Nareszcie są! Piękne, dojrzałe, czerwone maliny. Kojarzą nam się z Malinowym Chruśniakiem, Leśmianem i Turnauem. Oczywiście, że najlepsze są takie surowe, bez żadnych dodatków. Postanowiliśmy jednak użyć ich do deseru. Jeszcze taka mała dygresja: M. maliny kojarzą się z dobrem luksusowym. Może nie tyle maliny ile konfitura z malin. Pamiętam, że jak byłam mała, to mama trzymała mały słoiczek z malinami w lodówce na wypadek przeziębienia. Dawkowała je do herbaty z wielkim namaszczeniem. Do dzisiaj czuję pewien dyskomfort jedząc konfiturę łyżeczką bezpośrednio ze słoika albo dodając ją do twarożku. To tak, jakby jeść najdroższe i najlepsze lekarstwo świata. A. nie ma takich skojarzeń dlatego bezkarnie robi z nich mus, koktajle, konfitury i desery. Owszem, u niego maliny też były lekarstwem na przeziębienie, ale poza tym można było ich używać będąc zdrowym.
Dzisiejszy deser jest banalny, jego zrobienie zajmuje 5 minut. Podając go na stół czuliśmy się trochę jak Nigella - wygląda ładnie, dobrze smakuje, gościom wydaje się, że to coś skomplikowanego, a w rzeczywistości to zaledwie 6 składników. Wychodzą z nich cztery porcje, ale można oczywiście zrobić np. 6 mniejszych. Sami zdecydujecie na ile możecie sobie pozwolić, bo jak na Nigellę przystało deser jest bardzo kaloryczny.
Dzisiejszy deser jest banalny, jego zrobienie zajmuje 5 minut. Podając go na stół czuliśmy się trochę jak Nigella - wygląda ładnie, dobrze smakuje, gościom wydaje się, że to coś skomplikowanego, a w rzeczywistości to zaledwie 6 składników. Wychodzą z nich cztery porcje, ale można oczywiście zrobić np. 6 mniejszych. Sami zdecydujecie na ile możecie sobie pozwolić, bo jak na Nigellę przystało deser jest bardzo kaloryczny.
Tak na marginesie, przygotowując ten deser zauważyliśmy pewien paradoks - robimy deser, czyli coś z założenia słodkiego i kalorycznego, a używamy jogurtu light. Tak, jakby ten jeden składnik miał zniwelować wyrzuty sumienia...
Czas przygotowania: 5 minut
Czas oczekiwania: minimum 45 minut
Składniki:
250 g serka mascarpone
1/2 jogurtu greckiego (może być light)
4 łyżeczki cukru pudru
4 biszkopty
4 łyżki likieru malinowego (lub innego owocowego)
4 garści malin
Mascarpone, jogurt i cukier mieszamy do uzyskania jednolitej, słodkiej masy. Biszkopty kruszymy na spore kawałki i wrzucamy na dno salaterek (my użyliśmy lampek do wina). Nasączamy je likierem. Na biszkopty nakładamy krem (tak, żeby porcje były równe) i wstawiamy do lodówki. Przed podaniem krem dekorujemy malinami. Proste, prawda?
deserom w przezroczystych pucharkach ja zawsze mówię tak..
OdpowiedzUsuńdzisiaj zjadłam takie cudowne słodkie maliny z naszych krzewów..
o maj got jak to rozkosznie wygląda!!
OdpowiedzUsuńpysznie się prezentuje !
OdpowiedzUsuńdesery mogłabym jeść i jeść;)
OdpowiedzUsuńoj, ale kusisz :)
OdpowiedzUsuńDziewczyny, do dziela :)
OdpowiedzUsuńmaliny... te owoce są wspaniałe. małe, różowe kuleczki, ale o tak urzekającym smaku...
OdpowiedzUsuńu mnie dopiero zaczynają obfitowac. zobaczymy, może dżem, może sok?
piękny ten deser. okazały, a jaki banalny w przygotowaniu ;] i to w nim najlepsze.