poniedziałek, 8 grudnia 2014

O prezencie idealnym

Święta to czas, kiedy chcemy bardziej życzliwi dla sąsiadów, którzy tupią w nasz sufit w środku nocy, bardziej wyrozumiali dla kumpli z pracy, którzy miotają się w zakupowej gorączce, bardziej szczodrzy dla tych, którzy mają trudności. Po prostu, chcemy być "bardziej" niż naprawdę jesteśmy. 
I tak biegając i szukając prezentów dla najbliższych szukamy tego swego lepszego "ja". Takiego, które pamięta o której zawieszce do bransoletki wspominała siostra, o której płycie mówił chłopak w maju i którą piosenkarkę mama lubiła w młodości. Po to, żeby każde z nich poczuło się naprawdę wyjątkowo kochane i słuchane.


Przecież nie chodzi o to, żeby dawać cokolwiek. Prezent idealny musi całą sobą pokazywać, że należy do konkretnej osoby. Nie jest biletem na koncert o którym marzy pół Twego biura, nie jest też Twoim wymarzonym flakonikiem perfum. Prezent jest dla tego, kogo obdarowujesz. Warto więc pomyśleć chwilę co lubi właśnie ta konkretna osoba. 
Czasem łapiemy się na tym, że nie kupujemy pewnych rzeczy, bo w jakiś irracjonalny sposób nie akceptujemy czyichś preferencji. Nawet jeśli wiemy, że właśnie to koszmarnie kwaśne wino jest ulubionym winem wujka, a siostrzenica uwielbia te sztucznie aromatyzowane czekoladki od których robi nam się niedobrze. Po prostu, skoro my tego nie lubimy, to oni też nie mogą tego lubić. Dlatego zwykle toczymy taką małą wewnętrzną walkę powtarzając sobie "to nie jest dla Ciebie, to nie jest dla Ciebie". Przy trzecim prezencie zaczyna działać. 
Kiedy już zupełnie nie mamy żadnych pomysłów siadamy na kanapie i wracamy myślami do tego, co już było. Do wspólnych wakacji, wspólnych kolacji czy wypadów za miasto. Wtedy po prostu rekonstruujemy smaki i zamykamy je szczelnie w słoikach. Właśnie tak powstało masło pierniczkowe, którego spróbowaliśmy po raz pierwszy u Ani, która właśnie wróciła z Belgii czy syrop cytrynowy do herbaty, który przypomina pigwę od cioci Kasi. Przypominamy sobie też najsilniejsze emocje. Tak też powstał album dla rodziców dokumentujący ostatnie 10 lat z życia naszej rodziny i tak powstał kubek, który widzicie na zdjęciu. Kubek ma dla nas ogromną wartość mimo, że jest tylko kubkiem. 
Kiedy byłam małą dziewczynką zupełnie nie rozumiałam codziennego rytuału mojej mamy. Jakoś w środku dnia mama siadała przy stole w kuchni z gazetą i filiżanką kawy i mówiła mi "to ja się teraz napiję kawy, a Ty się pobaw". Rozumiecie przecież, że właśnie wtedy, kiedy mama tak siedziała przy stole była mi najbardziej potrzebna. Akurat wtedy najtrudniej było mi przebrać moją ukochaną lalkę, znaleźć zagubione klocki.  Właśnie wtedy chciałam, żeby poczytała mi bajki albo pobawiła się ze mną na dywanie. A ona ze spokojem i uśmiechem mówiła "dobrze, później. Teraz napiję się kawy, a potem Ci pomogę". Do dzisiaj pamiętam jak pielgrzymowałam między kuchnią, a pokojem niecierpliwiąc się, burcząc coś pod nosem i jęcząc. Jak już byłam dużą dziewczynką uzależnioną od kofeiny mama przypomniała mi jak strasznie nie lubiłam tego jej kawowego rytuału. Dopiero wtedy tak naprawdę zrozumiałam, że ona potrzebowała tego czasu dla siebie, żeby móc być bardziej dla mnie. 
I mimo, że w kawiarniach piję różne kawowe cuda, w domu z mamą mogę pić cokolwiek. Bo przecież nie chodzi o to co się pije, ale z kim.

Do 14 grudnia na stronie Przepisy na kawę możecie sami zaprojektować kubek na którym wpiszecie własne życzenia (lub jakieś powiedzenie). Codziennie można wygrać 100 kubków. Oprócz kubka, bliska nam osoba znajdzie w zestawie również kawę Jacobs, foremki na pyszne, kawowe muffiny wraz z przepisem i jedną z czterech aromatycznych przypraw do kawy skomponowaną specjalnie dla marki Jacobs przez Anię Starmach. Taki osobisty kubkowy zestaw cichutko szepcze "w te święta ktoś naprawdę o Tobie pomyślał." 


A jeśli nie uda Wam się wygrać kubka, to zawsze kubek możecie pomalować sami. Tę filiżankę znalazłam pod poduszką. Bo moje dzieci jeszcze nie potrafią same napisać "mama potrzebuje kawy". 

Wpis powstał we współpracy z marką Jacobs. 

7 komentarzy:

  1. Ja poluję na ten kubeczek i na całą resztę też ;) Niestety na razie mi się nie udało, ale jestem dobrej myśli :P
    Kubeczek na zdjęciu lepiej wygląda niż ta wizualizacja na stronie.
    A kubeczek, który znalazłaś pod poduszką - cudowny :) W takim kubeczku kawa i każda chwila zapewne smakują wyśmienicie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, kubeczek Mikołajkowy jest cudny. Bardzo polecam walkę o kubek i dekorowanie swego własnego - nie dość, że to naprawdę przyjemne, to jeszcze można komuś małym kosztem sprawić niesamowitą radość.

      Usuń
  2. Ciekawy pomysł mi podsunęłaś dla upominek dla mamusi:) Dzięki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma sprawy. Mam nadzieję, że mamusia będzie zadowolona.

      Usuń
  3. Czytanie w ciągu dnia popijając kawę czy herbatę... Marzenie i to obojętnie z jakiego kubeczka ;) Coraz częściej gonimy od rana do nocy nie mając nawet czasu, aby powiedzieć do dziecka to Ty się teraz pobaw. Warto byłoby na chwilę zwolnić i zastanowić się nad otaczającą rzeczywistością. A tak przy okazji gratulacje za lekkość pióra :)

    OdpowiedzUsuń
  4. I jeszcze tytułem uzupełnienia - gorąco polecam ten blog. Trafiłem przypadkowo, ale teraz na pewno będę zaglądał częściej. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. faktycznie nie warto dawać czegokolwiek - po to przecież znamy bardzo dobrze osoby obdarowane żeby prezent dla nich dopasować do okoliczności. Czasem fajnym pomysłem jest taniec - vouchers można kupić w specjalnych firmach, które zajmują się takimi rzeczami

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za odwiedziny!
M+A