Monkey bread to nic innego jak improwizacje na temat drożdżówki z cynamonem. Amerykańska improwizacja - bo ciasto to poza USA jest raczej mało znane. Monkey bread piecze się zwykle specjalnej formie lub w tortownicy z kominem - dlatego zwykle ma kształt wieńca. Nie wiadomo do końca skąd wzięła się "małpia" nazwa. Wikipedia podaje, że funkcjonują też inne, wśród nich "pinch-me cake", co jest wyraźną sugestią, jak należy jeść to ciasto. Podskubując. Albo podszczypując.
Do rzeczy. Monkey bread to kawałeczki miękkiego, puszystego ciasta drożdżowego zanurzone w maśle i cukrze cynamonowym. Temperatura sprawia, że masło i cukier rozpuszczają się tworząc delikatny karmel, który skleja kulki z ciasta. Jest słodko i naprawdę cynamonowo. Najfajniejsze jest chodzenie wokół upieczonego ciasta i odrywanie raz po raz pojedynczej kuleczki. Krojenie tego ciasta nożem na równe plastry jest banalne - i jakoś nie na miejscu...
Nie wiemy, czy monkey bread da się dłużej przechowywać i jak się zachowuje pozostawiony na następny dzień. Chyba nigdy się o tym nie przekonamy... Może u Was przeleży dłużej - napiszcie wtedy.
To kolejny przepis zaczerpnięty z książki Baked Explorations o której już kiedyś pisaliśmy.
Czas przygotowania: 1 godzina 15 minut
Czas oczekiwania: ok. 2 godzin
Czas pieczenia: 30 minut
Składniki:
Ciasto
1 1/4 szklanki mleka (pełnego)
2 łyżeczki drożdży w proszku
4 szklanki mąki
4 łyżki cukru
1/2 łyżeczki soli
1 jajko
5 łyżek rozpuszczonego masła
1 łyżka oleju
Cynamonowa "panierka"
1 1/4 szklanki jasnego cukru brązowego
2 łyżeczki cynamonu
100 g rozpuszczonego masła
Mleko delikatnie podgrzewamy (tak, by można było włożyć do niego palec i się nie poparzyć) i rozpuszczamy w nim drożdże z cukrem. Odstawiamy na kilka minut, aż drożdże ruszą (na powierzchni mleka pojawią się bąbelki). W misce, w której będziemy wyrabiać ciasto mieszamy mąkę, cukier i sól. Do składników sypkich dodajemy rozkłócone jajko, mleko z drożdżami i rozpuszczone masło (uwaga: ostudzone!). Wyrabiamy ciasto do momentu, w którym będzie odchodziło od ręki (mikserem - 8-10 minut, ręcznie około 15). Wnętrze dużej miski smarujemy olejem, wkładamy ciasto i odwracamy w misce tak, by pokryło się warstewką oleju. Przykrywamy miskę ściereczką, ostawiamy do wyrośnięcia w ciepłe miejsce na około 2 godzin (masa ma podwoić swoją objętość).
Blaszkę wykładamy papierem do pieczenia - będziemy na niej układać kuleczki z ciasta drożdżowego. Tortownicę smarujemy masłem.
Przygotowujemy cynamonową "panierkę". Masło rozpuszczamy i studzimy, wlewamy do małej miseczki. W drugiej miseczce mieszamy cukier z cynamonem.
Wyrośnięte ciasto uderzamy pięścią. Odrywamy małe kawałki, które formujemy w kuleczki (powinno być ich około 60 i nie muszą być idealnie równe), odkładamy na przygotowaną blaszkę. Potem każdą kulkę obtaczamy w maśle i w mieszance cukrowo-cynamonowej. Układamy kuleczki w tortownicy kolejno tak, jak cegły w murze.
Jeśli dysponujemy dużym woreczkiem strunowym, możemy sobie ułatwić zadanie. Zamiast zajmować się każdą kuleczką indywidualnie, możemy do worka wlać masło, wrzucić kulki, zamknąć dokładnie worek i delikatnie nim poruszać tak by masło oblepiło równomiernie kulki. Potem worek otworzyć, wsypać cukier z cynamonem, zamknąć dokładnie i znowu delikatnie poruszać nim tak, by kulki obtoczyły się w cukrze cynamonowym. Dokładna instrukcja fotograficzna na stronie Pioneer Woman.
Piekarnik nagrzewamy do temperatury 170 stopni Celsjusza, wstawiamy nasze ciasto, pieczemy około 30 minut do momentu, kiedy wierzch będzie zapieczony, a patyczek włożony do środka będzie suchy. Wyjmujemy z piekarnika, czekamy około 15 minut i serwujemy. I ciepłe, i ostudzone jest pyszne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy za odwiedziny!
M+A