środa, 29 maja 2013

Konkurs z okazji Dnia Dziecka

Z okazji Dnia Dziecka firma Galicja przygotowała dla naszych Czytelników 3 zestawy ślicznych kuchennych akcesoriów dla Małych Kuchcików. Każdy zestaw to kolorowa łopatka, pędzelek i silikonowa łapka w kształcie pieska.

Co zrobić, żeby wygrać?
Chcemy, żebyście napisali w komentarzu jakie kuchenne zadania powierzacie swoim dzieciom. Na odpowiedzi czekamy od dziś do 1 czerwca (włącznie). Zarówno Sponsor konkursu jak i my wychodzimy z założenia, że nie ma w kuchni zadań lepszych czy gorszych - nie będziemy więc tym razem oceniać Waszej innowacyjności. Wszyscy będą mieli równe szanse. 2 czerwca przy pomocy małej rączki losującej wybierzemy trzech szczęśliwców, którzy zostaną obdarowani kolorowymi akcesoriami kuchennymi. 
Nagrody wysyłamy na terenie Polski.

Oczywiście, będzie nam bardzo miło, jeśli przy okazji polubicie
- fanpage Galicji 
- fanpage Crust&Dust 
(choć nie jest to warunek wygranej!)

Bezglutenowe i bezcukrowe ciasto dla alergików

Czy pamiętacie, że w sobotę jest Dzień Dziecka? Uwielbiamy celebrować to święto. Od kiedy jednak jesteśmy rodzicami czasami mamy wrażenie, że w naszym domu obchodzimy je nie raz w roku, ale codziennie zaczynając o 5.30 a kończąc o 19.30. Zbliżający się Dzień Dziecka zainspirował nas do kulinarnego eksperymentu.
Jakiś czas temu publikowaliśmy na blogu przepis na nutellę dla alergików czy pralinki z kaszy jaglanej. Nie jesteśmy na szczęście pokarmowymi alergikami, ale jesteśmy przyjaciółmi alergików i to właśnie dla nich i dla ich dzieci czasem przygotowujemy "bezpieczne" słodkości, wychodząc z założenia, że smakołyków nie można się zupełnie wyrzec, jak się jest dzieckiem, trzeba je co najwyżej odpowiednio dostosować.
Dzisiejsze ciasto to przykład wyjątkowego tuningu: bez glutenu, bez jajek, bez mleka, bez cukru - wydawało nam się kulinarnym osiągnięciem na miarę koła. Wygląda jak ciasto, pachnie jak ciasto i smakuje dobrze - dobrze jak na ciasto bez mąki pszennej. Przyzwyczajeni do smaku pszenicy, uznajemy wszystkie inne wypieki za nieco egzotyczne i - jak słusznie zauważyła znajoma mama małego alergika - wyraźnie czujemy w nich każdy rodzaj "niepszennej" mąki. Ale czego się nie robi dla małych łasuchów? Na szczęście mąkę owsianą, jaglaną i ryżową można spokojnie dostać na stoiskach z kaszami i mąkami, a bezglutenowy proszek do pieczenia w sklepie z żywnością ekologiczną. 
To ciasto ma jeszcze jedną niebywałą zaletę - jest proste w przygotowaniu, więc mogą je zrobić dzieci. Mieszanie mąki, dolewanie wody, ścieranie jabłek na tarce, duszenie bananów - to wszystko można powierzyć małym rączkom. Poza tym, poradzą sobie z nim wszystkie piekarniki (nawet takie, które nie dopiekają góry), bo ciasto jest naturalnie ciemne. 


Czas przygotowania: 30 minut
Czas pieczenia: 35-45 minut

Składniki:
1 szklanka mąki owsianej
1/2 szklanki mąki ryżowej
1/2 szklanki mąki jaglanej
1 łyżeczka proszku do pieczenia bezglutenowego
1 łyżka cynamonu
1 łyżeczka kardamonu
1 łyżeczka gałki muszkatołowej
2 płaskie łyżki siemienia lnianego
5 suszonych fig
5 suszonych daktyli
2 suszone morele (opcjonalnie)
1 1/2 szklanki wody
3 łyżki oleju rzepakowego lub z pestek winogron
1 banan
1 duże jabłko (ok. 300 g)


Daktyle, morele i figi siekamy (z fig usuwamy ogonki, z daktyli pestki), wkładamy do rondelka, zalewamy wodą i gotujemy na małym ogniu przez 5 minut. Wyłączamy, dodajemy siemię lniane, mieszamy i odstawiamy na kwadrans. Piekarnik nagrzewamy do temperatury 180 stopni Celsjusza, keksówkę wyścielamy papierem do pieczenia. Do rondelka z suszonymi owocami i siemieniem lnianym dodajemy banana i wszystko blendujemy na jednolitą masę. W misce mieszamy wszystkie rodzaje mąki, proszek do pieczenia, przyprawy. Dodajemy zawartość rondelka. Na tarce o grubych oczkach ścieramy jabłko i dodajemy do ciasta razem z olejem (my ścieramy jabłko nad miską, żeby nie brudzić dodatkowych naczyń). Wszystko dokładnie mieszamy łyżką (ciasto będzie gęste), przekładamy do tortownicy, wyrównujemy górę i wstawiamy do piekarnika na 35 minut. Po tym czasie w środek ciasta wbijamy drewniany patyczek - jeśli nie przyklejają się do niego grudy ciasta, ciasto wyjmujemy, a jeśli jest ciągle mokry, zostawiamy ciasto na kolejne 10 minut. Uwaga! Ciasto z bananem nigdy nie będzie suche, więc i patyczek nigdy nie będzie idealnie suchy - po prostu, nie mogą zostawać na nim duże kawałki ciasta. Nasz wypiek studzimy i podajemy. Sprawdziliśmy, że ostudzone smakuje zdecydowanie lepiej niż ciepłe. 

poniedziałek, 27 maja 2013

Salmon chowder (zupa łososiowa)

Po kilku gorących dniach mieliśmy cichą nadzieję, że chłodne dni nie wrócą. Dziś za oknem deszcz. Zamiast obiadu, mamy ochotę na gorącą herbatę i paczkę herbatników z czekoladą. Na szczęście, odrobina zdrowego rozsądku podpowiada nam, że możemy zrobić szybką zupę krem. Są takie dania, które mimo swojej prostoty zaskakują za każdym razem. Krem z warzyw w połączeniu z mlekiem i wędzonym łososiem jest właśnie takim daniem. Idealnie nadaje się na codzienny obiad (w końcu to zblendowany krem z porów z mlekiem) czy proszoną kolację (ah, ten łosoś, który zawsze wydaje się czymś lepszym niż rodzimy śledź czy makrela). Nie zapomnijcie o odrobinie soku z cytryny, który doda zupie charakteru. 


Czas przygotowania: 30 minut

Składniki:

4 łyżki oliwy z oliwek
2 pory - części białe i jasnozielone
4 łodygi selera naciowego
4 ziemniaki
4 ząbki czosnku
200 g wędzonego łososia
4 szklanki bulionu warzywnego
2 szklanki mleka
szczypior, posiekany
sól
pieprz

Warzywa (pory, seler, czosnek i ziemniaki) dokładnie myjemy i kroimy na niewielkie kawałki. Łososia kroimy w paski. Szczypiorek siekamy. Z cytryny wyciskamy sok. Do garnka wlewamy oliwę z oliwek, wrzucamy posiekane pory i smażymy na średnim ogniu mieszając 3 minuty. Dodajemy czosnek, ziemniaki, seler naciowy i ciągle mieszając smażymy 1 minutę. Dolewamy bulion (przepis na doskonały bulion warzywny podajemy tutaj), dusimy na małym ogniu pod przykryciem ok. 15 minut. Zdejmujemy z ognia, blendujemy. Do zblendowanej zupy dodajemy mleko i pokrojonego na drobne kawałki wędzonego łososia. Wstawiamy na ogień i podgrzewamy 1 minutę. Doprawiamy do smaku solą, pieprzem (dobrze sprawdzi się pieprz biały albo ziołowy) i sokiem z cytryny. Podajemy obsypane szczypiorkiem.

czwartek, 23 maja 2013

Torcik gianduja z wiśniami z nalewki

Otworzyliśmy ostatnio pękaty słoik z wiśniami z nalewki. Niby już swoją misję wypełniły - spirytus wyciągnął z nich smak i kolor - więc można by się z nimi pożegnać od razu po zlaniu gęstej wiśniówki do butelek. Ale nasze zapobiegliwe mamy robiąc nalewki, odkładają wiśnie do wykorzystania przy różnego rodzaju wypiekach i deserach. Dostaliśmy słoik pełen "napitych" wiśni już dawno, więc postanowiliśmy go wykorzystać zanim zacznie się tegoroczny sezon na wiśnie i na robienie nalewek.
Na początku były więc wiśnie z nalewki, potem znalazła się nutella i całe mnóstwo orzechów laskowych. Pomysł na torcik gianduja, czekoladowy niczym brownie i orzechowy niczym nutella, pojawił się w międzyczasie. Smakuje nieziemsko. Polecamy go wszystkim miłośnikom intensywnych czekoladowo-orzechowo-wiśniowych wrażeń. 


Czas przygotowania: 20 minut
Czas pieczenia: 35 minut

Składniki:
100 g miękkiego masła
250 g nutelli
100 g zmielonych orzechów laskowych
100 g mąki pszennej 
1 łyżeczka espresso
3 łyżeczki kakao
2 łyżki wody
3 łyżki cukru
4 jajka
1 łyżeczka proszku do pieczenia
2 łyżki rumu lub nalewki
1 1/2 szklanki wiśni z nalewki
2 łyżki cukru pudru

Piekarnik nagrzewamy do temperatury 180 stopni Celsjusza. Tortownicę smarujemy masłem. Mikserem na wysokich obrotach ucieramy masło i nutellę. Do małego garnuszka wsypujemy kakao, espresso i cukier, wlewamy wodę i podgrzewamy do rozpuszczenia cukru. Dodajemy do masła i mieszamy do połączenia składników. Ucierając dalej dodajemy jajka, zmielone orzechy laskowe, mąkę, proszek do pieczenia, rum. Wylewamy masę do tortownicy. Na brzegach ciasta układamy wiśnie. Wstawiamy do piekarnika i pieczemy 35 minut (wyłączamy, kiedy środek ciasta jest delikatnie galaretowaty). Ciasto studzimy, wyciągamy z formy i oprószamy cukrem pudrem. 

środa, 22 maja 2013

Pstrąg w pomarańczach z rozmarynem

Lubimy świeże pieczone ryby. Są delikatne, soczyste, świetnie pachną i wyglądają smakowicie. Dzisiejszy pstrąg jest idealny na letnie dni - pomarańcza doda świeżości, a rozmaryn przeniesie na pachnącą ziołami łąkę. Możecie go podać z pieczonymi ziemniakami czy świeżą bagietką. Sałatka z pomarańczą to bardzo prosty dodatek, który z czystym sumieniem polecamy do pieczonych ryb.   

 

Czas przygotowania: 30 minut 

Składniki:
2 pstrągi (tusze)
2 pomarańcze
2 gałązki rozmarynu
2 łyżki masła
sałata lodowa
4 łyżki oliwy z oliwek
1 łyżka octu balsamicznego

Piekarnik nagrzewamy do temperatury 180 stopni Celsjusza. Pstrągi myjemy, osuszamy ręcznikiem papierowym. Pomarańcze myjemy. Z jednej ścieramy skórkę, a potem obieramy z pozostałej skórki. Drugą pomarańczę też obieramy. Obie kroimy w plasterki o szerokości ok. pół centymetra. W środek każdego pstrąga wkładamy 2 lub 3 plastry pomarańczy, gałązkę rozmarynu i 1 łyżkę masła. Wierzch i spód ryby delikatnie smarujemy oliwą z oliwek (zostawiamy 2 łyżki do sałatki). Układamy na blasze. Wierzch każdego pstrąga posypujemy startą skórką z pomarańczy. Wstawiamy wszystko do piekarnika na 20 minut. W czasie, gdy ryba się piecze, przygotowujemy surówkę. Sałatę myjemy i suszymy. Pozostałe plastry pomarańczy kroimy w kostkę, dodajemy do sałaty, mieszamy z 2 łyżkami oliwy z oliwek i 1 łyżką octu balsamicznego. Z piekarnika wyjmujemy rybę. Podajemy z sałatką.

niedziela, 19 maja 2013

Dla tych, co lubią wino

Tydzień temu odbył się w Warszawie Festiwal Kocham Wino, organizowany przez Centrum Wina. Przez kilka godzin w Forcie Legionów można było do woli degustować win, całej rozmaitości win o różnych kolorach smakach, ze Starego i Nowego Świata. Na festiwalu można było spróbować ponad 100 gatunków wina, krążąc z lampką pomiędzy kolejnymi stolikami.
Z naszych obserwacji wynika, że największym zainteresowaniem cieszyły się wina najdroższe (bo była to nie lada okazja, aby tylu ich gatunków spróbować) i te z najtańszej półki, poniżej 20 zł (bo po spróbowaniu tych najdroższych większość gości chciała jednak kupić kilka butelek do domu). Jeden z gości festiwalu, którego spotkaliśmy przy kasie zdradził nam, że z premedytacją próbował najdroższych czerwonych win, przekonując się jednak że jego plebejskie podniebienie nie akceptuje tak silnych tanin i z czystym sumieniem zakupił trunki tańsze, które po prostu mu smakowały. 
Nie jesteśmy prawdziwymi ekspertami od porównywania "aromatów", "bukietów", "nut", "apelacji" i "kupaży", choć zawsze chętnie czytamy recenzje trunków w "Kuchni" albo na blogu dotrzechdych.pl.



Po kilku(nastu) zdegustowanych lampkach stwierdziliśmy, że nawet laik jest w stanie użyć prostego kryterium "pij to co ci smakuje" (z koniecznym dodatkiem "pij to na co cię stać") i próbować bronić wyników takiej degustacji przed sugestiami ceny (droższe to może lepsze), ładnych etykiet, smukłych butelek czy barwnych językowo opisów. Nie wiemy, czy nam się to udało, ale dla zainteresowanych podajemy nazwy win, które sobie kupiliśmy na festiwalu:
   - Kiwi Wine (białe, 2011), Vinarstvi Zajeci, Nowa Zelandia
   - Black Tower Pinot Grigio (białe, 2010), Kendermann, Niemcy
   - Black Tower Rose (różowe, 2009), Kendermann, Niemcy
   - Canaletto Primitivo Puglia IGT Rosso (różowe, 2009), Casa Girelli, Włochy
   - Pauletts Polish Hill River Riesling (białe, 2010), Sunland Wines, Australia
Ewidentnie mieliśmy tego dnia smak na białe wino. Nic dziwnego, idzie lato. Trzeba by gościom coś dobrego do sałatek podać.


Nie samym winem jednak człowiek żyje, nawet na festiwalu wina. Nas oczywiście bardzo zainteresowała wyspa z jedzeniem. Były tam trzy perełki - czekolady z Manufaktury Czekolady, bezy z truskawkami z Bella Beza i nasz krajan - ser koryciński. Niestety, pojawiły się też nienajlepsze odpiekane bagietki służące chyba do oczyszczania kubków smakowych, jako że były przy wszystkich stołach degustacyjnych.
Na warsztaty z łączenia win z daniami już się nie załapaliśmy, ale miny uczestników podczas degustacji sugerowały, że świeżo przyrządzone mule w białym winie były nieziemskie.


piątek, 17 maja 2013

BNT (Biszkopt-Nutella-Truskawki)

Skoro powoli zaczyna się sezon truskawkowy, to i truskawek więcej na blogu. Dziś nasz zdecydowany faworyt wśród deserów truskawkowych. Trzy składniki, trzy minuty i gotowe. Zastanawialiśmy się trochę nad nazwą, jaką mu nadać. "Black-red-white" mogłaby być uznana za kryptoreklamę... Więc jest BNT, na wzór lapidarnych, ale kulinarnie znaczących skrótów "WZ" albo "BLT".
Od święta można do tego dodać gałkę lodów waniliowych. Albo w bardziej rozbudowanej wersji: podać lody waniliowe z biszkoptem z nutellą i truskawkami. Żądni kulinarnych wrażeń mogą truskawki delikatnie skropić octem balsamicznym. 


Czas przygotowania: 3 minuty

Składniki:
1 biszkopt włoski (ladyfinger)
1 łyżeczka Nutelli
1 truskawka

Truskawkę myjemy, osuszamy, kroimy w plasterki. Biszkopt smarujemy nutellą. Układamy plastry truskawek. Serwujemy od razu po przygotowaniu.


środa, 15 maja 2013

Restaurant Day w Supraślu już w sobotę

Najbliższy Restaurant Day już w tę sobotę 18 maja. Spotkajmy się na plaży w Supraślu i urządźmy wielki piknik - o strawę zadbają najlepsze podlaskie blogerki i najlepsi podlascy blogerzy kulinarni.
My zapewniamy niezłe ciacha - z czekoladą, żurawiną, rodzynkami, masłem orzechowym, figami i cynamonem, okrągłe, kwadratowe,  kruche, duże i małe. Inni blogerzy też przygotują dla Was mnóstwo kulinarnych atrakcji - np. niebanalne kanapeczki, pieczone pierogi wegetariańskie czy przekąski rodem z Hiszpanii. Wszystkie smakołyki będziemy sprzedawać w cenie produkcji (np. nasze pierniczki będą kosztowały 25 groszy za sztukę).
Zarezerwujcie sobotnie popołudnie na leniwe piknikowanie. Do zobaczenia nad rzeką!



poniedziałek, 13 maja 2013

Jogurt grecki z chałwą

Ten przepis to jeden z naszych faworytów w kategoriach "mało składników" i "deser na poczekaniu". Skorzystajcie z niego nawet jeśli odstraszają Was wszystkie prace kuchenne lub czujecie że macie do nich dwie lewe ręce. Tym razem trudno o to, żeby się nie udało.
Oczywiście pierwsze skrzypce gra tutaj chałwa (używamy zwykle tej Wedlowskiej). Sok z cytryny jest potrzebny, żeby nie było zbyt mdło. A zarodki pszenne, z których korzystamy ostatnio przy różnych okazjach, są po to, żeby było nieco zdrowiej (jak przeczytacie na opakowaniu, są bombą witaminowo-minerałową). Choć oczywiście to składnik opcjonalny. Deser posmakuje Wam i bez nich.


Czas przygotowania: 5 minut 

Składniki (dla 2 osób):
150 ml jogurtu greckiego
50 g chałwy waniliowo-kakaowej
1 łyżeczka soku z cytryny
2 łyżeczki zarodków pszennych (opcjonalnie)

Z cytryny wyciskamy sok. Chałwę kruszymy, zostawiamy trochę do dekoracji (po ½ łyżeczki na porcję). Chałwę, zarodki pszenne, sok z cytryny i jogurt grecki dokładnie mieszamy. Odstawiamy na kilka minut na bok, żeby smaki "się przegryzły". Po tym czasie jogurt przekładamy do pucharków, obsypujemy pozostałą chałwą i serwujemy.

piątek, 10 maja 2013

Mielone z buraczkami - dwa w jednym

Na naszym blogu nie ma żadnego przepisu na kotlety mielone... A przecież mielone to standard w niejednym polskim domu. Oczywiście, smażone mielone nie są naszymi ulubieńcami - sami chyba nie robiliśmy ich nigdy. Ale gdyby je trochę zrewolucjonizować... Dzisiaj na blogu przepis na kotlety mielone z buraczkami w środku. Półgodzinny szybki lunch dla tradycjonalistów (chociaż nie wiemy, czy "lunch" i "kotlety mielone" pasują do siebie, chyba raczej powinniśmy napisać: "obiad"). Miłośnikom tradycyjnych mielonych proponujemy tylko dwa kompromisy. Po pierwsze, tarte buraki i trochę marchewki dodajemy od razu do mięsa. Co z tego wynika? Zabarwione na czerwono kotleciki, zaskakujące w smaku. Po drugie, nie smażymy tylko pieczemy w piekarniku. Nie piją tłuszczu, pozostają soczyste w środku. My podaliśmy je z surówką z rzodkiewki i kaszą gryczaną, którą spokojnie można zastąpić pieczonymi albo gotowanymi ziemniaczkami. I jeszcze uwaga dotycząca mięsa mielonego: jeśli chcecie, żeby kotlety smakowały mięsnie, postawcie na wołowinę. Buraki mogą zdominować wieprzowinę. Mielonego drobiowego tym razem nie polecamy.


Czas przygotowania: 35 minut 

 Składniki (dla 2 osób):
1 średniej wielkości burak (ok. 150 g)
1 niewielka marchewka
250 g mięsa mielonego wołowego
1 jajko
2 łyżki bułki tartej
szczypta gałki muszkatołowej
sól
pieprz 

surówka:
pęczek rzodkiewki
3 łyżki jogurtu naturalnego
kilka gałązek szczypioru

Piekarnik nagrzewamy do 200 stopni Celsjusza. Blaszkę wyściełamy papierem do pieczenia. Buraki i marchew obieramy i ścieramy na tarce o grubych oczkach, dodajemy mięso mielone, jajko, bułkę tartą, dodajemy szczyptę gałki muszkatołowej, sól i pieprz do smaku. Formujemy kotleciki, delikatnie je spłaszczamy, układamy na blaszce i wstawiamy do piekarnika na 25 minut.
W międzyczasie, czekając na kotlety, przygotowujemy kaszę gryczaną (lub ziemniaczki) i surówkę. Rzodkiewkę myjemy, kroimy w półplasterki. Szczypiorek siekamy. W misce mieszamy rzodkiewkę, szczypior, jogurt naturalny. Doprawiamy do smaku solą i pieprzem.
Z piekarnika wyjmujemy kotleciki. Podajemy je z ugotowaną kaszą (lub ziemniakami) i surówką z rzodkiewki. 

poniedziałek, 6 maja 2013

Tarta cytrynowa z bezikami

Przychodzi taki dzień, w którym uświadamiamy sobie, że "chodzenie na skróty", które zwykle praktykujemy, przynosi jednak pewne straty. Nie inaczej jest z pieczeniem. Korzystając z niewielkich nadwyżek czasu w długi weekend sprawdziliśmy, dlaczego czasem warto spędzić 2 minuty dłużej na przygotowaniach tart.
Po pierwsze, wszystkie przepisy na wypieki zawsze radzą, żeby formę wysmarować masłem i wysypać mąką, której nadmiaru należy się pozbyć. Przyznajemy się - czasami ten krok omijamy albo pośpiesznie smarujemy formę olejem. Potem okazuje się, że ciasto nie wychodzi z formy, albo wychodzi połamane, albo przykleja się tak mocno, że tę formę trudno odmyć. Komu się chce wysypywać formę mąką...
Po drugie, większość przepisów na tarty mówi, żeby schłodzone kruche ciasto wywałkować na blacie, a potem przełożyć okrągły kawałek ciasta równej grubości bezpośrednio do formy, brzegi przycisnąć i w ten sposób je wyrównać. Kto tak robi na co dzień? My zazwyczaj swoje spody po prostu wyklejamy - odkrywamy kawałek ciasta i wciskamy go w formę palcami, potem szybko sztukujemy brzeg - raz jest grubszy, raz cieńszy. Zazwyczaj wszystko wychodzi całkiem znośnie, choć brzegi są jakieś nierówne, a po przekrojeniu okazuje się, że w jednym miejscu spód przypomina bibułę, a w drugim ukrojoną "na dwa palce" pajdę chleba. Taki klasyczny przypadek kuchennej chałtury, który - całe szczęście - przykrywa nadzienie.
Tym razem zrobiliśmy wszystko tak, jak radzi Martha Stewart, Nigella Lawson, Jamie Oliver, Pierre Herme i wszyscy święci cukiernictwa. Formę natłuściliśmy, obsypaliśmy mąką, ciasto wywałkowaliśmy prawie na idealne koło (a nadmiaru się pozbyliśmy i nie przyklejaliśmy go na siłę), zrobiliśmy dobry krem bez grudek i cierpliwie czekaliśmy, aż tarta ostygnie. Opłacało się, tak jak się opłaca niespiesznie rozmawiać, leniwie pić kawę i czytać zwracając uwagę na każde słowo. Mieliśmy przyjemność z przygotowania, ze sprzątania, z czekania i jedzenia. Choć jednak w jednej kwestii poszliśmy na skróty, ujawniając naszą prawdziwą naturę i pokornie przyznając się do niedostatków naszego piekarnika: bezy na wierzchu są kupione. Smacznego!


Czas przygotowania:
30 minut
Czas pieczenia: 15 minut +30 minut

Składniki:
100 g zimnego masła
2 szklanki mąki pszennej
5 łyżek cukru
1 jajko
5 łyżek lodowatej wody
3 jajka
1 żółtko
250 ml śmietanki 30%
1/2 szklanki soku z cytryn
skórka otarta z 2 cytryn
12 płaskich łyżek cukru
8 dużych bezików

Mąkę i cukier mieszamy, dodajemy jajko. 1 łyżkę masła zostawiamy do wysmarowania formy, a pozostałe masło siekamy, mieszamy z mąką, cukrem i wodą, aż powstanie jednolita masa. Formujemy z niej kulę, zawijamy w folię spożywczą i wkładamy do lodówki na 30 minut.
Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni Celsjusza. Formę na tartę smarujemy masłem i delikatnie obsypujemy mąką pozbywając się jej nadmiaru (do wysmarowanej masłem formy wsypujemy mąkę i przekręcamy formą tak, by cała pokryła się mąką, pozostałą mąkę wysypujemy). Ciasto wyjmujemy z lodówki i wałkujemy w okrąg o średnicy 3 cm większej niż średnica formy. Przekładamy do formy, wyrównując brzegi, nakłuwamy widelcem i wstawiamy do piekarnika na 15 minut. 
Kiedy spód jest w piekarniku, przygotowujemy krem. 2 cytryny przelewamy wrzątkiem, na tarce o najdrobniejszych oczkach ścieramy z nich skórkę (tylko żółtą część), z reszty wyciskamy sok (u nas pół szklanki soku nazbierało się z 3 cytryn). W miseczce mieszamy widelcem skórkę z cytryny, śmietankę, cukier, jajka i żółtko, aż powstanie jednolita masa. Dodajemy sok z cytryny, mieszamy. Otwieramy piekarnik, ostrożnie wysuwamy blaszkę i na upieczony spód wlewamy masę cytrynową. Zamykamy piekarnik i pieczemy 20-30 minut. Krem trzeba uznać za ścięty jeśli nie jest już płynem, ale przy potrząśnięciu drży jak budyń. Wtedy czas jest wyjąć tartę z piekarnika. Gotową tartę studzimy, najlepiej wstawić ją do lodówki na kilka godzin. Przed podaniem obsypujemy pokruszonymi bezikami.

niedziela, 5 maja 2013

Wejściówki na Kocham Wino Fest


We wtorek zapowiadaliśmy konkurs w którym można było wygrać wejściówki na Kocham Wino Fest. Prosiliśmy o stworzenie listy 10 słów, które kojarzą się Wam z winem. 

Oto najciekawsze skojarzenia:

Iza Kulińska - odpoczynek, przyjaciele, kolacja, lampka, smak, bukiet, harmonia, elegancja, klarowność, korek

Akademia Rozwoju - sukienka, kolczyki, kwiaty, wieczór, my, świece, kolacja, pocałunek, smak, księżyc...

Wędrowniczka Pyza - Jelenia Góra, Znojmo, migdały, chateaubriand, deska, bednarz, Ken Loach, Petroniusz, prawda, Stendhal

Magda - cierpkość i słodycz, czerwień i biel, kolacja i świece, elegancja i harmonia, muzyka i film

Adriana - Kantyna, tanina, Dionizos, ambrozja, miłość, rozkosz, owoce, mięso, risotto, kobiety

Wszystkim dziękujemy za przesłanie swoich list osobistych. Mamy nadzieję, że zobaczymy się w niedzielę!