Pokazywanie postów oznaczonych etykietą jajka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą jajka. Pokaż wszystkie posty

piątek, 31 sierpnia 2018

Ziemniaki w soli i matias, czyli najlepszy lunch do pracy

Lunch do pracy nie musi być kanapką i zwykłą sałatką. Lunch do pracy powinien mówić "to jest twój czas na odpoczynek. Należy Ci się."



Przyznamy szczerze - lunch w pracy zawsze wydawał nam się jakimś mitem. Czy można porządnym posiłkiem nazwać jedzenie czegoś pośpiesznie przy biurku czy stoliku w trakcie przemieszczania się z jednego miejsca w drugie? O tym jak przyjemny może być lunch w pracy przekonaliśmy się w Danii. Punktualnie o 12:00 wszyscy pracownicy naukowi wydziału spotykają się w stołówce, żeby wspólnie zjeść i porozmawiać. Większość z nich ma pudełka przyniesione z domu. W nich jest zawsze mnóstwo warzyw, jakiś owoc, słynne kanapki z wieloma składnikami lub sałatki. W takich okolicznościach nie wypada po prostu na szybko czegoś w siebie wrzucić. W takich okolicznościach posiłek staje się prawdziwym rytuałem - momentem w którym nie tylko zaspakajasz swój głód, ale tworzysz jakąś wspólnotę. Trochę jak w domu kiedy wszyscy zasiadają do stołu i nareszcie mają czas porozmawiać (i się pokłócić, i powspierać, i pocieszyć). 

Dlatego też zawartość pudełka nie może być przypadkowa. W szkole naszych dzieci od pierwszego dnia proszono, by włożyć nieco wysiłku w przygotowywanie lunchu dla uczniów. Żeby to było coś urozmaiconego, zdrowego, pożywnego. Nasze dzieci uwielbiają śledzie, więc ziemniaki w soli z matjasem i jajkiem to dla nich prawdziwy rarytas. My ten przepis przygotowaliśmy z myślą o naszych nieco starszych pracujących Czytelnikach. Podajemy Wam recepturę na "szybkie i ekonomiczne ziemniaki". Dlaczego? Dlatego, że gotujemy je w mocno osolonej wodzie tylko przez 10 minut, a kolejny kwadrans ziemniaki sobie już tylko dochodzą w tym wrzątku. Idealnie by do tego pasowały ziemniaki z ogniska - takie jakie kiedyś przygotował szef Marek Flisiński w restauracji Water&Wine. Niestety, przygotowywanie ogniska nie jest w naszym zasięgu. Na szczęście, pozostaje sól i porządne matiasy - o tym jak wybrać te najlepsze przeczytajcie koniecznie tutaj! 

Przepis powstał we współpracy z restauracją Water&Wine. Jeśli szukacie miejsca na niezwykłą kolację to koniecznie musicie tam pojechać. Na naszym blogu znajdziecie kilka relacji z kolacji przygotowanych przez szefa Marka Flisińskiego, Kamila Raczyńskiego i ich zespół. Czytając je przekonacie się, że Water&Wine to coś więcej niż miejsce z dobrym jedzeniem. 


Czas przygotowania: 30 minut

Składniki na 2 porcje:
300 g drobnych ziemniaków
2 łyżki soli
250 g matiasa
1/2 czerwonej cebuli
2 jajka na twardo
3 łyżki śmietany 12%
świeży szczypior
pieprz


1. Do garnka wkładamy ziemniaki w skórce (porządnie umyte), wsypujemy sól. Zalewamy wodą tak, by przykryła ziemniaki. Doprowadzamy do wrzenia i gotujemy 10 minut. Przykrywamy i zostawiamy pod przykryciem na kwadrans. 

2. Jajka gotujemy na twardo. Obieramy. Kroimy. 

3. Matiasy kroimy w kostkę. Cebulę siekamy.

4. Ziemniaki ocedzamy, stawiamy na ogień i raz po raz je podrzucając odparowujemy wodę. Ziemniaki będą miały pomarszczoną skórkę. 

5. Gotowe ziemniaki studzimy. Delikatnie je kroimy na mniejsze kawałki. Dodajemy matiasy, jajka, śmietanę, posiekany szczypior. Doprawiamy do smaku pieprzem. 

poniedziałek, 7 grudnia 2015

Śliwkowy Yorkshire pudding z szałwią i boczkiem

Jak przygotować niebanalny dodatek do pieczonych mięs? Jak wykorzystać śliwkę kalifornijską na co dzień? Czym jest pudding Yorkshire?

W zeszłym tygodniu miałam niebywałą przyjemność uczestniczyć w warsztatach kulinarnych prowadzonych przez Witka Iwańskiego, szefa kuchni restauracji Aruana. W towarzystwie innych blogerów uczyliśmy się jak mądrze wykorzystywać suszoną śliwkę kalifornijską w kuchni. Jednym z przepisów, który mnie zachwycił był śliwkowy pudding Yorkshire. Bardzo proste danie, wymagające niewielkiego nakładu pracy okazało się idealnym dodatkiem do pieczonego indyka. Pudding może być również samodzielnym daniem, na przykład na kolację. 

Najważniejszym elementem przygotowania puddingu, o którym wcześniej nie wiedziałam, jest rozgrzanie formy i tłuszczu. Do rozgrzanej formy ostrożnie trzeba wlać składniki puddingu i jak najszybciej wstawić do pieca. Dzięki temu prostemu zabiegowi, na brzegach ciasta formuje się chrupiąca skorupka, a wnętrze pozostaje delikatne i konsystencją przypomina nieco gęstsze niż zwykle puree ziemniaczane. Dodatek świeżej szałwii i rozmarynu sprawia, że wokół piekarnika roznosi się obłędny zapach.

fot. Lawendowy Dom 

Czas przygotowania: 20 minut
Czas pieczenia: 20 minut

Składniki:
285 ml mleka
150 g mąki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
3 jaja
100 ml oleju słonecznikowego
garść świeżej szałwii
garść świeżego rozmarynu
100 g wędzonego boczku
1 cebula biała
2 ząbki czosnku
120 g suszonej śliwki kalifornijskiej 

1. Piekarnik nagrzewamy do 240 stopni Celsjusza.

2. Blaszkę lub formę o wymiarach ok 10 cm x 25 cm wykładamy papierem do pieczenia. Wlewamy na dno połowę oleju. Wstawiamy do piekarnika na 15 minut.

3. W czasie, gdy nagrzewa się blaszka przygotowujemy pudding. Wędzony boczek kroimy w kostkę, cebulę w małą kosteczkę, czosnek w plasterki, a śliwkę drobno siekamy.

4. Na patelnię wlewamy pozostały olej (ok. 50 ml), wrzucamy boczek, cebulę, czosnek, śliwkę kalifornijską. Smażymy na wolnym ogniu mieszając ok. 5 minut (aż boczek się delikatnie usmaży, ale nie będzie chrupiący).

5. W misce dokładnie rozkłócamy jajka. Dodajemy mleko i dokładnie mieszamy. Ostrożnie wsypujemy mąkę, proszek do pieczenia i mieszamy za pomocą rózgi. Powinniśmy otrzymać ciasto nieco gęstsze niż naleśnikowe (bez grudek!).

6. Zawartość patelni wkładamy do masy jajeczno-mącznej.

7. Z piekarnika bardzo ostrożnie wyciągamy nagrzaną formę i ostrożnie wlewamy do niej zawartość miski. Uwaga, może pryskać!

8. Na wierzchu puddingu szybko układamy szałwię i rozmaryn. Wstawiamy do pieca na ok. 20 minut. Pudding powinien mieć delikatnie brązowy kolor.

9. Gotowy pudding wyciągamy z piekarnika, delikatnie studzimy i serwujemy. 

wtorek, 15 września 2015

Zapiekane jajka z kurkami w miodzie pitnym z suską sechlońską i oscypkiem

Kurki w miodzie pitnym, suska sechlońska i oscypek. Trio żywcem wyciągnięte z kompendium wiedzy o polskiej kuchni. Za każdym razem, kiedy odnajdujemy perełki polskiej kuchni to czujemy mały dreszczyk emocji. Polska kuchnia jest tak niejednolita i tak bogata. Są jednak dwie rzeczy, które mówią nam "to musi być polskie". Mamy poczucie, że tylko my z taką niebywałą gracją wszystko wędzimy i fermentujemy. Nie lubimy niejednoznaczności i nieokreślonych smaków, więc traktujemy nasze mięsa, sery i owoce dymem tak, by poczuć ich intensywność. A jak boimy się, że coś nie przetrzyma zimy, to po prostu zaczynamy kisić. W końcu fermentujemy nie tylko ogórki, kapustę i buraki, ale też ziemniaki, ziarna i miód. Bo z czego innego robi się w naszym kraju najlepsze trunki?
Opisujemy składniki tego śniadania, bo chcemy, żebyście tak jak my poczuli radość z odkrywania polskich składników.

Zostaliśmy zaproszeni przez PARP i Magazyn USTA do wzięcia udziału w konkursie, którego celem jest komponowanie przepisów z tradycyjnymi polskimi składnikami. Jeśli nasza propozycja śniadaniowa wydaje Wam się godna, zachęcamy to głosowania - wystarczy kliknąć w ten LINK.
Nagrodą dla blogerów jest wizyta studyjna we Włoszech. Dziękujemy za Wasze wsparcie!



Suska sechlońska to chyba najbardziej enigmatyczny składnik tego zestawu śniadaniowego. A suska to nic innego jak suszona i podwędzana śliwka z okolic Sechny w Małopolsce. Śliwki suszy się i podwędza dymem w temperaturze 40-60 stopni przez 3-4 dni. Gotowa śliwka jest mięsista, słodkawa i dymna. Dobrze sprawdza się jako dodatek do mięs i kapusty. Legenda głosi, że proboszcz Sechny w akcie pokuty nakazał grzesznym parafianom sadzić śliwy. Kiedy drzewa obradzały, ludzie pędzili śliwowicę. Niezupełnie było to zgodne z założeniami księdza. Nakłonił więc parafian do konserwowania śliwek dymem. W ten sposób region stał się znany z tego oryginalnego przysmaku. Suską można kupić w delikatesach.

czwartek, 30 kwietnia 2015

Wiosenna sałatka nicejska z tuńczykiem

Czym smakuje wiosna? Bobem, szparagami, rabarbarem. Wiosna jest intensywnie zielona, żółta i czerwona. Wiosna chrupie dobrze ugotowanymi szparagami i świeżą fasolką. Wiosna jest lekka, świeża i zapowiada bezmiar delikatnie zakurzonych i oprószonych ziemią warzyw i owoców. 
Te wszystkie wiosenne skojarzenia zamknął w nowym menu szef kuchni warszawskiej restauracji Le Victoria Brasserie Moderne - Maciej Majewski. Jego wiosenne propozycje to lekkie składniki i orzeźwiające zioła - m.in. sałatka z wiosennych warzyw na bazie ziół z pudrem na bazie słonecznika, aromatyczna zupa na bazie wiosennych warzyw w połączeniu z klasycznym francuskim pistou z bazylii, czosnku i oliwy, łosoś z risotto z zielonym groszkiem i miętą z kremem z langustynek.
Jednak w całym menu jedno danie szczególnie pokazuje czym jest wiosna. To sałatka nicejska z tuńczykiem. Cebula, szpinak, mus z avocado, pomidorki cherry i delikatny tuńczyk wspaniale się komponują - wszystkie składniki się świetnie uzupełniają, mają wyraźnie różną strukturę przez co sałatka jest "angażująca". To taki ładny przymiotnik, który oznacza, że jesz świadomie (bo coś trzeba przegryźć, coś chrupie, coś jest delikatne, za chwilę czujesz coś wyraźnie kwaśnego i Twoje podniebienie nie zazna spokoju dopóki nie skończysz). 
Przepis jest oryginalnym przepisem restauracyjnym, więc możecie się przekonać jak wyglądają wskazówki dla profesjonalnych kucharzy. 


Liczba porcji: 10 

Składniki:
tuńczyk
800 g świeżego tuńczyka
50 ml oliwy
sól
pieprz

mus avocado
400 g avocado
50 ml soku z cytryny
80 ml mleka
sól
pieprz

żółtko tempura
10 jajek
80 g mąki tempura
500 ml oleju roślinnego

dodatki
200 g pomidorków cherry
300 g zielonego groszku
300 g bobu
600 g zielonej fasolki
300 g czarnych oliwek
80 g krążków z cebuli czerwonej
40 g liści szpinaku
800 g sałaty rzymskiej
200 ml sosu  vinaigrette

puder z oliwek
 200 g czarnych oliwek


1. Tuńczyk: Tuńczyka pokroić na kawałki i podsmażyć tak aby w środku był surowy.

2. Mus z avocado: Avocado obrać, zmiksować w thermomixie z dodatkiem mleka, soku z cytryny i przypraw. Przełożyć do worka i zawakować (czyli: włożyć do worka i zamknąć próżniowo).

3. Dodatki: Upiec w piecu pomidorki cherry. 
Ugotować bób i obrać. 
Ugotować groszek i fasolkę zieloną. 
Wyciąć środki sałaty rzymskiej. 
Wszystkie warzywa skropić sosem vinaigrette.

4. Żółtko tempura: Jajko ugotować w 65˚C przez 1h. Wyjąć zółtko i usmażyć w tempurze.

5. Puder z czarnych oliwek: Oliwki wstawić do pieca na 160˚C i piec ok. 2 godzin, aż będą suche. Blendować na puder. (przepis nasz) 

6. Prezentacja: Na talerzu wyszprycować. Ułożyć serca sałaty rzysmkiej. Rozłożyć warzywa , udekorować krążkami cebuli. Ułozyc płatki tuńczyka , liście szpinaku i oliwki. Usmażyć zóltko w tempurze i przekroić na pół. Posypać pudrem z oliwek .


sobota, 19 kwietnia 2014

Jajka faszerowane - trzy nowe pomysły

Dzisiaj chcemy Was zachęcić do zrobienia jajek faszerowanych "last minute". Nie wymagają przekrawania skorupki. Wymagają za to nieco odwagi, bo nie przypominają ani trochę klasycznego polskiego jajka faszerowanego z posiekaną pietruszką i zasmażoną na wierzchu bułką tartą. Żeby nie było wątpliwości - takie klasyczne jajka uwielbiamy, ale są tylko dwa domy, gdzie je jemy - u cioci A. i u cioć M. Ponieważ sami nie potrafimy ich zrobić tak doskonale jak nasze ciocie, próbujemy innych wersji.
Pierwsza wersja to jajka sezamowe z dodatkiem sezamowej pasty tahini, oleju sezamowego i prażonego sezamu; druga wersja - to jajka z awokado, kwaśną śmietaną i posiekanym ogórkiem; trzecia wersja - to jajka z łososiem, dymką, serkiem typu philadephia i wędzonym łososiem. Jajka pięknie wyglądają na talerzu, są delikatne i pyszne.
Smacznego Wielkanocnego jajka, Drodzy Czytelnicy!!! 


Czas przygotowania: 30 minut

jajka z sezamem
12 jaj najlepszej jakości
3 łyżki tahini
4 łyżki oleju sezamowego
2 łyżki majonezu
6 łyżek ziaren sezamu

Jajka wkładamy do garnka, zalewamy wodą tak, by je dokładnie przykryła. Wodę doprowadzamy do wrzenia, garnek przykrywamy pokrywką, zdejmujemy z ognia i odstawiamy na 15 minut. Po tym czasie jajka odcedzamy i przelewamy lodowatą wodą. Obieramy i przekrawamy na pół. Z każdej połówki wyciągamy żółtka i wkładamy do miseczki. Do żółtek dodajemy tahini, olej sezamowy i majonez. Dokładnie mieszamy. Gotową masą wypełniamy każdą połówkę jajka. Na zimną patelnię wrzucamy ziarna sezamu i podgrzewamy na największym ogniu mieszając przez około 2-3 minuty (aż ziarna nabiorą złotego koloru). Szybko przesypujemy je na talerz, studzimy i posypujemy nimi jajka. 

jajka z awokado
12 jaj najlepszej jakości
4 łyżki śmietany
2 łyżki musztardy
2 łyżki majonezu
1/2 dojrzałego awokado
świeży ogórek

Jajka wkładamy do garnka, zalewamy wodą tak, by je dokładnie przykryła. Wodę doprowadzamy do wrzenia, garnek przykrywamy pokrywką, zdejmujemy z ognia i odstawiamy na 15 minut. Po tym czasie jajka odcedzamy i przelewamy lodowatą wodą. Obieramy i przekrawamy na pół. Z każdej połówki wyciągamy żółtka i wkładamy do misy blendera. Dodajemy śmietanę, musztardę, majonez, awokado i blendujemy do uzyskania jednolitej masy. Ogórek myjemy i ścieramy na tarce o grubych oczkach. Każdą połówkę jajka wypełniamy farszem z awokado i dekorujemy startym ogórkiem.

jajka z łososiem
12 jaj najlepszej jakości
1/4 szklanki majonezu
1/2 opakowania serka typu philadephia
1 cebula dymka
100 g wędzonego łososia

Jajka wkładamy do garnka, zalewamy wodą tak, by je dokładnie przykryła. Wodę doprowadzamy do wrzenia, garnek przykrywamy pokrywką, zdejmujemy z ognia i odstawiamy na 15 minut. Po tym czasie jajka odcedzamy i przelewamy lodowatą wodą. Obieramy i przekrawamy na pół. Z każdej połówki wyciągamy żółtka i wkładamy do misy blendera. Dodajemy majonez, serek, posiekaną dymkę i połowę łososia (50g). Wszystkie składniki blendujemy na jednolitą masę. Pozostałego łososia kroimy na cienkie plasterki. Każdą połówkę jajka wypełniamy łososiowym farszem, dekorujemy posiekanym łososiem. 


sobota, 5 stycznia 2013

Eggnog


Eggnog to napój na bazie kogla-mogla i burbona/rumu/whiskey. Amerykanie i Kanadyjczycy raczą się nim w Boże Narodzenie. My o jego istnieniu dowiedzieliśmy się dwa lata temu (swoją drogą, to straszny obciach, że tak późno). Spróbowaliśmy go rok temu kupując gotowy eggnog firmy Oberweis. Był bardzo słodki, cudownie kremowy, ostro-korzenny od obowiązkowego dodatku gałki muszkatołowej. Niestety, za słodki, żebyśmy mogli wypić wszystko. W tym roku postanowiliśmy uraczyć nim naszych noworocznych gości. Przepis niezawodnego Altona Browna był naszą bazą. Co zmieliśmy? Ilość cukru, bo Amerykanie używają cukru trzcinowego (biały cukier też może być z trzciny), który jest mniej słodki niż cukier z buraków cukrowych. Nie dodawaliśmy do schłodzonego eggnoga surowych ubitych białek. W zamian, można dodać ubitą śmietankę, ale tego nie zrobiliśmy z czystego noworocznego lenistwa. Wyszło pysznie. 
Jeszcze przygarść noworocznych refleksji dotyczących noworocznych postanowień dietetycznych. Ostatnio M. miała (nie)przyjemność przysłuchiwania się rozmowie kobiet regularnie ćwiczących i dbających o siebie. Wszystkie bez wyjątku opowiadały o Świętach i Sylwestrze jak o wstydliwych epizodach ze swego życia, kiedy każdy kęs jedzenia (które same przygotowały) był objawem ich słabości. Każde przygotowane ciasto było wielkim ulepkiem mąki, cukru i jajek świadczącym o ich niepohamowaniu w jedzeniu i piciu. Każda kromka chleba wywoływała ogromne wyrzuty sumienia. Bardzo było to było smutne. Wszystkim naszym Czytelnikom i nam samym życzymy więc w tym roku radości z jedzenia. Niech to, co jemy przynosi ucztę naszym zmysłom. Niech umiar (i sezonowość) będą naszymi przewodnikami. Po prostu, życzymy Wam, żebyście umieli dobrze jeść.


Czas przygotowania: 15 minut
Czas oczekiwania: min. 4 godziny

Składniki:
6 żółtek
1/3 szklanki cukru
750 ml mleka
200 ml śmietanki 30%
2 łyżeczki gałki muszkatołowej
60 ml ciemnego rumu lub burbonu

Do garnka wlewamy mleko, śmietankę, wsypujemy gałkę muszkatołową. Doprowadzamy do wrzenia i wyłączamy. W czasie, kiedy mleko się podgrzewa, w drugim garnuszku mikserem na wysokich obrotach ubijamy żółtka z cukrem (około 3 minut, do momentu kiedy żółtka staną się białe). Teraz najbardziej wymagająca część przepisu - temperowanie żółtek. Do garnka z żółtkami bardzo wolno wlewamy zagotowane mleko ze śmietanką cały czas ubijając żółtka rózgą. W oryginalnym przepisie, autor mówi, że gotową masę trzeba wstawić na gaz, żeby podgrzała się do temperatury 70 stopni Celsjusza - nasza masa po temperowaniu miała 80 stopni, więc nie podgrzewaliśmy jej dodatkowo. Do gotowego napoju dolewamy alkohol. Studzimy i wstawiamy do lodówki do schłodzenia. Podajemy oprószone świeżo zmieloną gałką muszkatołową lub cynamonem. 

piątek, 4 maja 2012

Jajka zapiekane ze szpinakiem, pomidorkami i karmelizowanym boczkiem

Tym razem pomysł na niecodzienne śniadanie. Szpinak, pomidorki koktajlowe i jajka - to składniki, które zwykle lądują w omlecie albo jajecznicy. Tym razem proponujemy coś innego: jajka zapiekane w piekarniku. Na wierzch dodajemy do nich przepyszny boczek karmelizowany w miodzie z orzechami włoskimi (pisaliśmy o nim niedawno). Danie jest sycące i dostarcza kubkom smakowym niesamowitych wrażeń, daleko wykraczających poza zwykłą jajecznicę. Polecamy więc szczególnie na śniadania sobotnie lub niedzielne - które można spokojnie celebrować.

Pamiętacie, że uczestniczymy w konkursie na Kulinarnego Bloga Roku 2012? Ten przepis wystawiamy do drugiej rundy konkursu zatytułowanej "Jajko na dzień dobry". W pierwszej rundzie poszło nam całkiem nieźle. Nasz przepis - na hipnotyzujące ciastka cynamonowe zajął drugie miejsce wśród wszystkich uczestniczących blogów. Cieszymy się zwłaszcza z tego, że dostaliśmy maksymalną liczbę punktów od jurora, krytyka kulinarnego, Piotra Bikonta. Jego ocena i Wasze cenne głosy sprawiły, że jesteśmy na drugiej pozycji. Bardzo dziękujemy! Jesteśmy zmobilizowani i gramy dalej! To znaczy - gotujemy dalej!




Czas przygotowania: 30 minut

Składniki:
4 jajka
2 łyżki mleka
1 szklanka świeżych liści szpinaku
10 pomidorów koktajlowych
3 łyżki masła
1/2 łyżeczki soli
1/2 łyżeczki pieprzu
2 plastry wędzonego boczku
2 łyżeczki miodu
5 orzechów włoskich
2 kromki pieczywa

Piekarnik nagrzewamy do temperatury 160 stopni. Przygotowujemy dwa naczynia żaroodporne - jedno mniejsze (o pojemności ok. 0,5 litra, które można zastąpić dwoma ramekinami) i drugie większe, do którego zmieści się bez problemu to mniejsze. Zagotowujemy około 2 litrów wody.

Na dno mniejszego naczynia wlewamy 2 łyżki mleka, dodajemy łyżkę masła, umyte i osuszone liście świeżego szpinaku i przepołowione pomidorki koktajlowe. Wstawiamy do nagrzanego piekarnika na 5 minut. W tym czasie do miseczki wbijamy jajka, dbając o to żeby nie uszkodzić żółtek.
Wyjmujemy z piekarnika gorące naczynie, wstawiamy do większego naczynia żaroodpornego, które napełniamy wrzącą wodą do połowy wysokości mniejszego naczynia. Na szpinak z pomidorami wylewamy ostrożnie jajka, posypujemy solą i świeżo zmielonym pieprzem. Wstawiamy do piekarnika na ok. 15-18 minut - białko ma być ścięte, a żółtko luźne. 
Orzechy drobno siekamy i wrzucamy na rozgrzaną patelnię (bez tłuszczu). Prażymy je około 2 minut do momentu w którym poczujemy intensywny zapach orzechów (powinny być delikatnie brązowe). Uprażone orzechy szybko zdejmujemy z patelni i wysypujemy na talerz. Dajemy im ostygnąć, by nabrały chrupkości. 
Pora na karmelizowanie boczku. Plaster boczku kroimy na kawałki o boku 1/2-1 cm. Na patelni rozgrzewamy łyżkę masła do momentu w którym się spieni. Wrzucamy boczek i smażymy około 2-3 minut, aż tłuszcz zacznie się wytapiać. Dodajemy miód i smażymy kolejne 4-5 minut, aż boczek nabierze ciemnobrązowego koloru, a miód i tłuszcz połączą się tworząc karmel. W międzyczasie pieczywo smarujemy masłem.
Z piekarnika wyjmujemy zapieczone jajka, wykładamy na wierzch zawartość patelni - czyli chrupiący boczek w miodowym karmelu - i posypujemy uprażonymi orzechami. Podajemy z pieczywem. I jemy póki ciepłe.


niedziela, 29 kwietnia 2012

Boczek pekanowo-klonowy z jajkami sadzonymi

Wszystkim, którzy w ten długi weekend odpoczywają i tym, którzy musieli zostać w pracy polecamy to pyszne śniadanie: wędzony boczek w miodzie i sosie klonowym (w przypadku braku sosu - może być w samym miodzie), hojnie obsypany pekanami lub orzechami włoskimi. To idealna propozycja na śniadanie lub brunch. Po pierwsze - przygotowanie zajmie Wam ledwie kwadrans. Po drugie, piękny zapach obudzi nawet największego śpiocha. Po trzecie, nie ma nic lepszego niż połączenie słonego ze słodkim. I te chrupiące orzechy...  Podajemy składniki na dwie porcje.

Uwaga techniczna: ilość boczku zależy od indywidualnych możliwości. Zasada jest taka, że na plaster boczku przeznaczamy 1/2 łyżeczki miodu i 1/2 łyżeczki syropu klonowego.


Czas przygotowania: 15 minut

Składniki:
6 plastrów wędzonego boczku
3 łyżeczki miodu
3 łyżeczki syropu klonowego
50 g pekanów lub orzechów włoskich
4 jajka
3 łyżki masła
2 kromki pieczywa tostowego

Piekarnik nagrzewamy do 200 stopni Celsjusza. Blaszkę, na której będziemy piec boczek wykładamy papierem do pieczenia. Orzechy drobno siekamy. W miseczce mieszamy miód i syrop klonowy. Na blaszce układamy plastry boczku, każdy z nich smarujemy łyżeczką miodu z syropem, obsypujemy orzechami. Wstawiamy do piekarnika na 10-15 minut (boczek musi być przypieczony i chrupiący, z delikatną karmelową skorupką - wszystko zależy od tego jak piekarnik trzyma temperaturę). Chleb tostujemy, każdą kromkę smarujemy masłem. 
Teraz przepis na jajka sadzone idealne (gdybyście nie mieli swojego). Do miseczki wbijamy jajka jedno po drugim i upewniamy się, że są dobre. Posypujemy 1/2 łyżeczki soli. Na patelni rozgrzewamy dwie łyżki masła, czekamy aż masło się spieni i na to spienione masło delikatnie wylewamy jajka. Patelnię przykrywamy pokrywką i czekamy do momentu, w którym białko będzie ścięte.
Z piekarnika wyjmujemy boczek, układamy na talerzach. Podajemy z jajkami i tostem.

niedziela, 25 lipca 2010

Pasty: jajeczna - oliwkowa - jalapeño z miętą

Po dłuższej urlopowej przerwie wracamy z nowymi przepisami! Postaramy się w najbliższych dniach nadrobić trochę zaległości. Na początek trzy przepisy w jednym - pasty do pieczywa (chyba najlepiej smakują z bagietką). Są łatwe do zrobienia i świetnie się sprawdzają w roli imprezowej przystawki. Goście mają wybór i nakładają je sobie sami, gospodarze mają więcej czasu na przygotowanie innych dań.

Pasta jajeczna na bazie serka topionego z dodatkiem czosnku różni się (na korzyść) od tych, które pamiętamy z dzieciństwa. Nie jest ani mdła ani zbyt "sypka". Pasta z oliwkami na bazie serka śmietankowego jest bardzo delikatna i nic nie przyćmiewa smaku oliwek. A pasta z jalapeño  z miętą posmakuje nie tylko miłośnikom pikantności - serek skutecznie "tępi" ostry smak papryczki, a mięta dodaje wspaniałego aromatu.



Czas przygotowania: na każdą pastę po ok. 5 minut

Składniki:

Pasta jajeczna:
3 jajka ugotowane na twardo
1 kostka klasycznego serka topionego (np. gouda)
1-2 ząbki czosnku
3 łyżki majonezu 
sól 
pieprz

Pasta oliwkowa:
1 opakowanie (125 g) serka naturalnego typu "Twój Smak" albo Philadelphia
10 oliwek czarnych (bez pestek)
10 oliwek zielonych (bez pestek)
1/2 łyżeczki ziół prowansalskich

Pasta z jalapeño i miętą:
1 opakowanie (270 g) sera feta
1 papryczka jalapeño
5-6 listków świeżej mięty
pieprz

Pasta jajeczna:
Jajka gotujemy na twardo, obieramy ze skorupek i dusimy widelcem na małe kawałeczki. Najłatwiej się to robi, kiedy jajka są jeszcze ciepłe. Do jajek dodajemy serek, przeciśnięty przez praskę czosnek, majonez. Mieszamy do uzyskania jednolitej masy. Najlepszy serek to klasyczny serek topiony w prostokątnej kostce w złotej folii aluminiowej. Smak wybierzecie zgodnie z indywidualnymi preferencjami. Jeśli ktoś ma problem z wyborem, proponujemy goudę, ale każdy inny miękki może być. Doprawiamy solą i pieprzem do smaku. Można dodać słodką paprykę.

Pasta oliwkowa:
Oliwki kroimy na małe półplasterki, mieszamy dokładnie z serkiem, na koniec dodajemy zioła (oczywiście zamiast suszonych ziół prowansalskich można dodać świeże posiekane listki ziół). Banalne.

Pasta z jalapeño i miętą:
Z papryczki jalapeño wydobywamy pestki, kroimy na bardzo drobne kawałki, i mieszamy dokładnie z serem feta. Można też użyć papryczki chilli (pasta będzie wtedy wyglądać jeszcze ciekawiej - bo będzie biało-zielono-czerwona). Na koniec dodajemy posiekane drobno listki mięty i trochę świeżo zmielonego czarnego pieprzu. Solić raczej nie trzeba - bo feta jest już słona.

Z podanych składników wychodzi po jednej miseczce pasty.