piątek, 28 grudnia 2012

Pstrąg pieczony z ziołami


Wracamy po Bożonarodzeniowej przerwie. Najedliśmy się wyjątkowo dobrych rzeczy przez ostatnie dni. Jeśli po Świętach nie macie jeszcze dość ryb, to skorzystajcie z dzisiejszego przepisu. Pstrąg w wyjątkowo prostej wersji - pieczony w piekarniku z cytryną i oregano. Szybki obiad gotowy w niecałe pół godziny.


Czas przygotowania: 30 minut

Składniki:
2 małe pstrągi (tusze po ok. 250 g)
8 gałązek oregano
1 cytryna
2 łyżki masła
2 łyżki oliwy z oliwek
sól
pieprz

Sałatka:
3 pomidory
pół papryki
1 łyżka posiekanej pietruszki
2 łyżki oliwy z oliwek
pół czerwonej cebuli

Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni Celsjusza. Cytrynę myjemy, kroimy w cienkie plasterki. Pstrągi myjemy, osuszamy ręcznikiem papierowym. W środek każdej ryby wkładamy po 4 gałązki oregano, 3 plastry cytryny i 1 łyżkę masła, delikatnie solimy. Smarujemy rybę oliwą, nacinamy jej boki nożem (niezbyt głęboko) i posypujemy pieprzem. Kładziemy na blaszkę i pieczemy w piekarniku ok. 20 minut (do zrumienienia).
W czasie, kiedy ryba się piecze przygotowujemy surówkę. Pomidory i paprykę myjemy. Warzywa kroimy w kostkę. Cebulę siekamy w drobną kostkę. Pietruszkę drobno siekamy. Łączymy ze sobą warzywa, skrapiamy oliwą z oliwek, doprawiamy do smaku solą i pieprzem.
Pstrąga możemy podać z ziemniakami albo świeżym pieczywem.

piątek, 14 grudnia 2012

Kakaowe łódeczki z pastą wątróbkową i jarzębiną



To już ostatni etap konkursu na Kulinarnego Bloga Roku. Tym razem mieliśmy przygotować kulinarną  kreację sylwestrową. Postawiliśmy na rodzime produkty, ale podane elegancko i zaskakująco. Rozmawiając o tym, co chcielibyśmy w tym etapie zaprezentować stwierdziliśmy, że wolimy Sylwestra wytrawnego. Z doświadczenia wiemy, że po Świętach jesteśmy tak nasyceni słodkościami, że można by nas skandyzować. Na koniec roku desery tracą więc dramatycznie na swojej wartości. Pewnie część z Was zakpi i zapyta skąd wziąć jarzębinę w miodzie albo... jarzębinę w ogóle. Odpowiadamy. Jarzębinę saute można znaleźć w lesie. My dostaliśmy ją w prezencie już jakiś czas temu. Jarzębinę w miodzie można kupić w sklepie internetowym Skarby Prababuni. Jest pyszna, niecodzienna, lekko gorzkawa, pięknie zapakowana i niedroga. Jeśli jednak nie chcecie kupować jarzębiny albo nie macie na to czasu, zastąpcie ją żurawiną lub borówką.


Czas przygotowania: 2 godziny


Składniki na 12 łódeczek: 



Kruche ciasto 

3/4 szklanki mąki pszennej
1/4 szklanki kakao
100 g zimnego masła
1 żółtko

Pasta wątróbkowa
1/2 czerwonej cebuli
20 dag wątróbki drobiowej
1 jabłko winne
2 łyżki masła
sok z 1/2 pomarańczy
1 łyżka octu balsamicznego
sól
pieprz

oraz
4 łyżki konfitury z jarzębiny
ok. 60 przemrożonych owoców jarzębiny do dekoracji


Masło siekamy na drobne kawałki. Mąkę dokładnie mieszamy z kakao. Mąkę z kakao, masło i żółtko szybko zagniatamy, formujemy kulę, owijamy folią spożywczą i wstawiamy do lodówki na 20 minut.
Piekarnik nagrzewamy do temperatury 200 stopni Celsjusza. Ciasto wyjmujemy z lodówki i wylepiamy nim foremki. Wstawiamy do piekarnika na 12-15 minut. Studzimy i delikatnie wyjmujemy z foremek (najłatwiej foremki położyć do góry nogami na desce i delikatnie je "ostukać").
Cebulę obieramy i drobno siekamy. Jabłko obieramy i kroimy w cienkie plastry.  Z pomarańczy wyciskamy sok. Wątróbkę myjemy i osuszamy. Na patelni rozgrzewamy masło, szklimy na nim cebulę, dodajemy wątróbkę i jabłko, delikatnie oprószamy solą i pieprzem.  Przysmażamy, aż wątróbka się zetnie. Zdejmujemy z ognia, odstawiamy do ostygnięcia na około 10 minut. Do ostudzonej wątróbki dodajemy sok z pomarańczy, ocet balsamiczny i blendujemy. Doprawiamy do smaku solą i pieprzem.
Niedługo przed podaniem przygotowujemy łódeczki. Na dno każdej łódeczki kładziemy 1/2 łyżeczki konfitury z jarzębiny, przy pomocy rękawa cukierniczego wyciskamy pastę wątróbkową (lub po prostu nakładamy ją łyżeczką). Dekorujemy jarzębiną.


środa, 12 grudnia 2012

Stir-fry z wieprzowiną

Stir-fry to dla nas synonim pełnowartościowego, szybkiego obiadu. Kilka składników, wysoka temperatura, trochę mieszania i już. Ostatnio takie dania to dla nas jedyna szansa, żeby zjeść coś normalnego w domu. Cierpimy na permanentny niedoczas. Myślenie o Świętach zostawiamy na później. Tylko to leżakujące w lodówce ciasto piernikowe przypomina nam, że to już tak niedługo...


Czas przygotowania: 25 minut


Składniki dla 2 osób:
300 g sznycla z łopatki wieprzowej
1 ząbek czosnku
10 g korzenia imbiru
1 brokuł
20 ml sosu sojowego
10 ml oleju sezamowego
10 g sezamu
200 g makaronu wonton
4 łyżki oleju
1 szklanka wody
15 g mąki ziemniaczanej

Na suchą patelnię wrzucamy ziarna sezamu i cały czas mieszając prażymy je około 2 minut, aż nabiorą złotego koloru. Zdejmujemy z patelni i odkładamy na talerzyk.
Brokuły myjemy, odkrawamy różyczki, a pędy kroimy na małe kawałki. Do szklanki wlewamy wodę, wsypujemy mąkę ziemniaczaną i dokładnie mieszamy.
Mięso kroimy w plastry w szerokości 1 cm. Imbir obieramy i siekamy. Czosnek siekamy. Do miski wkładamy mięso, imbir, czosnek. Wlewamy sos sojowy i odstawiamy.
Makaron przygotowujemy zgodnie z przepisem na opakowaniu.
Na patelni rozgrzewamy połowę oleju, wrzucamy pędy brokułu i smażymy mieszając ok. 4 minut, dodajemy różyczki i smażymy mieszając kolejne 3 minuty. Zdejmujemy z patelni na talerz. Na tej samej patelni rozgrzewamy drugą połowę oleju, wrzucamy zawartość miseczki z mięsem i smażymy mieszając ok. 3 minut. Do mięsa dorzucamy brokuły, wlewamy mąkę ziemniaczaną wymieszaną z wodą i mieszając smażymy jeszcze minutę. Na patelnię wlewamy sos sojowy, dodajemy ugotowany makaron, mieszamy, przekładamy na talerze i serwujemy posypane sezamem.



wtorek, 11 grudnia 2012

Wyniki konkursu z Tetra Pak

Dziękujemy wszystkim za udział w konkursie organizowanym we współpracy z Tetra Pak. Autorom zwycięskich przepisów na dania lekkie i zdrowe serdecznie gratulujemy. Zapraszamy do lektury przepisów. 

PRZEPIS I
Ostatnio mój mężczyzna rzucił mi wyzwanie przygotowania czegoś z produktów na ślepo wybranych przez niego w sklepie. Przepis wyszedł trochę szalony, ale na pewno pyszny, a co więcej jak najbardziej spełniający kryteria konkursu :) Oto on: Dar- czerwoną paprykę pokroiłam w kostkę to samo zrobiłam z dwoma papryczkami chilli. Pół kilo pieczarek pokroiłam w dosyć grube plastry a cebulę w piórka, rozgniotłam też 4 niewielkie ząbki czosnku. Wszystko to wrzuciłam do naczynia żaroodpornego  oprószyłam solą, skropiłam oliwą  i zapiekałam w 180 s, aż wszystko będzie rumiane i miękkie.  Pokrojonego w kostkę kurczaka obtoczyłam delikatnie w mieszance mąki, kuminu, tymianku, wędzonej papryki, gałki muszkatołowej i curry. Delikatnie go obsmażyłam, a następnie wrzuciłam do piekarnika na kilka minut żeby doszedł w sokach wcześniej odsączonych z pieczonych warzyw. Teraz czas na łączenie wszystkiego; do woka wrzucam warzywa razem z pomidorami pelatti z Tetra Parku, dokładnie rozgniatam nożem ząbki czosnku, wrzucam kurczaka, zalewam mleczkiem kokosowym i śmietaną. Doprawiłam do smaku przyprawami, których użyłam do panierowania kurczaka. Teraz jeszcze składnik nieco zaskakujący: . Żeby spełnić zasady musiałam go dodać, dlatego też lekko opiekłam 4 banany w piekarniku, a następnie pokroiłam w plastry i wrzuciłam do curry. Wszystko pogotowałam jeszcze przez chwilkę pod koniec dodając trochę soku z limonki. Oczywiście podawałam z ryżem :)Polecam spróbować, bo efekt jest wyśmienity :)

PRZEPIS II 

Składniki:
2 cukinie
pudełko pomidorów z oliwą i czosnkiem z Podravki
0,50 kg mięsa mielonego (ja zawsze używałam kurczaczego)
mozarella - taka kupowana na wagę - twarda
sól, pieprz do smaku

Czas przygotowania: max 10 min, 
Czas w piekarniku około 30-40 min
Cukinię obrać i pokroić w kostkę (bez wydrążania środków), w żaroodpornym pojemniku zmieszać cukiniową kostkę z mięsem mielonym i pomidorami. Doprawić do smaku. Na wierzch ułożyć plasterki mozarelli - im więcej tym fajniej będzie się ciągnąć :). Włożyć do zimnego piekarnika na około 30-40 minut w 200 stopniach. Nakładaćna talerz łyżką z sitkiem. Prosić o dokładkę w razie potrzeby.
Smacznego :)


PRZEPIS III

Ciasto fasolowe
1 opakowanie Tetra Pak odsączonej czerwonej fasoli
3 jajka
3 łyżki oliwy
8 tabletek stewii w tabletkach (lub 4 łyżki miodu)
1 aromat waniliowy
3 łyżki kakao
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1/2 szkl. posiekanych bakalii (np.migdałów i/lub suszonej żurawiny)

Rozgrzej piekarnik do 175°C. Małą keksówkę wyłóż pergaminem. Tabletki stewii rozpuść w małej ilości ciepłej wody. Wszystkie składniki wrzuć do blendera i zmiksuj na gładką masę, dodaj bakalie. Sprawdź czy ciasto jest wystarczająco słodkie. Przelej do formy. Piecz 35-40 minut.





sobota, 8 grudnia 2012

Szybka zupa z ciecierzycą i zielonym pesto

Czy w pół godziny da się przygotować sycącą i rozgrzewającą zupę? Jasne. Trzeba tylko trochę pokombinować. Zamiast gotować wywar, jako "mięsnego podkładu" używamy pokrojone na kawałki mięso z udka kurczaka. Zamiast moczyć ciecierzycę, wykorzystujemy tę z puszki. Dodajemy drobny makaron (gotuje się krócej niż większość kasz) i zupa gotowa. Naprawdę niezły rezultat kilku kuchennych kompromisów. Polecamy zwłaszcza zapracowanym. Z podanych proporcji otrzymamy dwie michy zupy.


Czas przygotowania: 30 minut

Składniki: 
1 udko z kurczaka
2 łyżki oliwy z oliwek
1 łyżka masła
1 puszka ciecierzycy
1 mała cebula szalotka
2 pędy selera naciowego
3 szklanki wody
20 ml koncentratu pomidorowego
2 łyżeczki oregano
50 g drobnego makaronu
sól
pieprz
2 łyżki zielonego pesto

Kurczaka myjemy i suszymy. Mięso z udka kroimy w drobną kostkę. Cebulę obieramy i kroimy w cienkie plasterki. Seler naciowy kroimy w cienkie plasterki. Ciecierzycę odsączamy z zalewy. Do garnka wlewamy oliwę, dodajemy masło, szklimy cebulę i seler naciowy przez ok. 3 minut często mieszając. Dodajemy kawałki kurczaka i przysmażamy (cały czas mieszając) kolejne 2 minuty. Dodajemy koncentrat, oregano, wodę, ciecierzycę, zmniejszamy ogień i gotujemy pod przykryciem 5-10 minut, dodajemy makaron i gotujemy bez przykrycia zgodnie z instrukcją na opakowaniu makaronu. Gotową zupę doprawiamy do smaku solą i pieprzem. Serwujemy z łyżką zielonego pesto.

wtorek, 27 listopada 2012

Budyń pomarańczowo-cynamonowy

Do pewnego czasu było dla nas oczywiste, jak się robi budyń. Kupuje się torebkę budyniu w sklepie, mleko i przyrządza się zgodnie z przepisem na opakowaniu. Podobnie oczywiste było robienie kisielu i galaretki... Ale teraz trochę dorośliśmy i zrozumieliśmy, że w tych torebkach jest najzwyklejsza mąka ziemniaczana (w budyniach i kisielach) albo żelatyna (w galaretkach) ze sztucznymi aromatami i barwnikami. Zrobienie własnego budyniu, kisielu czy galaretki może być nie tylko zdrowsze ale i dużo tańsze. Zaoszczędzone pieniądze można zainwestować w jakieś wykwintne dodatki.
Tym razem postanowiliśmy zrobić budyń pomarańczowo-cynamonowy. Uwielbiamy to połączenie smaku. Przypomina nam kataloński deser, crema catalana, o którym kiedyś już pisaliśmy na blogu (tutaj), ale robiliśmy go jeszcze z gotowych torebek zawierających przede wszystkim skrobię kukurydzianą. Budyń to jednak polski wynalazek, więc skrobia do zagęszczania będzie z ziemniaka. Tradycyjnie.
Zróbcie ten budyń i pomyślcie, czy dostalibyście taki z torebki.
Z podanych proporcji składników wychodzi 5-6 deserowych porcji budyniu.



Czas przygotowania: 15 minut

Składniki:
2 łyżki mąki ziemniaczanej
4 łyżki cukru białego
1 litr mleka 2%
2 pomarańcze
1 laska cynamonu

Pomarańcze dokładnie myjemy, obieramy je ze skórki możliwie jak najcieniej, tak żeby przy skórce zostało jak najmniej białej błonki. Część skórki możemy zetrzeć na tarce o drobnych oczkach i użyć później do dekoracji. Odlewamy pół kubka mleka, wsypujemy do niego mąkę ziemniaczaną, mieszamy i odstawiamy na bok.
Do garnka wlewamy pozostałe mleko, wrzucamy skórkę pomarańczową i laskę cynamonu. Zagotowujemy, odstawiamy na 10 minut. Po 10 minutach z mleka wyjmujemy skórkę pomarańczową i laskę cynamonu. Dodajemy cukier i ponownie zagotowujemy, dokładnie mieszając. Zdejmujemy z ognia. Do gorącego mleka wlewamy odstawione wcześniej mleko z mąką ziemniaczaną, ciągle mieszając. Płyn zacznie gęstnieć i po ok. 30 sekundach uzyska odpowiednią konsystencję. Gotowy budyń wlewamy do miseczek lub pucharków. Czekamy kwadrans, żeby delikatnie ostygł i podajemy ciepły.

środa, 21 listopada 2012

Tort marchwiowy

Proste rozwiązania są najlepsze. Właśnie takim prostym rozwiązaniem urodzinowego dylematu tortowego był ten tort. Proste i pyszne ciasto marchwiowe przełożone kremem z serka Philadephia, udekorowane wiórkami kokosowymi. Nie dość, że szybki w przygotowaniu (i dekorowaniu), to jest imprezowym pewniakiem - bo wszyscy lubią ciasto marchwiowe. Nie dodawaliśmy do niego rodzynek i orzechów, bo wiedzieliśmy, że te składniki bywają problematyczne. Jeśli macie problem z wyborem bezpretensjonalnego tortu, zróbcie tort marchwiowy.



Czas przygotowania: 45 minut
Czas pieczenia: 40-50 minut

Składniki:
Ciasto
1/2 szklanki oleju
4 jaja
2 szklanki drobno utartej marchewki
2 szklanki mąki
1 1/2 szklanki cukru
2 łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyżeczki cynamonu
2 łyżeczki sody
szczypta soli

Krem
1 opakowanie serka Philadephia
100 g masła w temperaturze pokojowej
4 czubate łyżki cukru pudru
1/2 szklanki wiórków kokosowych


Marchew obieramy i ścieramy na tarce z małymi oczkami.
Nagrzewamy piekarnik do temperatury 180 stopni. Tortownicę o średnicy 26 cm wykładamy papierem do pieczenia, dno i boki smarujemy masłem, a następnie oprószamy mąką. Nadmiar mąki wysypujemy.
Jaja ucieramy z cukrem na puszystą masę. Dodajemy stopniowo mąkę i olej, na końcu marchew, proszek do pieczenia, sodę i cynamon. Pieczemy ok. 40 minut. Sprawdzamy patyczkiem, czy ciasto jest upieczone - jeśli nie, dopiekamy kolejne 10 minut i sprawdzamy ponownie. Wyjmujemy ciasto i studzimy.
Ostudzone ciasto przekrawamy na pół (najlepiej długim nożem z piłką). Masło ucieramy z cukrem i serkiem Philadephia na puszystą masę. Połową masy przekładamy tort, a drugą połową smarujemy równomiernie wierzch i boki. Posypujemy wiórkami kokosowymi. Przechowujemy w lodówce.

poniedziałek, 19 listopada 2012

Dwukolorowa zupa krem

Lubisz pomarańczowy czy zielony? Dzisiaj nie musisz wybierać, bo dostaniesz wszystko na raz. Krem w kolorze pomarańczy to zupa ze słodkich ziemniaków i kukurydzy z nutką imbiru, smkuje słodko i ostro jednocześnie. Zielony krem ma smak brokułów, zielonego groszku i oregano. Co się stanie, kiedy wymiesza się ze sobą dwa kremy? Zupa będzie miała zupełnie nowy smak i też będzie całkiem niezła. Gorzej z wyglądem. Dlatego radzimy nie mieszać intensywnie w talerzu przez zjedzeniem. Ze względu na konsystencję obie zupy łatwo da się wlać do talerzy tak, by pokojowo ze sobą sąsiadowały. Do przygotowania zup radzimy użyć bulionu warzywnego własnej roboty (przepis znajdziecie tutaj). Jeśli brakuje Wam czasu, zróbcie go w przeddzień przygotowania zupy.
Skąd pomysł na ten niecodzienny krem? Niedawno ogłosiliśmy konkurs na lekkie i zdrowe danie z wykorzystaniem produktów opakowanych w kartony Tetra Pak. Skoro Waszym zadaniem konkursowym jest przesłanie przepisu, to my pomyśleliśmy że też powinniśmy coś zaproponować. Długo zastanawialiśmy się jak wykorzystać konserwy w kartonach w niecodzienny sposób. Przecieru pomidorowego używamy bardzo często, więc wiele przepisów z przecierem już publikowaliśmy. Groszek i kukurydza kojarzyły nam się głównie z sałatką jarzynową i dlatego postanowiliśmy zmierzyć się z nimi i wykorzystać je do czegoś zupełnie innego.
Z podanych składników otrzymamy 4 porcje.


Czas przygotowania: 40 minut

Składniki:
260 g słodkich ziemniaków
180 g kukurydzy w kartonie (bez zalewy)
1,5 cm korzenia imbiru
340 g brokułu
180 g groszku w kartonie (bez zalewy)
6 listków świeżego oregano
50 ml śmietanki 30%
sól
pieprz
2 kromki chleba wiejskiego 
kilka nitek chilli do dekoracji

Przygotowujemy dwa garnki. Do każdego wlewamy po 2,5 szklanki bulionu.
Słodkie ziemniaki obieramy i kroimy w cienkie plasterki. Kukurydzę odsączamy z zalewy. Korzeń imbiru ścieramy na tarce. Brokuły myjemy i drobno siekamy (różyczki i łodygi). Groszek odsączamy z zalewy. Oregano myjemy.
Do jednego garnuszka wrzucamy słodkie ziemniaki i imbir. Gotujemy do miękkości (ok. 10 minut), dodajemy kukurydzę i gotujemy jeszcze 2 minuty. Zdejmujemy z ognia. Do zupy dolewamy 25 ml śmietanki 30%, blendujemy, doprawiamy solą i pieprzem do smaku.
W tym samym czasie przygotowujemy zielony krem. Do garnka z bulionem dodajemy brokuły, groszek, liście oregano. Gotujemy warzywa do miękkości (ok. 10 minut). Zdejmujemy z ognia. Do zupy dolewamy 25 ml śmietanki 30%, blendujemy, doprawiamy do smaku solą i pieprzem.
W czasie, gdy gotują się warzywa przygotowujemy grzanki. Chleb kroimy w plasterki o grubości 1 cm i prażymy na suchej patelni, aż nabiorą złotego koloru.
Rozlewamy zupę. Najlepiej sprawdza się nalewanie dwóch zup jednocześnie, np. z dwóch rondelków. Ale można też po kolei - wtedy zaczynamy od zielonego kremu (powinien być gęstszy), wlewając porcję począwszy od zewnętrznej krawędzi talerza; dopiero potem uzupełniamy kremem ze słodkich ziemniaków i kukurdzy. Dekorujemy nitkami chilli. Podajemy z grzankami.

Muffiny czekoladowo-miętowe

Muffiny czekoladowo-miętowe są dla M. znakiem, że zbliżają się Święta! W Polsce Święta mają zapach przypraw korzennych - cynamonu, kardamonu, imbiru... W Stanach, te zapachy są zarezerwowane dla jesieni. Stąd też wszystkie ciasta i ciasteczka z dyni czy słodkich ziemniaków doprawiane są właśnie "pumpkin spice", składającą się przede wszystkim z cynamonu, imbiru i ziela angielskiego. Boże Narodzenie i Hannukah to zapach czekolady i mięty. Te wszystkie czerwono-białe cukierki laseczki, ciastka, ciasta mają w sobie nutkę mięty. Mięta i czekolada zwiastują Boże Narodzenie. Przynajmniej na naszym blogu.
Pewnie zastanawiacie się skąd wziąć ekstrakt miętowy. Jeśli nie macie takowego pod ręką, pójdźcie do apteki i kupcie krople żołądkowe. Działają cuda!


Czas przygotowania: 20 minut
Czas pieczenia: 20 minut

Składniki:
1 3/4 szklanki mąki pszennej
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody
1 szklanka cukru
2 łyżki kakao
1/2 tabliczki gorzkiej czekolady
1 szklanka mleka
1 jajko
1/3 szklanki oleju
2 łyżeczki ekstraktu miętowego (lub kropli żołądkowych)

Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni. Blaszkę do muffinów wykładamy papilotkami. Czekoladę siekamy (każdą kostkę na dwie części). Wszystkie suche składniki (mąkę, cukier, proszek do pieczenia, sodę, kakao, czekoladę) mieszamy razem. W oddzielnej misce dokładnie łączymy pozostałe składniki - mleko, olej, jajko i ekstrakt miętowy. Teraz łączymy zawartość obu miseczek. Mieszamy tylko do połączenia składników - zbyt długie mieszanie sprawia, że muffiny robią się gliniaste. Foremki napełniamy masą do 3/4 wysokości. Pieczemy 20-25 minut. Aby sprawdzić, czy babeczki są już upieczone, pod koniec pieczenia wbijamy w sam środek jednej z nich drewniany patyczek. Jeśli jest suchy, wyjmujemy blaszkę. Uwaga! Jeśli na patyczku zostaje sama czekolada, wtedy też wyjmujemy blaszkę. Czekolada w pieczeniu się rozpuszcza :)

sobota, 17 listopada 2012

Na jesienne wieczory? Gulasz! Warsztaty w bistro Masz Gulasz

O tych warsztatach powinnam była napisać zaraz po ich zakończeniu. Na szczęście, do tej pory tego nie zrobiłam. Dopiero, kiedy jesień naprawdę daje nam popalić, można napisać o jedzeniu, które pozwoli jakoś przeżyć ten czas.


Warsztaty odbyły się w bistro Masz Gulasz - jednym z nowych lokali Magdy Gessler, której współpracowników podziwiam za wynajdowanie kolejnych nisz na rynku restauratorskim. Obok bistro serwującego gulasze przechodziłam kilka razy - ciepłe, proste wnętrze, świetna witrynka ze słoikami wypełnionymi kaszami. Wydawało mi się, że jest to raczej lokal stworzony dla pracowników okolicznych korporacji, a nie tych, którzy nie mają pomysłu na obiad/kolację w weekend i poszukują czegoś niecodziennego. Okazało się, że lokal ma w swoim menu interesujące eintopfy, które z pewnością rozgrzeją podczas jesiennego spaceru.
Czy gulasz może być niecodzienny? Jak się okazuje - może, bo gulasz to nie tylko węgierska potrawa składająca się z mięsa, cebuli i papryki. Gulasz to po prostu potrawa jednogarnkowa, a takie ma w swoim menu każdy region świata. Na warsztatach przygotowywaliśmy więc coś z Hiszpanii, coś z Włoch i coś... uniwersalnego. Tradycyjne hiszpańskie pisto to wegetariański gulasz z pomidorów, bakłażanów, papryki, cukinii i ziemniaków. Receptura nie była zaskakująca, ale forma podania - tak. Gulasz bowiem serwowaliśmy z sadzonym jajkiem, a nie kaszą. Kolejnym daniem był rewelacyjny gulasz z kurczaka, suszonych pomidorów i szpinaku. Zaskakująco lekki, delikatny, wspaniały. Mnie jednak najbardziej urzekł gulasz cielęcy z tymiankiem i oliwkami. Delikatne mięso, cudowny pomidorowy sos, nutka ziołowa sprawiły, że miałam ochotę go jeść i jeść. Poza tym, była to jedyna potrawa wymagająca cierpliwości - dusił się prawie godzinę i jako jedyna tak długo nęciła zapachem. 


Jako blogerka gotująca muszę jednak wspomnieć o tym, czego właściwie się na tych warsztatach nauczyłam, bo o tym, że darmowe jedzenie w dobrej knajpie jest fajne - wie każdy. Podobnie jak picie wina i podjadanie kanapeczek z przeróżnymi pastami (wątróbka, my love!) 
Po pierwsze, jak przesmażasz mięso, to rób to partiami. Mięso przesmażamy po to, żeby  "zamknąć" je od zewnątrz i żeby mimo długiego gotowania pozostawało w środku wilgotne. Jak się wrzuci na rozgrzany olej tego mięsa za dużo, to ono puszcza wodę i zaczyna się dusić. Wtedy to w zasadzie nie ma różnicy czy najpierw wyląduje w tym oleju czy nie. Najlepiej więc wrzucać tyle kawałków, żeby zajmowały ok. 1/3 patelni, tworząc jedną warstwę. Jak już się z każdej strony zarumienią, zdejmujemy z patelni i przysmażamy kolejną porcję. Może to trochę kłopotliwe, ale naprawdę robi różnicę. Po drugie, jeśli chcesz zrobić jakieś danie warzywne i zależy Ci na tym, żeby naprawdę było czuć smak warzyw, pokroj je w grube plastry lub dużą kostkę. W przeciwnym razie, wszystko się rozpadnie, będzie wyglądało nieapetycznie i odda swój cały smak potrawie, nie zachowując nic dla siebie. Po trzecie, pęczak to kasza, której można w kuchni używać nie tylko do kutii. To moje największe odkrycie tych warsztatów. Do tej pory pęczak kojarzył mi się tylko z kutią i skojarzenie to było tak silne, że nie odważyłabym się podać czegokolwiek innego z pęczakiem. Błąd! Ze wszystkich kasz, to właśnie pęczak najlepiej pasuje do eintopfów.
 

Jeśli chcielibyście się przekonać jak cudownie smakuje gulasz z cielęciną, spróbujcie wykonać go sami. Z podanych proporcji otrzymacie cztery porcje gulaszu dokładnie takiego, jaki serwują w bistro Masz Gulasz.

Składniki:
300 g chudej cielęciny pokrojonej w 2-cm kostkę
1 cebula pokrojona w piórka 
200 g pomidorów bez skórki pokrojonych w kostkę
sól
pieprz
kilka gałązek tymianku
1 liść laurowy
50 g zielonych oliwek bez pestek
czarne oliwki do dekoracji

Na rozgrzanym tłuszczu rumienimy mięso, dodajemy sól i pieprz. Następnie wyjmujemy z garnka i odkładamy w ciepłe miejsce. Na pozostałym tłuszczu szklimy cebulę, dodajemy  pomidory, dusimy na małym ogniu około 15 minut. Dodajemy cielęcinę, tymianek i liście laurowe, dusimy pod przykryciem przez około 20 minut. Doprawiamy do smaku, dodajemy oliwki i wszystko razem dusimy jeszcze kolejne 20 minut. Dekorujemy tymiankiem i czarnymi oliwkami.

piątek, 16 listopada 2012

Co zamiast konserwantów? KONKURS

W naszej kuchni dość często używamy zakonserwowanych warzyw: kukurydzy, groszku, fasoli czy pomidorów. Kto z Was nie stosował nigdy w kuchni koncentratu pomidorowego? Gotowanie zimą pomidorówki ze świeżych pomidorów może zakończyć się rozczarowaniem: co z tego, że są świeże, jeśli mają nieporównanie mniej smaku niż latem? Całkiem regularnie używamy w naszej kuchni konserwowej fasoli, zwłaszcza gdy nie mamy czasu żeby przed przygotowaniem potrawy moczyć przez kilka godzin suchą fasolę...
Producent kartonów Tetra Pak zaprosił nas do współpracy w akcji promującej konserwy w kartonach. Kilku różnych producentów na polskim rynku oferuje koncentraty pomidorowe w kartonach - to wiedzieliśmy, ze dwa kartony stoją zawsze w naszej szafce jako rezerwa na "czarną godzinę". Od Tetra Paku dowiedzieliśmy się, że pojawiły się też konserwowe groszek, kukurydza, fasola i marchewka w kartonowych opakowaniach. Karton wielowarstwowy - taki sam jak w opakowaniach soków czy mleka - działa jak puszka: izoluje pasteryzowaną zawartość, zabezpiecza przed drobnoustrojami. Dzięki temu do produktu nie trzeba dodawać konserwantów. W dobie wszechobecnych "E" to całkiem miła wiadomość.

Wspólnie z Tetra Pak przygotowaliśmy dla Was konkurs

Waszym zadaniem jest stworzenie przepisu na lekkie i zdrowe danie najlepiej oddające ideę kampanii Karton bez konserwantów
Do przygotowania dania musicie użyć przynajmniej jednego produktu dostępnego w opakowaniu Tetra Pak.
Każdy uczestnik może przesłać tylko jeden przepis.
Przepisy konkursowe wysyłajcie na adres konkurstetrapak@meckreacja.pl w temacie wiadomości e-mail podając nazwę naszego bloga - Crust and Dust. 
Termin nadsyłania przepisów upływa 30 listopada.
Przed przystąpieniem do konkursu, prosimy zapoznać się z REGULAMINEM.

Autorzy trzech najlepszych przepisów dostaną nagrody ufundowane przez Tetra Pak: akcesoria kuchenne i gadżety (szczegóły w regulaminie).
Powodzenia!

czwartek, 15 listopada 2012

Azjatycka sałatka z kurczakiem

Najpierw zobowiązania. Tydzień temu ogłosiliśmy konkurs z Menu Domowym na krótkie opowieści o zakupach. Decyzją zespołu Menu Domowego, tygodniowy pakiet dla dwóch osób wygrywa Małgorzata Białobrzycka, której serdecznie gratulujemy! 

Teraz jedzenie. Dzisiaj przepis na szybkie i bardzo proste danie, które sprawdziło się na naszym stole już wielokrotnie. Zainspirowaliśmy się sałatką, którą kiedyś jedliśmy w jednym z naszych ulubionych bistro w USA. Sos, który sam w sobie wydaje się nieco mdły, w połączeniu ze składnikami sałatki ma cudowną właściwość: wydobywa smaki i łączy je w apetyczną całość, oczywiście z orientalnym posmakiem. Zamiast piersi z kurczaka, możemy użyć piersi z indyka. Podajemy proporcje dla 2 osób. 

 

Czas przygotowania: 30 minut

Składniki:
250 g piersi z kurczaka
4 łyżki oleju
400 g sałaty rzymskiej
30 g płatków migdałowych
10 g ziaren sezamu
100 g grzanek

Sos:
2 łyżki octu ryżowego
2 łyżki sosu sojowego
2 łyżki oleju sezamowego
6 łyżek oleju roślinnego
¼ łyżeczki pieprzu kajeńskiego

Sałatę myjemy, suszymy ręcznikiem papierowym i wrzucamy do miski.
Na suchą patelnię wrzucamy płatki migdałowe i mieszając prażymy do momentu, kiedy płatki nabiorą złotego koloru (około 2 minut). Zdejmujemy z patelni. Na rozgrzaną i suchą patelnię wrzucamy ziarna sezamu, prażymy około 30 sekund ciągle mieszając. Zdejmujemy z patelni. Pierś z kurczaka myjemy, kroimy w paski o grubości ok. 3 mm i długości około 4 cm,  posypujemy szczyptą soli i pieprzu.
Na patelni rozgrzewamy 4 łyżki oleju, wrzucamy pokrojonego kurczaka i smażymy, aż mięso nabierze złotego koloru – około 5 minut.
W trakcie, gdy kurczak się smaży przygotowujemy sos. Do wysokiej szklanki wlewamy ocet ryżowy, sos sojowy, olej sezamowy, olej roślinny, wsypujemy pieprz kajeński i energicznie mieszamy do uzyskania jednolitego, gęstego sosu.
Na talerzu układamy sałatę, posypujemy ją płatkami migdałowymi i ziarnami sezamu, oblewamy sosem, posypujemy grzankami. Na wierzch kładziemy kawałki kurczaka zdjętego z patelni.

środa, 14 listopada 2012

Bułki marszałki z kardamonem

Bardzo długo zastanawialiśmy się nad przepisem na "domowe pieczywo". Takie zadanie postawił przed nami producent masła Lurpak - organizator konkursu na Kulinarnego Bloga Roku, w którym dzięki Waszym głosom i ocenom Piotra Bikonta zajmujemy pierwsze miejsce. Po raz kolejny dziękujemy!
Wracamy do przepisu: szukaliśmy czegoś prostego, a jednocześnie zaskakującego. Czegoś, co naprawdę można zjeść na śniadanie, co skusi nas do wyjścia spod ciepłej kołdry, dla czego warto wstać, na przykład w weekendowy poranek. Jak widać, inspiracji szukaliśmy ponad miesiąc... 
W końcu, w okolicy Święta Niepodległości przeczytaliśmy gdzieś, że Marszałek Piłsudski był wielkim miłosnikiem kardamonu i kazał go sobie dodawać prawie do wszystkiego, co jadł. Ponieważ nasze bułki piekliśmy właśnie 11 listopada, postawiliśmy na intuicję Marszałka. Efekt? Puszyste, maślane drożdzówki, niezbyt słodkie z wyraźną nutą kardamonu, obsypane grubym cukrem. Nie mogły nosić innej nazwy niż marszałki.
Jeśli chcecie oddać na nasz głos, zapraszamy TUTAJ
Do zdjęć razem ze świeżo upieczonymi marszałkami pozują wyroby z Komody Prababuni, które możecie znaleźć w sklepie Skarby Prababuni. 




Czas przygotowania: 40 minut
Czas oczekiwania: noc + 30 minut
Czas pieczenia: 20 minut

Składniki:
1 szklanka mleka
1/4 szklanki cukru
20 g świeżych drożdży
1 jajko
70 g masła
3 3/4 szklanki mąki
2 łyżeczki kardamonu
2 łyżki oleju

Posypka
4 łyżki grubego cukru
1 łyżeczka cynamonu
2 łyżki rozpuszczonego masła

Mleko podgrzewamy tak, by przy sprawdzaniu temperatury palcem było ciepłe i nie parzyło. Drożdże kruszymy do szklanki, dodajemy cukier, dodajemy 8 łyżek mleka. Mieszamy, odstawiamy na 5 minut, żeby drożdże ruszyły.
W rondelku rozpuszczamy i studzimy masło. Mąkę mieszamy w misce razem z kardamonem. Do mąki wlewamy drożdże, resztę mleka, ostudzone masło, jajko i wyrabiamy, aż ciasto zacznie odstawać od ręki - około 10 minut. Środek dużej miski smarujemy olejem, wkładamy wyrobione ciasto, przykrywamy folią spożywczą i wstawiamy na noc do lodówki.
Rano wyjmujemy z lodówki wyrośnięte ciasto. W szklance mieszamy gruby cukier z cynamonem. Masło podgrzewamy i studzimy. Blaszkę w której będziemy piec bułeczki wykładamy papierem do pieczenia. Uderzamy w środek ciasta i zaczynamy. Odrywamy kawałki ciasta wielkości piłeczki golfowej. Z każdego kawałka formujemy kuleczkę, układamy w blaszce. Powtarzamy do wyczerpania ciasta. Bułeczki przykrywamy czystą ściereczką. Włączamy piekarnik i nagrzewamy go do temperatury 180 stopni Celsjusza. Kiedy piekarnik osiągnie temperaturę 150 stopni, odkrywamy bułeczki, smarujemy je rozpuszczonym masłem, posypujemy cukrem z cynamonem. Wstawiamy do piekarnika i pieczemy do zrumienienia - około 15-20 minut.