sobota, 15 stycznia 2011

Rogaliki drożdżowe z rachatłukum

Czy wszyscy wiedzą co to jest rachatłukum? Miłośnicy Opowieści z Narnii nie mają problemu z rozpoznaniem nazwy ulubionych łakoci Edmunda. Jeśli ktoś jednak nigdy się z tym dziwnym słowem nie spotkał, spróbujemy wyjaśnić. Rachatłukum wygląda jak bardzo bardzo bardzo gęsta galaretka, smakuje przede wszystkim... słodko. My próbowaliśmy rachatłukum różanego i orzechowego przywiezionego z Bośni i Hercegowiny, a także różanego kupionego w Marks and Spencer. Różnica między nimi była dość spora - bałkański wyrób był twardy i miał delikatniejszy aromat, natomiast angielski batonik Turkish Delight ma delikatniejszą konsystencję, mocniejszy zapach aromatu różanego i do tego oblany jest czekoladą. 
Skąd więc pomysł na włożenie rachatłukum do drożdżowego rogalika? Odpowiedź jest prosta: bośniackie rachatłukum było tak słodkie, że nie daliśmy rady go jeść. Poza tym, kiedyś w magazynie Kuchnia widzieliśmy zdjęcie rogalików z rachatłukum (bez przepisu, niestety). Wcześniej już robiliśmy rogaliki z przepisu z Kwestii Smaku i byliśmy pewni, że ciasto wyjdzie rewelacyjne. Mieliśmy obawy co do reakcji rachatłukum na wysoką temperaturę. Na szczęście rachatłukum jest idealne do wypieków - słodycz rozkłada się równomiernie na cały rogalik, więc nie jest tak dotkliwa. Twarda galaretka w pieczeniu mięknie i nabiera delikatności. Rewelacja! Ponieważ wykończyliśmy nasze zapasy rachatłukum, następne rogaliki zrobimy z batonikami Turkish Delight z Marks and Spencer. Wydaje nam się, że rachatłukum w czekoladzie będzie godnie pełniło rolę nadzienia. 

P.S. Publikujemy poniżej zdjęcie rogalików po upieczeniu. Powtarzamy: PO upieczeniu. Gdyby nasz piekarnik zapiekał górę, prawdopodobnie miałyby złoty kolor.


Czas wykonania: 25 minut
Czas pieczenia: 25 minut

Składniki:
100 g rachatłukum
250 g mąki pszennej tortowej
1/2 kostki masła
1/4 szklanki ciepłego mleka
25 g świeżych drożdży
1 jajko
2 łyżki cukru pudru
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
2 łyżki oleju

Drożdże rozpuszczamy w mleku z cukrem. Ostawiamy na 10 minut. Miękkie masło przecieramy z mąką, dodajemy jajko, ekstrakt z wanilii i drożdże. Wyrabiamy 10 minut, aż ciasto będzie miękkie, elastyczne i będzie odchodziło od ręki. Nasze ciasto wymagało dodania garści mąki, bo po 10 minutach było nadal klejące. Jeśli dodamy dodatkową mąkę, to ciasto trzeba dokładnie wyrobić. Miskę w której będzie wyrastało ciasto smarujemy olejem. Z ciasta formujemy kulę, wkładamy do miski, przewracamy tak, by leżało natłuszczoną stroną do góry, przykrywamy czystą ściereczką i odstawiamy do wyrośnięcia na 1 godzinę. 
Piekarnik nagrzewamy do temperatury 200 stopni. Rachatłukum kroimy na 24 kawałki. 
Wyrośnięte ciasto wyjmujemy z miski, dzielimy na trzy części. Każdą część wałkujemy na okrągły placek o średnicy kartki A4. Dzielimy go na 8 trójkątnych części (na pół, na pół i jeszcze raz na pół). Na każdej szerszej części trójkąta kładziemy kawałek rachatłukum i zawijamy rogalik zaczynając od szerszej części. Rogaliki układamy na blasze wyścielonej papierem do pieczenia, zostawiając między nimi wolne przestrzenie (rosną w pieczeniu). Wstawiamy do piekarnika na 25 minut. Jeśli ktoś chce, by rogaliki ładnie błyszczały należy je przed pieczeniem posmarować żółtkiem rozmąconym z 1 łyżką wody.

12 komentarzy:

  1. Takie rogaliki napewno są pyszne:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ptasie_Mleczko1/15/2011

    rachatłukum to mi się kojarzyło z posiekanymi fistaszkami :) bierzesz orzeszki arachidowe i tłuczesz :):):)

    OdpowiedzUsuń
  3. pewnie już za późno na prośby takie - ale to może na następny raz - poproszę fotkę po przegryzieniu/przełamaniu rogalika - żeby to rachacośtam zobaczyć w akcji :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja jadłam rachatłukum w Turcji, i byłam bardzo bardzo zaskoczona czytając potem więcej o tym smakołyku i dowiadując się, że w staropolskich domach jadało się to od święta jako deser :)
    Ja swoje zjadłam normalnie, a przywiozłam chyba z sześć paczek :D Smakowało mi nawet bardzo, ale ja to słodkości mogę do wypęku jadać...

    OdpowiedzUsuń
  5. Och, uwielbiam rachat-lokum, pierwsze jadłam właśnie w Sarajevie, tam jest zwykle "defaultowo" podawany z kawą i to mój ideał..
    Na pomysł upieczenia rogalków z ratlukami bym nie wpadła ale bardzo mi się podoba - nie rozpływają się w czasie pieczenia?

    Pozdrowień moc :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Do tego rozanego turkish delight chyba nigdy sie nie przekonam. Pachnie mi perfumami i juz. Myslalam, ze to tylko to powszechnie dostepne, supermarketowe ma taka wlasciwosc, ale nie, okazalo sie calkiem niedawno, ze to lepsze tez. Ale takiego rogalika z ta balkanska, orzechowa wersja to bym zjadla :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Hmm, to coś w akcji zupełnie się nie rozpuszcza, zachowuje swój pierwotny kształt i wygląda jak taka twarda marmolada (no może oprócz koloru, bo orzechowe miało kolor orzechowy :)). Rzeczywiście, turkish pachnie perfumami, ale myślę, że ten zapach w rogalikach będzie mniej rażący (może jakoś się ulotni w piekarniku...).
    A tak na marginesie, to niesamowite ile nazw na dokładnie ten sam produkt funkcjonuje w obiegu.

    OdpowiedzUsuń
  8. choć mam pewną awersję do tego bohatera literackiego, to należy mu oddać sprawiedliwość...

    "Rachatłukum - rzekł Matołek W ich arabskiej słodkiej mowie"

    a z piekarnikiem się nie poddawajcie. przecież musi być na niego jakiś Sposób.

    OdpowiedzUsuń
  9. Just, nie poddajemy się. Zaakceptowaliśmy, że na złoto zapiekają się nam te dolne rejony wypieków, a góra pozostaje blada niczym Śnieżka - to też urocze :)

    ależ piękny cytat przytoczyłaś :))

    Karmel-itka - dzieki-polecamy :)

    OdpowiedzUsuń
  10. o, i to jest dobry początek jakiejś opowieści o sukcesie z gatunku tych, że coś nie wychodziło, a potem okazało się hitem. tarte tatin i te sprawy. think about it!

    OdpowiedzUsuń
  11. no niee, ale tu pyszności...

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za odwiedziny!
M+A