niedziela, 25 września 2016

Co zamiast kawy? Kujawianka z korzeniami

W erze wszechobecnego cappuccino, pięknego latte, chemexów i dripów picie zbożówki wydaje się obciachem albo lansem na ekoświra. A kawa kojarzona głównie ze szpitalnym śniadaniem może być o niebo lepsza niż espresso z przeciętnej sieciówki.


Przygodę z kawami zbożowymi zaczęliśmy jakiś czas temu. Kiedy po 6 kawach naturalnych dziennie mieliśmy ochotę na więcej, ale jakieś resztki zdrowego rozsądku podpowiadały nam, że może już wystarczy. Pijemy dużo. Pijemy Kujawiankę, orkiszową, inkę i żołędziową, która powinna mieć na etykiecie hasło "bo miliony dzików nie mogą się mylić".  Każda z nich jest inna, troszeczkę inaczej się ją parzy i każda może smakować dobrze. Z premedytacją piszę "może", bo w szpitalu ostatnio byłam i lurowatą zbożówkę pić próbowałam. 

Nasza Kujawianka to jest jednak cud nie kawa. Z pozoru wióry w staromodnym opakowaniu, nabiera szlachetności w odpowiednim towarzystwie. A towarzystwo Kujawianka lubi mocno wschodnie - cynamon, kardamon, goździki, czasem anyż, gałką muszkatołową też nie pogardzi. Odrobina miodu dodana do filiżanki ładnie podkręci aromaty i sprawi, że mleko nie będzie już potrzebne.


Kujawiankę trzeba parzyć cierpliwie. Nie wystarczy zalać jej wrzątkiem, bo zamiast niezwykłego naparu będziemy pili zbożowy kisiel z jęczmienia, cykorii i owsa. Trzeba ją podgrzać z przyprawami, pogotować chwilę uważając na jej temperament (kipi!) i przecedzić przez sitko. Niektórzy parzą ją w tradycyjnej włoskiej kawiarce. My próbowaliśmy, ale kawa zaklejała sitko i nie miała tyle aromatu ile ta parzona w garnuszku. Raz próbowaliśmy robić ją w chemexie i rzeczywiście, wychodzi zupełnie smaczna, ale ciągle mniej aromatyczna niż parzona tradycyjnie.

Kujawianka boska i absolutnie niedoceniona. Jej aromat sprawia, że kawy naturalnej można nie pić dłużej niż 100 dni. Można z niej zrobić absolutnie jesienną pumpkin spice latte (przepis tutaj) i wyjątkowo orzeźwiającą kawę mrożoną. Dostaniecie ją w każdym hipermarkecie. Sprzedawana jest w zielonych papierowych torebkach w cenie ok. 4 PLN. 


Czas przygotowania: 10 minut
Liczba porcji:

Składniki:
2 łyżki Kujawianki
1 łyżeczka cynamonu
1 łyżeczka mielonego kardamonu lub 3 ziarna kardamonu
2 goździki
kawałek anyżu
1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej (opcjonalnie)
1 łyżeczka miodu (opcjonalnie) 
1 szklanka wody

1. Do rondelka wsypujemy kawę i przyprawy. Dolewamy wodę. 

2. Zawartość rondelka zagotowujemy, zmniejszamy ogień (uwaga, kipi) i gotujemy jeszcze 1-2 minuty.

3. Kawę odcedzamy przez sitko i wlewamy do filiżanek.

4. Gotową kawę możemy posłodzić miodem, podawać z mlekiem, wedle życzenia. 


5 komentarzy:

  1. Jestem fanką Kujawianki od dawna -- ucieszyłam się więc bardzo, widząc ją tu u Was :-). Parzę ją zwykle w takim starutkim ekspresie przelewowym -- wypróbowanym przyjacielu od kaw zbożowych -- i wychodzi bardzo dobra i aromatyczna, a nieco mniej uwagi trzeba jej w ten sposób poświęcić (choć "garnuszkowa" jest pyszna :-)). Biegnę wypróbować ją z Waszym przepisem na dyniowe latte :-)!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My takiego ekspresu przelewowego nie mamy, ale pewnie byłaby to dobra opcja rano. Wypróbujemy u rodziców :) Uściski znad kubka kujawskiego latte!

      Usuń
  2. Muszę spróbować, bo "Kujawianka" kurzy się na półce...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. koniecznie! naprawdę jest dobra z tymi wszystkimi przyprawami

      Usuń
  3. Ja ostatnio zamiast kawy wykorzystuje wodę rano - veroni energy, jest to woda wzbogacana kofeiną, ale nie zawiera cukru dzięki temu mogę ją spożywać,bo ciągle ejstem na diecie.

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za odwiedziny!
M+A