Scones odkryłam na drugim roku studiów podczas wizyty u przyjaciół w Oxfordzie. Ależ to były czasy! Jedliśmy najtańszą kiełbasę z jabłkami (w smaku dość wymagająca), makaron z gotowym sosem i tonę najtańszych gliniastych bułeczek o wdzięcznej nazwie scones. Wszystko po to, żeby móc napić się kawy w Starbucks (bo to było coś w 2006) i wypić piwo w ulubionym pubie Tolkiena. Klasyczni polscy studenci.
Jakis czas pózniej mieszkaliśmy w USA i tam po raz kolejny spróbowałam scones. Ależ były inne. Jakby delikatniejsze, nieco tylko gliniaste, wypełnione hojnie borówkami. Same w sobie były po prostu dobre, ale z ciepłą kawą aromatyzowaną orzechami laskowymi smakowały po prostu odlotowo! Od tamtej pory scones mają specjalne miejsce w moich biodrach i robię je, kiedy tylko w TKmaxx dorwę aromatyzowaną kawę. To jak Fish and Chips albo Gin z Tonikiem.
Złota zasada sconesow jest taka: rób na odwal się. Naprawdę. Zbyt mocno wymieszane i wyrobione, idealnie gładkie ciasto to nie scones. To ciasto półkruche. Scones wymagają tylko połączenia składników. Jak coś opada to zakładamy, że tak właśnie ma być. Nierówno, nieidealnie, domowo. Mam doświadczenie w mieszaniu ciasta na scones mikserem - nie róbcie tego. Prawdziwe scones to kwintesencja pieczenia w trudnych czasowo warunkach.
Czas przygotowania: 10 minut
Czas pieczenia: 20 minut
Składniki na 8 sztuk:
2 szklanki mąki pszennej
1/2 szklanki cukru
1/2 szklanki cukru
1 łyżka proszku do pieczenia
szczypta soli
1 łyżka cukru waniliowego albo ekstraktu
1 jajko
200 ml śmietany 18%
170 g zimnego masła
1 szklanka umytych borówek
opcjonalnie: 1/2 szklanki drobnego cukru
3. Masło siekamy. Dodajemy do sypkich składników i łączymy palcami tak, żeby masło miało wielkość ciecierzycy.
4. Dodajemy jajko, śmietanę, borówki. Mieszamy ręką do połączenia składników.
5. Z ciasta formujemy płaski placek o średnicy kartki a4. Kroimy go na 8 części (jak pizzę).
Jeśli chcemy chrupką skórkę na bułeczkach otoczmy je w cukrze drobnym.
6. Wstawiamy do nagrzanego piekarnika na 20-25 minut (do zezłocenia).
Scones to super baza- wystarczy dodać owoce, posmarować masełkiem i miodem i super deser gotowy! :)
OdpowiedzUsuńDobry pomysł na szybką przekąskę! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie :>
Wyglądają świetnie. Byłam w USA, ale jakoś nie wpadły mi nigdy w ręce. Strasznie nie lubię piec ciast i ciasteczek. Ale "zrób na odwal" mnie zachęciło i jak jeszcze wyjdą, to będzie rewelacja :)
OdpowiedzUsuńZobaczymy jak mi wyjda,bo przyznam,ze mam lewe rece do pieczenia :)
OdpowiedzUsuń