Ostatnio było mnóstwo słodkości, więc pora na coś bardziej wytrawnego. Pasta z makreli jest dobrym rozwiązaniem na szybką przystawkę - pod warunkiem, że ości makreli nie stawiają oporu - obieranie ryby zajmuje tutaj najwięcej czasu. Poza tym, bardzo ciekawe jest to połączenie ryby z sokiem i skórką z cytryny i chrzanem. Idealna z grzankami, crostini, bagietką, chlebem. Z podanych składników wychodzi cały talerz pasty - myślę, że gdyby była jedyną przystawką do dania głównego spokojnie wystarczyłaby dla 8-10 osób. Jeśli jednak ma być pastą np. śniadaniową, to spokojnie napełni brzuchy 4 osób.
Czas przygotowania: 10-15 minut
Składniki:
80 dag wędzonej makreli
2 małe lub 1 duża cytryna (skórka + sok)
2 łyżki chrzanu
1 mały kubeczek śmietany 12% (można użyć też mieszanki jogurtu naturalnego zwykłego i bałkańskiego)
garść świeżej pietruszki + kilka listków do dekoracji
sól
pieprz
Usuwamy ości z makreli. Rozdrabniamy rybę na spore kawałki. Cytrynę sparzamy, na tarce o małych oczkach ścieramy z niej skórkę po czym przyciskamy ją na blacie, przekrajamy na pół i wyciskamy sok. Dodajemy do makreli sok i skórkę z cytryny, chrzan, śmietanę, doprawiamy solą i pieprzem, dosypujemy świeżą posiekaną pietruszkę. Mieszamy wszystko - ale nie za mocno i nie za długo, żeby z pasty nie wyszła zupełnie jednolita papka. Zamiast śmietany użyliśmy mieszanki jogurtu naturalnego i bałkańskiego w proporcji 1:1 (to opcja znacznie lżejsza niż śmietana). Pietruszki na zdjęciu nie ma, bo tym razem o niej zapomnieliśmy. Gotową pastę odstawiamy na minimum 3 godziny do lodówki, bo podana od razu nie smakuje tak dobrze. Można ją przygotować dzień wcześniej.
Pasta świetnie smakuje ze świeżą chrupiącą bagietką albo z crostini. Jak je zrobić? Piekarnik nagrzewamy do 200 stopni. Bagietkę kroimy na małe kromki grubości 1 cm. Każdą kromkę smarujemy z każdej strony oliwą z oliwek, układamy na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia, wstawiamy do piekarnika na 8-10 minut. Radzę po 5 minutach sprawdzić czy crostini się odpowiednio rumienią. Jeśli spód jest już brązowy, a góra pozostaje jasna, przewracamy je i pieczemy jeszcze chwilę. Powinny jednak opiec się w miarę równomiernie.
zrobiłam i będę robić częściej. już nigdy żadna smutna, zapomniana makrela z mojej lodówki nie wyląduje w koszu:)
OdpowiedzUsuńPyszotka polecam!
OdpowiedzUsuń