Dzisiejsze ciastka są zaległym prezentem na Dzień Ojca. Zrobiliśmy je z potrójnej porcji, więc chwilowo mamy ich około 100, ale wkrótce cześć pojedzie do naszych tatów, a te, które zostaną znikną w niewyjaśnionych okolicznościach razem z kawą. Dlaczego ciastka i kawa mają tendencję do znikania w tym samym czasie?
Wracając do ciastek - są przecudne, bo naładowane kawałkami gorzkiej czekolady. Zewnętrzna ich część jest chrupiącą, a środek mięsisty i miękki. Podobne sprzedają w Starbucks, Coffee Heaven i innych lurowniach. Oczywiście gorzką czekoladę można zastąpić chocolate chips, czekoladą deserową lub białą, ale... przy użyciu czekolady innej niż gorzka trzeba stać na straży ciastek, bo mogą się bardzo szybko spalić (biała czekolada świetnie spisuje się w zwęglaniu wszelakich wypieków). Przepis pochodzi z tej strony, ale został nieco zmodyfikowany (zmniejszyliśmy ilość cukru, a ciastka i tak są słodkie).
Z podanych składników wyjdzie około 30 ciastek średniej wielkości.
Z podanych składników wyjdzie około 30 ciastek średniej wielkości.
Czas pieczenia: około 10-15 minut na blaszkę
Składniki:
2 szklanki mąki pszennej
1/4 łyżeczki soli
1 1/4 łyżeczki sody
170 g masła o temperaturze pokojowej
1/2 szklanki białego cukru
1/2 szklanki jasnego cukru brązowego
1 jajko
1 żółtko
1 1/2 łyżeczki ekstraktu waniliowego
2 tabliczki gorzkiej czekolady
Piekarnik nagrzewamy do temperatury 180 stopni. Czekoladę siekamy na spore kawałki (jedną kostkę dzielimy na 4 części). Mąkę, sól i sodę mieszamy. W oddzielnej misce miksujemy masło stopniowo dodając oba rodzaje cukru. Do masy maślano-cukrowej dodajemy jajko i żółtko, mieszamy do uzyskania jednolitej masy. Teraz wybieramy manualny tryb pracy albo zmieniamy końcówki miksera na te do mas. Do powstałej masy dodajemy mąkę i mieszamy, wsypujemy kawałki czekolady i delikatnie mieszamy uważając, żeby czekolada nie rozpuściła się pod wpływem ciepła rąk. Blaszkę wykładamy papierem do pieczenia. Z ciasta formujemy kulkę wielkości orzecha włoskiego, spłaszczamy i powstałe ciastko kładziemy na blaszkę. Zostawiamy ciastkom trochę miejsca na wyrośnięcie (nam na jednej blaszce mieściło się 12 ciasteczek). Ciastka wstawiamy do piekarnika i pieczemy 10-15 minut do momentu w którym będą delikatnie złote i troszeczkę zapieczone - jeśli będziemy piec je dłużej, ciastka będą chrupiące, ale stracą swój mięsisty środek. Wyjmujemy z piekarnika, dajemy im chwilę ostygnąć na blaszce (są łamliwe), a potem przekładamy je na kratkę i czekamy aż ostygną. Uwaga! Czekolada zastyga dosyć długo, więc trzeba uzbroić się w cierpliwość.
Ciasteczka przypominają znajome ze sklepowych półek pieguski, pewnie równie dobrze smakują
OdpowiedzUsuń