wtorek, 20 sierpnia 2013

Chłodnik arbuzowo-pomidorowy

Kiedy jest ciepło i ostatnią rzeczą, o jakiej myślimy jest stanie nad parującym garnkiem czy otwieranie rozpalonego piekarnika, wszyscy zamieniamy się w wyznawców filozofii raw. Nie podgrzewamy, nie pieczemy, nie smażymy, nie dusimy. Po prostu, podajemy warzywa i owoce w jak najmniej przetworzonej formie. Przyznamy się, że z podziwem czytaliśmy o tych, którzy przestrzegają takiej diety przez cały rok i tkwiliśmy w błędnym - jak się okazuje - przekonaniu, że to jedzenie jest niesmaczne. Jeśli wszystkie dania raw smakują jak ten chłodnik, jesteśmy za! A przynajmniej w sezonie letnim. 
Jest w tym chłodniku dużo z klasycznego gazpacho: trochę pomidorów, trochę papryki. Taka hiszpańska nuda. Nie ma jednak ani chleba, ani czosnku, chłodnik nie jest zawiesisty. Jest za to słodkawy posmak i jeszcze większe orzeźwienie. Wszystko za sprawą arbuza - idealny mezalians warzyw i owoców. 
Przepis pochodzi z Food Network Magazine (wrzesień 2012).


Czas przygotowania: 20 minut 
Czas oczekiwania: 1 godzina 

Składniki:
4 pomidory
1 kg arbuza (bez skórki)
1 ogórek
1 papryka
1 mała szalotka
5 liści mięty
5 liści bazylii
5 łyżek oliwy z oliwek
1 łyżka octu z soku z granatów (lub 3 łyżki octu z białego wina)
sól

Pomidory myjemy, kroimy w kostkę. Arbuza obieramy, pozbywamy się pestek, kroimy w kostkę. Obieramy ogórek, wykrawamy nasionka, kroimy w kostkę. Paprykę odpestkowujemy i kroimy w kostkę. Szalotkę drobno siekamy. Liście mięty i bazylii myjemy. W misce mieszamy wszystkie warzywa i owoce, dodajemy liście bazylii i mięty, oliwę z oliwek i ocet. Partiami blendujemy zawartość miski. Na gęstym sicie odcedzamy chłodnik. Doprawiamy do smaku solą i chłodzimy w lodówce przez min. 1 godzinę. Idealnie smakuje z grissini.

2 komentarze:

  1. Ostatnio zrobiłam gazpacho, widzę, że Twój jest podobny, ale ten dodatek arbuza jest niezwykle ciekawy. Zapraszam do mojej akcji Warzywa psiankowate 2013 :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne połączenie, muszę spróbować ;)
    Zapraszam też do mnie!

    Pozdrawiam,
    Magda

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za odwiedziny!
M+A