środa, 25 października 2017

Arendel - mała Norwegia w sercu Wielkopolski

Do Arendel przyjeżdżamy w deszczowy piątkowy wieczór. Wita nas znak łudząco przypominający znaki drogowe w Norwegii, radosny pies Chrupek i jego uśmiechnięci właściciele - Agata i Aleksander.



Arendel to agroturystyka inspirowana norweskimi hytte. Hytte to mały, drewniany domek w lesie. Kiedy piszę w lesie to nie mam na myśli domku na skraju lasu, ale dom zaszyty głęboko w lesie do którego trzeba dojść pieszo. Zapytani o to, co w takim miejscu można robić - Norwegowie odpowiadają bez zastanowienia. W hytte się odpoczywa sprzątając domek, kosząc trawę, rąbiąc drzewo i codziennie jedząc spaghetti z gotowym sosem pomidorowym. Jeśli chcecie się dowiedzieć czym jest hytte i jak ważne jest dla każdego Norwega, to koniecznie zobaczcie ten teledysk (klik). Jest fenomenalny i zabawny.



W Arendel są dwa urocze domki.  Jeden ma kolor błękitny i nazywa się Lyngdal (zdjęcie niżej), a drugi czerwony nazywa się Å. W każdym jest dwuosobowe łóżko, bogato wyposażony aneks kuchenny (np. w blender do robienia koktajlu z owoców zebranych w lesie), łazienka (z przyborami toaletowymi), stół i krzesła. Jest prosto, pięknie i przytulnie. W każdym domku zmieści się rodzina taka jak nasza - rodzice, dziecko do lat 3 i dwójka starszych dzieci śpiących na materacu na podłodze (dla nich to była przygoda życia).


W Arendel jest beztrosko. Jak inaczej opisać fakt, że wstając rano gałęzie drzew prawie włażą Ci do domu przed okno, za szybą widzisz słodką mordkę psa, który tylko czeka aż wyjdziesz, a w oddali słyszysz rżenie kucyków? A potem wybiegasz i możesz witać się z tym całym radosnym majdanem, obserwować jak są karmione, jak działają w grupie. Możesz grać w siatkówkę plażową albo wspinać się po wielkiej piaszczystej górze, możesz iść do lasu na grzyby albo pograć w podchody i w Indian. Możesz spokojnie napić się kawy na tarasie przed domkiem, w stodole albo w kawiarni tuż przy placu zabaw na którym też jest maleńki skandynawski domek. Możesz odpoczywać każdą komórką ciała.



W Arendel można też coś zjeść – na razie śniadania podczas których można spróbować wspaniałych serów korycińskich i dżemów własnoręcznie robionych przez rodziców właścicieli, a na deser skosztować domowych ciast. Na specjalne okazje można zamówić domowy catering (i spróbować baraniego rosołu, islandzkiej pieczonej ryby, pomidorowej konfitury czy rodzinnych ciasteczek maślanych).  

Kjokkenhage to ogródek kuchenny, czyli zioła przydatne w kuchni.


Jeśli wybieracie się do Arendel z dziećmi to koniecznie weźcie ze sobą coś Astrid Lindgren – Emila ze Smalandii, Lottę z ulicy Awanturników, Ronję córkę zbójnika. Jest jakaś nieopisana magia w czytaniu tych książek w takim miejscu. Nagle okazuje się, że te książki są takie realne, że to miejsce to jest właśnie taka trochę lindgrenowską wsią.

My pojechaliśmy tam w grupie 8 osobowej – 4 dorosłych i 4 dzieci. W czasie deszczu dzieci bawiły się w błocku i w trawie albo wchodziły do nas do stodoły. Stodoła to duża, wolnodostępna przestrzeń. Na dole są stoły i krzesła, a na pięterku można pograć w bilard, wyłożyć się na  kanapie i przejrzeć mnóstwo magazynów wnętrzarskich, których wielką miłośniczką jest pani Agata. Można też pobawić się w chowanego, posłuchać muzyki i po prostu odpocząć (jeśli dzieci akurat usną).

Poszukiwacze przygód i miłośnicy miast mogą z Arendel wybrać się na zwiedzanie Kalisza, który jest piękny. W Kaliszu musicie koniecznie kupić andruty kaliskie – cienkie jak opłatek lekko słodkie wafelki. Są wpisane na unijną listę produktów z chroninionym oznaczeniem geograficznym. Inaczej mówiąc, andruty kaliskie można kupić tylko w Kaliszu. Miłośnikom prawdziwych wędlin polecamy też wyroby Jacka Nowickiego, które można kupić w PSS Tęcza. Miłośników sushi zachęcamy do wizyty w KOKU Sushi - właściciele tej restauracji, tak jak my, są z Białegostoku!



Kontakt:

Arendel - wioska norweska
www.arendel.pl 
Włodzimirów 16, Zagórów

1 komentarz:

Dziękujemy za odwiedziny!
M+A