz z wolnowaru ze szpeclami

Wszyscy wiedzą, czym jest gulasz i pewnie tyle jest jego wersji ile domów. U nas gulasz zwykle występował z marchewką, pietruszką i ziemniakami. Tym razem chcieliśmy spróbować czegoś jeszcze prostszego, co pozwoli bardziej wydobyć smak mięsa. Ponieważ składników do krojenia było mniej, wyszedł mało pracochłonny. Żeby jednak nie spoczywać na laurach, zrobiliśmy szpecle według tradycyjnej metody - ściągania ciasta z deski. Było z tym dużo więcej pracy niż z samym gulaszem, więc następnym razem robimy kluseczki kładzione. 
Gulasz przygotowywaliśmy w wolnowarze Russell Hobbs. Na początku nie byliśmy szczególnie przekonani do tego urządzenia. Nie bardzo wiedzieliśmy do czego go wykorzystać, skoro mieliśmy i garnki i piekarnik. Gdy robiliśmy pulled pork i okazało się, że wolnowar jest świetny do tego typu zadań. Po prostu, nacieramy mięso przyprawami, zalewamy płynem, włączamy maszynkę, zostawiamy na 8 godzin i zapominamy. Tym razem do wolnowaru zapakowaliśmy składniki na gulasz. Jedynie cebulkę zeszkliliśmy wcześniej na patelni, bo obawialiśmy się nieco o "jadowitość" dania. 


Składniki:
300 g mięsa wołowego (u nas gicz)
200 g mięsa wieprzowego (u nas łopatka) 
1 duża cebula
3 ząbki czosnku
2 papryki czerwone
1 szklanka bulionu wieprzowo-wołowego lub wody
2 łyżki koncentratu pomidorowego
2 łyżki słodkiej papryki
1 łyżka majeranu
2 płaskie łyżki soli
100 ml śmietany 
posiekana natka pietruszki

szpecle
1 1/2 szklanki mąki pszennej
1 łyżeczka gałki muszkatołowej
1/2 łyżeczki soli
3 jajka
1/4-1/2 szklanki mleka



Paprykę myjemy i kroimy w dużą kostkę. Wkładamy na dno wolnowaru. Cebulę i czosnek siekamy. Na patelni rozgrzewamy olej i na małym ogniu szklimy cebulę - około 4 minut. Dodajemy posiekany czosnek, smażymy jeszcze 30 sekund. Cebulę i czosnek wrzucamy do wolnowaru. Mięso myjemy, kroimy w kostkę, nacieramy przyprawami, wkładamy do wolnowaru. Dolewamy bulion lub wodę, dodajemy koncentrat pomidorowy i włączamy wolnowar. Gotujemy 4-5 godzin na poziomie "2" lub 7-8 godzin na poziomie "1". W połowie pieczenia mięso i warzywa mieszamy, przykrywamy i kontynuujemy gotowanie. 
Kiedy mięso będzie miękkie, przygotowujemy szpecle. Mąkę, gałkę muszkatołową i sól mieszamy, dodajemy jajka, 1/4 szklanki mleka i mieszamy widelcem do powstania jednolitej masy o konsystencji ciasta na placki. Jeśli ciasto jest zbyt twarde, dolewamy mleko i mieszamy. W garnku zagotowujemy wodę. Na desce do krojenia rozsmarowujemy całe ciasto na szpecle. Nożem odkrawamy podłużne kawałki ciasta  o szerokości 3-5 mm i wrzucamy na gotującą się wodę. Trzeba to robić w turach. Kiedy kluski wypłyną, wyjmujemy je łyżką cedzakową i kontynuujemy gotowanie. Jeśli ktoś się leni, może z podanego ciasta zrobić kluseczki kładzione. Wtedy wystarczy na gotującą się wodę wrzucać kawałki ciasta, które nabieramy łyżeczką do herbaty. 
Na talerzach układamy szpecle, przykrywamy je gulaszem. Podajemy z kleksem gęstej śmietany i posiekaną natką pietruszki.