Przychodzi taki dzień, w którym uświadamiamy sobie, że "chodzenie na skróty", które zwykle praktykujemy, przynosi jednak pewne straty. Nie inaczej jest z pieczeniem. Korzystając z niewielkich nadwyżek czasu w długi weekend sprawdziliśmy, dlaczego czasem warto spędzić 2 minuty dłużej na przygotowaniach tart.
Po pierwsze, wszystkie przepisy na wypieki zawsze radzą, żeby formę wysmarować masłem i wysypać mąką, której nadmiaru należy się pozbyć. Przyznajemy się - czasami ten krok omijamy albo pośpiesznie smarujemy formę olejem. Potem okazuje się, że ciasto nie wychodzi z formy, albo wychodzi połamane, albo przykleja się tak mocno, że tę formę trudno odmyć. Komu się chce wysypywać formę mąką...
Po pierwsze, wszystkie przepisy na wypieki zawsze radzą, żeby formę wysmarować masłem i wysypać mąką, której nadmiaru należy się pozbyć. Przyznajemy się - czasami ten krok omijamy albo pośpiesznie smarujemy formę olejem. Potem okazuje się, że ciasto nie wychodzi z formy, albo wychodzi połamane, albo przykleja się tak mocno, że tę formę trudno odmyć. Komu się chce wysypywać formę mąką...
Po drugie, większość przepisów na tarty mówi, żeby schłodzone kruche ciasto wywałkować na blacie, a potem przełożyć okrągły kawałek ciasta równej grubości bezpośrednio do formy, brzegi przycisnąć i w ten sposób je wyrównać. Kto tak robi na co dzień? My zazwyczaj swoje spody po prostu wyklejamy - odkrywamy kawałek ciasta i wciskamy go w formę palcami, potem szybko sztukujemy brzeg - raz jest grubszy, raz cieńszy. Zazwyczaj wszystko wychodzi całkiem znośnie, choć brzegi są jakieś nierówne, a po przekrojeniu okazuje się, że w jednym miejscu spód przypomina bibułę, a w drugim ukrojoną "na dwa palce" pajdę chleba. Taki klasyczny przypadek kuchennej chałtury, który - całe szczęście - przykrywa nadzienie.
Tym razem zrobiliśmy wszystko tak, jak radzi Martha Stewart, Nigella Lawson, Jamie Oliver, Pierre Herme i wszyscy święci cukiernictwa. Formę natłuściliśmy, obsypaliśmy mąką, ciasto wywałkowaliśmy prawie na idealne koło (a nadmiaru się pozbyliśmy i nie przyklejaliśmy go na siłę), zrobiliśmy dobry krem bez grudek i cierpliwie czekaliśmy, aż tarta ostygnie. Opłacało się, tak jak się opłaca niespiesznie rozmawiać, leniwie pić kawę i czytać zwracając uwagę na każde słowo. Mieliśmy przyjemność z przygotowania, ze sprzątania, z czekania i jedzenia. Choć jednak w jednej kwestii poszliśmy na skróty, ujawniając naszą prawdziwą naturę i pokornie przyznając się do niedostatków naszego piekarnika: bezy na wierzchu są kupione. Smacznego!
Czas przygotowania: 30 minut
Czas pieczenia: 15 minut +30 minut
Składniki:
100 g zimnego masła
2 szklanki mąki pszennej
5 łyżek cukru
1 jajko
5 łyżek lodowatej wody
3 jajka
1 żółtko
250 ml śmietanki 30%
1/2 szklanki soku z cytryn
skórka otarta z 2 cytryn
12 płaskich łyżek cukru
8 dużych bezików
Mąkę i cukier mieszamy, dodajemy jajko. 1 łyżkę masła zostawiamy do wysmarowania formy, a pozostałe masło siekamy, mieszamy z mąką, cukrem i wodą, aż powstanie jednolita masa. Formujemy z niej kulę, zawijamy w folię spożywczą i wkładamy do lodówki na 30 minut.
Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni Celsjusza. Formę na tartę smarujemy masłem i delikatnie obsypujemy mąką pozbywając się jej nadmiaru (do wysmarowanej masłem formy wsypujemy mąkę i przekręcamy formą tak, by cała pokryła się mąką, pozostałą mąkę wysypujemy). Ciasto wyjmujemy z lodówki i wałkujemy w okrąg o średnicy 3 cm większej niż średnica formy. Przekładamy do formy, wyrównując brzegi, nakłuwamy widelcem i wstawiamy do piekarnika na 15 minut.
Kiedy spód jest w piekarniku, przygotowujemy krem. 2 cytryny przelewamy wrzątkiem, na tarce o najdrobniejszych oczkach ścieramy z nich skórkę (tylko żółtą część), z reszty wyciskamy sok (u nas pół szklanki soku nazbierało się z 3 cytryn). W miseczce mieszamy widelcem skórkę z cytryny, śmietankę, cukier, jajka i żółtko, aż powstanie jednolita masa. Dodajemy sok z cytryny, mieszamy. Otwieramy piekarnik, ostrożnie wysuwamy blaszkę i na upieczony spód wlewamy masę cytrynową. Zamykamy piekarnik i pieczemy 20-30 minut. Krem trzeba uznać za ścięty jeśli nie jest już płynem, ale przy potrząśnięciu drży jak budyń. Wtedy czas jest wyjąć tartę z piekarnika. Gotową tartę studzimy, najlepiej wstawić ją do lodówki na kilka godzin. Przed podaniem obsypujemy pokruszonymi bezikami.
"przyjemność ze sprzątania"?! no, come on!
OdpowiedzUsuńjak masz niespodziewany nadmiar czasu, to i sprzatanie w oczekiwaniu na cos do kawy sprawia mega frajde!!
OdpowiedzUsuńjesteście dziwni...
UsuńMyślałam, że tylko ja chodzę w przepisach na skróty ;) Ostatnio robiłam pierwszy raz ciasto francuskie i stwierdziłam, że po co 6 razy wałkować, wystarczy 3 i do piekarnika. Nie wyszło. Na szczęście tylko z małej ilości próbę zrobiłam. Z reszty po 6 wałkowaniach wyszło pyszne :) I wcale nie jest to trudne, jak często można usłyszeć. A tarta cytrynowa też za mną chodzi...
OdpowiedzUsuń