piątek, 25 października 2013

Wieczór panieński - nad garami

Większość znanych mi kobiet na hasło "wieczór panieński" dostaje gęsiej skórki i to wcale nie z podekscytowania. Jednym kojarzy się z tandetą, striptizem, różowymi piórkami wokół szyi i tortem z czekoladowym penisem (dobrze jak jest czekoladowy, bo można zjeść, gorzej jak jest to wyrób czekoladopodobny). Innym kojarzy się z nudnymi zabawami w stylu "kto będzie... zmywał spalone patelnie, decydował o liście gości na Boże Narodzenie i płacił sprzątaczce". Tak się złożyło, że ostatnio za mąż wychodziła moja przyjaciółka i bardzo chciałyśmy sprawić jej przyjemność. Prostą i prawdziwą przyjemność.


Panna A. uwielbia gotować, piec i jeść. Dobrze się składa, bo ja też. Źle się składa, że w mojej kuchni wielkości 4 metrów kwadratowych nie zmieściłby się nikt poza mną. Jak pogodzić gotowanie z brakiem miejsca w kuchni? Z nieba spadł nam Krystian Zalejski, który zgodził się poprowadzić prywatne warsztaty w swojej piekarnio-restauracji Christian's Bakerhouse i sprawił, że hasło "wieczór panieński" nabrało nowych skojarzeń.


Robiłyśmy scones z polędwicą wołową i szpinakiem. Do tego scones z jabłkami, rodzynkami i pomarańczami. Miałyśmy robić tagliatelle ze świeżymi grzybami, ale tak nam się dobrze rozmawiało, że ani się obejrzałyśmy i... wszystko było już gotowe. I nie, nie robiłyśmy tego wszystkiego na sali przy stoliku ale w kuchni, która normalnie pracowała i obsługiwała zamówienia. Mogłyśmy więc przy okazji spróbować tego, co Christian's Bakerhouse miał w menu: czekoladowy torcik, angielskie kiełbaski, świeże frytki... Pooglądałyśmy sobie lodówki z mięsem, półki z przyprawami i angielskie książki kucharskie.


Jeśli więc przyjdzie Wam kiedyś organizować wieczór panieński i nie będziecie mieli pomysłu, co wspólnie zrobić, zacznijcie gotować. Nie zapomnijcie tylko kupić dobrego musującego wina - sprawdzi się znakomicie, gdy zasiądziecie do przygotowanej własnoręcznie kolacji!







Jeszcze raz dziękujemy Krystianowi za wspaniałe warsztaty!

Informacje:
Christian's Bakerhouse
Warszawa, ul. Książęca 6

3 komentarze:

  1. Faktycznie, świetny pomysł na tle tych oklepanych, nudnych i wulgarnych wieczorków ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Własnie skończyłam pisać post na podobny temat http://speedywind.blogspot.com/ Zapraszam!
    Moim zdaniem każdy pomysł na ten wieczór jest dobry. Niezależnie od tego jak go spędzimy, najważniejsza w tym wszystkim jest młoda. My znamy ją najlepiej. I dlatego Twoje warsztaty dla A. okazały się strzałem w dziesiątkę:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Można rzec… przepyszny wieczór panieński! Tak jak Betka napisała, doskonała alternatywa dla typowych i „wulgarnych” panieńskich. To jest właśnie przykład, że do fajnej zabawy i miłego spędzenia czasu nie potrzeba klubów czy też, tak popularnego” występu męskiego tancerza. Z przyjemnością czytało się Twój wpis! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za odwiedziny!
M+A