Moda na hamburgery i steki na dobre dotarła do Polski,
więc teraz każdy szanujący się lokal wpisuje do swojego menu wołowinę typu Black
Angus, Wagyu albo Hereford. Są to nazwy bydła mięsnego hodowanego w
różnych częściach świata, które uznane są za najlepsze, najdelikatniejsze. Po
prostu, rolls-royce wśród krów.
Podczas degustacji steków zorganizowanej przez
producenta grilli Weber zdałam
sobie sprawę, że w mięsożerni Polacy zorganizowali się w dwa główne
obozy różniące się podejściem do wołowiny. W jednym są ci, którzy
zatrzymali się na aferze wściekłych krów i każdy kawałek wołowiny
kojarzy im się ze śmiertelnym ryzykiem. W drugim są ci, którzy o
wołowinie wiedzą tyle, że "powinna być Black Angus". W dzisiejszym
poście będzie krótko, edukacyjnie o tym, co z niej można zrobić.
Co zrobić z krową?
Generalna zasada z którą zaznajomił nas
Bartłomiej Heba, kucharz, mistrz Polski w grillowaniu i ekspert Webera:
wszystko "od góry" nadaje się na steki i grillowanie, a wszystko "od dołu" jest
idealne do gulaszy (wynika to z ilości
tkanki łącznej w dolnych partiach ciała krowy, czyli - cytując naszą ulubioną sprzedawczynię mięsa - „mają dużo kleju”).
Najlepsze mięso na...
steki - zrazowa, polędwica, rostbef, ligawa
tatara - polędwica, ligawa
tatara - polędwica, ligawa
gulasz - zrazowa, goleń, polędwica (boeuf Strogonow),
karkówka, skrzydło
galaretę - goleń
rosół - goleń tylna, łata, łopatka, pręga, szponder
burgery - antrykot, karkówka lub mieszanka karkówki z
polędwicą źródło: www.topeex.pl |
Warto zaznaczyć, że do przygotowania najlepszego, delikatnego steka potrzebujemy wołowiny sezonowanej, czyli takiej, która po uboju była stopniowo schładzana i dojrzewała (najlepiej w postaci ćwierćtusz) w niskiej temperaturze od 21 do 27 dni - po prostu, mięso kruszało i nabierało maślanej konsystencji. Nie bez znaczenia jest też sam proces grillowania - podobno stek, którego temperatura oscyluje między 51 a 54 stopni Celsjusza jest absolutnym rarytasem - tak, jest to delikatnie ścięty, krwisty stek. Szczerze mówiąc, nie byłam do końca przekonana do tego stwierdzenia dopóki nie spróbowałam dwóch kawałków wołowiny Wagyu - jednego porządnie ściętego (well done) i jednego krwistego. Różnica w smaku jest kolosalna. Mam jednak poczucie, że do bycia amatorem krwistych steków trzeba: a) dojrzeć, b) skosztować porządnej ilości różnych rodzajów dobrze zrobionych steków. Nic na siłę.
Bardzo przydatne informacje. :)
OdpowiedzUsuńtrochę mylący tytuł, bo krowy się nie jada. Krowa do dorosła samica. A mięso wołowe pochodzi z młodych zwierząt.
OdpowiedzUsuńCo do krwistego mięsa - wydaje mi się, że dla Polaków to ciągle coś dziwnego. Ja wybieram mięso czerwone z premedytacją - jest delikatniejsze, nie suche. Moi znajomi w większości wybierają to dobrze wysmażone, otwarcie krzywiąc się na te czerwone kawałki. Jakiś czas temu mój chłopak przygotował polędwicę wołową - piekł ją chyba 7 czy 8 godzin w 60-70 st. C. Jeny, jakie to było dobre...
OdpowiedzUsuńChryste, jak wam nie wstyd :( Przeciez to jest obrzydliwe, co wy tu piszecie, do wyrzygania obrzydliwe :(
OdpowiedzUsuńAnonimowy, nie jest nam wstyd, bo jesteśmy mięsożercami. Dlatego staramy się absolutnie je szanować i np. nie wyrzucać. Rozumiemy, że inni mają inne zdanie na ten temat i je oczywiście szanujemy. Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuń