Czekoladowe muffiny, których wierzch obsypany został ... jadalną ziemią. Ziemia jest słodka i smakuje ciasteczkami Oreo. Bardzo prosty zabieg, który wyniósł pospolite czekoladowe babeczki na sam szczyt dziecięcej listy ulubionych słodyczy. Te chorągiewki z duszkami kupiliśmy w Tigerze, ale można zrobić je samodzielnie. Wystarczy wydrukować małe podobizny duszków, wyciąć je i przykleić do wykałaczek.
Inspiracją do zrobienia tych muffinów był nasz przepis na dżdżownice wychodzące z ziemi (znajdziecie go TUTAJ). Żelkowe robale wetknęliśmy w czekoladowy budyń posypany pokruszonymi ciasteczkami oreo i już. Jeśli macie ochotę na strasznie dobry i prosty deser, to nie musicie dłuższej szukać.
Czas przygotowania: 30 minut
Składniki:
1 szklanka mąki pszennej
1/4 szklanki kakao
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 szklanki cukru
1 szklanka maślanki
2 jaja
1/4 szklanki oleju
1/2 tabliczki gorzkiej czekolady
10 ciastek Oreo
1 szklanka mąki pszennej
1/4 szklanki kakao
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 szklanki cukru
1 szklanka maślanki
2 jaja
1/4 szklanki oleju
1/2 tabliczki gorzkiej czekolady
10 ciastek Oreo
Piekarnik nagrzewamy do temperatury 180 stopni. Blaszkę na muffiny wykładamy papilotkami.
Mąkę, kakao, cukier i proszek do pieczenia mieszamy w jednym naczyniu. W drugiej miseczce mieszamy jajko z maślanką i olejem. Łączymy zawartość obu miseczek do połączenia składników - nie mieszamy za długo, żeby nasze muffiny nie były twarde i gliniaste. Powstałą masą wypełniamy foremki do 3/4 ich wysokości. Wstawiamy do piekarnika na około 20 minut - po 15 minutach warto sprawdzić patyczkiem, czy nasze muffinki są już upieczone (jeśli są upieczone, patyczek będzie czysty).
W czasie, gdy pieką się muffiny przygotowujemy jadalną ziemię. Do misy blendera wrzucamy ciastka i miksujemy około 10 sekund do powstania sypkiego "piasku". Piasek przesypujemy do głębokiego talerza.
Gotowe muffiny wyciągamy z blaszki i studzimy je. Do rondelka wrzucamy czekoladę i ciągle mieszając rozpuszczamy ją. Górę babeczki zanurzamy delikatnie w czekoladzie (pozbywamy się jej nadmiaru "wycierając" muffinka o brzeg rondelka), a potem w jadalnej ziemi. Gotowe!
Wspaniałości! Pozdrawiam i zapraszam do Naszego kulinarnego świata!
OdpowiedzUsuńwielkie dzięki ;)
Usuńhaha świetny pomysł:)
OdpowiedzUsuńJustyna, spróbuj. Dwie minuty, a tyle radości :)
UsuńPomysł na jadalną ziemię fenomenalny i niezwykle prosty. No ale na takie proste rozwiązania bardzo często najtrudniej wpaść.
OdpowiedzUsuńto co, Michał? będziesz piekł?
UsuńJadalna ziemia nie brzmi ciekawie...po co w ogóle wymyślać taki produkt jak jadalna ziemia :) ?
OdpowiedzUsuńpo to, żeby było ciekawiej :) w nomie też serwują jadalną ziemię, tyle że ze spalonych bulw. Myślę, że kuchnia jest właśnie po to, żeby sobie ekserymentować i dobrze się bawić wymyślając różne dziwne i nieoczywiste rzeczy :)
UsuńŚwietne :)
OdpowiedzUsuńDzięki, Gin!
Usuń