Pomysł na robienie własnych czekoladowych słodyczy wniósł do naszego gospodarstwa domowego A. - chyba po lekturze artykułu w Kuchni sprzed trzech lat, gdzie opisana była manufaktura czekoladek i podane były przepisy na proste domowe trufle i pralinki. W robieniu własnych czekoladek jest jakaś magia - są takie małe, a wymagają tak dużo pracy, cierpliwości i precyzji. Tym większa satysfakcja, kiedy uda się skomponować z nich pierwszą własną bombonierkę... W sklepach internetowych można kupić specjalne silikonowe foremki do pralinek i akcesoria do podgrzewania i temperowania czekolady. Ale zanim zdecydujecie się na pełen profesjonalizm, można spróbować swoich sił w czymś, co nie wymaga specjalnych akcesoriów. My zaczęliśmy od kandyzowanych pomarańczy w czekoladzie. I okazały się rewelacyjne. Wielokrotnie je powtarzaliśmy - zna je duża część naszych przyjaciół i rodziny. Są świetnym prezentem, bo oprócz tego że smakują po prostu rewelacyjnie, ma się to miłe poczucie, że ofiarowuje się komuś swój cenny czas spędzony na zrobieniu tego smakołyku. Jest w nich coś luksusowego, coś intensywnego w smaku, co skłania do jedzenia ich powoli i oszczędnie.
A propos oszczędności - podpatrzyliśmy takie pomarańcze dwa lata temu na targu w Barcelonie - jeden plaster sprzedawano tam za 1 euro... Nie musimy chyba pisać, że zrobienie ich w domu jest wielokrotnie tańsze... A. w ramach eksperymentowania próbował też zastąpić pomarańcze innymi cytrusami. Cytryny i limonki są niestety gorzkawe (choć być może to kwestia wybrania właściwego gatunku), bardzo dobrze wypada kumkwat (o ile uda się Wam go dostać). Ale pomarańczy nic nie przebije!
W tym roku nasza domowa fabryka czekoladowych słodyczy wypuściła pomarańcze w czekoladzie i trufle - na te drugie przepis podamy wkrótce.
Czas przygotowania: ok. 4 godzin + 30 min. następnego dnia
Składniki:
1 kg niewielkich pomarańczy
3/4 kg cukru
2 tabliczki gorzkiej czekolady
W dużym garnku przygotowujemy syrop do kandyzowania: 3/4 kg cukru mieszamy z ok. 1,5 l wody. Proporcje są oczywiście orientacyjne - być może potrzeba będzie dolać więcej wody lub dosypać więcej cukru - najważniejsze żeby wszystkie plastry pomarańczy były przykryte syropem. My zwykle trzymamy się tej proporcji: dwa razy więcej wody niż cukru - czyli 1:2. Syrop niech się zagotuje, w tym czasie można zająć się pomarańczami. Należy je dokładnie wyszorować, dodatkowo można sparzyć je wrzątkiem, następnie - pokroić na plastry o grubości ok. 5 mm (ze skórką, oczywiście). Do krojenia polecamy noże z ząbkami (np. do pieczywa, do pomidorów itp.) - lepiej radzą sobie ze skórką.
Pokrojone plastry wrzucamy do syropu i gotujemy na bardzo wolnym ogniu około godziny. Znowu trudno jest podać dokładny czas - biała skórka pomarańczy (albedo) powinna być szklista. W trakcie gotowania co jakiś czas warto pomarańcze delikatnie poprzewracać, żeby równomiernie się ugotowały i nasyciły cukrem. Gdyby woda mocno odparowała, można jej dolać w trakcie gotowania.
Ugotowane pomarańcze wyciągamy i kładziemy jedna przy drugiej na blaszce wysłanej papierem do pieczenia. Blaszkę (lub nawet dwie) z pomarańczami trzeba będzie teraz wstawić do piekarnika nastawionego na ok. 100 stopni, najlepiej z włączonym termoobiegiem. Jeśli Wasz piekarnik pracuje w wyższych temperaturach, trzeba będzie bardziej pilnować suszenia, żeby nie zamieniło się w karmelizowanie. W wyższych temperaturach środki pomarańczy mogą zbrązowieć i zrobić się gorzkie. Suszymy pomarańcze po obu stronach aż przestaną być wilgotne przy dotknięciu - nam to zajmuje nawet niecałą godzinę - i odstawiamy do całkowitego wystygnięcia.
Za czekoladową skorupkę najlepiej zabrać się następnego dnia. Czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej i zanurzamy w niej do połowy każdy plaster pomarańczy. Odkładamy na papier do pieczenia - do zastygnięcia. Uwaga: po zanurzeniu plastra warto poczekać aż nadmiar czekolady spłynie z powrotem do naczynia. Najlepiej byłoby gdyby czekolada była stemperowana, choć jest to zadanie dla cierpliwych profesjonalistów. Gdy się tego nie zrobi, czekoladowe skorupki mogą zrobić się matowe niedługo po zastygnięciu. Ale nam to jakoś nie przeszkadza. Pomarańcze w czekoladzie są po prostu niezrównane w smaku!
o kurcze ... dieta nie dieta chyba spróbuję takich pomarańczy :)
OdpowiedzUsuńWyglądają pięknie.
OdpowiedzUsuńPiękne, ciekawy pomysł z kandyzowaną pomarańczą w czekoladzie - bo takich jeszcze nie widziałam (serio!)
OdpowiedzUsuńTeż lubię dawać słodycze z własnej domowej manufaktury. Mam wrażenie, że ofiarowuję przy tym ciepło i trochę serca...
cudowne są takie słodkie podarki. podobnie jak cudowne jest połączenie pomarańczy i czekolady.
OdpowiedzUsuńja robię syrop w proporcji 1:1 i też dobre wychodzą.
OdpowiedzUsuńsuszą się i mam stresa bo mój piekarnik nie ma termoobiegu i najniższa temperatura to 120 więc mam uchylone drzwiczki!!
OdpowiedzUsuńA mam bardzo mnie nurtujące pytanie - co robicie z tym syropem, który zostaje, bo przecież nie można wylać ... takiej słodyczy
Spokojnie, tak łatwo się nie skarmelizują. W razie czego - trzeba wyjąć, ostudzić trochę, przewrócić na drugą stronę i suszyć od nowa.
OdpowiedzUsuńA syrop - naprawdę próbowaliśmy znaleźć dobre zastosowanie, ale on ma jednak w sobie sporo goryczy i zostawia gorzkawy posmak - więc zwykle wylewaliśmy. Może można go do jakichś ciast dodać (jako kombinację cukru i esencji pomarańczowej)...
Melduję że wyszły!!!!!!!! i są pyszne!!! Tylko dużo z nimi zabawy i cierpliwości a mało sztuk :) hihi no ale z drugiej strony nie da się ich dużo za jednym zamachem skonsumować :)
OdpowiedzUsuńFajna pomarańczowa przygoda!! Dziękuję za instrukcje
Madziula, to super! bardzo Ci gratulujemy :))) i smacznego!
OdpowiedzUsuńPomarańcze wyglądają pysznie i takie na pewno są w smaku. Aż chce się jeść! Fajny przepis, na pewno spróbuję! Pozdrawiam. Emilka
OdpowiedzUsuń