Historia marcepanowych ciasteczek jest prosta. Pewnego dnia piekłam klasyczne kruche ciasteczka. Pech chciał, że dodałam za dużo masła. Pierwsza partia ciasteczek zamiast przybrać pożądany kształt zaczęła w piekarniku żyć własnym życiem. Nie chciałam jednak, by reszta ciasta podzieliła ich los. Mieliśmy akurat w domu sporo marcepanu (o tym dlaczego dowiecie się w kolejnym akapicie), więc nie zważając na nic wzięłam 375 g kawałek i wrzuciłam do miski. Nie zapomnę nieco zaskoczonej i przerażonej miny Adama, która mówiła “co ona zrobiła z tą całą masą cudownego i delikatnego marcepanu”.
Skąd w domu marcepan? Mieszkamy chwilowo w Odense. To niezwykłe jak to miasto wcześniej przewijało się przez naszą kuchnię, ale tego nie zauważaliśmy. Kiedy wygraliśmy konkurs na Kulinarnego Bloga Roku pojechaliśmy do Szwecji i stamtąd przywieźliśmy sobie dwie rolki kolorowej masy marcepanowej z Odense do zrobienia tortu księżniczki. Dwa lata później nasza droga przyjaciółka w prezencie podarowała nam kolorowy marcepan do robienia słodkich figurek (też był z Odense). Tuż przed wyjazdem do Danii ciocia Adama podarowała nam po raz kolejny rolkę różowego marcepanu, który kupiła on-line. Oczywiście, że był z Odense. Mamy tutaj w Odense niezwykłą fabrykę marcepanu. Marcepan to kwintesencja świąt Bożego Narodzenia i grudnia w Danii.
Produkuje się w niej nie tylko marcepan, ale też wspaniały nugat, kropelki czekoladowe, barwniki spożywcze i ogromne ilości fondantu do robienia tortów angielskich. My jesteśmy nudziarzami i nas interesuje tylko marcepan. Dodajemy go do owsianki, do ciasteczek, do drożdżowych bułeczek i czekolady. Dzisiaj nasze dzieci zamówiły tartę jabłkową z marcepanem i tort bananowo-malinowy z marcepanem.
Wracając do ciasteczek – są po prostu cudowne. Mocno migdałowe, nieco miękkie w środku. Pachną niesamowicie i cudownie smakują z małym espresso, ze szklanką mleka i po tak po prostu. Nie wiem czy to marcepan czy coś innego, ale wszyscy dość nabożnie do nich podchodzimy i częstujemy się tylko jednym ciasteczkiem. Zbliża się grudzień, a w Danii to czas pieczenia ogromnych ilości ciasteczek. Będziemy mieli co robić!
Składniki:
125 g miękkiego masła
1/3 szklanki cukru pudru
1 jajko
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka cukru z prawdziwą wanilią
375 g miękkiego marcepanu
1 1/2 szklanki mąki pszennej
20 migdałów bez skórki
1. Masło ubijamy z cukrem na jednolitą masę przez 2 minuty.
2. Dodajemy jajko i ubijamy chwilę (nie przejmujemy się, że się rozwarstwia).
3 Do miski dodajemy proszek do pieczenia, cukier waniliowy i mąkę. Miksujemy do uzyskania jednolitej masy.
4 Do masy dodajemy marcepan. Masę wstawiamy do lodówki.
5 Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni Celsjusza – grzanie góra/dół. Blaszkę wyściełamy papierem do pieczenia.
6 Z lodówki wyciągamy masę.
7 Łyżką odmierzamy masę ciasteczkową. Formujemy kulki i delikatnie spłaszczamy dłonią. W środek każdego ciastka delikatnie wciskamy migdał.
8 Powtarzamy do wyczerpania składników.
9 Ciastka układamy na blaszce. Pieczemy do zezłocenia około 10 minut.
10 Wyciągamy z pieca, zostawiamy na blaszce przez 5 minut i zdejmujemy.
Co prawda nie lubię marcepanu, ale chętnie zastąpię go masłem orzechowym. Najważniejsze to dopasować przepis do siebie.
OdpowiedzUsuń