środa, 17 sierpnia 2016

Zjedz Suwalszczyznę

Kuchnia województwa podlaskiego to taka kulinarna kinder niespodzianka. Kiedy wydaje Ci się, że próbowałeś już wszystkiego, trafiasz na kolejną perełkę.


Wychowywaliśmy się w Białymstoku. Jako dzieci jakoś niespecjalnie zdawaliśmy sobie sprawę z tego, co to oznacza. Nasi rodzice nie zaciągają, chociaż potrafimy wszyscy. Nikt nie śledzikuje, chociaż jak się mocno postaramy to i to nam wychodzi. Jedliśmy w domu zupełnie normalnie - kartacze, kiszka ziemniaczana, babka, wędzone sielawy, węgorze (których nie znosiłam będąc dzieckiem), sękacze, mrowiska, marcinki na specjalne okazje. Takie proste codzienne jedzenie.

Ostatnio jednak zawitaliśmy na Suwalszczyznę i trafiliśmy na kilka nowych, nieznanych nam perełek. 

Suwalszczyzna to kraina sękaczem i miodem płynąca. Sękacz to ciasto, które składa się z mąki, cukru, masła i grzesznej liczbie żółtek. Tradycyjnie sękacz piecze się nad ogniskiem, a ciasto wylewa na gruby drewniany wałek warstwa po warstwie. Sękacz po przekrojeniu wygląda jak pień drzewa. Nie jest to jednak nasz polski wynalazek - "ściągnęliśmy" ten przepis od Prusów. Dlatego w Niemczech w wielu piekarniach można znaleźć Baumkuchen, czyli ciasto drzewo. Na Suwalszczyźnie najlepsze sękacze kupicie w Sejnach i Puńsku w cenie około 30-40 zł/kg. Warto! 


Warto również spróbować mrowiska, czyli smażonych placków faworkowych ułożonych w kształt kopca oblanych miodem i posypanych makiem i rodzynkami. Przyznamy się, że mrowisko przez wiele lat było na naszej liście deserów nielubianych. Czym to się zachwycać? Rozmiękczonymi od miodu faworkami? Kiedy zaczęliśmy pić kawę zrozumieliśmy, że ten deser jest po prostu stworzony do kawy lub mocnej herbaty. 

Naszym największym odkryciem jest jednak stuliściec Drożdżowe ciasto wałkuje się bardzo cienko (lub rozciąga na poszwach od poduszek), smaruje rozpuszczonym miodem, nadziewa serem lub makiem i zwija w kształt ślimaka. Marzenie drożdżowej baby! W cieście widać warstwy ciasta, które, mimo opisu, zupełnie nie przypominają croissantów. Ciasto jest ciężkie, mocno maślane i niezwykle sycące. Kosztuje ok. 50 zł/kg.




Na Sejneńszczyźnie znajdziecie też miód o chronionej przez EU nazwie pochodzenia.  Miód z Sejneńszczyzny/Łoździejszczyzny jest delikatnie mętny i ma ciemnozłote zabarwienie. Jest wytwarzany z kilkudziesięciu charakterystycznych dla tego obszaru gatunków roślin miododajnych m.in.: wierzb, klonów, mniszka pospolitego, maliny, kruszyny. Tradycja bartnicza w tym rejonie sięga czasów prasłowiańskich. To właśnie w Sejnach w XIX wieku założono pierwsze Polskie Koło Pszczelarzy. Miód można kupić w sklepie litewskim w Sejnach. 

Sejny to mekka kartaczowa. Kartacze/cepeliny to takie duże ziemniaczane kluski wypełnione mięsem. Ciasto robi się z ziemniaków surowych i gotowanych z dodatkiem mąki. Wypełnia się je surową mieloną wołowiną lub wieprzowiną. Prawdziwe kartacze po ugotowaniu delikatnie błyszczą i wydają się bardzo jędrne. Jednak po pierwszym kęsie okazuje się, że porządne ciasto jest miękkie i delikatnie ciągnące. Mięso w kartaczach powinno być porządnie doprawione, a same kluski obficie polane skwareczkami i ... kwaśną śmietaną (śmietana to wersja litewska - brzmi jak bomba cholesterolowa, ale jest najsmaczniejszą bombą!). 


Podlasie kojarzy nam się z gryczanymi blinami, ale w Sejnach bliny to coś zupełnie innego. Litewskie bliny to grube placki ziemniaczane wypełnione mięsem serwowane z kwaśną śmietaną. Są chrupiące z zewnątrz, miękkie w środku, a po przekrojeniu wypływa z nich aromatyczny "rosołek" powstały w trakcie smażenia placków. 

Na Suwalszczyźnie, oprócz napojów wyskokowych, warto spróbować kwasu chlebowego. Najlepszy kwas chlebowy ma prosty skład: woda, cukier, chleb na zakwasie, drożdże piwowarskie.  Jest delikatnie słodki, karmelowy, gazowany, ma charakterystyczny posmak słodu. Świetnie gasi pragnienie i jest bardziej hipsterski niż niemiecka wersja Coli.


Suwalszczyzna to kraina ryb. Są tu wspaniałe sandacze, węgorze, sumy, karasie, sieje. Ale najlepsze są tutaj wędzone sielawy. Za małe rybki, które smakują jak wędzone masło dalibyśmy się pokroić. Mięso sielawy jest zwarte, po obraniu charakterystycznie się listkuje, jest kwintesencją porządnej wędzonej ryby. Uwaga! Nie próbujcie jeść sielawy z chlebem, bo nie poczujecie jej smaku. Kilogram wędzonej sielawy kosztuje ok. 50 zł (jedna ryba kosztuje ok 2,5 zł).

Kilka adresów:
Karczma Litewska
ul. 22 Lipca 9, Sejny
www

Sklep Litewski
ul. 1 Maja (obok Biedronki)

Sklep rybny Sieja
ul. 1 Maja (na przeciwko Biedronki)

Ragoulis (mrowiska, sękacze, stuliściec)
ul. Szkolna 33
Puńsk

2 komentarze:

  1. Bardzo jest mi bliska ta kuchnia za sprawą babci z Wileńszczyzny, ale o stuliśćcu nigdy nie słyszałam :) A nazywa się i wygląda pięknie - jeśli kiedyś będę w tamtych okolicach to poszukam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Sękacza uwielbiam! Szkoda, że w Krakowie nijak idzie go dostać ;). Rozmoczone faworki w miodzie brzmią... obrzydliwie słodko :D.

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za odwiedziny!
M+A