sobota, 10 marca 2018

Podlascy uczniowie wygrali praktyki u Karola Okrasy

W poniedziałek odbył się wielki finał konkursu Gotuj z klasą. Uczniowie klas gastronomicznych z podlaskich szkół przygotowali dania regionalne i walczyli o praktyki pod okiem Karola Okrasy. Jak sobie poradzili?


Ostatnio pisałam o tym, że będę jurorką w konkursie Gotuj z klasą, którego celem była promocja smaków regionu. To tak oficjalnie. W głębi serca jednak czułam, że konkurs ma przede wszystkim obudzić w uczniach poczucie dumy ze swego pochodzenia. Szukając pomysłów na konkursowe dania zwracali się o pomoc do babć i cioć. Chcieli ugotować coś, co znają z dzieciństwa, coś co przywodzi na myśl same dobre skojarzenia.  Przywieźli własne soki malinowe, kiszoną kapustę, suszone grzyby, a nawet własnoręcznie zrobione sery korycińskie. Przyjechali prezentując niesamowite bogactwo i różnorodność Podlasia. Były liny, gęsina, kaczka, mrowiska, jagodzianki, kasza manna z owocami i bardzo dużo babki ziemniaczanej. Babka to chyba najbardziej fascynująca potrawa na konkursie. Przygotowało ją kilka zespołów, a każda babka była zupełnie inna. Podpatrzyłam też niesamowitą sztuczkę – zaparzanie surowych ziemniaków wrzącym mlekiem. Dzięki temu babka jest delikatniejsza i ma biały kolor.

A to właśnie Zwyciężczynie 

Uczniowie gotowali w dwuosobowych zespołach. Mieli dwie godziny na przygotowanie przystawki, dania głównego i deseru. Byłam zaskoczona nie tylko ich sprawnością i zaangażowaniem, ale też kumpelskim podejściem do konkurencji. Kiedy zespół wyciągający z piekarnika swoją babkę zauważył, że sernik koleżanek zaczyna nabierać kolorów murzynka, od razu go wyciągnęli. Bez zbędnych pytań. Po prostu pomogli im.

Na ich twarzach widać było zdenerwowanie pomieszane z ekscytacją. W końcu przewodniczącym jury był Karol Okrasa. Szef kuchni, którego oglądają w telewizji, który do tej pory wydawał się im nieosiągalny. I nagle on, zupełnie szczerze i bez zadęcia mówi „fajny pomysł z tymi grzybami do gęsi” albo „mogę Ci trochę poprzewracać te kartacze”? Potem chwalił ich, wspierał i zupełnie szczerze powiedział, że promocja regionu za jakiś czas będzie leżała w ich rękach i to od nich będzie zależało które smaki poznają kolejne pokolenia, a o których zapomną.

mrowisko 

Spróbowałam 36 dań. Niektóre były tak dobre, że nie mogłam im się oprzeć i jadłam o wiele za dużo. Zupełnie niezgodnie z zasadami degustacji… Za mrowiska dałabym się pokroić i najchętniej wyjadłabym je wszystkim z talerzy.  Kakory z marchewką, kartacze z gęsiną, krem z kiszonych buraczków, flaczki z lina… Dzieciństwo przypominała mi prosta i szczera drożdżówka z sosem jagodowym – była idealnie chrupiąca, maślana, z wyczuwalną nutą skórki pomarańczowej. Dokładnie taka jak się je w wakacje, kiedy cały farsz spływa ci po rękach, a rodzice przypominają o tych wakacjach w Augustowie (gdzie podobną są najlepsze jagodzianki w kraju).

sery korycińskie domowej roboty z domowymi chutney'ami 

Konkurs zwyciężyły  Angelika Gut i Natalia Kozłowska - uczennice z Sokółki, które pięknie pokazały skrzyżowanie kultur, którego doświadczają na co dzień. Były zatem ziemniaczane bliny w wersji słodkiej, własne sery korycińskie i tatarski fyrsztyk. Razem z kolegami z Suwałk i Wojewodzina, którzy zdobyli kolejne miejsca, będą mogli odbyć staż w restauracji Platter. Dziewczyny popłakały się ze szczęścia, a ja im bardzo kibicuję. Kibicuję też wszystkim innym - niezależnie czy będą pracować w gastroświecie czy wybiorą coś innego. 



2 komentarze:

Dziękujemy za odwiedziny!
M+A