wtorek, 15 czerwca 2010

Sernikobrownie z wiśniami

Ciasto zrobione przez pannę Justynę na socjokolację i parapetówkę podbiło nasze czekoladolubne serca. Czekoladowy spód smakuje prawie jak czekoladowe ciasto Ani, które wkrótce się tu pojawi. Biała część sernikowa kontrastuje tu tylko kolorystycznie, bo jej smak idealnie komponuje się z czekoladą. Przepis został delikatnie zmodyfikowany - zamiast czekolady Lindt użyliśmy Wedla i Alpen Gold (bo takie akurat mieliśmy - czekolada też może być wyznacznikiem położenia klasowego, a my jeszcze nie jesteśmy na wysokich półkach...), cukier i mąkę sypaliśmy na oko. Zastosowaliśmy się do sugestii użycia sera President, ale Piątnica w wiaderku na pewno nie byłaby gorsza. Z braku świeżych wiśni użyliśmy mrożonych, ale bez wiśni ciasto też byłoby dobre.
Tym razem piekarnik przypalał górę, więc po 20 minutach pieczenia w ramach akcji "ratujmy ciasto" przykryliśmy je folią aluminiową i piekliśmy kolejne 20 minut - wyszło idealnie wilgotne i delikatne. 
Wydaje nam się, że ciasto może super smakować po nocy spędzonej w lodówce - brownie z lodówki są idealnie zimne i przez to bardziej rozpływają się w ustach i sprawiają wrażenie bardziej czekoladowych. Serniki z lodówki też są bardziej kremowe.


Czas przygotowania: 15 minut
Czas pieczenia: 40-50 minut

Składniki: 
200 g gorzkiej czekolady (2 tabliczki)
5 jajek
200 g masła (1 kostka)
3/4 szklanki mąki
1,5 szklanki cukru pudru
500 g sera mielonego sernikowego 
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
200 g drylowanych wiśni 


Świeże wiśnie wydrylować. Zamrożone odmrozić, odsączyć nadmiar soku.
Piekarnik nagrzewamy do temperatury 170 stopni. Średnią kwadratową blaszkę wykładamy papierem do pieczenia. My, z braku blaszki w średnim rozmiarze, użyliśmy dwóch keksówek. Czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej i studzimy. Masło i 3/4 szklanki cukru ucieramy na jednolitą masę dodając trzy jajka jedno po drugim (nie dodajemy kolejnego zanim poprzednie się dobrze nie wmiksowało). Wlewamy czekoladę, dodajemy mąkę, mieszamy na jednolitą masę (nie podjadać!).

Ser ucieramy z 3/4 szklanki cukru pudru, jajkami, ekstraktem z wanilii (z braku ekstraktu wsypujemy torebkę cukru wanilinowego). Przestajemy, kiedy otrzymamy jednolitą masę.

Na blaszkę wykładamy 3/4 ciasta czekoladowego, na nie wylewamy masę sernikową, a na niej robimy kleksy z pozostałego ciemnego ciasta. Przyozdabiamy wiśniami i wstawiamy do piekarnika na 40 minut. Jeśli Wasz piekarnik lubi przypalać górę, sprawdźcie po 20 minutach czy ciasto się zbytnio nie przypieka Przypieczone przykrywamy folią aluminiową. Jeśli jest zupełnie sprawny, gratulujemy i zazdrościmy! Po 40 minutach pieczenia sprawdzamy ciasto patyczkiem. Uwaga! Sernikobrownie nie musi być idealnie zastygnięte tzn. niewielka ilość sera czy czekolady może zostać na patyczku pod warunkiem, że będziemy cierpliwi i poczekamy aż ciasto ostygnie i postoi 2-3h w lodówce. Jeśli nie jesteśmy cierpliwi, to pieczemy do suchego patyczka.

8 komentarzy:

  1. A ten serek to jest taki jak Philadelphia? Nie wiem czego mam szukać tutaj w UK...

    OdpowiedzUsuń
  2. my uzywalismy sera na sernik, ale Philadelphia może być :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy12/10/2010

    przepis pochodzi ze strony whiteplate.blogspot.com, wypadałoby zaznaczyć.

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy, wystarczy kliknąć na hasło przepis i wyświetla się strona whiteplate. Jest więc to wyraźnie zaznaczone :)
    pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo apetycznie prezentujące się ciasto. Jadłam już sernik z wiśniami, ale nigdy sernikobrownie. Na pewno wypróbuje przy najbliższej okazji. :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimowy8/23/2013

    Upiekłam ciasto z tego przepisu i muszę przyznań, że jest bardzo smaczne. nie wiem tylko dlaczego warstwa czekoladowa nie do końca urosła, ale ogólnie połączenie sernika ciasta czekoladowego i wiśni naprawdę przyjemnie działa na podniebienie. I ślicznie wygląda. Osobiście polecam. :)) Pozdrawiam, Marta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marta, warstwa czekoladowa bardzo mało rośnie, bo ma nad sobą twaróg, a poza tym jest to typowe brownie ( ktore podobno powstało przypadkiem jako efekt uboczny roztrzepania amerykańskiej pani domu, która zapomniala o proszku do pieczenia). Cieszę się, że cieszyło i oczy i podniebienie.:) pozdrowienia, Magda

      Usuń
  7. Kulinarne dzieło sztuki, można śmiało tak to nazwać ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za odwiedziny!
M+A